Zygmut Miłoszewski - Gniew

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmut Miłoszewski - Gniew» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gniew: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gniew»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gniew — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gniew», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Szacki rozłożył na stoliku rysunki Piotrusia Najmana. Nie na każdym byli mama i tata. Ale na każdym stał mały chłopiec i trzymał za rękę czarnowłosą kobietę o ogromnych, niebieskich oczach.

Zgarnął rysunki ze stołu i rzucił się biegiem w stronę wyjścia.

Monika Najman usiłowała właśnie włączyć się do ruchu w alei Wojska Polskiego, w stronę centrum, kiedy Szacki stanął przed maską i zagrodził jej drogę.

Uchyliła okno.

– Nie przesadza pan? – warknęła. – To chyba nie Związek Radziecki, że możecie ludzi prześladować bezkarnie.

– Kim jest ta kobieta? – zapytał w odpowiedzi, pokazując jej rysunki.

Piotruś Najman spał już w foteliku, wyczerpany przygodami w świecie sprawiedliwości.

– Skąd mam wiedzieć?

– Pani syn ją namalował. To jakaś ciotka? Opiekunka? Babcia?

Mówił celowo głośno w nadziei, że obudzi małego, ten jednak spał twardo.

– Po pierwsze, niech się pan nie drze. Po drugie, nie mam pojęcia. Po trzecie, gówno mnie to obchodzi. Po ostateczne, proszę zejść mi z drogi, zanim pana rozjadę.

– Jest na każdym obrazku. Jako jedyna trzyma go za rękę. To musi coś znaczyć. Proszę mi powiedzieć, kto to jest!

Uśmiechnęła się do niego, chłodno i słodko jednocześnie.

– Miał pan swoją szansę – powiedziała. – Trzeba było zadawać odpowiednie pytania.

Ruszyła gwałtownie, ochlapując Szackiego czarnym, zimowym błotem, które zebrało się na nierównym parkingu, wyłożonym starymi płytkami chodnikowymi. Jeszcze mrugnęły mu światła stopu skody i wdowa energicznie włączyła się do ruchu tuż przed miejskim autobusem, dwie sekundy później już jej nie widział.

Stał w falującej kałuży, pokryty czarnymi kropkami błota od stóp do głów, ściskając w ręku dziecięce rysunki. Kolorowe plamy wyglądały surrealistycznie na tle Szackiego, chodnika, błota, budynku MOPS-u na drugim planie i grudniowego Olsztyna w ogóle.

Nie miał pojęcia, co zrobić. Postanowił, że pozwoli sobie na płacz. I wtedy ktoś położył mu rękę na ramieniu.

Jan Paweł Bierut. Smutny jak zawsze. To nie mogła być dobra wiadomość.

– Znaleźliśmy faceta bez dłoni – powiedział.

8

Światełko przy drzwiach zamieniło się na czerwone. Siedziała cicho, ale nie słyszała dźwięków z drugiej strony, trudno powiedzieć, czy ktoś zabrał jej pośniadaniowe śmieci, czy nie. Może zrobił to cicho, może drzwi były dźwiękoszczelne. Wzdrygnęła się, nie miała ochoty na wyobrażanie sobie, do czego porywacze mogą potrzebować dźwiękoszczelnych pomieszczeń.

Minęło pół godziny od postawienia kreski oznaczającej dwunastą i Hela planowała się zdrzemnąć, kiedy po raz pierwszy od dostarczenia śniadania coś się zmieniło.

Włączono telewizor.

Ciekawe, pomyślała, obserwując czarno-białe zakłócenia.

Ktoś z drugiej strony musiał wcisnąć odpowiednie guziki, bo zakłócenia zniknęły, zastąpione przez obraz pomieszczenia. Wyglądało na niewykończony parter domu jednorodzinnego, stan surowy zamknięty. Ściany z bloczków betonowych, wylewka, na suficie widoczne belki stropowe. Pomieszczenie oświetlone zostało kilkoma mocnymi lampami.

Pośrodku stała jakaś rura, gruba, chyba metalowa. Może kanalizacyjna. A może to jakaś kolumna? Kolorem i grubością przypominała kolumnę Zygmunta w Warszawie.

Do rury przystawiono malarską drabinę, taką z podestem.

Ujęcie zmieniło się i mogła zajrzeć do wnętrza rury.

Wzdrygnęła się nieprzyjemnie.

We wnętrzu rury tkwił goły facet. Może śpiący, może nieprzytomny, może martwy. Głowa opadła mu lekko na ramię, tak że widać było tylko ucho, kawałek policzka z ciemnym zarostem i lśniącą łysinę.

Patrzyła przez chwilę na ten niezwykły, niepokojący obrazek. Ale nic się nie działo. Zachciało jej się sikać, ale uznała, że lepiej się nie ruszać, żeby czegoś nie przegapić. Nic się jednak nie działo, a ona nie mogła wytrzymać, więc szybko pobiegła do toalety i wróciła, nie umywszy rąk.

