Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy
Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2014, ISBN: 2014, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ziarno prawdy
- Автор:
- Издательство:WAB
- Жанр:
- Год:2014
- ISBN:9788377473160
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ziarno prawdy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ziarno prawdy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ziarno prawdy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ziarno prawdy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Prokurator Teodor Szacki gapił się w ekran i czuł, jak serce łomocze mu się po klatce piersiowej, jeszcze chwila i alert przywoła pielęgniarkę, która pewnie bardzo się zdziwi, że czujnik pod koszulą jest na swoim miejscu. Jego stan nie był spowodowany jednak ani treścią informacji, ani nawet nickiem jej autora, tylko godziną publikacji.
Pamiętał chwilę, kiedy dostał telefon od Miszczyk, że ma się jak najszybciej pojawić na Żydowskiej. Klara ciągnęła go do wyra, moment wcześniej stał w oknie i obserwował, jak zbliżający się świt sprawia, że w ciemności zaczęły się pojawiać pierwsze cienie zamieszkujących ją bytów, zapowiedź nadchodzącego dnia. W podobnym tonie Myszyński opisywał chwilę dostrzeżenia zwłok. Nawet biorąc poprawkę na mgłę, wszystko działo się o świcie.
Sprawdził, 15 kwietnia 2009 roku słońce w Sandomierzu wynurzało się znad horyzontu o 4.39.
Wpis na Kontakcie pojawił się 15 kwietnia o 4.45. Co oznaczało, że jego autorem był albo morderca, albo któraś z osób od początku biorąca udział w śledztwie. Albo jedno i drugie, od wczoraj nabierał przekonania, że zna zabójcę, że to musi być jedna z osób, z którą na co dzień współpracuje, z którą pija kawę, przegląda akta i planuje, co zrobić następnego dnia. I mimo że rozważał taką opcję od rana, to właśnie potwierdzenie tej tezy sprawiło, że jego serce nie mogło się uspokoić.
Teraz potrzebował informacji od Myszyńskiego, musiał też zadzwonić do Kuzniecowa. Ale przede wszystkim potrzebował akt. Potrzebował akt jak jasna cholera.
4
Okej, potrzebował akt, ale to była pewna przesada. Śliczna asystentka kieleckiej delegatury IPN, taki typ mini-michelina, co to ma same okrągłości, ale żadnej zbędnej, podjechała do niego wózkiem pełnym akt, uśmiechnęła się przyjaźnie i zaczęła wypakowywać teczki na stół. Teczek było chyba ze sto.
– To na pewno wszystko dla mnie?
– Procesy żołnierzy wyklętych z powiatu sandomierskiego, lata 1944-1951, tak?
– Dokładnie tak.
– No to na pewno wszystko dla pana.
– Przepraszam, tak się tylko upewniam.
Spojrzała na niego lodowato.
– Proszę pana. Ja tutaj pracuję od siedmiu lat, robiłam z wyklętych magisterium, doktorat i habilitację, napisałam kilkanaście artykułów i dwie książki. Akurat te teczki mogę zdjąć z półki z zawiązanymi oczami.
Oczy mu się uśmiechnęły na wspomnienie zawiązanych oczu, przypomniał mu się jeden dowcip, dość sprośny, ale zabawny.
– I ostrzegam, że jak pan spróbuje wyciągnąć dowcip o zawiązanych oczach, myśliwych i saperce, to zabiorę akta, pana wyprowadzi ochrona, a następnym razem będzie pan musiał przysłać pełnomocnika. Na waszą szowinistyczną, seksistowską bandę żaden stopień naukowy nie działa, trzeba prać kijem po gębie i kopać po jajach, żeby nakopać trochę kultury do głupiego łba. Zresztą nieważne, w czymś jeszcze panu pomóc?
Pokręcił tylko przecząco głową, bojąc się zdradzić, jak na niego działa taki temperament, dałby teraz wszystko za jej numer telefonu. Asystentka spojrzała na niego groźnie, odwróciła się i odeszła, ostentacyjnie kołysząc biodrami.
– Moment! Jest jedna rzecz…
– Bóg mi świadkiem, że jeśli chodzi o numer telefonu albo podobną zagrywkę…
– Przeciwnie. Chodzi o wiedzę.
Wyciągnął z notesu kartkę z wypisanymi nazwiskami, które go interesowały, podał je młodej kobiecie.
– Budnik, Budnik z domu Szuszkiewicz, Szyller – czytała na głos, przerwała na chwilę i spojrzała na niego podejrzliwie. – Wilczur, Miszczyk, Sobieraj, Sobieraj z domu Szott.
– Mówią coś pani te nazwiska?
– Nie wszystkie.
– Ale niektóre?
– Oczywiście. Czy ja sobie naprawdę muszę stopnie naukowe wytatuować na czole albo obciąć cycki, żeby mnie któryś z was, wielkich męskich badaczy historii, potraktował poważnie?
