Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Co wtedy?
– Wtedy cwałują, dopóki jednemu z nich nie pęknie serce. Ale i tak umiera szczęśliwy, jak powiadają.
– Dużo mówisz, łuczniczko.
– Nie pierwszy raz to słyszę, czarodzieju.
Konie wypadły zza zakrętu. Na przedzie mknęła szara błyskawica, wzbijając potężny tuman kurzu i z każdym uderzeniem kopyt odsadzając się od reszty. Jeśli w tym wyścigu ktoś był chartem, to z pewnością nie konie żołnierzy. Konik Lei minął linię mety i przez chwilę wyglądało na to, że pocwałuje w step. Dziewczyna z najwyższym trudem zmusiła go do przejścia w galop, potem w kłus i zawróciła. Boczył się wyraźnie i nie chciał słuchać, uspokoił się dopiero, gdy konie kawalerzystów zatrzymały się po minięciu mety. Wiedział, że wygrał.
Wszyscy żołnierze gapili się na zwierzę, które jeszcze kilka minut temu snuło się ze zwieszonym łbem, robiąc bokami, jakby zaraz miało paść. Teraz myszowaty ogier zadarł ogon w górę, uniósł dumnie głowę i stąpał tak, jakby defilował przed cesarską trybuną.
– Oszust!
Kailean aż podskoczyła, słysząc ten głos. Aberlen-gon-Sawe szedł w stronę jej kha-dara i wymachiwał rękami. Czerwone plamy na policzkach z pewnością nie były tylko skutkiem picia wina.
– Specjalnie podsunąłeś mi pod nos tę chabetę, żebym ją wybrał! Kazałeś dziewczynie udawać, że jej koń ledwo stoi! Jesteś oszustem, Laskolnyk!
Dowódca odwrócił się w stronę generała i założył ręce na piersi. Znała ten gest, a jeszcze lepiej znała minę, jaka zagościła na twarzy Laskolnyka. Kha-dar nie był już poirytowany. Był zły.
– Mówiłem ci, Aberlen, że to nie jest dobry wybór. Nie słuchałeś.
Dowódca Siódmego zmrużył oczy.
– Generale gon-Sawe, jeśli łaska – wycedził.
– Generale – zgodził się Laskolnyk, zaciskając usta w wąską kreskę. – Moje wino. Jeśli łaska.
A była gotowa założyć się, że czerwień na policzkach oficera nie może być już mocniejsza.
– Chyba zapomniałeś, że nie jesteś już w armii – Aberlen-gon-Sawe nie tyle to powiedział, ile wydał z siebie jakiś charkot. – Za trzy dni będziesz mógł odebrać swoje wino w Lithrew. A teraz zabieraj tę bandę i wracaj do swojej dziury, Laskolnyk.
Po tych słowach zapadła cisza. Żołnierze gapili się na swojego dowódcę w milczeniu, niektórzy ze szczerym zdumieniem, niektórzy ponuro. W końcu stał przed nimi Genno Laskolnyk. Kailean wątpiła, czy gdyby teraz jej kha-dar chciał zdzielić dowódcę pułku w szczękę, to choć jeden kawalerzysta próbowałby go powstrzymać.
Ale Laskolnyk odwrócił się tylko, zupełnie jakby oficer przestał istnieć, i gwizdnął na palcach. Siwy ogier podbiegł do niego posłusznie, kha-dar wskoczył na siodło i rozejrzał się, starannie omijając wzrokiem żołnierzy.
– Zbieramy się – powiedział cicho i od razu ruszył w dół wzgórza. Kawalerzyści spuszczali głowy, gdy ich mijał.
Kailean spojrzała na czarodzieja, nagle wściekła, jakby to on ponosił odpowiedzialność za zachowanie swojego dowódcy.
– Za trzy dni będę w Lithrew czekała na dwanaście flaszek wina, magu. I lepiej, żeby tam było, panie oficerze.
