Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Pomiotnik. Mężczyzna był Pomiotnikiem, który zbyt głęboko sięgnął w Mrok i został wypaczony. Na ich widok uniósł głowę i uśmiechnął się. Oboma ustami.
Daghena spięła konia i pierwsza wypadła na plac. Pomiotnik wyprostował się, czary zawirowały wokół niego w ciemnych, czarnych pasmach i uderzyły w dziewczynę.
Kailean jako dziecko uwielbiała bawić się dmuchawcami. Zrywała ich całe pęki i dmuchając co sił w płucach, rozsiewała na wszystkie strony maleńkie nasionka. To wspomnienie przemknęło jej przed oczami, gdy czar uderzył w Daghenę. Dmuchawiec trafiony porywem mocnego wiatru. Koń i dziewczyna zatrzymali się w pół skoku, wiszące na nich amulety szarpnęły się nagle, jakby targnięte potężnym powiewem, po czym pofrunęły w tył, ciągnąc za sobą smużki dymu. Daghena krzyknęła, tylko raz.
Kailean wyminęła towarzyszkę, kopyta Toryna zapadały się w miękki piasek, ale to go nie zwolniło, w dwa uderzenia serca byli przy czarowniku. Mężczyzna zwinnym, wężowym ruchem odsunął jej się z drogi, zachodząc z lewej. Nie próbowała ciąć szablą, wyrwała nogę ze strzemienia i kopnęła go w pierś, wkładając w cios masę i pęd konia. Wstrząs omal nie zrzucił jej z siodła, ale było warto. Pomiotnik poleciał do tyłu, jakby otrzymał cios oblężniczym taranem, uderzył w ścianę pobliskiej stajni i zaczął się po niej osuwać, wydając zduszony jęk. Nie dotarł do ziemi, strzała o barwionych na zielono piórach brzęknęła Kailean koło ucha i przyszpiliła go do muru. Nie czekała, co będzie dalej, zeskakiwała już z siodła i w głębokim wypadzie cięła poziomo, trochę za głęboko, bo ostrze zgrzytnęło o kamień, ale to nie miało znaczenia. Głowa Pomiotnika pofrunęła w ciemność.
Obejrzała się, Daghena zakładała właśnie na cięciwę kolejną strzałę.
– Nie ma potrzeby, Dag.
– Jest – wychrypiała. – Ten sukinsyn omal mnie nie oślepił.
Łuk brzęknął raz jeszcze. Stały chwilę, ciężko oddychając.
– Jak się czujesz?
– Jakbym dostała w twarz garnkiem wrzącego oleju. – Czarnowłosa ostrożnie dotknęła policzka, zasyczała. – Będę miała blizny?
– Nie. Gębę masz czerwoną, ale nic poza tym. Plemienna magia, co?
– Babka byłaby dumna. – Daghena uśmiechnęła się boleśnie. – Gdyby nie amulety, oddarłby mi ciało od kości.
– Gdyby nie twoje amulety, zabiłby nas obie. Gdzie reszta?
– Uciekli... chyba uciekli. Kiedy mnie minęłaś, słyszałam coś jakby tętent za plecami, zdaje się, że to kawaleria pomyliła kierunek. – Daghena wyjęła z kołczana kolejną strzałę. Wskazała głową. – A co z nim?
Se-kohlandczyk, psiakrew, zupełnie o nim zapomniała.
Kailean podeszła do leżącego na ziemi jeźdźca. Oddychał ciężko, chrapliwie. Gdy spotkał Pomiotnika, najwyraźniej fala czarów wyrzuciła go z siodła. Jego pancerz zwisał w strzępach i dymił, a nogi wyglądały na połamane. Takich ran nie powodowała zwykła broń.
Nie schowała szabli do pochwy. Nie starła z niej krwi. Po co dwa razy odwalać tę samą robotę?
Musiał wyczytać to z jej twarzy, bo uniósł się na łokciach i przez chwilę starał wyglądać jednocześnie dumnie i pogardliwie. Trudna sztuka, gdy się ma siedemnaście lat i wykrwawia w plac pokryty końskimi i krowimi plackami.
– Weh krendlartsann ... treolynn ...
– Nie wysilaj się, chłopcze. – Podeszła bliżej i przykucnęła, z satysfakcją obserwując, jak na słowo „chłopcze” policzki zalała mu fala purpury. – Po pierwsze, od wielu lat wszyscy Jeźdźcy Burzy mają obowiązek znać meekhański przynajmniej w takim stopniu, żeby móc wypytać jeńców o drogę. Po drugie, najwyraźniej mnie rozumiesz, prawda, chłopcze?
Nie odwrócił wzroku, jak zakładała, tylko nieznacznie skinął głową.
– Dokończ – warknął.
– Chętnie, ale jeszcze nie teraz. Najpierw powiesz mi, dlaczego napadliście z Pomiotnikami na nasze miasto.
Zatkało go, to było widać, zapewne spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego oskarżenia.
– Nie napadliśmy z veardehass na wasze miasto... tylko na nich... Na bandę Pomiotników, którzy uwili sobie tu ciepłe gniazdko i... i na ich sługi. No, już. – Spojrzał jej hardo w oczy. – No już, ty... kawennea ’ fenn.
Kawennea ’ fenn, sparszywiały pies zjadający trupy na polu bitwy. Nieźle.
– Więc jestem jego sługą, tak? – Kailean wskazała na przyszpilone do ściany zwłoki. – A łeb mu ucięłam, bo za mało płacił, co?
Przez chwilę wodził wzrokiem od niej do trupa.
– Ale kapłan... wasz kapłan powiedział, że to tutaj. Powiedział... że wyprowadzi z Lithrew zbrojnych, a wtedy my i oddział Łowczych oczyścimy miasto. Rano mają przybyć posiłki, żeby zdobyć zajazd.
– Jaki kapłan? – Po krzyżu przebiegł jej zimny dreszcz.
– Łowczy, Aredon-hea-Cyren.
Daghena zaklęła. Kailean wolno wypuściła powietrze.
– Spokojnie, Dag. A ty mów po kolei. Z jakiego jesteś Skrzydła?
– Z... – zawahał się – ... z Czerwonych Dzików.
– Kto dowodzi?
– Akelan Danu Kredo.
– Słyszałam o nim. Szalony Dzik, prawda?
– Tak.
– Kiedy ten niby-Łowczy do was przyjechał?
– Dziesięć dni temu, miał znak, miecz Świątyni, laskę pokoju naszych Źrebiarzy... Wszystko.
– Co wam opowiedział? Nie, nie mów, sama wiem. Uraczył was historyjką o grupie Pomiotników pętających się po granicy, raz z jednej strony, raz z drugiej. Wymienił wszystkie ofiary, opisał odrażające zwyczaje, i tak dalej. Mam rację? Powiedział też, że Świątynia Pani Laal nie ma dość sił, żeby sama otoczyć i wybić tę bandę. Prawda? Zaproponował wspólny atak.
Ranny skinął głową.
– Co jeszcze mówił?
– Opowiedział, że banda opanowała miasto. Że urządzili się tu jak książęta... Że wypaczyli już większość mieszkańców i korzystając z bliskości przeklętej ziemi, zamierzają odprawić potężne czary.
– Nie wydawało się wam dziwne, że kazał zatrzymać się pod miastem?
– Powiedział... powiedział, że to uśpi czujność Przeklętych. Że nie domyślą się, co chcemy zrobić, jeśli pokażemy się najpierw w mniejszej liczbie...
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.