Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Sądzimy, że w Lanwaren ukrywa się silny oddział Błyskawic, najpewniej należący do Zawyra Heru Loma, osłaniający dwóch, a najpewniej trzech Źrebiarzy, który ma za zadanie uderzyć na Sowynenna w chwili, gdy Synowie już oficjalnie ruszą na siebie. Sowynenn przesunął swoje oddziały na wschód swoich ziem, licząc na to, że Imperium osłoni mu plecy, ale Błyskawice Zawyra przemknęły się jakoś i siedzą właśnie tutaj. Gdy ruszą, będą mieli przed sobą pustą drogę i z łatwością go dopadną.
– Jak silny jest ten oddział?
– Pięć, może sześć a’keerów.
– Skąd o tym wiadomo?
Kailean nie zauważyła, kto zapytał, ale wszystkie głowy potaknęły niemal jednocześnie. Laskolnyk wzruszył ramionami.
– Co do liczebności, to nie wiemy na pewno. Wojskowi czarodzieje coś wyczuwają, zawirowania, ostrożne poruszenia w pobliskich Źródłach. Takie tam gadanie magów. Ale przez ostatnie cztery miesiące w pobliżu Lanwaren zaginęły cztery patrole wysłane ze stanicy. Dwa składały się z gwardii, dwa z nieregularnych. Ostatni liczył czterdzieści koni, czaardan Kaleha-kon-Bertysa, a on miał u siebie maga. Nie ma w okolicy tak silnej bandy, żeby ogarnąć i wyciąć w pień taki oddział, nie mówiąc o tych wcześniejszych. – Znów zaczął spacerować. – Łącznie straciliśmy ponad sto koni. Ktoś by uciekł, ktoś się wymknął, chyba że ścigających było naprawdę dużo i mieli pomoc czarowników. Dlatego spodziewamy się pięciu, sześciu a’keerów, ale nie więcej, bo okolica nie wyżywi większej liczby koni, a nie było napadów na kupców czy pobliskie wsie. I spodziewamy się Błyskawic, bo do takiej misji ja sam wybrałbym najlepszych z najlepszych. Sami Jeźdźcy Burzy nie znaczą aż tak wiele, ale Źrebiarze...
Nie musiał kończyć. Szamani koczowników byli wredni i potężni.
– Sześć a’keerów. – Kocimiętka skinął głową, jakby coś liczył. – Siedemset-osiemset koni. Trzech Źrebiarzy. Hm, nie chcę narzekać, kha-dar, ale nadal nas mało. Połkną nas jak wilk mysz. W kwadrans.
– Nie, jeśli trochę ich przegonimy. Dlatego ci, którzy zdecydują się pojechać, mają mieć odciążone konie – niech zostawią tu juki, paszę, żywność, zapasowe koce i ubrania. Wziąć tylko trochę wody i kilka garści owsa.
– Żaden koń nie prześcignie strzały.
Laskolnyk zatrzymał się i dziwnie uśmiechnął.
– Nie sądzę, żeby strzelali, dzieci...
* * *
Po nerwowej, niespokojnej nocy ruszyli rankiem wprost między wzgórza. Tuż przed świtem Laskolnyk zebrał wszystkich i jeszcze raz powtórzył, że ci, którzy chcą, mogą wrócić. Odpowiedziało mu kilka kpiących parsknięć. Czaardan to czaardan, nie porzuca się go, żeby chronić własną skórę.
Jechali stępa, żeby spokojnie rozgrzać konie, z bronią w ręku i czujkami rozstawionymi z przodu i szeroko po bokach. Oddział połykał milę za milą i wydawało się, że przed wieczorem spokojnie miną Lanwaren i wyjadą na trakt do Lithrew.
Byli mniej więcej w połowie drogi, gdy jadący z przodu Janne Newaryw zatrzymał się i uniósł lewą dłoń. Kłopoty.
Wjechali na szczyt wzgórza i już wiedzieli, że jest źle. Jakieś trzysta jardów przed nimi z mgły zalegającej płytką nieckę zaczęły się wynurzać karne szyki jazdy. Długie lance, wysokie hełmy zwieńczone końskim włosiem, migdałowe tarcze. Błyskawice Zawyra z Klahhyrów. Dokładnie tak, jak przewidywał Laskolnyk.
– Jeden. Dwa. Trzy – Kocimiętka liczył półgłosem. – Co najmniej trzy a’keery. Dobre czterysta koni. Tuż pod nosem Siódmego.
Mężczyzna uśmiechnął się nagle szeroko, z trochę dzikim grymasem.
– Przypomnijcie mi, dlaczego to robię?
– Pewnie dlatego, że jesteś głupi i szalony. – Kailean wsunęła szablę do pochwy i sięgnęła po łuk. Okręciła wodze wokół łęku. – Jak my wszyscy.
– To dobrze. Już się bałem, że to z powodu jakiejś durnej odwagi, bohaterstwa czy innego choróbska.
Koczownicy ruszyli w ich stronę.
Laskolnyk włożył gwizdek do ust. Odwrót. Luźno. Galop.
Zawrócili i pomknęli przed siebie.
Trzysta jardów, które dzieliło ich od Se-kohlandczyków, to sporo, zważywszy, że napastnicy musieli je przebyć pod górkę, a ich konie z pewnością nie były rozgrzane. Dlatego gdy wreszcie wynurzyli się zza wzgórza, odległość dzieląca oba oddziały wynosiła ponad ćwierć mili. Mimo to Błyskawice nie zrezygnowały. Zagon ruszył ich śladem, jego skrzydła od razu rozciągnęły się i wygięły w szeroki półksiężyc. Kailean rzuciła okiem za siebie. Zapowiadał się długi, wyczerpujący pościg, w którym zwycięzcą zostanie ten, kogo wierzchowce zachowają więcej sił.
Gwardia Zawyra była przygotowana do takiej właśnie pogoni. Konie nie miały założonych pikowanych pancerzy i jeśli dobrze widziała, do siodeł nie przytroczono żadnych sakw ani innych pakunków. Wiedzieli, że będą ścigać lekką jazdę, i przygotowali się na to. A jeśli tak, to zapewne i konie dobrali najlepsze do takich gonitw.
A to znaczyło, że dobrze wiedzieli, kogo będą ścigać. Zgrzytnęła zębami. Laskolnyk znów miał rację.
* * *
– Dlaczego nie poczęstują nas strzałami?
Dziwne, ale Kocimiętka wyglądał na szczerze zaintrygowanego. Jakby pytanie dotyczyło kogoś innego.
– Bo będą wiedzieli, kogo ścigają. I za wszelką cenę chcą go dopaść żywego.
– Niby dlaczego?
– Bo ja, Sarden, to Genno Laskolnyk, generał Pierwszej Armii Konnej, zwycięzca w bitwie pod Meekhanem, Szary Wilk – kha-dar mówił takim tonem, jakby chodziło o innego Genna Laskolnyka. – I ktokolwiek dowodzi Błyskawicami Zawyra, wie, że w ten sposób może zyskać sławę, która przetrwa na Stepach sto lat, bo pogromca Szarego Wilka będzie nieśmiertelny. Gdyby napotkali zwykły podjazd, mogliby go zignorować, ale takiej pokusie się nie oprą. A jeśli schwytają mnie żywego... – wzruszył ramionami. – Moje imię wciąż ma wystarczającą siłę, żeby nawet Imperium się z nim liczyło. Mając Laskolnyka, można wynegocjować okup albo nawet neutralność Meekhanu. A w ostateczności postarać się, żebym długo i boleśnie umierał.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.