Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2014, ISBN: 2014, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ziarno prawdy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ziarno prawdy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ziarno prawdy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ziarno prawdy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– No więc po okolicy gruchnęła wieść o penicylinie – powiedział, włączając dyktafon. – I rozumiem, że dotarła nie tylko do uszu zatroskanych matek.

– Nie tylko. Do Wajsbrota zgłosili się wyklęci…

– Niech zgadnę: KWP?

– Dokładnie. Zgłosili się i zażądali kontrybucji na walkę z czerwonym okupantem, kontrybucji w postaci antybiotyku. Wajsbrot ich pogonił, obili go strasznie, podobno ludzie cudem uratowali swojego doktora. Tamci zagrozili, że wrócą, że zabiją.

– Skąd to wiemy?

– Z wyjaśnień Wajsbrota, jakie złożył w swoim procesie o szpiegostwo.

Szacki zrobił zdziwioną minę, ale nic nie powiedział.

– Któremu to zresztą procesowi zawdzięczamy większość naszej wiedzy. I który wziął się stąd, że dowódca partyzantki nie przełknął obrazy, jaką była odmowa.

– Czyli wrócił i zabił?

– Złożył donos. Co z kolei wiemy z procesu jego towarzyszy. Uwierzyłbyś? Majorowi tak się rzuciła na mózg żydowska odmowa, że wydał go znienawidzonym czerwonym, co z kolei wiele mówi o skali nienawiści w Polsce, ciekawe, gdzie by się tutaj uplasowały pedały.

– Panie Romanie…

– Okej, okej. Nie trzeba było wiele, wystarczyło wspomnieć o amerykańskiej penicylinie i bezpieka zamknęła Wajsbrota w try miga, tym razem sandomierska ulica mogła się tylko przyglądać. A było to już przedwiośnie, zbliżała się Wielkanoc, zbliżało się święto Pesach, zbliżał się termin rozwiązania pani Wajsbrotowej.

Szacki zamknął oczy. Błagam, tylko nie to, pomyślał.

– Doktor siedział w więzieniu, podobno gdzieś na terenie dzisiejszego seminarium, nie wiem, czy to prawda. A żona nie była lekarką, nie miała penicyliny, na dodatek zwykle raczej stała za jego plecami, więc z nikim się w miasteczku nie zaprzyjaźniła. Ale mimo to ludzie jej pomagali, nie pozwalali, żeby z głodu umarła.

– I co się stało?

– Jak mówiłem, zbliżał się termin porodu. Żona Wajsbrota była, jak to się mówiło, słabej konstytucji. Doktor szalał, wiedział, że go nie puszczą, ale błagał, żeby pozwolili jej na kilka dni przyjść do aresztu, żeby mógł odebrać poród. Czytałem protokoły, są wstrząsające, na zmianę przyznawał się do wszystkiego i wszystkiemu zaprzeczał, byleby się podlizać przesłuchującemu. Sypał jakimiś zmyślonymi nazwiskami, obiecywał, że wyda międzynarodową szajkę imperialistycznych kontaktów, jeśli tylko na to pozwolą. No cóż, nie pozwolili. Zresztą tak po brzmieniu nazwisk przesłuchujących sądząc, to chyba bracia w wierze mu nie pozwolili.

– A Wajsbrotowa umarła?

Myszyński otworzył puszkę coli i wypił duszkiem, zaraz potem następną. Szacki miał ochotę zapytać, czemu po prostu nie kupił dwulitrowej butelki, ale odpuścił. Czekał spokojnie, aż archiwista zbierze myśli.

– Tak, chociaż nie musiała. Mieszkańcy lubili dobrego doktora, ściągnęli najlepszą położną, żeby odebrała poród. Pech chciał, że położna przyszła z córką i była przesądna. I ona, i córka. Cóż, resztę łatwo sobie dopowiedzieć. Weszła do domu i pierwsze, co zobaczyła, to stojącą w drzwiach do piwnicy beczkę z ogórkami, i oczywiście zrozumiała, że to nie żaden poród, tylko podstęp, że Żydzi się czają, żeby porwać jej śliczną córeczkę, utoczyć krwi na macę i noworodkowi oczy przemyć, coby nie było ślepe. To wzięła i wyszła.

– Przecież tam nikogo nie było.

– Duchów też nie ma, a ludzie się boją. Uciekła. Przyszła inna akuszerka, ale nie tak zdolna, a poród był ciężki. Wajsbrotowa całą noc krzyczała, nad ranem umarła razem z noworodkiem. Podobno do dziś można na Zamkowej usłyszeć jej krzyk i płacz niemowlaka. Wajsbrot powiesił się w celi następnego dnia.

Roman Myszyński zamilkł i poprawił leżące przed nim papiery, ułożył je w zgrabną kupkę. I otworzył kolejną puszkę. Szacki wstał i oparł się o parapet okna, patrząc na sandomierskie domy, na majaczące w oddali dachy Starego Miasta. Był w domu na Zamkowej, był w Nazarecie, starej ubeckiej katowni. Wszędzie trupy, wszędzie jakieś duchy, ile takich miejsc w życiu odwiedził, ile miejsc naznaczonych przez śmierć?