Ciągle nic się nie działo.

Zaczynała podejrzewać, że jakiś szaleniec nagrał rozkładające się zwłoki, a teraz każe jej to oglądać przez dwa tygodnie, żeby wiedziała, co ją czeka. Nie potrafiła powstrzymać natrętnej myśli, że jeśli te dwa tygodnie będzie tu siedziała w pomieszczeniu dwa na dwa i żarła frykasy z McDonalda, to nie ma szans, żeby nie przytyła.

Nagle do obrazu dołączyła fonia. Nic szczególnego. Szum tła. Kroki, sygnał przychodzącego SMS-a, ktoś coś postawił, ktoś coś przesunął, ktoś trzasnął drzwiami.

Ujęcie jeszcze raz zmieniło się na kilka minut na plan ogólny: bloczki betonowe, rura, lampy. Cień, jakby ktoś przeszedł za kamerą. A potem znów to zbliżenie na trupa.

Obraz był bardzo dobrej jakości. W dobrze oświetlonym pomieszczeniu wyraźnie widziała, że ucho trupa było delikatnie zdeformowane. Najpierw pomyślała, że to już rozkład, ale szybko doszła do wniosku, że to jest blizna, jakby po oparzeniu.

I w tym momencie, kiedy prawie wsadziła nos do telewizora, żeby się przyjrzeć tej bliźnie, trup się poruszył.

Hela krzyknęła i odskoczyła od telewizora.

– Jak w horrorze, kurwa, normalnie – powiedziała na głos, żeby dodać sobie otuchy i odruchowo wróciła na bezpieczne miejsce na kanapie.

„Trupowi” chwilę zajęło odzyskanie przytomności. Pokasłał, rozejrzał się, zobaczył, że nic ciekawego do oglądania w rurze nie ma, i zadarł głowę, patrząc w kamerę, a więc prosto w oczy Heli.

Dorosły mężczyzna o zwyczajnej twarzy, ani brzydkiej, ani przystojnej. Kwadratowej, męskiej w jaskiniowy sposób, który w Heli budził zawsze odrazę, miała wrażenie, że tacy mężczyźni bardziej się pocą i śmierdzą. Brwi miał grube, czarne, trochę jak sztuczne.

Oczy mężczyzny chwilę poruszały się we wszystkie strony, pewnie rozglądał się, gdzie jest, ale z punktu widzenia Heli wyglądało to komicznie, jakby oglądał sobie jej celę. Początkowe zdziwienie szybko zastąpiła wściekłość, twarz mężczyzny wykrzywiła się w złym grymasie.

– Oszalałaś kompletnie?! – krzyknął. – Co to za kretyński teatr!

Nikt mu nie odpowiedział, ale też nikt nie przerwał pracy. W tle ciągle słychać było odgłosy czegoś, o czym Hela pomyślała po raz pierwszy, jako o przygotowaniach do egzekucji. Przeszedł ją dreszcz.

Mężczyzna rzucił się gwałtownie, jakby chciał przewrócić swoje więzienie. Ręce miał związane z przodu, palcami mógł dotknąć ścianki. Oparł dłonie na płask i próbował rozbujać rurę. Bez skutku, nie drgnęła nawet o centymetr.

Zauważyła, że w jednej dłoni brakuje mu dwóch palców.

– Pożałujesz tego! – wydarł się.

Zmęczył się wierzganiem. Ucichł i próbował uspokoić oddech, na czoło wystąpiły mu krople potu.

– Pierdolona cipo, pożałujesz, możesz być pewna – mruczał do siebie. – Już ja ci to, kurwa, gwarantuję.

Na twarzy mężczyzny pojawił się cień. Najwidoczniej ktoś stanął na drabinie i zasłonił sobą światło.

Mężczyzna uśmiechnął się krzywo.

– Co ci to da? Co chcesz w ten sposób osiągnąć? Co? Utopisz mnie tutaj? Zabijesz? Pozbędziesz się? Co to zmieni?

Do środka rury szerokim strumieniem zaczęły się sypać białe granulki. Wyglądały jak pokruszony styropian. Hela podniosła brwi zdumiona. Dziwne, bardzo dziwne.

Granulki bardzo szybko sięgnęły mężczyźnie do kolan.

– Zasypiesz mnie styropianem? Naprawdę?

Pociągnął nosem, jakby poczuł nieprzyjemny zapach. Spojrzał na kulki w szybkim tempie zasypujące jego ciało. Jego oczy mówiły, że coś jest nie tak. Skrzywił się i poruszył jak człowiek, którego uciął komar albo którego zaswędziało w miejscu, gdzie nie da się podrapać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gniew»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gniew» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gniew»

Обсуждение, отзывы о книге «Gniew» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x