Zygmunt Miłoszewski - Uwiklanie

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmunt Miłoszewski - Uwiklanie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2011, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Uwiklanie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Uwiklanie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Uwiklanie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Uwiklanie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zwolnił, nie chciał dojść do Szpilki zziajany. Przebiegł na drugą stronę ulicy na wysokości wydziału etnografii UW, kiedy zadzwonił Kuzniecow.

- Tylko szybko, śpieszę się na spotkanie.

- Czy twoja żona wie o tej konferencji?

Pomyślał, że dopóki Kuzniecow pracuje w stołecznej policji, on nigdy nie odważy się popełnić przestępstwa.

- Naprawdę się śpieszę.

- Syn Telaka i jego mama nie muszą się martwić o koszty operacji za granicą. Nasza wdowa odziedziczy około miliona w gotówce i dostanie pół miliona z polisy ubezpieczeniowej. Stoisz jeszcze?

- Nie, zwinąłem się w kłębuszek na chodniku. Facet szefował dobrze prosperującej firmie, przez lata odkładał, ktoś za niego dobrze inwestował. Wszystko się zgadza. A co do ubezpieczenia, to skoro taki żebrak jak ja jest ubezpieczony na sto tysięcy, to, co dopiero on. Powiedzmy, że płacił pięćset złotych składki miesięcznie. Myślisz, że przez to nie miał, za co zatankować swojego mesia? Daj spokój. Coś jeszcze?

- W archiwach KSP nie ma śladu po Kamilu Sosnowskim i jego zabójstwie, poza odnotowaniem tego w książce zgłoszeń i repetytorium. Akta wyparowały.

- Może twój kumpel nie potrafi szukać?

- Mój kumpel pracuje tam od siedmiu lat, nie było jeszcze sprawy, której nie znalazłby w pół godziny.

- Co to może znaczyć?

- Nic. Ktoś pewnie kiedyś pożyczył „na chwilę”, tak bardzo na chwilę, że nawet tego nie odnotowano, potem zapomniał, akta leżą w jakiejś zapomnianej szafie w pałacu Mostowskich. Bywa. Ale jak masz dziś wolny wieczór, możesz odwiedzić milicjanta, który zajmował się tą sprawą, jesteście sąsiadami.

- A gdzie mieszka?

- Na Młota.

- Dobra, wyślij mi namiary SMS-em, może do niego wpadnę. A jak nie, to ty idź jutro albo wyślij kogoś od was. Ja naprawdę nie powinienem się zajmować takimi sprawami. Przepraszam, Oleg, muszę kończyć. Zadzwonię.

- Pozdrów ją ode mnie.

- Pozdrów mnie w dupę.

Dwadzieścia po czwartej. Wchodził do kawiarni, wyobrażając sobie skwaszoną minę szykującej się już do wyjścia Moniki, kiedy telefon zadzwonił ponownie. Tym razem Kotek. Westchnął, odebrał i cofnął się w stronę Brackiej.

- Gdzie jesteś?

- Na ulicy - burknął - byłem coś zjeść, teraz wracam do roboty.

Piękne zdanie. Jedna trzecia prawdy, jedna trzecia półprawdy - wcześniej faktycznie był coś zjeść - i jedna trzecia wierutnego kłamstwa. Cóż za gratka dla aksjologa.

- Błagam, odbierz Helcię z przedszkola. Ja muszę zostać, mamy zebranie, jutro jest bardzo ważny proces, chodzi o grube miliony. Jak wyjdę, to mogę już nie wracać.

Odsunął komórkę od głowy, przykrył ją dłonią i głośno zaklął. Przechodząca obok przyjemna, obfita blondynka, pchająca przed sobą spacerowy wózek z bliźniakami, spojrzała na niego z politowaniem.

- A twoja mama?

- Dzwoniłam do nich, pojechali rano do Wyszkowa do znajomych i jeszcze tam siedzą. Nie ma szans. Błagam, Teo, powiedz, że nie przesłuchujesz właśnie seryjnego mordercy...

- Okej, okej, do której trzeba ją odebrać?

- Przedszkole jest czynne do wpół do szóstej, ale proszę, spróbuj...

- Spróbuję - wpadł jej w słowo. - Nic się nie martw. Muszę kończyć. Buzi.

- Pa, dzięki.

Dwadzieścia pięć po czwartej. Wbiegł spanikowany do Szpilki, zapominając o trzymaniu fasonu. Na dole jej nie było. Spojrzał na antresolę - też nie. Poszła. Świetnie. Tyle, jeśli chodzi o jego flirty z młodymi atrakcyjnymi kobietami. Powinien sobie znaleźć czterdziestoletnią mężatkę znudzoną swoim starym, nieoczekującą już od życia wiele, i wpadać do niej, kiedy małżonek pojedzie już do swojego klimatyzowanego biura, a dzieci wyjdą do szkoły. Przysługa za przysługę, czysta sytuacja. Ale przynajmniej Helcia nie będzie ostatnim dzieckiem odebranym z przedszkola. Wiedział aż za dobrze, jak to jest. Siedzisz na podłodze, bawisz się bez przekonania, podskakujesz za każdym razem, kiedy otwierają się drzwi wejściowe. Pani wściekła czyta gazetę przy biurku i patrzy, co chwila na zegarek. No, kiedy przyjdzie ten tata, no, kiedy? Oj, nie popisał się dzisiaj ten nasz tata.

