Robert Wegner - Północ-Południe

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Północ-Południe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Północ-Południe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Północ-Południe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Północ-Południe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Północ-Południe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Milczał.

– Ten wojownik, kimkolwiek był, mógł zabrać twoją córkę w góry, do swojego rodu. Mógł ją poślubić. Jeśli kochała, pewnie przyjęłaby związane z tym warunki... tak jak moja matka. Te warunki... Nieważne, Meekhańczyku. Gdyby je przyjęła, przez pierwszy rok może miłość by wystarczyła. Potem już nie...

– Tego nie wiesz.

– Nie wiem – zgodziła się bez oporu. – Ale widziałam raz, jak moja matka przeklina imię ojca, płacząc przy tym z miłości i tęsknoty. Nigdy tego nie zapomnę.

Poczuł nagłe znużenie. Co właściwie próbował zrobić? Wymusić na tej kobiecie to, czego nie udało mu się uzyskać od starszyzny plemienia? Uzyskać przyznanie się do winy, błaganie o przebaczenie czy choćby zapewnienie, że Issarowie poczuwają się do odpowiedzialności za mord na Isanell? Tracił tylko czas.

– Ta rozmowa do niczego nie doprowadzi, nieznajoma.

– Jestem Deana d’Kllean – powiedziała po prostu. – Moją matką była Entoel-lea-Akos, meekhańska szlachcianka z Dolnego Rent. Któregoś dnia spotkała wojownika z gór, który przybył na równiny, aby odpłacić wam za przelaną krew. Mimo to pokochała go i poślubiła, poświęciła światło w swych źrenicach, by móc dzielić z nim los. Udało im się przez kilka lat. Potem on zginął. Zgodnie z wolą Harudiego jestem Issaram, urodziłam się w górach, wniosłam świeżą krew do plemienia. Ale są inne prawa, starsze, które czasami zaślepiają nawet nas. Gniew, nienawiść, obsesja na punkcie wielkości rodu i ważności jego przodków. Gdy dziewczyna z gór wychodzi za mąż, tradycja nakazuje jej stanąć przed zgromadzeniem matron i wyrecytować całą żeńską linię swojego rodu. W niektórych przypadkach jest to ponad trzysta pokoleń kobiet, od czasów, kiedy bogowie po raz pierwszy objawili się ludziom. Czasem trwa to pół dnia. Ja swoją linię mogę podać na jednym oddechu, bo moja matka nie potrafiła sięgnąć pamięcią dalej niż dziesięć pokoleń wstecz. To nie powinno mieć znaczenia, nie w świetle praw Harudiego, ale mimo wszystko ma. Rozumiesz?

Czy rozumiał? Być może aż za dobrze.

– Czy twój brat też był uważany za kogoś gorszego? Za kogoś półkrwi?

Pokręciła głową.

– Chłopcy... Mężczyźni recytują męską linię. Poza tym ciągle nie słuchasz i nie rozumiesz. Chodzi o to, że jeśli patrzeć na głupią dumę i arogancję, to tak bardzo się nie różnimy. Tylko że na tym nie można zbudować pomostu między naszymi ludami. Wy uważacie Issarów za bandę wojowniczych barbarzyńców, my was za kolejny lud, który zapomniał, co tak naprawdę jest ważne, ślepy na prawdę o świecie, dryfujący niczym łódka z kory na falach oceanu. Wojny Bogów, skłócony panteon, Niechciani, prawda o Mocy, aspektowanej i innej, to dla was tylko bajki i legendy dla dzieci. Budując swoje Imperium, przydepnęliście gardło wszystkim religiom na tyle skutecznie, że większość ludzi mieszkających w Meekhanie uważa bogów za byty odległe i obojętne, a co więcej, jest z tego zadowolona. Magia, Moc, aspektowana, dzika lub chaotyczna, jest dla waszych uczonych i magów bezrozumną siłą, obecną we wszechświecie na tej samej zasadzie, co przypływy oceanu i huragany, i burze. My... – Kobieta starała się znaleźć odpowiednie słowa. – My żyjemy na innej płaszczyźnie, inaczej patrzymy na świat, bogowie i demony są obecni w naszym życiu od narodzin do śmierci, czujemy ich obecność, ich oddech na karku. Wy postawiliście świątynie, w których zamknęliście panteon, i uważacie, że reszta świata należy do was. Dla mnie życie i śmierć to jedno, dla ciebie to dwie różne sprawy. Różnimy się tak jak ogień i woda. I dlatego nawet miłość nie może być dla nas łącznikiem. Miłość pozwala na chwilę zapomnieć, kim jesteśmy, ale to chciwe i egoistyczne uczucie. Zawsze zażąda od ciebie zapłaty, deklaracji, potwierdzenia...

Nie wytrzymał.

– Sztylet wbity w serce ma być takim potwierdzeniem? – Z każdym słowem jego gniew rósł, była najwyższa pora, aby zakończyć tę farsę. – Mord na śpiącej, bezbronnej dziewczynie? Zniszczenie cudzego życia?!

