Zygmunt Miłoszewski - Uwiklanie
Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmunt Miłoszewski - Uwiklanie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2011, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Uwiklanie
- Автор:
- Жанр:
- Год:2011
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Uwiklanie: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Uwiklanie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Uwiklanie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Uwiklanie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- To pięknie brzmi - odparł Szacki. - Ale chyba tylko tyle. Trudno mi uwierzyć, że ktoś popełnia samobójstwo, ponieważ jego ojciec uciekł z domu. Człowiek odpowiada za swoje czyny.
- Nie można być nieuwikłanym, mawia Hellinger.
- Można być wolnym, mawiam ja.
Rudzki zaśmiał się. Śmiech zamienił się w atak kaszlu. Uciekł do łazienki, a kiedy wrócił, wycierając mokrą twarz ręcznikiem, powiedział:
- A czy można być wolnym od jedzenia? W systemie nikt nie jest wolny.
2
Koszmarnie rozbolała go głowa. Wsiadł do samochodu, pozwolił Floydom grać cichutko Hey You i łyknął tabletkę ibupromu. Uchylił okno i próbował uporządkować myśli. Teraz rozumiał, dlaczego nikt z uczestników ustawienia nie wskazał na terapeutę w czasie przesłuchań. Ponieważ terapeuta był tak naprawdę jedynie obserwatorem, stojącym w bezpiecznym miejscu, poza burzą uczuć, jaka szalała pod krzyżowym sklepieniem salki na Łazienkowskiej.
Co się wydarzyło w nocy z soboty na niedzielę? Wyobrażał sobie doskonale każdą z tych scen. Pogrążona w mroku sala, żółte światło sodowych lamp z ulicy, cienie kolumn przesuwające się po ścianach, kiedy ulicą przejeżdża samochód. Henryk Telak, starając się zrobić jak najmniej hałasu, wymyka się z budynku. Myśli, że nikt go nie widzi, ale to nieprawda.
Ponieważ widzi go Barbara Jarczyk. Kobieta, która kilka godzin wcześniej zemdlała, nie mogąc znieść emocji żony Telaka. Załóżmy, pomyślał Szacki niechętnie, że Rudzki ma rację. Że istnieje pole, które pozwala w czasie ustawienia czuć emocje obcych ludzi. I Jarczyk poczuła emocje Telakowej. Nienawiść, niechęć, złość, ból spowodowany samobójstwem dziecka. Strach, że drugie dziecko też wkrótce odejdzie. Tylko, że Jarczyk - w przeciwieństwie do żony Telaka - zdawała sobie sprawę, że to Henryk jest „winowajcą”. Że to przez niego - lub dla niego - córka popełniła samobójstwo, a syn zachorował. Kto wie, może w głowie Jarczyk rodzi się myśl, że uratuje swojego „syna”, zabijając Telaka. Łapie za rożen, idzie za Telakiem. Telak słyszy kroki, odwraca się, widzi Jarczyk. Nie boi się, głupio mu tylko, że będzie musiał się tłumaczyć. Jarczyk uderza. „Za moje dziecko” - mówi, ale Telak już tego nie słyszy.
Ale czy w takim wypadku Jarczyk pamiętałaby, żeby wytrzeć odciski palców? Czy potrafiłaby tak dobrze kłamać? I czy poszłaby sama odkryć zwłoki, czy raczej zaczekałaby, aż ktoś inny to zrobi?
Scena druga. Telak idzie przez salkę. Myśli, że nikt go nie widzi, ale to nieprawda. Kaim patrzy na niego i kolejny raz tego dnia czuje przenikliwy ból w sercu. Pole działa. Kaim myśli o swojej zmarłej siostrze, o tym, ile mu jeszcze życia zostało. Chce zatrzymać Telaka. Chce dokończyć terapię, uratować „siebie”. Ale Telak nie chce zostać. Kaim nalega. Telak odmawia, idzie w kierunku wyjścia. Kaim zabiega mu drogę. Uderza.
Akurat w jego przypadku Szacki był pewien, że Kaim szybko by doszedł do siebie, posprzątał, wytarł odciski. I potrafiłby przekonująco kłamać.
Scena trzecia. Telak myśli, że nikt go nie widzi, ale to nieprawda. Kwiatkowska, jego martwa córka, obserwuje go z kąta pomieszczenia. Jak upiór. Może myśli o tym, ile rzeczy ją ominęło, ile lat życia, ile radości, ile podróży, ilu mężczyzn, ile dzieci. Wszystko straciła tylko, dlatego, żeby pomóc człowiekowi, który teraz cichaczem ucieka. Nie obchodzi go jej ofiara, nie dba o jej śmierć. „Dlaczego uciekasz, tato?” - pyta, wychodząc z cienia. „Nie jestem twoim tatą, wariatko” - odpowiada Telak i próbuje ją ominąć. „Jak możesz? Przecież tyle dla ciebie zrobiłam” - mówi z wyrzutem Kwiatkowska. Smutek i żal mieszają się w niej z wściekłością. „Dupa, a nie zrobiłaś, idź się leczyć, kobieto” - mówi wkurwiony Telak.
Kwiatkowska uderza.
