Тадеуш Бой-Желеньский - Słówka
Здесь есть возможность читать онлайн «Тадеуш Бой-Желеньский - Słówka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 101, Жанр: vers_libre, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Słówka
- Автор:
- Жанр:
- Год:101
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Słówka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Słówka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Słówka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Słówka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Lecz, ach, koszulka broni wstępu wyżej ud.
Ach, wietrzyku, maty ty psotniku, Ach, hultaju, prowadź mnie do raju, Wiem ja tam,
ach, wiem ja słodką rzecz, Odsłoń drogę mi, wietrzyku, a potem idź już precz;
tandaradai, tandaradai. Na t ym s t yl owym clou zakończyła się część pierwsza programu.
Oklaski, naddatki, „ potrójne kabaretowe ” , wreszcie półgodzinna pauza. Miło było
rozejrzeć się po sali. Stoliki gęsto zajęte przez premierową elitę, piękne panie
wygorsowane, wybrylantowane, z podnieceniem w oczach, wchłaniające z rozkoszą atmosferę
tego przybytku, mającego w sobie coś z zakazanego owocu; panowie we frakach lub smokingach,
wytworni, lecz z owym nieuchwytnym odcieniem poufałej nonszalancji, dostrojonej z
najlepszym smakiem do ram wesołego lokalu 13 ; flaszki szampańskiego wdzięcznie kąpiące
w kubełkach swe ponętne kształty, słowem: żyć nie umierać! Naraz światła przygasły,
w sali zapanowała niemal zupełna ciemność. Ze strony, w której znajdowała się scenka,
roz l e g ł y s i ę p o s ę p ne d ź wi ę k i pogrzebowego dzwonu, do którego przyłączyła
się niebawem przenikliwa sygnaturka za topielców. Wyznaję, że dreszcz mię przeszedł.
„ Teraz najciekawsze: część macabre ” , objaśniła mnie uprzejmie sąsiadka. Nie wiedziałem
jeszcze wówczas, iż w każdym szanującym się „ polskim kabarecie ” musi znajdować
się w programie pewna ilość numerów „ odsłaniających rany społeczne ” . Wreszcie
dzwony ucichły, kurtyna rozsunęła się wśród ciszy przepojonej elektrycznością oczekiwania
i na scenie oświetlonej promykiem zimnego seledynowego światła ukazał się conférencier.
Był poważny i skupiony; wytrzymawszy długą artystyczną pauzę tak przemówił:
Wy, śliczne panie, których pełne biusty Lśnią od brylantów i drogich kamieni, Których
usteczka śmiech rozchyla pusty, A oko blaskiem lubieżnym się mieni, Czyli wy wiecie,
że pod wami w dole Są ludzkie troski, cierpienia i bole?
Wiecież wy o tym, że macie tam braci, Którym głód skręca wychudłe jelita? Co drżą
od zimna, wprost nie mając – gaci?
? Tu mówca zawiesił głos, pewny swego efektu. Jakoż w istocie lekki szmerek przebiegł
po sali niby dreszcz po ciele. „ To silne ” , rzekła półgłosem moja sąsiadka. Poeta,
mięcej modulując głos, ciągnął dalej:
13 Styl życia nocnego w Wiedniu.
222 Że siostra wasza, tak jak wy kobieta,
Aby wyżywić swoje drobne dziatki, Parać się musi rzemiosłem – gamratki? ? !
Ten świat my chcemy wam przywieść na oczy, Ten „ padół płaczu ” , jako wieszcz powiedział.
A jeśli łza wam z źrenic się potoczy, Płynąc, jak rynną, w piersi krągłych przedział,
Niech nie wstrzymuje jej wasza powieka: Ta łza wam godność nadaje człowieka!
Zagrzmiała burza oklasków, ale na krótko, bowiem conférencier huknął gromkim głosem:
„ Milczeć! ” a równocześnie ozwał się znów dźwięk dzwonu pogrzebowego i sygnaturka
za topielców. W końcu uciszyło się, kurtyna się rozsunęła i rozpoczął się pierwszy
numer odsłaniający ranę społeczną. Było to jedno z licznych naśladownictw piosenki
Schillera ( Leona) Wiatr za szybami śmieje się. Tym razem śpiewała ją zgrzybiała
babcia, która za młodu była kurtyzaną, a obecnie, przesuwając nieco zakres pracy
w kierunku odpowiedniejszym swemu wiekowi, pełni obowiązki dozorczyni publicznych
miejsc ustępowych. Pomysłowa reżyseria wyposażyła ten numer we wspaniałą oprawę.
Skulona babcia siedziała w rogu sceny koło swego instytutu, opodal świeciła uliczna
latarnia, z góry sypał gęstymi płatkami śnieg. Za kulisami świstał przeciągle wiatr,
wybuchając po każdej zwrotce złowróżbnym refrenem. Śnieg prószył coraz gęściej, babcia
śpiewała coraz ciszej, w końcu cisza grobu utuliła ją na wieki. Na scenie zjawił
się fizyk miejski, który obojętnie skonstatował zgon, a za nim dwóch grabarzy wyniosło
martwe zwłoki.
