Тадеуш Бой-Желеньский - Słówka
Здесь есть возможность читать онлайн «Тадеуш Бой-Желеньский - Słówka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 101, Жанр: vers_libre, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Słówka
- Автор:
- Жанр:
- Год:101
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Słówka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Słówka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Słówka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Słówka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
się tak nerwowi Stajemy coraz więcej?
Długom to zgłębiał, przecie Doszedłem kwintesencji: W tym zło, że na tym świecie
Nic nie ma konsekwencji.
Rzecz jedna sama w sobie Nie ciągle jest jednaka, Lecz bywa w różnej dobie To taka,
to owaka.
Bywają dni, że człowiek Strasznie jest siebie pewny, Rad, od otwarcia powiek, Jak
prosię w deszcz ulewny.
Przed lustrem wówczas staje I sam jest z siebie dumny, I sam się sobie zdaje Przystojny
i rozumny.
Na drugi dzień, przeciwnie: Ta sama, ot, osoba, A wszystko się w niej dziwnie Znów
człeku nie podoba.
Pysk mu się widzi krzywy, Wiersze haniebnie głupie I bardzo jest zgryźliwy, I sam
ma siebie w pogardzie.
Nie macie wprost pojęcia, Jak to jest źle na nerwy, Bez chwili odpoczęcia Tak huśtać
się bez przerwy.
Ba, gdyby się to dało ( To byłoby najprościej) Wprowadzić jakąś stałą Podstawę wszechwartości!
70 Tak głowę dręczę biedną,
Gdy myśl się jakaś czepi: Ach, czyż to tylko jedno Mogłoby tu być lepiej. . .
71 LIST PRYWATNY DO KORNELA MAKUSZYŃSKIEGO
nakłaniający go do spożycia wieczerzy u Żorża Zatem namawiasz mnie, miły Kornelu,
Ażeby kropnąć felieton dla „ Słowa ” ? Czemu nie? Owszem, drogi przyjacielu, Zbyt
jest zaszczytną dla mnie ta namowa, Bym się nie skusił zasiąść z Jaśnie Państwem
Pomiędzy jednym a drugim pijaństwem.
Temat? Ach, temat! . . . Ty, mistrzu mój łysy, Coś włosy stracił w pielgrzyma włóczędze,
Coś nos swój wściubiał za wszystkie kulisy I z wszech stron ziemską penetrował nędzę,
Ty wiesz, że w tym jest felietonu sztuka, Że pióro samo, kędy chce, go szuka.
Połykać chciwie życia chleb powszedni, Sok wszystek wyssać by z najlichszych zdarzeń,
Krwią własną w nektar go zaczynić przedni, Wzmocnić zaprawą z własnych snów i marzeń
I w kunszt zmieniwszy wydać drugą stroną, Wołając: „ Życia chcecie? Oto ono! . .
. ”
Myśli zmęczone rozpuścić samopas, Niech senne błądzą w ulicznym rozgwarze, Niech
w każdym szynczku przystaną na popas, Pomarzą tęsknie w każdym lupanarze I niech
wędrówki swojej znaczą szlaki W atramentowe kreśląc się zygzaki. . .
Toć już szczęśliwie mija drugi tydzień, Jak pilnie badam tętno tej stolicy: Ptaszki
śpiewają nam swoje dobrydzień, Gdy nas przed Żorżem ujrzą na ulicy, Słoneczko wita
swym pierwszym promykiem, Na który w odzew bucham szczęścia rykiem.
Drugi już tydzień pędzę w tym przybytku, Gdzie nafta mieni się w wino szampańskie;
Literat biedny, przywykam do zbytku, Dzieląc bratersko te igraszki pańskie; Cud kanaeński
witam duszą całą Myśląc pobożnie: „ Ach, byle tak trwało! . . . ”
Ach, gdybyż w słowach móc oddać zupełnie To, co w pijackim łbie gzi się cichutko!
72 Gdybyż pochwycić tej radości pełnię,
Co świat obrębia tęczową obwódką I myśl uskrzydla tak, aż zacznie, bosa, Pląsać „
po desce ” krokiem Dionizosa. . . .
