Zygmunt Miłoszewski - Uwiklanie
Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmunt Miłoszewski - Uwiklanie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2011, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Uwiklanie
- Автор:
- Жанр:
- Год:2011
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Uwiklanie: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Uwiklanie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Uwiklanie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Uwiklanie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Wiecie, co? Więcej miałem z nią frajdy, kiedy waliłem konia w klopie.
Znowu musiał zagryźć wargę.
Zegar citroena pokazywał kilka minut po piątej, a słońce stało już dość wysoko, kiedy parkował pod swoim domem na drugim brzegu miasta. Cicho wszedł do mieszkania, rozebrał się w przedpokoju, wepchnął bieliznę na dno kosza, żeby Weronika nie wyczuła zapachu innej kobiety. W ich salono-sypialni na stole leżała przewiązana cienką wstążką gra komputerowa - najnowsza część Splinler Cella. I kartka
„Dla mojego szeryfa. W”. Uśmiechnął się gorzko.
Rozdział jedenasty
sobota, 18 czerwca 2005
Służby sanitarne we wszystkich krajach Unii Europejskiej wycofują produkty spożywcze, które zawierają paprykę chili, kurkumę i olej palmowy. Zostały skażone rakotwórczymi barwnikami. Z badań wynika, że Rosjanie nie zauważają ostrej cenzury w państwowych mediach. Lekarze na konferencji w Toruniu uznali, że Polki są mniej aktywne seksualnie niż Niemki czy Francuzki. Już trzydzieści procent kobiet cierpi na oziębłość. Drużyna IPN zwyciężyła w zawodach strzeleckich pracowników firm ochroniarskich. Lepper sugeruje, że Belka, Balcerowicz i Cimoszewicz współpracowali z SB. Ostatni z wymienionych bawi tymczasem razem z państwem Kwaśniewskimi na imieninach u Lecha Wałęsy. Urzędujący prezydent wręczył byłemu butelkę czerwonego wina. W Warszawie liderzy normalności - Roman Giertych, wszechpolacy i skini z ONR - maszerowali w swojej paradzie. Krzyczeli: „Pedofile, pederaści to są Unii entuzjaści”. Obywatele mogli zwiedzać w nocy stołeczne muzea i galerie, a w metrze posłuchać, jak nazwy stacji ogłaszają niewyraźną polszczyzną dzieci uchodźców. Maksymalna temperatura 18 stopni, pochmurno, trochę pada.
1
Sposób, w jaki Szackiemu udało się przeżyć piątek, był dla niego zagadką. Obudził się - a raczej został obudzony - z bólem głowy i prawie trzydziestodziewięciostopniową temperaturą. Kiedy zwlókł się z łóżka, aby zwymiotować, o mało co nie zemdlał po drodze do toalety, musiał usiąść na podłodze w przedpokoju, aby zniknęły czarne plamki przed oczami. Zadzwonił do pracy, że będzie później, wziął dwie aspiryny i wrócił do łóżka, gdzie - był tego pewien - nie usnął, lecz stracił przytomność.
Obudził się o czternastej, wziął prysznic i pojechał do prokuratury. Wchodząc na swoje drugie piętro, musiał zatrzymywać się, co kilka stopni, aby zaczerpnąć oddechu. Tłumaczył sobie, że nic mu nie jest, że to reakcja organizmu na stężoną dawkę emocji, którą zwykle otrzymuje się w ciągu kilku lat - nie jednej doby. Ale wcale nie poczuł się lepiej.
Dopiero za biurkiem włączył komórkę. Zignorował SMS-y od Moniki i odsłuchał wiadomości od Olega, który nagrywał się na jego sekretarkę kilkakrotnie, za każdym razem coraz bardziej wściekły, wrzeszczący, że jeśli Szacki nie oddzwoni do niego natychmiast, roześle za nim list gończy.
Oddzwonił i dowiedział się tego, co podejrzewał od czasu wizyty u kapitana Mamcarza. Teoretycznie nie powinien, więc czuć się zaskoczony, a mimo to dreszcz przebiegł mu po krzyżu. Zawsze, kiedy prawda o zbrodni wychodziła na jaw, czuł nie satysfakcję, tylko mdlący smutek. Po raz kolejny okazywało się, że ludzka istota nie zginęła przez przypadek. Że czyjeś wspomnienia i nadzieje zgasły w tej krótkiej chwili, jakiej potrzebował ostry koniec rożna, aby przeszyć oko, przebić cienką w tym miejscu kość czaszki. Czy w takiej chwili coś się czuje? Czy długo jeszcze zachowuje się świadomość? Lekarze mówią: umarł natychmiast. Ale kto to tak naprawdę może wiedzieć? Co on by czuł, gdyby esbecki skurwiel pociągnął wczoraj za spust?
