Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Daghena trąciła ją wtedy w bok i wskazała Aberlena-gon-Sawego. Generał patrzył na tę inspekcję z twarzą ściągniętą dziwnym grymasem. Oto ktoś, kogo nie widział od wielu lat, w parę chwil odebrał mu dowództwo. Nie tylko ona czuła się zagubiona i zmieszana. I wiedziała już, że przyjęcie zaproszenia to zły pomysł.
Ale dopiero dziś zrozumiała, że generał przez ostatnie trzy dni nie szlifował sprawności swoich ludzi, lecz pod pozorem wspólnych ćwiczeń rzucał wyzwanie byłemu dowódcy. I wcale nie chodziło o wino. Młodemu wilkowi nie podobało się, że stary basior jest na jego terenie, więc próbował pokazać mu, kto tu rządzi.
Tak naprawdę mężczyźni nigdy się nie zmieniają, pomyślała kwaśno. I nie ma większych różnic między plemiennymi wojownikami, pojedynkującymi się w rytualnych kręgach, żeby ustalić, który jest lepszy w walce, a generałami imperialnej armii. No, może poza tym, że ci pierwsi używają noży i drewnianych maczug, a ci drudzy całych oddziałów wojska.
A jej czaardan okazał się na tyle dobry, żeby trzy razy z rzędu pokonać cesarską gwardię. Za pierwszym razem mieli spróbować przeniknąć linię czat, składającą się z całej chorągwi. Zajęło im to większość nocy. Następnego dnia mieli ukraść mały tabun koni. Kocimiętka, Landeh, Veria i Daghena pół życia spędzili na takich zabawach. Dziś mieli za zadanie zastawić zasadzkę na chorągiew i poszarpać ją tak mocno, jak się da. Poszło im aż za dobrze, a wyścig, który miał pozwolić zachować Aberlenowi twarz, przelał tylko czarę goryczy.
Młody wilk z pianą na pysku przegnał starego ze swojego terenu. Nie bacząc na prawa gościnności i fakt, że sam go zaprosił.
Stanicę opuszczali tuż przed zmierzchem. Horyzont połykał okrwawiony krążek słońca, głęboka purpura barwiła wieczorne niebo. Wieczór był tak piękny – aż trudno uwierzyć, że kilka mil stąd jest granica, zza której w każdej chwili może uderzyć dzika armia. Ale nikt o tym nie zapominał, a ponieważ wyjeżdżali w step tuż przed nocą, czaardan szedł w szyku bojowym, z dwoma jeźdźcami posuwającymi się sto jardów przed resztą, z bronią pod ręką i oczami dookoła głowy. Dwudziestu czterech konnych to dużo i mało jednocześnie. Dużo, jeśli natkną się na zwykły na tych terenach kilku – lub kilkunastoosobowy podjazd, bo takie oddziałki najczęściej przechodziły tu rzekę. Mało, jeśli trafią na pełny a’keer. Choć to ostatnie nie było zbyt prawdopodobne. W okolicę, gdzie stacjonował cały pułk, Se-kohlandczycy wysłaliby albo kilku szpiegów, albo całe bojowe Skrzydło, liczące zazwyczaj około trzydziestu a’keerów. Tylko że to byłoby równoznaczne z rozpoczęciem wojny, a wtedy ich czaardan miałby na głowie inne problemy niż tylko bezpieczny powrót do domu.
Żołnierze stojący przy bramie ani słowem nie skwitowali tego, że czaardan Laskolnyka wyjeżdża z obozu. Wieść już się rozniosła i wartownicy ograniczyli się do sprężystego oddania honorów. Żaden się nie odezwał.
Kailean jechała w środku kolumny, z szablą pod ręką, i korzystając z ostatnich promieni słońca, rozglądała się po okolicy. Termin Wielkie Stepy był mylący, roztaczał bowiem przed oczami wyobraźni rozległe, równe jak stół przestrzenie, porośnięte trawami, z rzadka tylko pęczniejące jakimś zapomnianym kurhanem. W rzeczywistości część Stepów stanowiły wzgórza, czasem poprzecinane głębokimi jarami i rozpadlinami. Łatwo było się tam ukryć, łatwo zorganizować zasadzkę, więc często zalęgały się w takich okolicach zbrojne bandy.
Droga, którą wyruszyli na północ, w stronę Lithrew, z początku wiodła prosto, dopiero po kilku milach przecinała taki właśnie teren, zwany przez miejscowych Lanwaren. Lanwaren miało trzydzieści mil długości, ponad dwadzieścia pięć szerokości i od wielu lat stanowiło naturalną ostoję różnych banitów. Meekhański trakt przecinał je w meekhańskim stylu, wrzynając się na przestrzał we wzniesienia i mostami przeskakując rozpadliny. Jednak w czasie wojny wszystkie mosty zostały zniszczone, a później większość kamieni powyrywano z drogi, aby użyć ich do odbudowy miast i wsi. Ważniejsze od szlaków okazały się mury obronne i w związku z tym niemal całą trasę mieli przebyć, wędrując przez dzicz. Dla nich to żadna nowość, ale Kailean i tak była z tego powodu zła.
Nie.
Przyznała po chwili.
Nie z tego powodu.
Berdeth znikł. Nie pojawiał się od trzech dni, od chwili, gdy zbliżyli się do stanicy, a ona nie wiedziała dlaczego i zaczynała się irytować. To też nie była prawda. Zaklęła pod nosem, przyciągając spojrzenie Dagheny. Nie irytowała się, tylko czuła nadchodzącą panikę. Zdarzało się, że Berdeth nie raczył się pokazywać nawet przez kilkanaście dni, ale zawsze instynktownie wyczuwała jego obecność. Przecież nie musiała oglądać własnych pośladków, żeby wiedzieć, że tyłek wciąż jest na miejscu. A teraz miała takie uczucie, jakby coś jej amputowano. Miejsce psa zajęła pustka, jakby... jakby odszedł na zawsze. To dlatego była taka poirytowana, dlatego ten nadęty czarodziej grał jej na nerwach, choć jeśli dobrze się zastanowić, próbował tylko być w jakiś koślawy sposób uprzejmy, i dlatego była tak wściekła na dowódcę Siódmego. Wygrała tuzin butelek wina, lecz oddałaby dziesięć razy więcej, by znów poczuć tą niewidzialną obecność.
– Co się dzieje?
Daghena podjechała bliżej, wlepiając w nią spojrzenie swoich czarnych, lekko skośnych oczu.
– Nic.
– Naprawdę? Przecież widzę. Złe przeczucia?
Dłuższą chwilę jechały w milczeniu, a Dag nie nalegała na odpowiedź. To zaleta spokojnego stępa przez rozległy step, prosta rozmowa może rozciągnąć się na długie godziny i wiele mil. Nie ma potrzeby się spieszyć.
Wreszcie Kailean powoli skinęła głową. Nie chodziło tylko o Berdetha. Owszem, miała złe przeczucia, ale nie potrafiła ich sprecyzować.
– A ty? Czy te twoje cudowne plemienne ozdóbki coś mówią? – zapytała.
Daghena w milczeniu potarła kawałek kości, który miała zawieszony na szyi.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.