Тадеуш Бой-Желеньский - Słówka

Здесь есть возможность читать онлайн «Тадеуш Бой-Желеньский - Słówka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 101, Жанр: vers_libre, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Słówka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Słówka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Słówka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Słówka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

znów na marne: Tak mi dopomóż, Panie Boże!

S z a m b e l a n Ce vieux oszalał. . .

Z i e m o w i t

z rozdrażnieniem

Więc to znaczy, Że mam się oddać w kuratelę, Że dziad mnie dzieckiem zrobić raczy,

Że już sam grać się nie ośmielę? Więc tak już zostać mam wyklętym? Własnego gustu,

weny własnej, Tego, co gracza prawem świętym, Dziad mnie pozbawiasz? !

H r. N a p o l e o n

prosząc

Upór ciasny Zgubi cię! Z i e m i ę miej na względzie.

Z i e m o w i t

gwałtownie

Jeszcze z rozumu nie obranym! Z takich układów nic nie będzie, Ja chcę być mojej

karty panem!

H r. N a p o l e o n

z goryczą i smutkiem

P a n e m? Z n a s k a ż d y k a r t y s ł u g ą! Ona władczyni, ona pani, Ona kieruje

złota strugą, A myśmy wszyscy jej poddani; W tym, dziecko, mądrość tkwi najwyższa,

214 By umieć s ł u c h a ć jej rozkazu,

A wówczas ze swojego spichrza Da ci garść złota raz po razu.

S z a m b e l a n Ma foi, lubię te gadania! I na stryjaszka przyjdzie kolej.

do siebie półgłosem

Nic nie pomogą mu kazania, Gdy wpadnie w pecha, vieux ramolli.

Z i e m o w i t Ja chcę grać sam, mieć swoją wolę; Ja się nie zmienię w piernik stary,

Nie umiem pół dnia gnić przy stole, By w końcu wygnieść trzy talary.

S z a m b e l a n

znudzony

Ah, mon Dieu, te rodzinne kwasy – Gry przecież różne są systema: Ten gra na passy,

ten kontrpassy, Ten woli atak, ten obronę, Powodów tu do kłótni nie ma, „ Tout comprendre,

c' est tout pardonner. ” Mój system jest. . .

H r. N a p o l e o n

do wnuka

Tylko tak dalej Trwoń wszystko, nie miej nic na względzie! Własne pieniądze bij wciąż,

szalej, A w Bodzantowie Prusak siędzie! O, gniew nas boski ciężko mierzy Tobą i podobnymi

tobie: Wy, fryce, dzióbki, wy! fuszerzy! ! Grzebiecie żywą Polskę w grobie!

215

Daje znak ręką i wynoszą go na krześle.

Z i e m o w i t

sam; biegnie za nim

Dziadku! . . . Nie słyszy. . . tylko echa Tej sali słowa me oddźwiękły. . . Zda się,

jakby te mury jękły: „ O, biada temu, co ma pecha! ”

Zegar wydzwania godzinę dwunastą. Światła elektryczne ściemniają się.

Strasznie tu. . . dziwnie. . . Z wichru szumem Wielkie drzwi z trzaskiem się rozwarły.

. . Przebóg! Do sali wchodzą tłumem Postacie rzeszy dawno zmarłej. . . W złocistych

pasach, karabelach, Szyszakach, deliach purpurowych, A każdy trzyma w swych piszczelach

Dwie talie kart – – zupełnie nowych. . . . O! przodków korowodzie święty! . . . .

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . Obsiedli z wolna wszystkie stoły. . . Tasują karty. . . Bank zaczęty

patrzy przez chwilę z zapartym oddechem

A wnuk wasz patrzy na to – – goły! ! ! – – Poznaję ciebie, , wojewodo, I was poznaję,

kasztelany: Każdy z was swoją siwą brodą Te same tu wycierał ściany. . . Ilu was

tylko było, ilu. . . I ty, Bodzanto, ty, biskupie, Nieraześ zjeżdżał tu w cywilu,

Nie rób min świętych, stary trupie! Pamięta ciebie ten gmach stary I twoje sławne,

długie passy; Za wywiezione stąd talary Wszakżeś zakupił Długolasy! W snach moich

nieraz cię widziałem: Ubrany w alby, komże, stuły, Jak złoto zgarniasz pastorałem,

Jak je ładujesz do infuły! Wejrz dziś na wnuka swego dolę, Odwróć ode mnie rękę czarta,

W zaklętym niech nie błądzę kole,

216 Niech się odmieni wreszcie karta!

Przyklęka, biskup błogosławi go pastorałem, wskutek czego Z i e m o w i t wybiega

czym prędzej szukać pieniędzy. Tymczasem, P a n T h i e d e, zaniepokojony szalonym

szczęściem, jakie stale towarzyszy sędziwemu H r a b i e m u N a p o l e o n o w

i, poczyna się obawiać, iż w ten sposób cała ziemia może powrócić w polskie ręce.

Postanawia zatem imieniem komisji kolonizacyjnej wykupić całe Monte Carlo, aby się

pozbyć starego, a równocześnie dosięgnąć szlachtę polską w jej ostatniej ostoi.

