Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wykonał ruch tak szybki, że jego sylwetka zamieniła się w rozmazaną smugę, i nagle wyrósł nad nią jak burzowa chmura. Nie wiedzieć kiedy, przerzucił miecz do prawej ręki i zasypał ją gradem ciosów. Cofała się, parując, zawsze o włos, zawsze w ostatniej chwili, czując, że następne uderzenie może być ostatnim. Po chwili oparła się plecami o ścianę. Miał ją tam, gdzie chciał, nie było już dokąd uciec.
Przysunął twarz do jej twarzy, wyszczerzył się dziko, oddech śmierdział mu zgnilizną.
– Prosiłem ją tylko o jedną, Kailean, prosiłem ją tylko o jedną rękę. Obojętnie, prawą czy lewą. Kapłani Władców obiecali, że nic nam się nie stanie. Ale ona nie chciała, mówiła, że poradzimy sobie, że mnie nie opuści. Że będzie dobrze. – W oczach zapłonął mu obłęd. – Ale nie byłoby dobrze, widziałem to w jej spojrzeniu. Bała się, Kailean... bała się i chciała odejść. Nie powiedziała tego, ale wiedziałem. Więc zaprowadziłem ją w ustronne miejsce i zabrałem obie ręce. Umarła tam, wykrwawiła się na śmierć, krzycząc, że mnie kocha i żebym o tym pamiętał. Że zawsze będziemy razem. Czy potrafisz...? Czy potrafisz to zrozumieć, czarownico?
Kailean poczuła dotknięcie na wysokości kolana. Nie musiała patrzeć w dół. Berdeth wreszcie się zjawił.
– Nie, Pomiotniku. Nie potrafię.
Sięgnęła po psa. Umysłem. Wolą. Pragnieniem głębokim i pradawnym. Nie opierał się, połączył z nią bardziej niż chętnie.
Widok się nie zmienił, został dokładnie taki sam, szaroczarny. Zmienił się sposób, w jaki zaczęła słyszeć i czuć zapachy. Dźwięki pojawiły się wokół niej, jakby tło, którym do tej pory było wycie wiatru i odległy ryk płomieni, nagle wygasło. Oczywiście było gdzieś tam, daleko, ale większa część jej umysłu ledwo rejestrowała jego obecność. Na pierwszy plan wysunęły się krótkie, urywane odgłosy, odległy szczęk broni, przecięty w pół krzyk, brzęk cięciwy, rżenie koni. Miasto walczyło. To dobrze. I zapachy. Pot, strach, krew, gówno. Zapachy z głębi miasta. Otwarty grób, rana pokryta robactwem, trupy dzieci, gnijące gdzieś w polu, potwory z Uroczyska w swojej prawdziwej, pełnej postaci. Zapach Pomiotnika. Stał stanowczo za blisko.
– Nie potrafię – powtórzyła.
Oparła lewą dłoń na jego piersi, choć wszystko buntowało się w niej przeciwko temu dotknięciu, i pchnęła. Całą siłą swoją i siłą, jaką mógł jej zaoferować ważący kiedyś sto pięćdziesiąt funtów mieszaniec psa pasterskiego i wilka. Berdeth.
Jego duch.
Były kapłan poleciał w tył o dobre pięć kroków. Na twarzy zagościł mu wyraz nieziemskiego zdumienia, przez mgnienie oka wyglądał niemal komicznie.
Doskoczyła do niego jednym, olbrzymim susem i nagle to on musiał się cofać. Uderzyła, góra, góra, potem nisko, w nogi, wyszła spod jego kontry błyskawicznym obrotem i szerokim cięciem przejechała mu po piersi. Zdążył się odsunąć, ledwo go drasnęła, ale to wystarczyło, żeby noc rozdarł obłąkańczy ryk. Jego krew była czarna i śmierdziała jak... jak krew trupa. Doskoczyła do niego ponownie i otoczyła rojem ciosów. Napędzał ją własny strach, desperacja, wściekłość i gniew. Siłę i szybkość dawał duch wielkiego psa. Miała jego wytrzymałość, energię, zwierzęcy refleks i instynkt. Niewielu było wśród ludzi szermierzy, którzy mogliby stawić jej w tej chwili czoła.
