Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2014, ISBN: 2014, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ziarno prawdy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ziarno prawdy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ziarno prawdy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ziarno prawdy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

8

Kupno porządnej butelki wina na najpiękniejszej polskiej starówce okazało się niewykonalne. W zapyziałych sklepach były tylko jakieś dziwne kwasy i w końcu uznał, że najszybciej będzie zbiec schodami ze skarpy i kupić butelkę frontery w Orlenie przy obwodnicy. Jak pomyślał, tak zrobił, chciał przy okazji kupić pudełko z torcikiem wedlowskim, co wydało mu się sympatycznym warszawskim upominkiem, niestety torcika nie było, wziął więc jakąś bombonierkę, która wręcz wyła, że kupiono ją na stacji benzynowej, i pudełko prezerwatyw. Wrócił na górę, starając się nie spocić za bardzo, ponieważ intuicja mówiła mu, że jeszcze dziś wystąpi bez ubrania. Druga półkula, ta racjonalna, tłumaczyła, że intuicja zawsze to podpowiada każdemu facetowi i że często się to nie sprawdza, ale i tak pilnował, żeby nie podbiegać.

Teraz stał w salonie sędzi Marysi Tatarskiej w jej domu na Żeromskiego i się dziwił. Bardzo się dziwił.

Wystrojowi wnętrza, to raz. Zrozumiał już, że brak, który odczuwa, odwiedzając sandomierskie mieszkania, to brak Ikei. W Warszawie nie do pomyślenia było, żeby przeciętne mieszkanie przedstawicieli klasy średniej nie miało przynajmniej połowy wystroju ze szwedzkiej firmy. Tutaj w lepszych domach obowiązywał styl krakowsko-mieszczański, czyli mnóstwo tkanin z ilością kurzu zdolną zamordować alergika, kredensy i mętne lustra. Zamożniejsi mieszkańcy bez rodowodu mieszkali w willach o wystroju boazeryjno-wypoczynkowym. Biedota to mieszkania w blokach, a w nich brązowe meblościanki i mebelki przywleczone z targowicy. Po Tatarskiej spodziewał się zakurzonego mieszczaństwa, ewentualnie pastelowej nowoczesności, podrabianej Ikei. A zobaczył… hmm, było w tym pomieszczeniu coś z sali szpitalnej. Biel, chrom, lustra i szkło. Salon był biały, bez żadnej przenośni biały, do tego stopnia biały, że książki na kilku półkach pieczołowicie obłożono w biały papier, na którym ręcznie wypisano tytuły i autorów.

Wystrojowi gospodyni, to dwa. Sędzia Maria Tatarska miała na sobie prostą, czerwoną koktajlową sukienkę i czerwone szpilki. Nie żeby spodziewał się zobaczyć ją w polarze i japonkach, ale jej strój był zbyt wystawny na niezobowiązujący wieczór przy winie. W białym wnętrzu wyglądała jak plama krwi, być może efekt był zamierzony. Szacki w duchu wzruszył ramionami, świadom, że go obserwuje. Lubił normalnie i zwyczajnie, efekciarstwo nie robiło na nim wrażenia, co najwyżej wywoływało żal, że są osoby zdolne włożyć tyle czasu i wysiłku w sprawy nieistotne.

Wystrojowi podwórka, to trzy. Tak, przede wszystkim wystrojowi podwórka, ponieważ ogródek sędzi Marii Tatarskiej był cmentarzem. Nie w przenośni, dosłownie. Szacki zawsze oglądał go od drugiej strony, od głównego wejścia, przechodząc lub przejeżdżając ulicą Mickiewicza. Piękna, zadrzewiona nekropolia rozciągała się prawie do położonej niżej ulicy Żeromskiego. Gdzie stały różne warsztaty kamieniarskie i dom sędzi Tatarskiej. Salon na piętrze znajdował się ciut powyżej poziomu nagrobków, tuż przy murze. Wystarczyło bijące z domu światło, żeby Szacki mógł się zabawiać czytaniem wyrytych w kamieniu nazwisk. Z niepokojem zauważył, że było tam troje czterdziestolatków. Równo czterdziestolatków. A jemu zostało kilka miesięcy do urodzin.

Odwrócił się, sędzia siedziała na kanapie z kieliszkiem wina w dłoni, biel i czerwień z trupami w tle, jakże to narodowe, pomyślał Szacki.

– Memento mori – powiedziała, stopę w czerwonej szpilce postawiła na kanapie. Nie miała majtek.