P a n T h i e d e

Wchodzi

Verflucht, znów wygrał alter szlachcitz; Odegrałby, wenn' s weiter geht, Ganzes Posnanckie

– na, , doch macht nichts; Czas skończyć to, sonst wird' s zu spät. Also, ostatnie

słowo: płacę Hundert Millionen, letztes Wort. Mein werden wszystkie te pałace, Potem

szlachcitzen za drzwi, fort! Kann Dramen schreiben polska szelma, Nicht grosser z

tego będzie zysk! Wy macie Ridla – my Wilhelma:

:

z bezprzykładną arogancją

Na – welcher hat ein lepszy pysk? ? ! Was hat erobert Friedrich Wielki, Nie odda

Niemiec ani cal – A z wasze polnische jaselki To ja sze bardzo grubo szmial!

Wchodzi A g e n t k o l o n i z a c j i.

T h i e d e Nun, was ist' s?

A g e n t Heute, u rejenta Akt podpisany.

217 T h i e d e

Endlich, gut! Służba! Hinaus jetzt ta przeklęta Polakenbande! ( do A g e n t a )

Sie, mein Hut!

Kładzie na głowę kapelusz. Wpada Z i e m o w i t z plikiem banknotów w ręce;

Z i e m o w i t Pieniądze zesłał szczęśliwy traf! Wspieraj, biskupie! Jetzt frisch

ans Werk! Drżyj, Monte Carlo!

T h i e d e

zastępując mu drogę, z urąganiem

Wie? Panje Graf? Nix Monte Carlo, hier ist K a r l s b e r g!

Na znak T h i e d e g o służba wyrzuca Z i e m o w i t a za drzwi – zasłona spada.

.

Pisane w r. 1906

218

Z tryumfalnych dni śp. „ polskiego kabaretu ”

Niedawne to czasy, kiedy podniosła idea „ kabaretu polskiego ” przeciągała w tryumfalnym

pochodzie przez miasta, miasteczka, niemal przez ciche wioski. Nieliczne zamknięte

wieczory krakowskiej „ Jamy Michalikowej ” stały się mimo woli początkowym ogniskiem

istnej epidemii. Od „ kabaretów ” arystokratycznych w najwykwintniejszych salonach

aż do „ kabaretu artystycznego ” w stowarzyszeniu robotniczym „ Spójnia ” w Podgórzu

kabaretowało wszystko. Rozpleniły się po naszej ziemi, jak grzyby po deszczu, przeróżne,

mniej lub więcej wesołe Jamy, Budy, Jaskinie, Ule, Pasieki, Obory etc. Niektóre z

tych przybytków, rozrzuconych po rozmaitych naszych stolicach, miałem sposobność

poznać. Muszę się pochwalić, że przyjmowano mnie wszędzie bardzo życzliwie i godnie,

przy dźwiękach tuszów i „ potrójnych kabaretowych ” , z kwiatami i przemówieniami,

w których nadawano mi godność niemal ojca ojczyzny, co ( przyznaję się do tej słabości)

sprawiało mi wielką przyjemność. Przez wdzięczność pilnie wchłaniałem w siebie to,

co widziałem i słyszałem, i za powrotem do domu utrwalałem na piśmie doznane wrażenia.

Ponieważ z natury słabo jestem obdarzony pamięcią, nieraz w notatkach moich zdarzało

mi się luki w rekonstrukcji tekstu wypełniać moim własnym, przy czym starałem się

jednak o ścisłe zachowanie charakteru utworów. Pozwolę sobie tutaj, w bardzo zwięzłych

ramach, podzielić się mymi spostrzeżeniami. Jak wiadomo, głównym filarem takiego

przybytku poświęconego chronicznej wesołości o stałej godzinie jest tzw. conférencier

lub, jak chcą inni, conferencieur. Nazwa ta nie ma swego odpowiednika w języku polskim

– chybaby ją zastąpić ( bardzo niedoskonale) rodzimym słowem: pyskacz. Zadania conférenciera

są bardzo wielostronne. Jemu przypada obowiązek oznajmiania w lekkich a dowcipnych

słowach zjawiających się na estradzie wykonawców i utworów; przypominania co jakiś

czas p. t. publiczności, że jest bydłem, zaledwie zasługującym na dopuszczenie do

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Słówka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Słówka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Тадеуш Бреза
libcat.ru: книга без обложки
Тадеуш Бреза
ТАДЕУШ КОНВИЦКИЙ - ЧТИВО
ТАДЕУШ КОНВИЦКИЙ
Тадеуш Доленга-Мостович - Кар’єра Никодима Дизми
Тадеуш Доленга-Мостович
Леон Островер - Тадеуш Костюшко
Леон Островер
Тадеуш Шиманьский - Серебряные звезды
Тадеуш Шиманьский
Тадеуш Ружевич - Стихи Тадеуша Ружевича
Тадеуш Ружевич
Тадеуш Голуй - Дерево даёт плоды
Тадеуш Голуй
libcat.ru: книга без обложки
Тадеуш Боровский
Тадеуш Доленга-Мостович - Мир госпожи Малиновской
Тадеуш Доленга-Мостович
Тадеуш Ружевич - Избранное
Тадеуш Ружевич
Тадеуш Доленга-Мостович - Щоденник пані Ганки = Pamiętnik pani Hanki
Тадеуш Доленга-Мостович
Отзывы о книге «Słówka»

Обсуждение, отзывы о книге «Słówka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x