Oto urywek tekstu: Tak jak mnie dzisiaj tu widzicie, Babunią starą i zgrzybiałą,
I we mnie kiedyś drgało życie, I świat ubóstwiał moje ciało.
Tłumnie klęczeli u mych stóp Hrabiowie, księża i bankierzy, Czy który, patrząc na
mój grób, Pozna, co tam pod spodem leży?
Wiatr za szybami śmieje się: Psiakrew, to życie takie złe! Stanie się, co się musi
stać, Ot, lepiej, ludzie, idźcie – spać.
. Bywało nieraz, przy niedzieli, Przychodził do mnie chłopiec żwawy, Najpierw użyliśmy
kąpieli, A potem innej znów zabawy;
Ach, jak on brał w ramiona mnie – Dziś już tak kochać nie umieją! –
223 Na to wspomnienie jeszcze drżę,
Jeszcze się stare oczy śmieją! Wiatr za szybami etc. Pamiętam, jak go potem brali
– Biedactwo, skradł zegarek złoty – Jak mi nieludzko go szarpali Wydarłszy z objęć
mej pieszczoty;
Pod topór oddał głowę swą, Ach, ludzie, ludzie czy szakale! Czyż wiecznie będzie
w świecie zło – ? N i e w i d z ę p o l e p s z e n i a w c a l e!
Wiatr za szybami etc. Spojrzałem po sali: wiele osób płakało. Następną raną społeczną
był nieodzowny „ apasz ” . W kaszkiecie nasuniętym na oczy, w kurtce zapiętej pod
szyję, z długim kuchennym nożem w ręce, wił się po scenie, czaił, przysiadał, opowiadając
na nutę udramatyzowanego gassenhauera ( Tralala) dzieje swojej pierwszej zbrodni:
Mignął mi burżuja tłusty kark zza węgła, Ma dłoń go sięgia: Runął jak głaz. Próżno
trwożnym głosem o ratunek żebrze,
Ja, drżąc jak w febrze, Zadaję raz, Absyntu szklanka, Śmierć, ma kochanka,
etc. , etc. W ogóle konsumpcja absyntu przez polską muzykę kabaretową była znaczna.
Na usilne żądanie publiczności tenże sam apasz odśpiewał ulubioną piosenkę Henryka
Zbierzchowskiego pt. Walc nocy, dziś już spopularyzowaną po całej kuli ziemskiej
pod nazwą Valse
brune : Gdy noc zapada, Nim światła latarń pogasną, Wieszcz po melodię się skrada,
By wydrukować jak własną. Oto już siódme wydanie, Zanim się zbrodnia odkryje, Kupujcież,
kupujcież, dranie, Raz tylko jeden się żyje! . . .
Dalszy ciąg notatek niestety zaginął.
224 Pisane w r. 1912
225
Uzupełnienia
[ Z „ IGRASZEK KABARETOWYCH ” ] PRZEDMOWA
Poleca się Szanownej Publiczności przeczytanie tegoż Boya Piosenek i fraszek „ Zielonego
Balonika ” , przy czym czytelnik zyskuje głębsze wniknięcie w INDYWIDUALNOŚĆ autora,
zaś autor zyskuje KORON TRZY. Co obu stronom może wyjść tylko na korzyść.
Boy
226 DWA KOTKI
( z Jachowicza) Były dwa kotki: Jeden ładny, lecz z szafy wyjadał łakotki,
Drugi brzydki, bury, Ale łowił szczury. Którego wolicie, powiedzcież mi, dzieci?
„ Burego, burego! ” „ Ładnego, ładnego! ” Nie mogły zgodzić się dzieci.
No, a ty, Celinko? Rozsądna Cesia z poważną minką Tak rzecze, pomyślawszy przez chwilę
maleńką: „ Oba są potrzebne, nieprawdaż, mateńko? ”
Tak odpowie Cesia mała, A mama ją uściskała Mówiąc: „ Spokojnam, Cesiu, o twoje zamęście,
Sama będziesz szczęśliwa i drugim dasz szczęście ” .
227 DESZCZYK
( z Jachowicza) „ Mamo, rzekł Jaś, deszczyk rosi, Poplami kapelusz Zosi, Jakże niepotrzebnie
pada! ” Tu matka dziecku wykłada: „ Za to po deszczu, me dziecię, Drzewko bujniej
puszcza kwiecie, Co gdy przyjdzie czas jesieni, W soczysty owoc się zmieni. Owoc
zaś, kiedy dojrzeje, Mama araczkiem zaleje, Doda cytrynki i wina, Parę kropel maraskina,
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Słówka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Słówka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Słówka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.