Rozdział trzeci

piątek, 17 kwietnia 2009

Dla katolików szósty dzień Oktawy Wielkanocnej, chrześcijanie prawosławni obchodzą Wielki Piątek, Żydzi zaczynają szabat o zachodzie słońca, w Sandomierzu to 18.31. Według hipotezy Molnara mija dokładnie 2015 lat od narodzin Jezusa, świeczki na torcie dmuchają też Jan Borysewicz, Apoloniusz Tajner i Victoria Beckham. W Polsce nudy, premier zyskuje poparcie, rząd traci poparcie, prezydent traci poparcie. Wałęsa przysięga, że nie był agentem i niech go szlag trafi, jeśli kłamie. Na świecie Biały Dom ujawnia, że Bush pozwalał torturować więźniów, UE donosi, że liczba udanych i nieudanych ataków terrorystycznych spada, szkocka policja dzieli się informacją, że pracuje w niej dziesięciu wyznawców jedi, a Watykan wyraża ubolewanie, że rząd Belgii krytykuje Benedykta XVI za krytykę stosowania prezerwatyw. W kinach premierę mają Vicky Cristina Barcelona Woody'ego Allena i niedoceniony Generał Nil ze świetną rolą Olgierda Łukaszewicza w roli Fieldorfa. Legia wygrywa w Gliwicach z Piastem 1:0 i zostaje liderem ekstraklasy. W powietrzu czuć wiosnę, w Sandomierzu maksymalna temperatura dochodzi do 20 stopni, niestety, to nie zasługa słońca, jest pochmurno i leje.

1

Prokurator Teodor Szacki odebrał klasyczne wykształcenie i wiedział, że Eros z Tanatosem od zawsze chodzą pod rękę, znał legendę Tristana i Izoldy, czytał Morsztyna, Brzezinę i Kochanków z Marony, był nawet okres, kiedy nie zasnął, dopóki nie wsączył w siebie paru kropel erotycznego przygnębienia Iwaszkiewicza. Ale nigdy te dwa pierwiastki nie połączyły się w jego życiu tak dosłownie i w sposób tak przejmujący. Obudził się z posmakiem winnego kaca na języku i zanim zdał sobie sprawę, gdzie jest, poczuł, że do świadomości przywróciło go nie pragnienie, lecz nieznośny, pulsujący ból członka. W miarę odzyskiwania świadomości, powracały wspomnienia wczorajszego wieczoru, kiedy to Tatarska wymęczyła go na sposoby, których wcześniej nie widział nawet na pornosach. Głupio mu było się ulotnić, bo najwidoczniej ona dużo sobie obiecywała, a on nie chciał wyjść na chama, dlatego brał udział bez specjalnego zaangażowania w kolejnych erotycznych ćwiczeniach, z których połowa była tandetna, połowa zwyczajnie głupia, a wszystkie jednakowo wyczerpujące. Opisane byłyby seksprzygodą, o której się opowiada przez lata, przez dekady wspomina. W rzeczywistości Szacki chciał jak najszybciej zapomnieć o tym incydencie. Bardzo potrzebował prysznica.

Otworzył oko, bojąc się, że zobaczy czyhające na jego przytomność sędziowskie ciało i – po raz kolejny w czasie tej wizyty – się zdumiał. Pół metra od nosa miał szybę, metr za szybą mokrą lastrykową płytę, na której napisane było: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”. Szacki zamknął oko, nie chciał myśleć o tym, że obudził się po zwierzęcych perwersjach na nagrobku z ewangelicznym cytatem z przypowieści o pannach roztropnych i nieroztropnych, o ile dobrze pamiętał. Jak bardzo by chciał być wczoraj panną nieroztropną, przed którą zamknięto drzwi, nie wpuszczono jej na imprezę, żeby mu wczoraj sędzia Tatarska powiedziała „zaprawdę nie znam cię” i odprawiła. Odwrócił się tyłem do zwłok pięćdziesięciodwuletniego Mariusza Wypycha i strzegącego go cytatu z Ewangelii świętego Mateusza. Po drugiej stronie, we wnętrzu było niewiele lepiej, sędzia Tatarska pochrapywała na wznak, usta miała otwarte, twarz błyszczącą i spuchniętą, obfite piersi wlały jej się pod pachy. W świetle kwietniowego dnia jej salon nie był już śnieżnobiały, co najwyżej spranoszarawy. Szacki spojrzał na zegar, zaklął i czym prędzej ewakuował się z pogrzebowego domu rozpusty.

Półtorej godziny później, umyty i wykąpany, siedział już w prokuraturze i miał nadzieję, że szczypanie przy sikaniu to po prostu kwestia otarcia, a nie jakiejś tajemniczej infekcji. Dziwnie pewien, że ma na twarzy wypisaną każdą czynność minionej nocy, zamknął drzwi od gabinetu i zagrzebał się w świecie symboli. Po godzinie wiedział już, że z symbolami jest gorzej niż z nożami – liczba znaków graficznych, stowarzyszeń, mnogość logo, poświęconych im stron internetowych – było tego milion. Postanowił usystematyzować poszukiwania.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ziarno prawdy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ziarno prawdy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Zygmunt Miłoszewski
Zygmut Miłoszewski - Gniew
Zygmut Miłoszewski
Dean Koontz - Ziarno demona
Dean Koontz
Zygmunt Zeydler-Zborowski - Kardynalny Błąd
Zygmunt Zeydler-Zborowski
Jodi Picoult - Świadectwo Prawdy
Jodi Picoult
Zygmunt Bauman - Identitat, (2a ed.)
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Dialektik der Ordnung
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Europa
Zygmunt Bauman
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Krasiński Zygmunt - Nie-Boska komedia
Krasiński Zygmunt
Zygmunt Krasiński - Moja Beatrice
Zygmunt Krasiński
Отзывы о книге «Ziarno prawdy»

Обсуждение, отзывы о книге «Ziarno prawdy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x