Robert Wegner - Północ-Południe

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Północ-Południe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Północ-Południe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Północ-Południe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Północ-Południe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Północ-Południe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

—— • ——

Kotlina była dokładnie taka, jakiej Kenneth się spodziewał. Niemal okrągły płaski teren, otoczony ze wszystkich stron wysokimi skałami, jedno wąskie wejście.

– Dobre miejsce, prawda?

– Tak, panie poruczniku. – Andan wszedł do środka, rozejrzał się wokół, bez żenady splunął na ziemię. – Dwudziestu łuczników na tych skałkach powyżej i w pół minuty nie będzie po nas śladu.

Velergorf zajrzał do środka i wyszczerzył się szeroko.

– Tak. I nawet dali nam drewno, żebyśmy rozpalili sobie ogień. Łatwiej byłoby celować.

– Może... – Kenneth wzruszył ramionami. – Ale pamiętaj, że oni boją się nocy. Ktokolwiek by tu po nas przyszedł, nie sądzę, żeby to byli rybacy. Znajdźmy lepsze miejsce.

Skierował się w lewo, na łyse jak jajo wzgórze, gdzie wiatry szalały bez przeszkód, lecz skąd mieli widok na wszystkie strony.

Okolica była naprawdę paskudna, ani drzewa, krzaczka, mchu nawet. Jak okiem sięgnąć goła skała i kamienie. Zgromadzeni wokół dowódcy żołnierze owijali się w płaszcze i próbowali znaleźć jakieś wygodne miejsce. Nie wyglądało na to, by ci, którym przypadła pierwsza warta, im zazdrościli. Oczywiście nie było mowy o tym, żeby rozpalić ogień.

Jak ktokolwiek mógł chcieć tu zamieszkać, pomyślał porucznik, sadowiąc się przy leżącym obok kamieniu. Choć, z drugiej strony, widywał wioski i osady położone w znacznie bardziej niegościnnych miejscach. Tak zazwyczaj bywało w górach, wielu zostawało tam, gdzie rzucił ich los, pech lub przypadek. Natura wessyrskich górali zabraniała im poddawać się, rezygnować, nakazywała wczepić pazurami w każdy kawałek ziemi i trwać. Ten upór, ta zajadłość przekazywana z pokolenia na pokolenie, wychowały twardy i zawzięty lud, który wżył się w te góry, wrósł w nie, nosił w kościach i sercach, jak powiadano. Więc najpewniej i to trzymało tutaj miejscowych rybaków. Upór.

I ten upór mógł być dla Straży największą przeszkodą. Jeśli starszy wioski nadal będzie twierdził, że to tylko głupi dowcip spowodował całe zamieszanie, a reszta mieszkańców go poprze, to Szósta Kompania wróci do Belenden z niczym. Minęło zbyt wiele czasu od mordu, a nadspodziewana gościnność, zachowanie mieszkańców i nerwowość psów to za mało, żeby przewrócić wioskę do góry nogami.

Niby mógł z czystym sumieniem, a przynajmniej z jego pozorami, wrócić do koszar, w końcu starszy wioski zaprzeczył wszystkiemu i przedstawił świadków, ale...

No właśnie, ale puste chałupy, ryglowane drzwi i okna. Rybacy się bali, i to tak, że część zamieszkała u sąsiadów lub w ogóle opuściła wioskę. Nie wypuszczali dzieci z domów, o zmierzchu zamykali się na wszystkie spusty. A to znaczyło, że boją się nocy. Kenneth omiótł wzrokiem szybko ciemniejące niebo. Nie, zabójca lub zabójcy – jeśli w ogóle przebywali w okolicy – nie uderzyli na wioskę wprost. A to znaczyło, że nie porwą się na czterdziestu żołnierzy. Chyba, uśmiechnął się w myślach. Z drugiej strony teraz nie mogli zrobić nic więcej, jak tylko przeczekać tę noc i wrócić do wioski, aby porozmawiać jeszcze z kilkoma mieszkańcami. Inaczej miałby poczucie, że całą tę drogę przebyli na darmo.

—— • ——

To zdumiewające, jakie wrażenie może zrobić krzyk rozlegający się w nocy. Zwłaszcza taki, który wybucha w powietrzu za plecami, w miejscu, gdzie nikogo nie powinno być.

Słyszeli go już zeszłej nocy, i poprzedniej też, ale nigdy z tak bliska. Tylko wieloletnie szkolenie powstrzymało go od zerwania się na równe nogi i wycelowania broni za siebie. Maskujący czar przestałby działać. Genderc również nie zmienił pozycji, Uela ledwo drgnęła, a Bygron leżał jak głaz. Anderell uśmiechnął się w ciemności. To była dobra drużyna, najlepsza, z jaką służył.

Na migi, powolnymi ruchami, wskazał skrytobójcom i magowi, że mają nie spuszczać oka z wioski i unikając gwałtowniejszych ruchów, przetoczył się na plecy. Przeklęte zaklęcie, pomyślał i uśmiechnął się jeszcze szerzej z gry słów. Wrzask wypełnił przestrzeń ponownie. Wydawało się niemożliwe, żeby mogło wydobyć się z ludzkiego gardła. Lekko uniósł głowę, wpatrując się w ciemność. Był tam, niekształtna plama, ledwo kilkanaście kroków za nimi, sugestia cienia w ciemności. Teraz zrozumiał, co Pokrywka miał na myśli. Gdyby nie ten krzyk, nigdy nie domyśliłby się, że to coś to nie skała lub głaz. Wrzask był... tak pełen rozpaczy, że przeszły go dreszcze. Nie było w nim wyzwania, gniewu czy wściekłości, tylko ból i cierpienie.

