Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
No jasne. A co ona niby, do cholery, próbuje zrobić?
Chciała mu to powiedzieć, ale lew odwrócił się i w dwóch susach zniknął w najbliższej uliczce. Szkoda, dobrze byłoby mieć go przy sobie w taką noc. Uśmiechnęła się do absurdu ostatniej myśli. W taką noc dobrze byłoby mieć przy sobie kogokolwiek z czaardanu, nawet jeśli tym kimś byłby Dwukształtny przybierający postać wielkiego lwa.
Zwłaszcza, poprawiła się, zwłaszcza jeśli tym kimś byłby Dwukształtny przybierający postać wielkiego lwa.
Podeszła do Toryna i zaprowadziła go do najbliższej stajni. Kopniakiem wyłamała proste zamknięcie i wprowadziła konia do środka.
– Stój tu, powinieneś być bezpieczny. I bądź cicho. Wrócę później.
Wyszła w noc, próbując uporządkować myśli. Daghena okazała się plemienną czarownicą. Jej amulety nie były tanimi błyskotkami z targu, z których kapłani mogliby co najwyżej się pośmiać. Miały własną Moc, powstrzymały falę czarów Pomiotnika. Jeszcze pięćdziesiąt lat temu za używanie nieaspektowanej plemiennej magii trafiało się do lochu albo od razu na szafot. Kocimiętka był Dwukształtnym, a na nich polowano w Imperium od początku jego istnienia. Nadal za każdego z nich można było otrzymać sporą nagrodę. Lea? Lea wieszczyła, widziała na odległość, takich jak ona już nie zabijano, lecz zamykano w wieżach, gdzie do końca życia dostawali wywar z makowin. Czy Laskolnyk wiedział? Głupie pytanie. Czy wiedział o niej? Ta myśl była tak niespodziewana, że aż przystanęła. Kha-dar zawsze dobierał sobie ludzi według niezrozumiałego schematu. Odrzucał największych okolicznych zabijaków – na rzecz kogo? Dziewczyny wychowanej przez Verdanno?
Później. Później będzie czas, żeby się nad tym zastanawiać. Ruszyła szybciej. Teraz miała robotę do wykonania.
* * *
Szła, kierując się odgłosami walki, które raz po raz wybuchały gdzieś przed nią, w mroku. Wyglądało na to, że czaardany Laskolnyka i Wethorma wreszcie odnalazły wroga. Se-kohlandczycy najwyraźniej nie spodziewali się, że obrońcy tak szybko wrócą. Rozproszeni po mieście koczownicy nie potrafili wykorzystać przewagi liczebnej, która dość szybko topniała, bo też Lithrew szybko otrząsnęło się z zaskoczenia i wyszczerzyło w noc kły. W kilka minut Kailean znalazła cztery se-kohlandzkie konie i siedem trupów. Wszyscy zginęli od strzał i bełtów. Szalony Dzik powinien zadać sobie pytanie, jakim cudem niezbyt duże przecież miasto zdołało przetrwać na samej granicy, ledwo dwadzieścia mil od rzeki oddzielającej Imperium od Stepów, jeśli nie było otoczone ani murem, ani wałem, ani nawet zwykłą palisadą.
Powinien też zapytać, skąd bierze się ten szary piaskowiec, z którego zbudowano większość budynków w Lithrew.
Kailean miała już dość błąkania się w ciemnościach. Dopóki wszyscy Pomiotnicy nie zostaną zabici lub nie uciekną, czary będą mamić i mylić jej drogę. W dodatku na piechotę miała niewielkie szanse na szybkie odnalezienie czaardanu. Podeszła do najbliższego domostwa. Drzwi były na szczęście otwarte, w środku pusto, wszyscy mieszkańcy znikli.
Przez otwartą klapę zeszła do piwnicy, oświetlając sobie drogę pochodnią zapaloną od resztek żaru z paleniska. Drzwi ukryte w ścianie były prawie nie do wykrycia, chyba że ktoś wiedział, gdzie szukać.
Zapukała trzy razy, potem raz i jeszcze dwa. Najprostsze szyfry są najlepsze.
Za drzwiami coś zaszurało.
– Kto?
– Kailean, czaardan Laskolnyka.
Otworzyło się maleńkie okienko. Błysnęły oczy.
– To ty, Melenha? – zapytała. – Zostawili cię tu samego i poszli się bawić, co?
– Przegrałem zakład.
Malenha, średni syn rymarza, nie wyglądał na zadowolonego. Otworzył jej drzwi i cofnął się w boczną niszę, żeby mogła przejść.
– Gdzie chcesz iść, Kailean?
– Do Vendoru. Droga wolna?
– Czerwony korytarz. W niebieskim są zapory, bo kilka Błyskawic próbowało tu wejść.
– Dzięki.
Lithrew też miało swoje tajemnice. I to takie, których nie rozgłaszano wszem wobec. Kiedy dwieście lat temu zakładano miasto, zanim jeszcze za rzeką wyrosło potężne se-kohlandzkie królestwo, pierwsi osadnicy odkryli, że pod cienką warstwą gleby znajduje się przede wszystkim miękki, łatwy do wydobywania i obróbki piaskowiec. Pod każdym budynkiem błyskawicznie wyrosły rozległe piwnice, które dość szybko połączono ze sobą siecią tuneli. Dzięki temu dało się przejść do dowolnego punktu miasta, nie stawiając stopy na ulicach. Tunele były długie, kręte, a piwnice wielopoziomowe – najgłębsze schodziły nawet siedemdziesiąt stóp pod powierzchnię gruntu. Wewnątrz gromadzono zapasy żywności i wody, broni, odzieży i leków. Łączących je wąskich przejść mogło przed całą armią obronić zaledwie kilku ludzi.
Kailean wiedziała, że tylko dzięki zaskoczeniu koczownikom udało się zamordować część mieszkańców. Teraz reszta mściła się, mściła nieładnie i niehonorowo, ale zgodnie z najlepszą tradycją tych, którym bandyci zakłócają spokojny sen. Strzałami i bełtami wystrzeliwanymi w plecy, podstępnym ciosem zza węgła, linką przeciągniętą na wysokości głowy konnego. Niewielkie, trzy-, czteroosobowe grupy przemykały korytarzami od piwnicy do piwnicy. Taktyka była prosta i sprawdzona: wejść do pustego budynku, zaczaić się, oddać salwę do przejeżdżających napastników i wycofać. Gdy ostrzelany oddział rzucał się szturmować domostwo, wyważać drzwi, najczęściej dostawał następną salwę z sąsiedniego budynku. Jeśli atakujący znaleźli wejście do tuneli, to wąski korytarz, kilka kamiennych bloków ustawionych jako zapora i paru kuszników okazywało się najczęściej przeszkodą nie do przebycia.
Laskolnyk stwierdził kiedyś, że zdobycie sieci podziemnych tuneli przekraczałoby możliwości pułku imperialnej piechoty. A on zazwyczaj wiedział, o czym mówi.
Biegła korytarzem, którego ściany w regularnych odstępach oznaczono czerwoną farbą. Kilka razy schodziła na niższe poziomy, kilka razy musiała wspinać się po drabinkach. Minęła kilka większych pomieszczeń, pustych, bo starcy, kobiety i dzieci schronili się w najgłębiej położonych piwnicach, a mężczyźni polowali na Se-kohlandczyków w innej części miasta. Droga do Vendoru zabrała jej ledwo kilka minut.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.