Ruszyła w stronę Kocimiętki, który już trzymał jej konia. Toryn parsknął na powitanie i próbował trącić ją łbem. Uniknęła pieszczoty i tak jak stała, w żebraczych łachmanach wskoczyła na siodło.
Nie jesteś już oficerem, ośmielił się powiedzieć ten... ten cholerny kurdupel, zwracając się do człowieka, który jadał z samym cesarzem, a w czasie bitwy o Meekhan prowadził do boju trzydzieści tysięcy imperialnej jazdy! I miał czelność odprawić Genno Laskolnyka, jak się odprawia chłopca na posyłki. Zacisnęła wodze w dłoniach.
Najchętniej wpakowałaby komuś strzałę. Prosto w czerwoną z wściekłości gębę.
* * *
Kwatery czekały na nich w Małym Bynder, stanicy położonej w połowie drogi między Lithrew a Makonenn. Do jednego i drugiego miasta było równiutkie czterdzieści mil, z dokładnością do kilkudziesięciu jardów. Tak w czasach, gdy Imperium dotarło na te ziemie, meekhańscy wojskowi umacniali granicę. Brali mapę, odmierzali na niej odległości i zaznaczając jakiś punkt, mówili: „Tu właśnie postawimy stanicę, fort, warownię”. Po czym ruszała budowa. Często nikt nie zastanawiał się nad sensem stawiania umocnień w takim czy innym miejscu ani nie myślał o tym, że odległości na mapie nie są tym samym, co droga, którą trzeba przebyć w rzeczywistości. Zresztą wbrew pozorom postępowanie takie miało sens – po zbudowaniu warowni łączono je bowiem siecią kamiennych dróg, budowanych, zgodnie z najlepszymi tradycjami imperialnej inżynierii, prosto, jak z łuku strzelił.
Jednak i tak mieli teraz spory kłopot. O ile bowiem do Makonenn czterdzieści mil prowadziło przez równiutki step, o tyle między Małym Bynder a Lithrew rozciągał się teren lekko pofałdowany, poprzecinany wąwozami i różnej wielkości wzgórzami. Czterdzieści mil na mapie tak naprawdę miało tu długość sześćdziesięciu. Na dodatek w czasie ostatniej wojny droga do Lithrew została w kilku miejscach poważnie zniszczona, a nikomu nie chciało się jej naprawiać w czasach, gdy Meekhan oparł obronę swojej północno-wschodniej granicy na oddziałach jazdy, która w ciągłych utarczkach z koczownikami i tak nie korzystała ze stałych szlaków. A czaardan musiał wyruszyć jak najszybciej, co oznaczało, że nie unikną noclegu pod gołym niebem.
I wpakowali się tu, bo kha-dar nie potrafił odmówić prośbie kilku znajomych.
Od dwóch miesięcy Meekhan gromadził na północno-wschodniej granicy znaczne siły. Nie były to jednak zwykłe ruchy wojsk, dzięki którym żołnierze nie nudzą się w koszarach, tylko coś więcej. To coś więcej sprawiło, że trakty handlowe wyludniły się niemal całkowicie, ceny mąki, mięsa i wina poszybowały w górę, a ludzie zaczęli ciągnąć do większych miast. W powietrzu pachniało wojną.
Gdy zaczęto wzmacniać przygraniczne garnizony, a do na wpół opuszczonych stanic z powrotem sprowadziło się wojsko, Kailean pomyślała, że to skutek ich nocnego starcia z a’keerem Błyskawic. W końcu niezbyt często zdarza się, aby gwardia przyboczna Ojca Wojny atakowała meekhańskie miasto, i to otwarcie, nosząc własne znaki, więc Imperium postanowiło odpowiedzieć zbrojną demonstracją, bo nawet fakt, że w całą sprawę zamieszani są Pomiotnicy, nie usprawiedliwiał takiej napaści.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.