Kobieta pochyliła głowę i wyrzuciła z siebie szybko:

– Gdyby zabrał ją ze sobą w góry, odebrałby jej wzrok i szczęście. Gdyby po prostu uciekł, osłabiłby plemię. Mógł zejść i spotkać się z tobą twarzą w twarz... – Nie musiała kończyć tej myśli. – Jeśli sądzisz, że ten wojownik nie żałował, że tego nie zrobił, to znaczy, iż dzieli nas więcej, niż myślałam!

Po tym wybuchu znieruchomiała na kilka uderzeń serca, wreszcie powoli, jakby z wahaniem, skinęła głową.

– Nasza rozmowa do niczego nie doprowadzi, Aerinie-ker-Noel. Chcę... chciałabym ci coś pokazać. Może wtedy choć trochę zrozumiesz.

—— • ——

Gdy przyszła do jego sypialni, Yatech siedział na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach. Słysząc szelest odsuwanej maty, uniósł głowę i posłał jej słaby uśmiech.

– Nie tak wyobrażałem sobie powrót do swoich, Deana.

– Nie tak wyobrażałam sobie twoje powitanie – zgodziła się. – Mimo wszystko cieszę się, że jesteś. Cokolwiek stało się na północy, dobrze mieć cię znowu przy sobie.

Uśmiech zgasł, a ona poczuła chłód wypełniający żyły.

– Przepraszam... ja...

– Nie ma o czym mówić – stwierdził z takim spokojem, aż ścisnęło się jej serce. – Po co przyniosłaś talhery? Będziemy szturmować siedzibę tej kobiety?

Zdołała się uśmiechnąć.

– Muszę sprawdzić, ile mój mały braciszek zdążył zapomnieć wśród Meekhańczyków. Podobno ich tak zwani szermierze zapamiętali w końcu, że miecz trzyma się z tej strony, gdzie jest rękojeść.

– Nie wszyscy, ale większość. – Wstał płynnym ruchem i podszedł do swoich mieczy – Ostra broń? Głupie pytanie, w końcu jesteśmy już dorośli. Sprawdźmy siostrzyczko, komu ukradłaś te białe pochwy.

W kwadrans później stali na środku okrągłego placu do ćwiczeń. Miejsce to znajdowało się na uboczu, pod wyniosłą skalną ścianą, gdzie nawet w samo południe panował cień. Dzięki temu można było tam ćwiczyć od świtu do późnych godzin wieczornych. Deana znała tu każdy kawałek skały i każdy kamień. Mogłaby poruszać się po nim z zawiązanymi oczami.

Stanęli naprzeciw siebie, w odległości jakichś sześciu kroków. Zaczęli krążyć, nie wyciągając jeszcze broni. Po raz pierwszy od chwili spotkania pozwoliła sobie na szczery uśmiech. Jak jej tego brakowało!

Patrzyła na brata, jak się porusza, jak stawia stopy, jak jego wyciągnięte ku górze dłonie muskają rękojeści. Yphir był mieczem wywodzącym się w prostej linii od grestha, ciężkiej, dwuręcznej broni używanej najczęściej w walce z konnicą. Lekko zakrzywiona klinga i półtoraręczna rękojeść sprawiały, że był idealny dla szermierzy lubiących błyskawiczny, płynny i niestandardowy styl walki. Mógł z równym powodzeniem rozrąbywać stalowe hełmy, jak i zadawać delikatne, śmiertelnie precyzyjne uderzenia, otwierające tętnice i przecinające nerwy. Jej talhery były krótsze i lżejsze, a podwójna krzywizna ostrza czyniła z nich broń niezwykle trudną do opanowania. I jednocześnie zaskakującą i nieprzewidywalną dla przeciwnika. Zaraz zobaczymy, ile zdążyłeś zapomnieć, braciszku, pomyślała.

Skoczyła w jego stronę bez ostrzeżenia, wyciągając obie szable. Lewą zamarkowała cios w szyję, wyprowadzając jednocześnie prawą szybkie, podstępne pchnięcie w brzuch. Ostatni pojedynek ze swoim nauczycielem wygrała tą właśnie sztuczką.

Yatech miękko zszedł z linii ataku, zignorował fałszywy cios, prawdziwy sparował w krótkim półobrocie. Nie zauważyła, kiedy wyciągnął miecz. Tylko jeden, drugi ciągle tkwił w pochwie. Och, ci chłopcy i ich arogancja.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Północ-Południe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Północ-Południe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Wegner - Niebo ze stali
Robert Wegner
Robert Wegner - Wschód - Zachód
Robert Wegner
Robert Sheckley - Coś za nic
Robert Sheckley
Robert Wagner - Die Grump-Affäre
Robert Wagner
Olaf Wegner - Eleonora
Olaf Wegner
Wolfgang Wegner - Nacht über Marrakesch
Wolfgang Wegner
Jennifer Wegner - SOKO Mord-Netz
Jennifer Wegner
Robert Stevenson - Nuevas noches árabes
Robert Stevenson
Отзывы о книге «Północ-Południe»

Обсуждение, отзывы о книге «Północ-Południe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x