Jacek Dukaj - CÓRKA ŁUPIEŻCY

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dukaj - CÓRKA ŁUPIEŻCY» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2009, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

CÓRKA ŁUPIEŻCY: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «CÓRKA ŁUPIEŻCY»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wszystko już było. Teraz królową jest archeologia.    Zuzanna Klajn na osiemnaste urodziny dostaje klucz do tajemnic zmarłego w nieznanych okolicznościach ojca i znajduje Miasto: odbicie wszystkich miast kiedykolwiek zbudowanych przez ludzi i nieludzi, w tym wszechświecie i w poprzednich, skarbnicę wiedzy wszelkiej i pole zmagań między Potęgami.   Jakie sekrety Miasta odkrył ojciec Zuzanny?  Czy możemy zamieszkać w domach bogów i pozostać ludźmi?

CÓRKA ŁUPIEŻCY — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «CÓRKA ŁUPIEŻCY», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- A nie dostrzegamy? Na jakiej zasadzie działają maszyny chtoniczne? Czym poi nas libaryt? Jaką mocą lsny łamią prawa fizyki ikjurycznej i kpią sobie z ograniczeń prędkości światła? Czy przedżycia chtoniczne rzeczywiście są jedynie symulacjami? A pożycia?

- Ale wcześniej, powinniśmy dostrzegać to wcześniej, nie jedynie dzięki technologiom wykopanym przez ksenoarcheologów.

- A nie dostrzegaliśmy? Blade zjawy nad trumnami, skazy na kliszach, powidoki ciemne, ruch pochwycony sekundowym spojrzeniem, wspomnienia niemożliwe a prawdziwe... - Maria opuściła wzrok, by zajrzeć Zuzannie prosto w oczy, przez dym i światło. - Do jakiej przestrzeni odchodzimy po śmierci? Do jakiej przestrzeni odeszły te wszystkie cywilizacje ikjurii?

Zuzanna założyła nogę na nogę, zaśmiała się gardłowo.

- To rzeczywiście jest szaleństwo, rąbnięta religia, jakieś New Age’owe pomieszanie mistyki z fizyką. Odkryliśmy nowe fizyki, więc powstają nowe mutacje starych bełkotów. Wybacz, Maria, ale - umieramy to umieramy, ciało się rozkłada, struktura umysłu ginie, nic nie podtrzymuje świadomości. Bilans masy i energii zostaje zachowany, natomiast informacja zanika. Po nas tylko entropia.

Maria wydawała się nieporuszona.

- Nic nie podtrzymuje świadomości... - Strzepnęła popiół do samolotowej popielniczki. Mrużąc oczy, nachyliła się ku oknu i wskazała spojrzeniem na zewnątrz. - A co podtrzymuje Miasto? Jaki niby bilans masy i energii zostaje zachowany, gdy w Miasto kopiują się całe metropolie z Ziemi i innych planet wszechświata EQR? Czyż nie jest to właśnie - przycisnęła wolną dłoń do kronicznej szyby, rozkładając długie palce szeroko, zachłannie - czyż nie jest to czyściec materii nieożywionej, przestrzeń pośmiertna architektury? Powiedz mi, Zuzanno - teraz nachyliła się ku dziewczynie, ciemne oczy spoglądały z matczyną troską - dlaczego nie miałby istnieć podobny eldżet dla materii ożywionej, wieczne Miasto duszy?

W tej chwili Klajn nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Maria pytała jedynie o możliwość, pytała „dlaczego nie?”, a dowody na nieistnienie zawsze najtrudniej przedstawić.

- Nie uprawia się nauki opierając się na analogiach - bąknęła Zuzanna.

Zello cofnęła się, kryjąc twarz w półcieniu kabiny.

- Każda nauka rodzi się z jednej, olśniewającej analogii - odparła, gasząc papierosa.

