Zygmunt Miłoszewski - Uwiklanie
Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmunt Miłoszewski - Uwiklanie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2011, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Uwiklanie
- Автор:
- Жанр:
- Год:2011
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Uwiklanie: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Uwiklanie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Uwiklanie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Uwiklanie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wcześniej, jeszcze w samochodzie, zdjął marynarkę, rozpiął koszulę i podwinął rękawy. Jednak przy Monice - bosej, w dżinsowych szortach i koszulce z reprodukcją Nocnych marków Hoppera - wyglądał jak urzędnik państwowy. Uśmiechnął się do tej myśli. Przecież był urzędnikiem państwowym, więc, na kogo miałby wyglądać?
- Zastanawiałam się, czy nie zdjąć połowy tych zdjęć, jak się dowiedziałam, że przyjdziesz. Nawet zaczęłam, ale dałam sobie spokój i poszłam po zakupy. Lubisz makaron ze szpinakiem?
- Dlaczego?
- To w końcu pora obiadowa i pomyślałam, że warto coś zjeść przed kawą.
Była potwornie spięta. Nie patrzyła mu w oczy, głos jej się łamał, kostki lodu grzechotały w szklance. Bez przerwy chodziła, nieomalże podskakiwała wokół niego. Teraz pobiegła do kuchni.
- Dlaczego chciałaś zdjąć zdjęcia? - krzyknął za nią.
- Na niektórych źle wyglądam. Jestem za chuda albo za gruba, albo za dziecinna, albo jeszcze coś innego jest nie tak. Zresztą sam widzisz.
- Widzę fajną dziewczynę w tysiącu odsłon. Niech będzie, że tutaj masz fatalną fryzurę. Nie jesteś za młoda na afro?
Przybiegła.
- No właśnie. Przynajmniej to powinnam zdjąć.
Pobiegła z powrotem do kuchni. Chciał ją pocałować, ale wolałby, żeby to wynikło samo, tak jak wczoraj. Żeby się samo stało. Poza tym przyszedł przecież powiedzieć jej, że to koniec. Westchnął. Lepiej mieć to od razu za sobą. Poszedł do kuchni. Wyjęła z garnka nitkę makaronu i spróbowała.
- Jeszcze minuta. Możesz wyjąć talerze z szafki nad lodówką.
Odstawił szklankę na blat i sięgnął po dwa głębokie talerze z niebieskim otokiem. Przypomniały mu stołówki w ośrodkach FWP Kuchnia - choć długa - była beznadziejnie wąska. Odwrócił się z talerzami i po raz pierwszy tego wieczoru spojrzeli sobie w oczy. Zaraz umknęła wzrokiem, ale przez tę chwilę wydała mu się piękna. Pomyślał, że chciałby obudzić się obok niej choć raz.
Zawstydzony zabrał szklankę i poszedł do salonu, żeby poszperać na półce z książkami. Cała ta sytuacja wydawała mu się śmieszna. Co on robi? Umówił się kilka dni temu z ładną dziewczyną na kawę i zamiast ją po prostu zerżnąć, zapomnieć i zająć się żoną - jak robią to wszyscy inni - on patrzy jej w oczy i marzy o wspólnym śniadaniu. Nieprawdopodobne.
Na myśl o Weronice i Heli poczuł ukłucie żalu. Poczucie winy? Niekoniecznie. Raczej smutek. Wszystko w jego życiu już się wydarzyło. Nigdy nie będzie młody, nigdy się nie zakocha miłością dwudziestolatka, nigdy nie pokocha, nie licząc się z niczym. Tyle emocji już zawsze będzie wtórnych. Cokolwiek by się stało, na zawsze pozostanie facetem - na razie tylko w średnim wieku, potem coraz starszym - po przejściach, z byłą żoną i córką, ze skazą widoczną dla każdej kobiety. Któraś go może zechce z wyrachowania - bo ciągle nieźle wygląda, bo jest szczupły, ma stałą pracę i można z nim pogadać. Może on kogoś zaakceptuje, bo w końcu łatwiej się żyje we dwójkę niż samemu. Ale czy ktoś oszaleje dla niego z miłości? Wątpił. Czy on oszaleje? Uśmiechnął się tylko gorzko, chciało mu się płakać. Jego wiek, jego żona, jego córka - naraz wszystko to wydało mu się wyrokiem, nieuleczalną chorobą. Cukrzyk nie może jeść ptysiów, nadciśnieniowiec nie może biegać po górach, Teodor Szacki nie może się zakochać.
Zakryła mu oczy rękami.
- Grosik za twoje myśli - szepnęła.
Pokręcił tylko głową.
Przytuliła się do jego pleców.
- To takie niesprawiedliwe - powiedział w końcu.
- Hej, bez przesady - rzuciła ze sztuczną wesołością.
- Trochę to więcej niż nic.
- Nie interesuje mnie trochę.
- Nie zawsze się da więcej.
- Może nigdy.