Anderell powoli podniósł kuszę, mierząc w niewyraźny kształt. Bełt leżący w rowku miał drzewce pokryte znakami, które dla kogoś obdarzonego talentem musiały świecić w ciemności, a większość kapłanów na ich widok dostałaby szału. Wielki Kodeks Wielkim Kodeksem, ale pewnych rzeczy po prostu nie można nie wykorzystać. Grot pocisku umoczono w mieszaninie trzech najsilniejszych trucizn, o jakich słyszał – awedrze, czerwonym mii i wyciągu z gruczołów pewnego morskiego ślimaka, który nawet nie miał własnej nazwy. Gdyby przypadkiem dotknął go gołą ręką, zostałyby mu minuty życia.

Anderell uważał się za mądrego i rozważnego, zresztą dlatego jeszcze żył. Rozkazy mówiły – schwytać lub zabić, co w jego prywatnym języku znaczyło zastrzelić, otruć, rozrąbać i utopić, a resztki zapakować w worki i dostarczyć do zbadania. Nie miał zamiaru ryzykować starcia w nocy z czymś, co rozrywało dorosłych mężczyzn na strzępy. Przytulił policzek do łoża kuszy.

Stwór odbił się nagle i skoczył przed siebie. Ręka drgnęła mu na spuście i bełt pomknął w mrok, ale w tym samym czasie tajemniczy zabójca wykonał olbrzymi, nieprawdopodobny, przynajmniej trzydziestojardowy skok, który przeniósł go nad ich kryjówką. Ciemny kształt mignął na tle nieba, nic więcej niż smuga cienia przesłaniająca gwiazdy, i wylądował między łowcami a wioską. Dwie kusze szczęknęły jednocześnie, Anderell nie zdążył się jeszcze obrócić, nie widział, co się stało, lecz stłumione, pełne wściekłości warknięcie Ueli powiedziało mu wszystko. Spudłowali oboje, skrytobójca i najlepszy wojownik, jakiego znał, nie trafili w cel wielkości człowieka z odległości mniejszej niż kilkanaście kroków. Zanim przewrócił się na brzuch, intruza już nie było.

—— • ——

Ten wrzask dobiegł gdzieś od strony wioski. Odruchowo uwolnił kilka duchów, pojawiły się wokół, formując Moc w ochronne sznury. Wycofał je, zanim uplotły je w sieć. Obcy krzyczał dobre ćwierć mili od niego. Czuł go wyraźnie, jak czuje się drzazgę wbitą w ciało, dziura w świecie, mrok na ścieżkach duchów, poruszający się szybciej niż szarżujący niedźwiedź. Lecz w krzyku nie było wściekłości atakującej bestii. Smutek, żal, oczekiwanie. Nawet w tej plamie obcości emocje były wyraźne. Szukasz, prawda? Szukasz swoich, obcy w obcym miejscu, pozbawiony kontaktu z resztą, a rozum, który kiedyś był częścią ciebie, już nie istnieje. Co zrobisz, gdy nie nadejdzie odpowiedź?

Delikatne drgnięcie ziemi przyniosło wieść o kolejnej porcji lodu, która trafiła do jeziora. Po kilku uderzeniach serca usłyszał plusk, potem szum wędrującej fali. Zignorował to.

Jeden ze służebnych duchów wrócił z północnego wschodu. Wtopił się i przekazał obraz. Reszta odpowiedziała wzburzeniem i wściekłym mamrotaniem. Uspokoił je jedną myślą i ruszył przed siebie.

Miejsce, do którego zaprowadził go obraz, było niewielką szczeliną w skale. Właściwie można było dostać się do niej tylko z góry. Kilkanaście stóp długości, dwie szerokości. Trudno powiedzieć, jak była głęboka. Prowadziły do niej liczne tropy małych padlinożerców, przyciąganych zapachem. Widział je na nagiej skale, drobne zadrapania po pazurach, ślady krótkich starć, gdy niektórzy próbowali zagarnąć skarb tylko dla siebie. Usiadł na brzegu szczeliny i wypuścił duchy. Pęknięcie było niemal w całości wypełnione śniegiem, stanowiło naturalną lodownię, a w środku... Ciała. Dwanaście, trzynaście, czternaście. Te na samym dole miały wiele miesięcy, może lat. Głównie młodzi ludzie, dzieci. Połamane kości, zgruchotane czaszki, rany od noży, siekier, szpikulców, ślady po ogniu. Nie mieli łatwej śmierci. Otworzył szerzej umysł, wstąpił na ścieżkę duchów. Nie, wszyscy zdecydowali się odejść, żadna dusza nie uczepiła się ciała. Nic więcej się nie dowie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Północ-Południe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Północ-Południe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Wegner - Niebo ze stali
Robert Wegner
Robert Wegner - Wschód - Zachód
Robert Wegner
Robert Sheckley - Coś za nic
Robert Sheckley
Robert Wagner - Die Grump-Affäre
Robert Wagner
Olaf Wegner - Eleonora
Olaf Wegner
Wolfgang Wegner - Nacht über Marrakesch
Wolfgang Wegner
Jennifer Wegner - SOKO Mord-Netz
Jennifer Wegner
Robert Stevenson - Nuevas noches árabes
Robert Stevenson
Отзывы о книге «Północ-Południe»

Обсуждение, отзывы о книге «Północ-Południe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x