Proszek zaczął działać. Szacki poczuł się trochę lepiej i łaskawie zezwolił, aby Waters zaśpiewał Bring the Boys Back Home ciut głośniej. Zadzwonił do Kuzniecowa i pojechał na komendę. Chciał pogadać, a przy okazji obejrzeć portfel denata. Nie sądził, żeby to miało znaczenie, ale osoba Telaka była kluczem do tej sprawy. Im lepiej go pozna, tym większe prawdopodobieństwo, że zrozumie motyw sprawcy. Lub motyw wirtualnego sprawcy, który opanował jaźń obcej osoby.
Mój Boże, czy to wszystko nie jest, aby za bardzo popieprzone? - pomyślał, czekając, aż zmiana świateł pozwoli mu skręcić z Pruszkowskiej w Żwirki i Wigury.
3
W kantynie śródmiejskiej komendy na Wilczej Kuzniecow zamówił kawę i wuzetkę, a Szacki sok pomidorowy. I tak pochłonął zbyt wiele kofeiny w kawach i herbatach u Rudzkiego. Opowiedział policjantowi o wczorajszych przesłuchaniach i dzisiejszej wizycie u terapeuty.
- Zakręcone - stwierdził Kuzniecow, próbując bezskutecznie odkroić widelcem kawałek wuzetki tak, żeby bita śmietana nie wypłynęła na wszystkie strony - czyli że w pewien sposób żona Telaka i jego syn są równie podejrzani.
- Podejrzani nie. Bardziej chodzi o to, że jeśli oni mają przekonywający motyw, to tym motywem mogli kierować się ludzie z terapii. Przesłucham ich jutro, zobaczymy.
- Jeśli to się okaże prawdą, to każdy papuga ich wybroni. Pomyśl tylko: widzisz człowieka po raz pierwszy w życiu, potem przez kwadrans udajesz jego syna, a przez to bierzesz rożen i wbijasz mu w oko. Czyli ty jako ty nie masz absolutnie żadnego motywu.
Szacki pokiwał głową. Też już o tym myślał. Zapytał, czy udało się coś ustalić na Łazienkowskiej.
- Zero. Zostało jeszcze parę osób do przepytania, ale nie wierzę w rezultat. Przyjechali w piątek, siedzieli zamknięci, nie kontaktowali się z nikim. Dziewczyna, która przynosiła im jedzenie i sprzątała gary, rozmawiała dwa razy z Rudzkim. Nie widziała żadnego z pacjentów. Ksiądz, który wynajmował pomieszczenie, widział się z Rudzkim raz, rozmowa trwała pięć minut. Rudzki jest członkiem stowarzyszenia psychologów chrześcijańskich, był polecony, ksiądz nie miał żadnych wątpliwości. Teraz żałuje i ma nadzieję, że złapiemy tego złodzieja. Bardzo przyjemna osoba, sam z nim gadałem. Trochę wygląda na onanistę, jak oni wszyscy, ale nawet jest konkretny.
- Coś zginęło z kościoła?
- Nic a nic.
- Ochrona?
- Przestań, bo się udławię. Sześćdziesięcioośmioletni starzec przysypiający przed półcalowym telewizorem na portierni. Mógłbym tam wejść w nocy z dziesięcioma kumplami, rozstrzelać wszystkich obecnych z broni maszynowej, a i tak by przysięgał, że było cicho, spokojnie i nikt się nie kręcił. Śladów włamania nie ma, ale najprawdopodobniej drzwi były otwarte.
Szacki uniósł dłonie w geście zniecierpliwienia i uderzył nimi w stół.
- Doskonale - warknął.
- O co ci chodzi? - zapytał Kuzniecow podniesionym głosem.
- O to, że jak zwykle żeście gówno ustalili.
- A co mam, twoim zdaniem, zrobić? Cofnąć czas, kazać im zatrudnić spostrzegawczego portiera i założyć kamery?
Szacki ukrył twarz w dłoniach.
- Przepraszam, Oleg, mam paskudny dzień. Łeb mnie boli od tego terapeuty, nie wiem, czy mnie czymś nie zaraził. Na dodatek zapomniałem, po co tutaj jestem.
- Chciałeś się ze mną spotkać, bo mnie lubisz - Kuzniecow pogłaskał prokuratora po jego białych włosach.
- Odpierdol się.
- Uuu, niegrzeczny prokuratorek.
Szacki się roześmiał.
- Ostatnio codziennie ktoś mi to mówi. Miałem obejrzeć rzeczy Telaka, przede wszystkim portfel, i miałem ci powiedzieć, że trzeba zdjąć odciski z fiolki po środkach uspokajających i rozpytać ludzi w Polgrafeksie. Wrogowie, konflikty, nietrafione inwestycje, układy w pracy. Trzeba im też pokazać zdjęcia Rudzkiego i tej całej fantastycznej trójki. Rudzki tam kiedyś był, powinni go rozpoznać, ale gdyby poznali kogoś z pozostałych, to już by było coś. Ja pokażę ich Telakowej i jej synowi. A nuż się okaże, że wcale nie byli sobie obcy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Uwiklanie»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Uwiklanie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Uwiklanie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.