Myszyński odkaszlnął. Teoretycznie Szacki powinien bardzo chcieć słuchać, przecież to było dopiero tło, teraz archiwista dopasuje bohaterów dzisiejszego dramatu do bohaterów dramatu powojennego i wszystko stanie się jasne. Czemu zwleka, żeby się tego dowiedzieć? Przecież ta informacja oznacza aresztowanie, koniec sprawy, sukces. Zwleka, bo trawi go wewnętrzny niepokój, jakiś opór. Nie potrafi go zdefiniować, nie potrafi nazwać. Zaraz wszystko wskoczy na swoje miejsce, rozsypane puzzle zostaną w końcu do siebie dopasowane, wszystkie mniejsze i większe poszlaki zyskają wytłumaczenie. A mimo to, choć jeszcze nie zna szczegółów, trawi go dziwne uczucie fałszu, często towarzyszące widzom w kinie albo teatrze. Niby dobrze napisane, niby dobrze wyreżyserowane, zagrane też w porządku, a czuć, że to tylko teatr, zamiast postaci widać aktorów, widzów i żyrandol nad widownią.

– Jerzy Szyller? – zapytał w końcu.

– Jego ojciec był komendantem oddziału KWP, tego, który doniósł na Wajsbrota i oskarżył go o szpiegostwo. Ciekawa postać, przed wojną mieszkał w Niemczech i zakładał razem z innymi Związek Polaków. Kiedy wybuchła wojna, przyjechał tutaj walczyć i nawet zapisał się złotymi zgłoskami w historii podziemia, dużo dywersyjnych akcji na koncie, niektóre bardzo spektakularne. Potem jednak uznał, że bardziej od Niemców nienawidzi czerwonych, dlatego poszedł do lasu. Za czasów stalinowskich go nie złapali, a potem już nie był wrogiem publicznym, mimo to wyjechał do Niemiec, umarł w latach osiemdziesiątych. Syn Jerzy urodził się w Niemczech.

– Grzegorz Budnik?

– Syn naczelnika ubeckiego aresztu.

– Tego, który nie pozwolił doktorowi odebrać porodu żony?

– Miał więcej na sumieniu, ale tak, tego. Tata Budnik zresztą dożył późnego wieku, umarł spokojnie ze starości w latach dziewięćdziesiątych.

– A Budnikowa? W jaki sposób była powiązana z tymi wydarzeniami?

– Przyznaję, długo myślałem, że w ogóle nie była, założyłem, że była powiązana jedynie przez męża, dlatego zginęła. Uznałem, że jeśli ktoś jest na tyle szalony, aby tropić dzieci winowajców tragedii sprzed siedemdziesięciu lat, to może jest na tyle szalony, żeby polować też na ich rodziny.

Szacki skinął głową, rozumowanie było słuszne.

– Ale dla porządku chciałem sprawdzić wszystkie tropy, na szczęście poznałem jedną bardzo zdolną archiwistkę. Myszyński zarumienił się nieznacznie. – Zrobiła swoje czary-mary w różnych bazach danych i co się okazało? Pani Budnik przyjechała tutaj jeszcze jako panna Szuszkiewicz, z Krakowa, ale urodziła się w Sandomierzu w 1963 roku. Jej matka z kolei pochodzi z Zawichostu, urodzona w roku 1936.

– Czyli kiedy Wajsbrotowie umarli, miała jedenaście lat – powiedział Szacki i elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce. – Taka mała dziewczynka wychowana w żydowskim sztetlu, gdzie należała do mniejszości i gdzie nasłuchała się różnych opowieści, taka mała dziewczynka mogła się bardzo przestraszyć, kiedy zobaczyła straszną beczkę w zrujnowanym żydowskim domu.

Myszyński nie skomentował, sprawa była oczywista. Szackiemu pozostało dowiedzieć się jednej rzeczy. Jednej jedynej. I znowu coś chwyciło go za gardło, jakby nie chciało pozwolić zadać tego ostatniego pytania. Bez sensu, po raz pierwszy doświadczał takiego uczucia. Zmęczenie? Nerwica? Wiek? Brak mu jakichś witamin? Przecież wszystko tak ładnie pasowało. Trzy ofiary przed laty, trzy trupy dzisiaj. Oko za oko, życie za życie. Syn partyzanta, który doniósł na doktora. Syn ubeka, który nie pozwolił mu odebrać porodu żony i pozwolił na samobójstwo. Córka dziewczynki, która swoją wiarą w legendę o krwi skazała na śmierć rodzącą doktorową. Tylko dlaczego teraz? Dlaczego tak późno? Przecież wcześniej można było dopaść osoby naprawdę odpowiedzialne, przecież nie wolno karać dzieci za grzechy rodziców. Czy to było celowe działanie? Czy może zabójca tak późno poznał prawdę? To była właściwie ostatnia rzecz, której należało się dowiedzieć. Pytanie ułożyło mu się na języku, jednak nie chciało się przepchnąć między zębami. Do kurwy nędzy, Teodorze, krzyknął na siebie w myślach. Musisz się dowiedzieć, kto to jest, nawet jeśli rozwiązanie bardzo ci się nie spodoba. Jesteś urzędnikiem w służbie Rzeczpospolitej i za chwilę poznasz prawdę. Cała reszta jest nieważna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ziarno prawdy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ziarno prawdy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Zygmunt Miłoszewski
Zygmut Miłoszewski - Gniew
Zygmut Miłoszewski
Dean Koontz - Ziarno demona
Dean Koontz
Zygmunt Zeydler-Zborowski - Kardynalny Błąd
Zygmunt Zeydler-Zborowski
Jodi Picoult - Świadectwo Prawdy
Jodi Picoult
Zygmunt Bauman - Identitat, (2a ed.)
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Dialektik der Ordnung
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Europa
Zygmunt Bauman
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Krasiński Zygmunt - Nie-Boska komedia
Krasiński Zygmunt
Zygmunt Krasiński - Moja Beatrice
Zygmunt Krasiński
Отзывы о книге «Ziarno prawdy»

Обсуждение, отзывы о книге «Ziarno prawdy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x