Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2014, ISBN: 2014, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ziarno prawdy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ziarno prawdy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ziarno prawdy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ziarno prawdy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Szacki znał ten dowcip, ale roześmiał się szczerze, lubił dowcipy o Żydach.

– Dobra, to jeszcze jeden…

– Jędrek…

– Ostatni, obiecuję. Pascha, piękny dzień, Mosze zabiera lunch do parku, siada na ławce i wsuwa. Dosiada się do niego jakiś niewidomy człowiek, a że Mosze w świąteczny czas czuje do ludzi serdeczność, to częstuje go kawałkiem macy. Niewidomy bierze macę, obraca ją w dłoni, mina mu rzednie, w końcu mówi: „Kto napisał to gówno?”.

Tym razem Szacki wybuchnął śmiechem już bez żadnych ale, dowcip był przedni, poza tym świetnie opowiedziany.

– Jędrek, proszę cię! Teodor pomyśli, że jesteśmy jakimiś antysemitami.

– Dobra rodzina z Kielecczyzny. Opowiadałaś, jak się poznaliśmy na zlocie ONR? Co to była za noc, w świetle pochodni wyglądałaś jak aryjska królowa… Ała!

Andrzej Sobieraj uchylił się przed rzuconym przez żonę kawałkiem chleba, ale zrobił to tak niezgrabnie, że wyrżnął łokciem o kant stołu. Spojrzał na nią z wyrzutem. Szacki zawsze czuł się niezręcznie, będąc świadkiem bliskości między ludźmi, dlatego tylko uśmiechnął się półgębkiem i suto polał swój kawałek kiełbasy musztardą grillową. Dziwnie się czuł, targały nim emocje, których nie potrafił nazwać.

Mąż piczki-zasadniczki Sobieraj, której Szacki mimo rosnącej sympatii nie potrafił przestać tak nazywać w myślach, był dość typowym misiem. Takim, co to nigdy, nawet za swoich najlepszych lat, nie był amantem, do którego kobiety nie wzdychały i o którym nie śniły, ale wszystkie go lubiły, bo i pogadać można, i się pośmiać, i poczuć bezpiecznie. Potem oczywiście wybierały tajemniczych przystojniaków, alkoholików i dziwkarzy, pewne, że miłość ich zmieni, a ufny misio trafiał się zołzie, która potrzebowała kogoś do pomiatania i wyręki. Sobieraj mimo wszystko na taką nie wyglądała, akurat ten misio trafił dość szczęśliwie. I szczęśliwie też wyglądał, szczęśliwie i sympatycznie. Sympatyczna była jego koszula w kratę, wciśnięta w stare, tanie dżinsy. Sympatyczna była jego krępa, lekko pękata, grillowo-piwna sylwetka. Sympatyczne były spokojne oczy, wąsy wkręcające się do ust i cienkie zakola, dwie przecinki w lesie szpakowatych, falujących włosów.

– Już się tak nie rzucaj – powiedział Sympatyczny Andrzej do żony, obracając kawałki kiełbasy na grillu. – Kto jak kto, ale pan prokurator się chyba z powodu antysemityzmu nie obrazi. Z tego, co piszą w gazetach…

Sobieraj parsknęła, Szacki uśmiechnął się z grzeczności. Niestety, wczorajsza konferencja przewinęła się przez media, niestety, prawie wszystkie pisały o „tajemniczym mordzie”, o „antysemickich podtekstach”, o „brunatnym podłożu”, jedna gazeta ze szczegółami przytoczyła historię miasta i zasugerowała w komentarzu, że „nie jest do końca pewne, czy śledczy zdają sobie sprawę z delikatności materii, z jaką przyszło im się zmierzyć”. A to dopiero początek, jeśli szybko nie rozwiążą sprawy albo jeśli szybko nie pojawi się coś nowego, żeby padlinożercy mieli na czym żerować, będzie tylko gorzej.

– Właściwie to czemu w ogóle mówimy o antysemityzmie? – zapytał Sobieraj. – Ela nie była Żydówką, z tego, co wiem, nie miała z nimi nic wspólnego, nie organizowała nawet koncertów klezmerskich, jedyny jej kontakt z judaizmem to recital piosenek ze Skrzypka na dachu kilka lat temu. Jej zabójstwo nie jest więc chyba faszystowskim aktem? A samo pojawienie się słowa „żydowskie” w dowolnym kontekście nie musi od razu oznaczać, że kontekst jest antysemicki.

– Mirmiłku, nie filozuj – zbyła jego wywód Sobieraj. – Elcię zabito żydowskim nożem do rytualnego uboju bydła.

– No wiem, ale jeśli odrzucimy histerię, to logiczniej byłoby chyba przesłuchać w takiej sytuacji żydowskich rzeźników niż tych, którzy nienawidzą żydowskich rzeźników? Czy też jesteśmy tak poprawni politycznie, że nawet hipotetycznie nie możemy rozważyć, że sprawca jest Żydem lub ma bliskie związki z tą kulturą? A przez to na przykład dostęp do narzędzi?

Szacki przez moment rozważał słowa dolatujące z chmury dymu nad grillem.

– Nie do końca tak jest – odpowiedział. – Z jednej strony masz rację, ludzie mordują się tym, co jest pod ręką. Rzeźnik tasakiem, wulkanizator łyżką do opon, fryzjer nożyczkami. Ale z drugiej strony zwykle pierwsze, co robią, to starają się zatrzeć ten ślad. A tutaj narzędzie zbrodni leżało obok zwłok, na dodatek umyte, wyjałowione, starannie dla nas przygotowane, żeby nie dać żadnych poszlak poza jedną: że to jakaś brudna żydowsko-antysemicka sprawa. Dlatego uważamy, że to ściema.

