Robert Wegner - Północ-Południe

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Północ-Południe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Północ-Południe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Północ-Południe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Północ-Południe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Północ-Południe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

—— • ——

W rodowym domostwie Yatech bez słowa zostawił ją przy drzwiach i ruszył w stronę swojego pokoju. Nie zatrzymywała go. Potrzebował czasu, ona zresztą też. To, co przed chwilą zrobili, było głupie, nierozważne i najlepiej potwierdzało słowa Lengany h’Lenns. Jej brat przestał myśleć i zachowywać się jak Issaram. A ona mu na to pozwoliła. Mogli wciągnąć ród w trwającą wiele lat waśń, która w rezultacie osłabi plemię. Szczerze żałowała, że opowiedziała mu historię przybycia tej kobiety do afraagry i jej kampanię plotek, pomówień i oszczerstw skierowaną przeciw rodowi d’Kllean. Nawet nie przeciw całemu rodowi, tylko wymierzoną dokładnie w nich, ją i jej braci.

Gdy tylko Lengana, która wprowadziła się do siedziby rodu h’Lenns, w dwa miesiące po wyjeździe Yatecha dowiedziała się, że ich matka była Meekhanką, zrobiła wszystko, żeby odsunąć ich od plemienia. Osoba taka jak ona, pierwsza z kobiet w najpotężniejszym rodzie, miała mnóstwo sposobów i możliwości, by tego dokonać. Gdy Yatech wyjeżdżał na służbę, Deana spodziewała się lada dzień zobaczyć jeden lub dwa pasy ślubne położone przed progiem. W dwa miesiące po jej przybyciu wiedziała już, że nic z tego nie będzie. Młodzi wojownicy, którzy wcześniej wodzili za nią wzrokiem, bo odziedziczona po matce uroda wyróżniała ją spośród innych dziewcząt, gdzieś zniknęli. Skończyły się żartobliwe docinki, przygadywania, wyzwania na ćwiczebne pojedynki, które często prowadziły do tych powodujących drżenie w podbrzuszu zapasów, na które starsi mistrzowie przyzwalali z lekko pobłażliwymi uśmiechami. Jeśli z tych zapasów, kontynuowanych już w bardziej zacisznym miejscu, wyszło coś więcej, dziewczyna zawsze miała wybór, mogła zdecydować, czy wychowa dziecko we własnym rodzie, gdzie dzieci były po prostu wspólne, czy też poślubi młodzieńca i wzmocni jego rodzinę. Wśród Issaram dzieci były traktowane jak błogosławieństwo, obietnica przetrwania plemienia. Dopiero więzy małżeńskie narzucały ograniczenia w doborze partnerów. Ściśle mówiąc, ograniczały go do jednej osoby, współmałżonka. Ale tu też, w przypadku rozwodu, kobieta miała prawo zadecydować, czy wróci do swojego rodu z potomstwem, czy zostanie w rodzie byłego męża. Gdy czci się Boginię Matkę, zdolność do rodzenia dzieci daje sporą przewagę. Zwłaszcza jeśli przy okazji nikt nie może zabronić doskonalenia umiejętności posługiwania się mieczem czy szablą. Szczerze mówiąc, wiedza o tym, jak traktuje się kobiety na północy, w Imperium lub innych krajach, zawsze budziła w niej współczucie dla tych biednych, ubezwłasnowolnionych istot.

Do czasu, gdy przekonała się, co może zdziałać dobrze wymierzona plotka. Rzucona mimochodem uwaga, jedno krótkie, lecz bardzo bolesne słowo – dral’k.

Mogła dać rodowi niejedno dziecko, to była prawda, równie pewna jak krwawienia, odmierzające każdy stracony miesiąc. Może nie w tej afraagrze, może w jednej z sąsiednich, gdzie siła plotek nie była tak wielka, znalazłoby się wielu wojowników, którzy mieliby ochotę na „zapasy” z dziewczyną o nietypowej urodzie. Być może nawet udałoby się jej zmusić któregoś do ślubu.

Tylko że to byłaby klęska, przyznanie przed wszystkimi, że nie jest prawdziwą og’Issaram: kobietą z gór. Potwierdziłaby tym samym, że nie zasługuje na prawdziwy ślubny pas, że jest kimś gorszym.

Ujście dla goryczy i gniewu znalazła w długich godzinach morderczych ćwiczeń. Talhery zawsze były jej ulubioną bronią, teraz jednak poświęcała im każdą wolną chwilę. Drean h’Keaz, jedyny wojownik w afraagrze mogący nosić te szable w białych pochwach, był zdumiony i lekko zaniepokojony determinacją, jaką przejawiała w czasie ćwiczeń. Ale on miał prawie sześćdziesiąt lat i nie rozumiał jej furii. Żył we własnym świecie, zamknięty w magicznym tańcu rozmigotanych ostrzy i śmiertelnych ciosów. Nie obchodziła go duma młodej kobiety. Nawet gdy pokonała go trzykrotnie z rzędu, nie widział w niej nic, poza nad wyraz utalentowaną uczennicą. Kiedy przed miesiącem otrzymała od niego wykonane z białej skóry pochwy szabel, wydawał się dziwnie wzruszony i zakłopotany. Na pewno nie zrozumiał jej szorstkiego podziękowania. Być może uznał je za arogancję młodej mistrzyni, nie mógł wiedzieć, że ta ozdoba była dla niej niemym przypomnieniem tego, kim się stała. Obcym dziwactwem we własnym rodzie.

