Тадеуш Бой-Желеньский - Słówka

Здесь есть возможность читать онлайн «Тадеуш Бой-Желеньский - Słówka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 101, Жанр: vers_libre, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Słówka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Słówka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Słówka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Słówka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

się tak nerwowi Stajemy coraz więcej?

Długom to zgłębiał, przecie Doszedłem kwintesencji: W tym zło, że na tym świecie

Nic nie ma konsekwencji.

Rzecz jedna sama w sobie Nie ciągle jest jednaka, Lecz bywa w różnej dobie To taka,

to owaka.

Bywają dni, że człowiek Strasznie jest siebie pewny, Rad, od otwarcia powiek, Jak

prosię w deszcz ulewny.

Przed lustrem wówczas staje I sam jest z siebie dumny, I sam się sobie zdaje Przystojny

i rozumny.

Na drugi dzień, przeciwnie: Ta sama, ot, osoba, A wszystko się w niej dziwnie Znów

człeku nie podoba.

Pysk mu się widzi krzywy, Wiersze haniebnie głupie I bardzo jest zgryźliwy, I sam

ma siebie w pogardzie.

Nie macie wprost pojęcia, Jak to jest źle na nerwy, Bez chwili odpoczęcia Tak huśtać

się bez przerwy.

Ba, gdyby się to dało ( To byłoby najprościej) Wprowadzić jakąś stałą Podstawę wszechwartości!

70 Tak głowę dręczę biedną,

Gdy myśl się jakaś czepi: Ach, czyż to tylko jedno Mogłoby tu być lepiej. . .

71 LIST PRYWATNY DO KORNELA MAKUSZYŃSKIEGO

nakłaniający go do spożycia wieczerzy u Żorża Zatem namawiasz mnie, miły Kornelu,

Ażeby kropnąć felieton dla „ Słowa ” ? Czemu nie? Owszem, drogi przyjacielu, Zbyt

jest zaszczytną dla mnie ta namowa, Bym się nie skusił zasiąść z Jaśnie Państwem

Pomiędzy jednym a drugim pijaństwem.

Temat? Ach, temat! . . . Ty, mistrzu mój łysy, Coś włosy stracił w pielgrzyma włóczędze,

Coś nos swój wściubiał za wszystkie kulisy I z wszech stron ziemską penetrował nędzę,

Ty wiesz, że w tym jest felietonu sztuka, Że pióro samo, kędy chce, go szuka.

Połykać chciwie życia chleb powszedni, Sok wszystek wyssać by z najlichszych zdarzeń,

Krwią własną w nektar go zaczynić przedni, Wzmocnić zaprawą z własnych snów i marzeń

I w kunszt zmieniwszy wydać drugą stroną, Wołając: „ Życia chcecie? Oto ono! . .

. ”

Myśli zmęczone rozpuścić samopas, Niech senne błądzą w ulicznym rozgwarze, Niech

w każdym szynczku przystaną na popas, Pomarzą tęsknie w każdym lupanarze I niech

wędrówki swojej znaczą szlaki W atramentowe kreśląc się zygzaki. . .

Toć już szczęśliwie mija drugi tydzień, Jak pilnie badam tętno tej stolicy: Ptaszki

śpiewają nam swoje dobrydzień, Gdy nas przed Żorżem ujrzą na ulicy, Słoneczko wita

swym pierwszym promykiem, Na który w odzew bucham szczęścia rykiem.

Drugi już tydzień pędzę w tym przybytku, Gdzie nafta mieni się w wino szampańskie;

Literat biedny, przywykam do zbytku, Dzieląc bratersko te igraszki pańskie; Cud kanaeński

witam duszą całą Myśląc pobożnie: „ Ach, byle tak trwało! . . . ”

Ach, gdybyż w słowach móc oddać zupełnie To, co w pijackim łbie gzi się cichutko!

72 Gdybyż pochwycić tej radości pełnię,

Co świat obrębia tęczową obwódką I myśl uskrzydla tak, aż zacznie, bosa, Pląsać „

po desce ” krokiem Dionizosa. . . .

Och, gdybyż zakląć te, co w nas są wtedy, Nieopisane uśmiechy dziecięce, Te zadumania

godne ksiąg Rigwedy,

Spojrzenia obce pożądania męce, Co rozpinają ponad płcie odmienne Jakiejś czystości

girlandy promienne. . .

Gdybyż wyśpiewać móc ten dziw po dziwie! Te zasłuchania nad wieczności tonią, Gdy

rzępolony Walc nocy fałszywie Brzmi nam zaświatów kosmiczną harmonią I stapia z naszym

się jestestwem całem Bijąc w strop szklanny potężnym chorałem. . .

Ach, gdybyż oddać te świty przecudne, Walczące z jaśnią rozet elektrycznych, Gdy

światło z światłem igra dziwne, złudne, Sączy się z wolna w strumieniach mistycznych

Albo wałęsa się w promykach mdławych, Śmiech płosząc nagle z twarzy zielonkawych.

. .

A więc te piękne, jasne lwowskie noce, Zbyt krótkie w życiu, niech ożyją w pieśni;

Niech czar ich wdziękiem rytmów zamigoce, W słów szumie niech się bodaj ucieleśni

I niech na chwałę brzmi owej świątyni, W której się takie dobre rzeczy czyni. . .