- Przyszedłeś, żeby mi to powiedzieć?
Wahał się przez chwilę. Miał ochotę skłamać jak zwykle. Od kiedy przychodzi mu to z taką łatwością?
- Tak. I nie chodzi tu tylko o... - zawiesił głos.
- O twoją rodzinę?
- Tak. Coś jeszcze się wydarzyło, nie mogę ci powiedzieć szczegółów, zaplątałem się w ponurą aferę, nie chcę cię w to wciągać.
Zesztywniała, ale nie puściła go.
- Masz mnie za idiotkę? Dlaczego nie powiesz prawdy, że rozkochałeś mnie w sobie dla zabawy, że to był błąd, a teraz musisz się zająć żoną? Po co te ściemy? Zaraz mi powiesz, że pracujesz dla rządu.
- W pewien sposób to prawda - uśmiechnął się.
- I przysięgam, że nie kłamię. Boję się, że mogą ciebie wykorzystać, aby trafić we mnie. A jeśli chodzi o rozkochanie - wierz mi, że jest całkiem inaczej.
Przytuliła się do niego mocniej.
- Ale zostaniesz dzisiaj? Choć tyle jesteś mi winien.
Wyobrażał sobie wcześniej tę scenę we wszelkich możliwych wariantach, ale takiego scenariusza nie przewidział. Szedł za nią przez przedpokój do sypialni i nagle zachciało mu się potwornie śmiać. Drepczesz, pomyślał. Drepczesz jak satyr z krzywymi owłosionymi nogami. Drepczesz jak wiecznie napalona małpa konobo z czerwonym tyłkiem. Drepczesz jak stary pies, który poczuł sukę. Drepczesz jak idiota w średnim wieku. Nie ma w tobie teraz nic ludzkiego.
Kiedy otworzyła przed nim drzwi do sypialni i uśmiechnęła się zalotnie, musiał mocno zagryźć wewnętrzną stronę policzków, aby nie wybuchnąć śmiechem.
Byli bardzo delikatni, szukali siebie jak licealiści, nie jak dojrzali ludzie, którzy postanowili pójść do łóżka. Rozpinając guziki jej szortów, patrząc, jak podnosi pośladki na łóżku, żeby je z siebie zsunąć, jak potem ściąga przez głowę tiszert z reprodukcją Nocnych marków Hoppera - czuł jedynie chłodne zaciekawienie. A po chwili, leżąc nago obok niej i gładząc jej ciało - przestał czuć cokolwiek.
Był przerażony. Wiedział, że jest prześliczna. Młoda. Apetyczna. Inna. Przede wszystkim inna. Widział, jak oglądają się za nią mężczyźni. Stokrotnie wyobrażał sobie wszystkie fragmenty jej ciała. A teraz, kiedy to ciało leżało przed nim w nadziei na seks, stało mu się zupełnie obojętne. Był przerażony, bo nagle zdał sobie sprawę, że może się nie sprawdzić jako mężczyzna. Jego ciało nie chciało jej ciała i najzupełniej obojętnie przyjmowało wysiłki czynione przez mózg. Jego ciało nie chciało zdradzić. I gdyby nie myśl, że nic z tego nie będzie, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale ta najgorsza z myśli, jakie mogą powstać w umyśle mężczyzny sprawiła, że zesztywniał. Niestety, nie w tych kluczowych obszarach. W połowie był wypełniony przez panikę, w połowie przez wstyd. Na pożądanie nie było już miejsca.
Chciał zniknąć.
W końcu zmusiła go, żeby na nią spojrzał. Zaskakujące, ale uśmiechała się.
- Hej, głupku - powiedziała. - Wiesz, że mogłabym tu leżeć obok ciebie tygodniami i byłabym najszczęśliwszą kobietą na świecie?
- Jestem chory - wystękał zgnębiony. - Przynieś żyletki. Nie chcę już żyć.
Roześmiała się.
- Jesteś głupi i spięty jak gimnazjalista. Przytul się do mnie i prześpijmy kilka godzin. Od tylu dni marzę, żeby się obudzić obok ciebie. Nigdy tego nie zrozumiesz.
Nie rozumiał. Chciał umrzeć. Zmusiła go, żeby położył się na boku, wtuliła w niego plecami i usnęła prawie natychmiast. Zaskakujące, ale on też, zastanawiając się, czy ona śpi już na tyle mocno, że może czmychnąć, po chwili zapadł w sen.
Ocknął się po kilku godzinach, spocony od parnej nocy. W pierwszej chwili nie wiedział, gdzie jest. Przestraszył się. Ale tylko w pierwszej chwili.
Było - no cóż - może nie fantastycznie, ale przyzwoicie. W kluczowym momencie przypomniał sobie opowieść znajomego z liceum, który kiedy w końcu dobrał się do dziewczyny, o której marzył od lat, przyszedł następnego dnia do szkoły i ciągle zadumany wyznał na papierosie:
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Uwiklanie»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Uwiklanie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Uwiklanie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.