Jakieś pół roku po wyjeździe Yatecha, gdy plotki zaczęły już zatruwać umysły, Vegrela poprosiła ją o rozmowę. Najważniejsza kobieta w rodzinie zaproponowała, że wyślą Deanę do sąsiedniej afraagry, do dalszych krewnych. Och, jakże się wtedy wściekła. Duma kipiała w niej wtedy jak wrzątek w garnku i to właśnie przez dumę odrzuciła tę płynącą ze szczerego serca propozycję. To był jej dom i nie wyrzuci jej stąd żadna przybłęda, która wkradła się w łaski pierwszego w rodzie h’Lenns. Nadal pamiętała smutny uśmiech ciotki. Starsza kobieta wiedziała, jak silnie jad plotek potrafi zatruwać serca i umysły.

Po kilku miesiącach poproszono ją, aby zechciała objąć obowiązki Pieśniarki Pamięci. W każdym rodzie było kilka takich osób, zajmujących się zapamiętywaniem, spisywaniem i przekazywaniem dalej historii rodziny i plemienia. Miała nauczać dzieci o przeszłości, tak by umiały wyciągnąć z niej naukę na przyszłość. W tym czasie wrzątek jej dumy już ostygł i bez szemrania przyjęła obowiązki, które przypadały zazwyczaj w udziale starym wdowom lub wojownikom okaleczonym w walce. Odtąd spędzała dni na doskonaleniu sztuki władania szablami i na zgłębianiu historii plemion Issaram.

I starała się nie rzucać w oczy.

Weszła do swojej sypialni i usiadła na łóżku. Przez ostatnie dwie godziny wydarzyło się w jej życiu więcej niż przez poprzednie dwa lata. Zastanawiała się przez chwilę, czy gdyby nie powrót brata, zdecydowałaby się kiedykolwiek stawić czoło tej kobiecie. Pewnie nie, jej duma i gniew osiągnęły już temperaturę pokojową. Spojrzała na wiszące na ścianie szable w białych pochwach. Z drugiej strony, być może w zimnej wściekłości, z jaką doskonaliła się w sztuce władania talherami, było coś więcej niż tylko rozpaczliwa potrzeba podniesienia własnej wartości. Zacisnęła usta w wąską kreskę. Na krew Neys! Jej matka poświęciła oczy, aby być u boku ukochanego mężczyzny. Córka Entoel-lea-Akos nie może spędzić reszty życia, chowając się pod najbliższy kamień na odgłos kroków Lengany h’Lenns.

Uśmiechnęła się do tej myśli. Cokolwiek się stało na północy, dobrze, że Yatech wrócił do domu.

—— • ——

Te słowa ubodły go bardziej, niż chciał przyznać. Sugestia, że Yatech mógł traktować romans z Isanell tak samo, jak wszystkie inne przygody, że dziewczyna wywodząca się z najlepszej krwi Południa była dla tego dzikusa zabawką, sposobem na rozładowanie napięcia w lędźwiach, że zajmował się nią tylko dlatego, bo była pod ręką, uderzyła w jego najczulszy punkt. Zacisnął dłonie, aż pobielały mu kłykcie, i obnażył zęby w niemym grymasie.

– Widzisz – szept kobiety mroził do szpiku kości, jak strumień lodowatej wody wpadającej za kołnierz – mamy jednak coś wspólnego. Duma z rodu i krwi jest tym, co nas łączy, mimo że wszystko inne dzieli. Nie rozumiesz Issaram, nie możesz pojąć, kim staliśmy się przez te wszystkie stulecia. My patrzymy na to, co nas otacza, jak na coś tymczasowego, jak na widok z okna powozu. To się nie liczy, powstające imperia i królestwa, dynastie, fortuny – to wszystko pył. W historii świata nie było jeszcze królestwa, które przetrwałoby niezmienione przez tysiąc lat, a swój szczyt przeżywałoby dłużej niż przez trzy, cztery pokolenia. Potem zawsze okazuje się, że giganci rodzą karłów, a kraj upada. My trwamy, bo musimy. Bo bramy Domu Snu są dla nas zamknięte. Gdy umrę, moja dusza nie trafi na ręce Matki, która oceni jej wagę i czystość. Wierzymy... nie, wiemy, że mamy tylko jedną duszę, jedną wspólną duszę dla całego plemienia. Taka jest nasza kara. Gdy bogowie, ci, którzy przeżyli starcie, zebrali się, aby osądzić nasz lud, wyznaczyli nam taką pokutę. Po śmierci nie odchodzimy do Domu Snu, nie zaznajemy spokoju, tylko wracamy do jednej wspólnej duszy plemienia. Każde dziecko w chwili nadania imienia otrzymuje kawałek tej duszy, i w nim zostanie zapisane całe jego życie. Po śmierci ten fragment wraca do wspólnoty, gdzie będzie oczekiwał na odkupienie. Jeśli go stracę, jeśli ktoś ujrzy moją twarz, osłabię plemię, osłabię duszę. Jeśli dusza zginie, znikniemy na zawsze. Więc nie ma dla nas innej drogi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Północ-Południe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Północ-Południe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Wegner - Niebo ze stali
Robert Wegner
Robert Wegner - Wschód - Zachód
Robert Wegner
Robert Sheckley - Coś za nic
Robert Sheckley
Robert Wagner - Die Grump-Affäre
Robert Wagner
Olaf Wegner - Eleonora
Olaf Wegner
Wolfgang Wegner - Nacht über Marrakesch
Wolfgang Wegner
Jennifer Wegner - SOKO Mord-Netz
Jennifer Wegner
Robert Stevenson - Nuevas noches árabes
Robert Stevenson
Отзывы о книге «Północ-Południe»

Обсуждение, отзывы о книге «Północ-Południe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x