Odwrócił się i zderzył z Moniką.

- Jesteś nieprzytomny, Teodorze - roześmiała się.

- Biegasz w te i wewte, w ogóle mnie nie zauważasz. Chyba nie myślałeś, że w taki dzień będę siedziała w środku? Za mało ludzi by mnie tam widziało - to mówiąc, okręciła się na obcasach tych samych butów, które wczoraj komplementował.

Pomyślał, że musi odszczekać wszystko, co mówił o jej figurze. Nogi nie były krzywe, ramiona za szerokie, a piersi za małe. Wszystko wydało mu się w niej absolutnie perfekcyjne i nie mogła to być jedynie zasługa cienkiej lnianej sukienki. Rozciętej we wszystkich miejscach, gdzie powinna być rozcięta. Przypomniała mu się radziecka bajka, w której chciano sprawdzić mądrość bohaterki, każąc jej przyjść do zamku jednocześnie ubraną i nieubraną. Sprytna dziewczyna przybyła odziana jedynie w sieć rybacką. Monika, stojąc pod słońce, wydawała się ubrana w niewiele więcej. Kiedy usiedli przy stoliku, ciągle mógł odróżnić zarys jej ciała i białej bielizny.

- Naprawdę się przebrałaś - zagaił idiotycznie.

- Masz mi za złe?

- Żałuję tylko, że nie wziąłem aparatu.

- Nic straconego, mogę to jeszcze kiedyś założyć dla ciebie.

- Tylko bez bielizny - wypalił automatycznie i mało nie uciekł. To nie jest Weronika, durniu, tylko dziewczyna, którą znasz od tygodnia. Opanuj się.

- Hmm, nie wiedziałam, że znamy się tak dobrze - powiedziała ze śmiechem, najwyraźniej zadowolona, co wstrząsnęło nim prawie tak samo jak jego własny tekst.

Zaczął przepraszać, ale zaśmiała się jeszcze głośniej i położyła mu palec na ustach, żeby przestał.

- Okej, umowa stoi - powiedziała i cofnęła się na swoje krzesło.

- Jaka umowa? - zapytał bezwiednie, czując ciągle jej dotyk na swoich wargach.

- Bez bielizny.

Tu l'as uoulu, George Dandin, pomyślał.

6

Za kwadrans szósta wszedł do przedszkola. Hela rzuciła mu się na szyję z taką radością, jakby się nie widzieli dziesięć miesięcy, a nie dziesięć godzin. Była ostatnim dzieckiem w przedszkolu. Pani Marta na szczęście nic nie powiedziała, spojrzała tylko na niego znacząco.

W domu pozwolił małej włączyć telewizję. Czuł się zbyt winny, aby czegokolwiek jej zabronić, i zbyt rozkojarzony po spotkaniu w Szpilce, aby się z nią bawić. Z Moniką ponownie rozmawiali głównie o pracy, wypytywała go o najróżniejsze szczegóły, twierdząc, że potrzebne jej to do książki. Mniej jednak interesowały ją techniczne szczegóły pracy prokuratora, a więcej emocje temu towarzyszące, i przez naciąganie na zwierzenia ich spotkanie stało się bardziej intymne, niżby sobie życzył. Na dodatek nieustająco podszyte flirtem.

- Jednej rzeczy nie rozumiem - powiedziała, kiedy wstawali od stolika. - Jesteś urzędnikiem państwowym, masz trzydzieści pięć lat żonę i dziecko, i siwe włosy. Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego myślę tylko i wyłącznie o tobie?

Odparł, że też go to dziwi, prawie tak bardzo jak fakt, że najwidoczniej działa to w obie strony. I uciekł.

W domu próbował dodzwonić się do emerytowanego kapitana MO Stefana Mamcarza, ale jego telefon musiał być zepsuty lub wyłączony, ponieważ w kółko słyszał komunikat, że połączenie nie może być zrealizowane. Weronika wróciła parę minut przed siódmą i uznał, że pretekst w postaci Mamcarza jest doskonały, żeby wyrwać się z domu. Bał się, że wyczyta w jego oczach wszystko, co działo się tego popołudnia, każde usłyszane i wypowiedziane słowo.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Uwiklanie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Uwiklanie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Zygmunt Miłoszewski
Zygmut Miłoszewski - Gniew
Zygmut Miłoszewski
Zygmunt Zeydler-Zborowski - Major Downar Zastawia Pułapkę
Zygmunt Zeydler-Zborowski
Zygmunt Zeydler-Zborowski - Kardynalny Błąd
Zygmunt Zeydler-Zborowski
Zygmunt Bauman - Identitat, (2a ed.)
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Dialektik der Ordnung
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Europa
Zygmunt Bauman
Krasiński Zygmunt - Nie-Boska komedia
Krasiński Zygmunt
Gloger Zygmunt - Dolinami rzek
Gloger Zygmunt
Domańska Antonina - Paziowie króla Zygmunta
Domańska Antonina
Zygmunt Krasiński - Moja Beatrice
Zygmunt Krasiński
Отзывы о книге «Uwiklanie»

Обсуждение, отзывы о книге «Uwiklanie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x