– Może i ściema, ale rozumiem, że takiej rytualnej brzytwy nie kupuje się w Biedronce.

– Nie, nie kupuje – przyznał Szacki. – Dlatego staramy się dowiedzieć, skąd pochodzi.

– Z umiarkowanymi sukcesami – dopowiedziała Sobieraj. – Na rękojeści jest lekko zatarty napis „Grunewald”, koresponduję z muzeum noży w Solingen, żeby się czegoś dowiedzieć. Twierdzą, że to może być jakaś mała przedwojenna manufaktura z dzielnicy Grunewald, właśnie w Solingen. Tam do dziś się wszędzie produkuje jakieś ostrza, noże i brzytwy, a przed wojną było takich warsztatów i manufaktur dziesiątki. Część na pewno żydowska. Zobaczymy. Jest w idealnym stanie, wygląda bardziej na zabytek, element czyjejś kolekcji, niż faktycznie używany chalef.

Szacki skrzywił się, słowo „kolekcja” skojarzyło mu się ze znienawidzonym słowem „hobby”. Ale jednocześnie pchnęło myśli na nowy tor. Nóż to kolekcja, kolekcja to hobby, hobby to antykwariat, a antykwariat to… Wstał, lepiej myślało mu się na chodząco.

– Czyli że gdzie się kupuje takie fanty? – Sobieraj wypowiadał na głos myśli Szackiego. – Na giełdach? W antykwariatach? W tajnych melinach?

– Internet – odpowiedział Szacki. – Allegro, ebay. Nie ma dziś na świecie antykwariatu, który by nie sprzedawał przez internet.

Wymienili z Sobieraj porozumiewawcze spojrzenia, jeśli nóż został kupiony na internetowej aukcji, to po transakcji musiał zostać jakiś ślad. Szacki segregował w głowie czynności, które trzeba będzie wykonać w poniedziałek, żeby to sprawdzić. Zamyślony odchodził w głąb ogrodu, zostawiając z tyłu dom Sobierajów i ich samych. Kiedy zawracał, obchodząc jabłonkę dookoła, miał już gotową listę, ale zamiast satysfakcji z nowego pomysłu czuł niepokój. Dobrze mu znany, uporczywy jak ból zęba niepokój. Coś przeoczył, na coś nie zwrócił uwagi, popełnił błąd. Był tego absolutnie pewien, wałkował w kółko wydarzenia ostatnich dni, żeby dostrzec tę skazę. I nic. To było jak wiszące na końcu języka nazwisko, którego za żadne skarby nie możemy sobie przypomnieć. Nieznośne swędzenie w środku czaszki.

Widział teraz w pełnej krasie willę, domek raczej, Sobierajów. Stał w dzielnicy Kruków, czyli jak na warunki sandomierskie daleko od miasta, blisko obwodnicy, za kominem widać było kościół po drugiej stronie szosy, z charakterystycznym dachem w formie wywróconej do góry nogami łodzi. Szacki z trudem przyzwyczajał się, że posiadanie własnego domu nie oznacza tutaj – jak w Warszawie – luksusu i przynależności do elity, która wyrwała się z blokowisk, że to taki sam średnioklasowy standard jak pięćdziesiąt metrów mieszkania w dużym mieście. Ale o ileż bardziej ludzki. Było coś naturalnego w wyjściu z salonu na taras, w ogrodzie z kilkoma jabłonkami, w leniwej sobocie spędzanej na leżakach przy grillu, w oddychaniu pierwszymi zapachami wiosny.

Nie znał tego świata, ale wydawał mu się bardzo piękny i zazdrościł tym, którzy go nie doceniali i bez końca potrafili narzekać na dom i ogród, na bezmiar pracy przy nich, na to, że zawsze jest coś do zrobienia. Nawet jeśli, to miejskie soboty w mieszkaniach, na basenach, w centrach handlowych, w samochodach i na śmierdzących ulicach były w porównaniu z tym jak wyrok. Czuł się niczym więzień, który po czterdziestu latach odsiadki został wypuszczony na wolność. Nie wiedział, jak się zachować, całym ciałem odczuwał dyskomfort nieprzynależności. Wszystko w nim nie przynależało. Jego samotność do ich przyjaźni – bo miłości nie był pewien – jego zimna wielkomiejskość do ciepłego prowincjonalnego gniazda, cięte riposty do snujących się opowieści bez pointy, wyprasowany garnitur do sportowych ciuchów, w końcu cola do piwa. Tłumaczył sobie, że gdyby nie przesłuchanie, to siedziałby rozwalony w swetrze i kończył drugi browar, ale znał siebie aż za dobrze. Na tym to polegało, że prokurator Teodor Szacki nigdy nie siedział rozwalony w swetrze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ziarno prawdy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ziarno prawdy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Zygmunt Miłoszewski
Zygmut Miłoszewski - Gniew
Zygmut Miłoszewski
Dean Koontz - Ziarno demona
Dean Koontz
Zygmunt Zeydler-Zborowski - Kardynalny Błąd
Zygmunt Zeydler-Zborowski
Jodi Picoult - Świadectwo Prawdy
Jodi Picoult
Zygmunt Bauman - Identitat, (2a ed.)
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Dialektik der Ordnung
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Europa
Zygmunt Bauman
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Krasiński Zygmunt - Nie-Boska komedia
Krasiński Zygmunt
Zygmunt Krasiński - Moja Beatrice
Zygmunt Krasiński
Отзывы о книге «Ziarno prawdy»

Обсуждение, отзывы о книге «Ziarno prawdy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x