Odpędził myśl, która sprawiła, że jego oddech ponownie stał się płytki, szybko spisał na kartce listę spraw do załatwienia i zadzwonił do Kuzniecowa, aby przygotował miejsce niezbędne do przeprowadzenia eksperymentu procesowego. Potem kolejno skontaktował się z Cezarym Rudzkim, Euzebiuszem Kaimem, Hanną Kwiatkowską, Barbarą Jarczyk i Jadwigą Telak. Tym razem poszło łatwo.
Wszyscy odebrali telefon. Ciekawe, że jak nie idzie, to nie idzie nic, a jak zaczyna się układać - to nagle wszystko nam sprzyja. - Oby to była prawda - powiedział na głos, nerwowo przebierając palcami. - Oby.
Zdał swojej przełożonej lakoniczną relację z tego, co zamierza zrobić, nie wspominając nic o wydarzeniach poprzedniego dnia i nie czekając, aż jej zdziwienie przerodzi się we wściekłość, wyszedł na umówione wcześniej spotkanie z Jeremiaszem Wróblem. Miał jeszcze kilka pytań do kociego doktorka.
Grał va banque. Jeśli się uda, śledztwo będzie zamknięte do wtorku. Jeśli nie - trzeba je będzie odłożyć na półkę. Oczywiście inną drogą byłoby tropienie „Odesby”, ale tego, niestety, zrobić nie mógł.
Znowu go zemdliło.
2
Ale to było wczoraj. Teraz dochodziła jedenasta godzina soboty. Siedział w citroenie zaparkowanym pod domem kultury na Łazienkowskiej i starał się zrozumieć, dlaczego tak często załącza się pompa regulująca ciśnienie płynu hydraulicznego w krwiobiegu jego francuskiego potwora. Po wyłączeniu radia regularne posykiwanie, powtarzające się w odstępie kilku sekund, było naprawdę irytujące. Wyłączył silnik, żeby nie słyszeć szargającego nerwy dźwięku.
To był jeden z tych mokrych letnich dni, kiedy wilgoć, zamiast spadać z nieba, unosi się w powietrzu, oblepiając wszystko. Świat za szybami citroena był zamglony i nieostry, spływające, co jakiś czas po szkle krople jeszcze bardziej mąciły jego strukturę. Teodor Szacki westchnął, sięgnął po parasol i bardzo ostrożnie wysiadł z samochodu, starając się nie pobrudzić jasnoszarych spodni o próg drzwi. Lawirując pomiędzy kałużami, przeszedł przez ulicę, stanął przed kościelną ceglaną chimerą i - zaskakując samego siebie - przeżegnał się. Kiedyś, będąc dzieckiem, miał taki zwyczaj wyniesiony z rodzinnego domu - robił znak krzyża za każdym razem, kiedy przechodził obok kościoła. W okresie dojrzewania zaczął się wstydzić tej - jak mu się zdawało - nachalnej manifestacji religijnej i tylko czasami przypominał mu się ten dziecinny nawyk, kiedy mijał katolicką świątynię. Dlaczego teraz nie był w stanie się powstrzymać? Nie miał pojęcia.
Obserwował spod parasola brzydki, ponury budynek. Przeklęty niech będzie ten kościół, Henryk Telak i zabójstwo, które sprawiło, że jego życie nigdy już nie będzie takie samo. Chciał mieć tę sprawę jak najszybciej z głowy, bez względu na wynik. Upodabniam się do innych, pomyślał cierpko. Jeszcze chwila i będę siedział za biurkiem, patrząc z utęsknieniem na zegarek i zastanawiając się, czy ktoś zauważy, jeśli prysnę za piętnaście czwarta.
- Dokumenty proszę - zagrzmiał mu koło ucha głos Kuzniecowa.
- Spadaj - warknął w odpowiedzi. - Nie miał ochoty na żarty.
Razem weszli do przykościelnego budynku, tym samym wejściem, co prawie dokładnie dwa tygodnie wcześniej, kiedy w małej salce katechetycznej leżał na podłodze trup Henryka Telaka, a wiśniowo szara plama na jego policzku przywodziła Szackiemu na myśl bolid Formuły 1. Tym razem sala była pusta, nie licząc kilku krzeseł i księdza Mieczysława Paczka, którego twarz w sinym świetle jarzeniówek wydawała się jeszcze bardziej miękka niż poprzednio.
Szacki porozmawiał chwilę z księdzem. W tym czasie Kuzniecow razem z technikiem z Wilczej ustawiali kamerę na statywie i rozmieszczali w ciemnym pomieszczeniu dodatkowe reflektory, aby móc zarejestrować eksperyment procesowy.
Kwadrans przed dwunastą wszystko było gotowe, brakowało tylko głównych bohaterów dramatu, którzy mieli się pojawić dokładnie w południe. Ksiądz Paczek niechętnie wrócił do siebie, technik niechętnie zostawił swoje zabawki, nieuspokojony zapewnieniami Kuzniecowa, że ze sprzętem elektronicznym potrafi obchodzić się lepiej niż z kobietami.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Uwiklanie»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Uwiklanie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Uwiklanie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.