Raz wpuściwszy do wnętrza przedziału ciszę, nie zdobyły się już na jej przegnanie. Jaskrawe światło zalało Pioruna, powoli sięgając ostatnich zakamarków pomieszczenia, niczym gaz, niczym płyn wpompowywany pod wielkim ciśnieniem. Słońca i planety wypełniły jasne niebo, przelatywali przez dzielnicę starożytnego kompleksu świątynnego z jądra którejś z galaktyk, harmonia niebios - orbity planet i księżyców, cykle słoneczne - stanowiła tu element sakralnej kompozycji, astronomia była dla wymarłych autochtonów formą kultu, inżynieria astrofizyczna - sztuką modlitewną. W końcu Zuzanna zaciemniła okno. Ale nie tak łatwo osłonić się od Miasta. „O, jakże miejsce to przejmuje groza! Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba!” Sama przecież czuła wyraźnie podczas swych wielomiesięcznych samotnych wędrówek po Mieście - jak niewiele trzeba, jeden drobny kroczek, przestawienie jakiegoś małego wihajstra w mózgu, niech coś tam strzeli, przełamie się cienka jak lód przegroda, i już zaczynamy się w tych monumentach domyślać znaków Nienazywalnego, z trwogi estetycznej czerpiemy pewność Nieskończoności, padamy na kolana przed Niewyobrażonym. Jakubiści po prostu pozwolili Miastu się odurzyć. Idea hierarchii egzotycznych fizyk i rozpinanych na nich czasoprzestrzeni, a każda kolejna o trochę bardziej zwichrowanych prawach i właściwościach - ta drabina Jakubowa, po której można się wspiąć do nieba, w zaświaty, albo zejść do piekieł, czy co oni właściwie sobie wyobrażali, że jak to działa, że niby te cywilizacje faktycznie upiorzeją, jedna po drugiej i w coraz dzikszych translacjach, Cywilizacja 1, Cywilizacja 2, Cywilizacja 10, Cywilizacja 100, Cywilizacja N, gdzie N = Bóg, gdzie N = Nieskończoność (ale przecież ja sama to powiedziałam, tak właśnie powiedziałam w rozmowie z Galo, bo zastanówmy się...), jak oni to widzą, że niby my, ikjuria, nasza rzeczywistość, my jesteśmy takimi Upiorami o dodanych w translacji ciałach, Upiorami dla prawdziwie niepodległego wszechświata Formy, z którego przychodzimy i do którego odchodzimy, uniwersum platońskiego, a może inaczej, może jacyś jeszcze starsi Obcy zbudowali generatory naszego wszechświata, stworzyli/otworzyli jego fundamentalną fizykę albo fizykę owego hipotetycznego Miasta duszy, continuum symetrii struktur organicznych, więc nie istnieje śmierć, więc można się tam przekopiować, tam mamy swoje dzielnice, tam biją nam Młoty Światła i Dzwony podziemne, być może istnieją także amplifikatory owych symetrii, wrota do jakubistycznego eldżetu, bramy zawsze otwarte na oścież dla wtajemniczonych, maszyny wzniesione przez zapomnianych Obcych, wielka, ciemna paszcza, do której się wchodzi przez cień i przez zniszczenie, wcześniej złożywszy metodycznie ubranie w kostkę, mrugnąwszy beztrosko na pożegnanie, nie samobójstwo, lecz pierwszy krok za aniołami, ku światłu, ku światłu, ku światłu, ku światłu, ku światłu...

Tak właśnie przespała Zuzanna większość lotu do Wysokiego Zamku. Maria Zello utrzymywała przyjazne milczenie. Rozstając się w Zamku, pożegnały się krótko, Maria uściskała ją serdecznie.

Zuzanna przed powrotem na Ziemię miała jeszcze w planie jedną wycieczkę. Wystarała się szybko o przepustkę. Z garażu na podzamkowym placu wypożyczyła jeden z elfich motocykli na gruckich mięśniach (kolejna technologia, na którą ludzkość jeszcze nie jest gotowa: fizjologia nuklearna, komórkowa fizyka jądrowa) i pojechała do Trójsłońc. Istniało prawdopodobieństwo, iż przez ten czas, przez te pół roku, gdy tam nie zaglądała, symetria między odpowiednią dzielnicą Miasta a planetą została złamana - lecz w istocie było to prawdopodobieństwo przyzerowe, Zuzanna przestudiowała wyniki badań Instytutu na temat spontanicznych przypływów i odpływów eldżetu i były to zdarzenia efemeryczne, rozpatrywane w skali raczej stuleci i milleniów niż miesięcy.

Jakoż i okazało się, że słusznie zakładała: kroniczny motor wytoczył się bezgłośnie spomiędzy brudnych ruin na drogę pokrytą waniliowym pyłem. W tak słabym ciążeniu motocykl był jeszcze bardziej nerwowy i zrywny. Uspokoiła go, mocniej zaciskając uda. Powietrze pachniało dokładnie jak zapamiętała; z wysiłkiem przełykała kwaśną ślinę. Zjechała powoli spiralną ścieżką do wnętrza krateru wykopalisk. Szczątki prymitywnego amplifikatora tubylców wyzierały spod błota, niedawno musiał spaść tu deszcz; jeszcze kilka lat i wszystko z powrotem przykryje ziemia. Zupełnie zatarł się pod nią kształt figury pentagramu. (Niektóre technologie wzmacniania symetrii formy opierały się na strukturach rozwiniętych także przez ziemską ezoterykę).

IW porzucił prace na tym stanowisku w połowie, jak porzucał je w setce innych miejsc, gdy tylko natrafiał gdzieś na podobne, a bardziej obiecujące. Archeologia stała się masowym przemysłem, obowiązywały w niej twarde prawa ekonomii, wykwalifikowanych archeologów przerzucano jedynie do najważniejszych wykopalisk, resztę prowadzono podług standardowych procedur, zgoła automatycznie, i automatycznie podejmowano decyzje o porzuceniu - potem tylko zaglądał tam od czasu do czasu bezzałogowy patrol, samolot, śmigłowiec lub sterowiec, by sprawdzić, czy nie zainteresowała się odkryciem konkurencja i nie uznała go za mimo wszystko warte zachodu; wówczas przeprowadzano szybko akcję odbicia placówki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «CÓRKA ŁUPIEŻCY»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «CÓRKA ŁUPIEŻCY» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «CÓRKA ŁUPIEŻCY»

Обсуждение, отзывы о книге «CÓRKA ŁUPIEŻCY» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x