– Byłaby to niepowetowana strata…
Spojrzała na niego jak rzeźnik na półtuszę.
– …oszpecić czoło, za którym kryje się tak przenikliwy, analityczny umysł.
5
Jest pan tam, panie komisarzu?
– Oczywiście.
– Przepraszam, że tak długo to trwało, ale musiałam sprawdzić wszystko dokładnie z działem informatycznym.
– Jasne.
– Otóż każdy z wpisów użytkownika „Nekama” został przysłany z numeru IP, który jest bramką sieci Orange.
– Czyli ktoś korzystał z internetu w gwizdku?
– Nie sądzę, ponieważ wpisy zostały wysłane z przeglądarki Skyfire uruchomionej na systemie Symbian.
– Co oznacza…
– Co oznacza, że ktoś swoim telefonem, nokią, zrobił zdjęcia, na telefonie odpalił Kontakt, na telefonie napisał tekst i z telefonu przysłał.
– Okej, rozumiem, może mi pani podać te numery, żebym mógł je sprawdzić w Orange?
– Oczywiście.
Oleg, proszę cię, wiesz, że to tak nie działa.
– Ostatni raz, obiecuję.
– Oleg, u ciebie dwa razy w tygodniu jest ostatni raz! Nie możesz raz, tylko raz, jeden jedyny raz załatwić tego po bożemu? Przysłać pismo z pieczątką, zaczekać na odpowiedź? Żebym miała podkładkę, jakąkolwiek podkładkę, żebym mogła powiedzieć: tak, komisarz Oleg Kuzniecow z Wilczej też nam przysyła oficjalne pisma.
– No wiesz co, krewnemu takie słowa.
– Nie jesteśmy spokrewnieni.
– Jak to? Przecież jesteś szwagierką ciotecznej siostry mojej żony.
– Nazywasz to więzami krwi?
– I co, pojawiło ci się już na monitorku?
– Nie wierzę, że to robię, ale słuchaj… wszystko zostało wysłane z numeru 798 689 459, to prepaid kupiony 24 marca gdzieś w Kielcach, nie w salonie, więc nie mam dokładnych danych. Numer rzadko logował się do sieci, zawsze do BTS-a o numerze 2328 w Sandomierzu, który się znajduje… moment… na wieży ciśnień przy ulicy Szkolnej. Właściciel korzysta z telefonu Nokia E51, popularny biznesowy model, do kupienia wszędzie.
6
Pozostał wierny postanowieniu o rezygnacji ze środków przeciwbólowych, ale kazał taksówkarzowi zatrzymać się po drodze ze szpitala do prokuratury przy delikatesach Kabanos i kupił sobie małą butelkę jacka danielsa. Trochę przeciwbólowe, trochę relaksacyjne i można dawkować precyzyjniej niż ketonal. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił w gabinecie, było nalanie sobie odrobiny do kubka z Legią i wychylenie prawie duszkiem kilku łyków śmierdzącego spalenizną burbona. Och tak, potrzebował tego sto razy bardziej niż wczasów na koszt NFZ w sandomierskim szpitalu – wbrew przekonywaniom, namowom i groźbom doktora Sowy. Naprawdę tak się nazywał i Szacki powstrzymał się od pytania o doktora Sztrosmajera jedynie dlatego, że nie chciał drażnić lekarza, który w swojej karierze musiał słyszeć ten dowcip od każdego pacjenta.
Wyjął z szafy pancernej akta śledztwa (glock znajdował się chwilowo w policyjnym depozycie) i rozłożył je przed sobą na biurku. Gdzieś w nich, był tego pewien, kryje się odpowiedź na pytanie, kto zamordował trzy osoby, kto wodzi go za nos od dwóch tygodni i kto o mało co nie wykończył go w tych pieprzonych lochach. Tak, trudno mu było pozbyć się z głowy wczorajszych obrazów, ale to dobrze, to bardzo dobrze – myślał. Dobrze, ponieważ tak naprawdę była to jedyna sytuacja, która nie została wyreżyserowana, jedyna, która nie została ładnie przygotowana dla prokuratora Teodora Szackiego.
Dlatego wyjął ze świeżutkiej teczki odbitki zdjęć zrobionych dziś przez techników i ułożył pod lampą. Wejście koło seminarium, leżące na podłodze lessowego korytarza zakrwawione nosze, wąskie schody, truchła kundli, pokryty kurzem trup Szyllera i pozbawione drzwiczek klatki dla psów, wystająca z rumowiska w bocznym korytarzu noga Dybusa. Każde spojrzenie na fotografię powodowało, że ręka bolała go bardziej. Ale to dobrze, bardzo dobrze. Musi przyjrzeć się wczorajszej wycieczce minuta po minucie, przeanalizować każdy gest i każde zdanie jego towarzyszy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ziarno prawdy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ziarno prawdy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ziarno prawdy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.