I chcę tam z tobą jeszcze iść, Kornelu, Jeszcze raz z wami snuć z a b a w ę w s z

c z ę ś c i e, Tam nam przystało wytrwać, przyjacielu, Z Rzeczywistością zmagać się

na pięście, Tam pójdźmy razem na g w i a z d naszych p o ł ó w, Aż nas prześwietlą

w dwu ziemskich aniołów!

Lwów, 6 maja 1912

73 GDY SIĘ CZŁOWIEK ROBI STARSZY. . .

Gdy się człowiek robi starszy, Wszystko w nim po trochu parszy –

wieje; Ceni sobie spokój miły I czeka, aż całkiem wyły –

sieje. Wówczas przychodzą nań żale, Szczęścia swego liczy zale –

głości, I mimo tak smutne znamię, Straszne go chwytają namię –

tności. . . Z desperacją patrzy czarną Na swe lata młode zmarno –

wane, W wspomnień aureolę boską Pręży myśli swoje rozko –

chane. . . Z żalem rozważa w swej nędzy Każde „ nicniebyłomiędzy –

nami ” , Każdy nie dopity puchar, Każdy flirt młodzieńczy z kuchar –

kami. . . Wspomni z jakąś wielką gidią Swe gruchania, ach, jak idio – -

tyczne, I czuje w grzbiecie, wzdłuż szelek, Jakieś dziwne prądy elek –

tryczne. . . Jakąś gęś, z którą do rana Szukali na mapie Ana –

tolii, Jakiś powrót łódką z Bielan, Jakiś wieczór pełen melan –

cholii. . . Gdybyż, ach, snów wskrzesła mara, Dziergana w rozkoszy ara –

beski, Gdybyż bodaj raz, ach, gdyby Sycić swą CHUĆ jak sam Przyby –

szewski! . . . . . . I wdecha zwiędłe zapachy Nad swych marzeń trumną nachy –

lony,

74 I w letnią noc, w smutku szale

Łzami skrapla własne kale – sony. . .

75 DEDYKACJA

( Pisana po ukończeniu wydawnictwa Moliera w r. 1912 w sierpniu: miesiącu i roku

ukazania się niezapomnianych felietonów p. F. H. Esika. )

Skończyłem już robótki Te, com miał w życiu grubsze, I mogę, czas choć krótki, Spocząć

na własnym kuprze.

Miesięcy pięknych sporo Z jeniuszem żyłem górnie, A teraz znów z pokorą Powracam

między durnie.

Znów, ziemio, twój- em cały, Znów jestem dawnym Faustem, Gotowym twe specjały Łykać

pełniutkim haustem.

Dajcie mi życia czarę! W odmiany mej przededniu, Choć felietonów z parę O Życiu nocnym

w Wiedniu!

Ach, nuć mi, nuć, słowiku, Pieśń narkotyczną bytu, Ty, co mi wnet, Esiku, Urośniesz

w ogrom mitu!

Ach, nuć mi, Ferdynandzie, Twe süssen Himmelslieder , Aż oko łzą mi zańdzie:

Die Erde hat mich wieder!

76 SPLEEN

Smutek w sercu moim mieszka I tak gryzie mnie jak weszka. Gryzie duszę moją biedną,

O co? To już wszystko jedno. Przyczyn jest ogromnie wiele Na duszy jak i na ciele.

Coraz rzadziej mi się zdarzy, Bym uśmiechnął się na twarzy, Ciągle myślę aż do skutku

O moim dotkliwym smutku. O, jak mnie to czasem nudzi Patrzeć na cierpienia ludzi.

Czasem się nieszczęście stało, Że dzieciątko robi biało. Ja się na to krzywię troszki

I daję skuteczne proszki, Po których mówię, że ono Będzie robiło zielono. Jeszcze

bardziej bez nadziei Pędzę życie przy kolei. Z tą koleją bywa różnie: Czasem komuś

członki urżnie, To znów dadzą znać o zmierzchu, Że ktoś flaki ma na wierzchu, Wielka

bywa rozmaitość Rzeczy, które budzą litość. Ja się znowu troszkę krzywię, Jadę na

lokomotywie, To znów, naśladując giemzę, Skaczę sobie w lot na bremzę, Myślę często

tylko przy tem, Żeby już być emerytem. Innych zmartwień też jest sporo: Lewą nogę

rok mam chorą, Choć czyniłem to i owo, Żeby ona była zdrową. Ale najcięższa choroba

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Słówka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Słówka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Тадеуш Бреза
libcat.ru: книга без обложки
Тадеуш Бреза
ТАДЕУШ КОНВИЦКИЙ - ЧТИВО
ТАДЕУШ КОНВИЦКИЙ
Тадеуш Доленга-Мостович - Кар’єра Никодима Дизми
Тадеуш Доленга-Мостович
Леон Островер - Тадеуш Костюшко
Леон Островер
Тадеуш Шиманьский - Серебряные звезды
Тадеуш Шиманьский
Тадеуш Ружевич - Стихи Тадеуша Ружевича
Тадеуш Ружевич
Тадеуш Голуй - Дерево даёт плоды
Тадеуш Голуй
libcat.ru: книга без обложки
Тадеуш Боровский
Тадеуш Доленга-Мостович - Мир госпожи Малиновской
Тадеуш Доленга-Мостович
Тадеуш Ружевич - Избранное
Тадеуш Ружевич
Тадеуш Доленга-Мостович - Щоденник пані Ганки = Pamiętnik pani Hanki
Тадеуш Доленга-Мостович
Отзывы о книге «Słówka»

Обсуждение, отзывы о книге «Słówka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x