Tylko że on nie był człowiekiem. Nie do końca. Był chodzącym trupem z dłońmi swojej narzeczonej, które z jego ciałem złączyła Moc Przeklętych. Z rany, którą mu zadała, wypłynęła nie tylko krew. Nagle otoczyły go ciemne pasma, biorące swój początek właśnie w ranie, fala czarów pomknęła w stronę Kailean, zmuszając ją do błyskawicznego uniku. Przetoczyła się przez bark, ale zanim stanęła dobrze na nogi, z ciemnej chmury wyłonił się potwór. Wydawał się wyższy i szerszy niż przed chwilą, skóra błyszczała mu jak naciągnięta na zbyt dużym szkielecie, głowa wyglądała jak zmiażdżona uderzeniem, jedno oko było wyraźnie wyżej, nos zmienił się w dziurę otoczoną rzędem podobnych do pijawek czarnych macek, wargi ściągnęły się, odsłaniając stożkowate, ostre zęby. Gdy biegł, wydawało się, że jego nogi mają dodatkowy staw, pomiędzy kolanem a stopą.
Tyle zdążyła zauważyć. Gdyby nie duch psa, zapewne zamarłaby z przerażenia i została rozpłatana pierwszym ciosem. Zareagowała instynktownie, złożyła płaską paradę, skróciła dystans, odbiła się od niego barkiem i odskoczyła w bok. Łowczy wydawał się składać z kawałków żelaza obciągniętych wygarbowaną skórą.
A jego szybkość. Och, jego szybkość! Dopiero teraz zrozumiała, że poprzednio starał się ją zachować przy życiu. Nie zaprezentował pełni możliwości, być może mógł to zrobić tylko w tej postaci, ale kiedy już ją przyjął...
Bez trudu odbił jej pierwszą kontrę i zaatakował. Wydawało się, że ma dwa albo i cztery miecze, ciosy spadały jak lawina, jeden za drugim, bez przerwy, bez chwili wytchnienia. Walczył bez zbytniej finezji, prawa, lewa, góra, dół, i jeszcze raz, i jeszcze. Coraz szybciej i szybciej, parł na nią jak rozpędzająca się chorągiew pancerna. To nie mogło trwać długo.
Zatrzymał się w pół kroku, z mieczem wzniesionym do kolejnego ciosu. Wykorzystała chwilę na odskok i złapanie oddechu.
– Duch psa... Jest w tobie duch psa... albo wilka.
Przez chwilę wyglądał, jakby próbował sobie coś przypomnieć.
– Lann ’ howen – wysyczał. – Jesteś Lann ’ howen, Łowca Dusz. Więzisz i zmuszasz do posłuszeństwa duchy ludzi i zwierząt, czerpiesz ich siłę i Moc. Jesteś groźniejsza niż jakikolwiek czarownik, siostro, o wiele groźniejsza, a twoja Moc jest po dziesięciokroć przeklęta w Meekhanie, gdzie stoi przeciw niej i Wielki Kodeks, i wszystkie religie. Ktoś, kto może zatrzymać przy sobie cudzą duszę, nie znajdzie spokoju w żadnym zakątku Imperium.
Zobaczyła jego twarz i zadrżała.
– Moc, Kailean. Niewiarygodna Moc. Oto, co możesz osiągnąć. Przeciętny czarownik czy nawet wielki bitewny mag to przy tobie dziecko. Przecież tego właśnie pragniesz, dziewczyno, nieprawdaż? Pragniesz pochłaniać dusze, czerpać z nich siłę, umiejętności, być panią w swoim własnym królestwie. Nim upłynie rok, możesz mieć ich na rozkazy dziesiątki, później setki. Najpotężniejsi tego świata padną przed tobą na kolana i będą błagać o miłosierdzie. A ty go im udzielisz... lub nie. Bo rządzić będzie twoja wola.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.