Och, gdybyż zakląć te, co w nas są wtedy, Nieopisane uśmiechy dziecięce, Te zadumania
godne ksiąg Rigwedy,
Spojrzenia obce pożądania męce, Co rozpinają ponad płcie odmienne Jakiejś czystości
girlandy promienne. . .
Gdybyż wyśpiewać móc ten dziw po dziwie! Te zasłuchania nad wieczności tonią, Gdy
rzępolony Walc nocy fałszywie Brzmi nam zaświatów kosmiczną harmonią I stapia z naszym
się jestestwem całem Bijąc w strop szklanny potężnym chorałem. . .
Ach, gdybyż oddać te świty przecudne, Walczące z jaśnią rozet elektrycznych, Gdy
światło z światłem igra dziwne, złudne, Sączy się z wolna w strumieniach mistycznych
Albo wałęsa się w promykach mdławych, Śmiech płosząc nagle z twarzy zielonkawych.
. .
A więc te piękne, jasne lwowskie noce, Zbyt krótkie w życiu, niech ożyją w pieśni;
Niech czar ich wdziękiem rytmów zamigoce, W słów szumie niech się bodaj ucieleśni
I niech na chwałę brzmi owej świątyni, W której się takie dobre rzeczy czyni. . .
I chcę tam z tobą jeszcze iść, Kornelu, Jeszcze raz z wami snuć z a b a w ę w s z
c z ę ś c i e, Tam nam przystało wytrwać, przyjacielu, Z Rzeczywistością zmagać się
na pięście, Tam pójdźmy razem na g w i a z d naszych p o ł ó w, Aż nas prześwietlą
w dwu ziemskich aniołów!
Lwów, 6 maja 1912
73 GDY SIĘ CZŁOWIEK ROBI STARSZY. . .
Gdy się człowiek robi starszy, Wszystko w nim po trochu parszy –
wieje; Ceni sobie spokój miły I czeka, aż całkiem wyły –
sieje. Wówczas przychodzą nań żale, Szczęścia swego liczy zale –
głości, I mimo tak smutne znamię, Straszne go chwytają namię –
tności. . . Z desperacją patrzy czarną Na swe lata młode zmarno –
wane, W wspomnień aureolę boską Pręży myśli swoje rozko –
chane. . . Z żalem rozważa w swej nędzy Każde „ nicniebyłomiędzy –
nami ” , Każdy nie dopity puchar, Każdy flirt młodzieńczy z kuchar –
kami. . . Wspomni z jakąś wielką gidią Swe gruchania, ach, jak idio – -
tyczne, I czuje w grzbiecie, wzdłuż szelek, Jakieś dziwne prądy elek –
tryczne. . . Jakąś gęś, z którą do rana Szukali na mapie Ana –
tolii, Jakiś powrót łódką z Bielan, Jakiś wieczór pełen melan –
cholii. . . Gdybyż, ach, snów wskrzesła mara, Dziergana w rozkoszy ara –
beski, Gdybyż bodaj raz, ach, gdyby Sycić swą CHUĆ jak sam Przyby –
szewski! . . . . . . I wdecha zwiędłe zapachy Nad swych marzeń trumną nachy –
lony,
74 I w letnią noc, w smutku szale
Łzami skrapla własne kale – sony. . .
75 DEDYKACJA
( Pisana po ukończeniu wydawnictwa Moliera w r. 1912 w sierpniu: miesiącu i roku
ukazania się niezapomnianych felietonów p. F. H. Esika. )
Skończyłem już robótki Te, com miał w życiu grubsze, I mogę, czas choć krótki, Spocząć
na własnym kuprze.
Miesięcy pięknych sporo Z jeniuszem żyłem górnie, A teraz znów z pokorą Powracam
między durnie.
Znów, ziemio, twój- em cały, Znów jestem dawnym Faustem, Gotowym twe specjały Łykać
pełniutkim haustem.
Dajcie mi życia czarę! W odmiany mej przededniu, Choć felietonów z parę O Życiu nocnym
w Wiedniu!
Ach, nuć mi, nuć, słowiku, Pieśń narkotyczną bytu, Ty, co mi wnet, Esiku, Urośniesz
w ogrom mitu!
Ach, nuć mi, Ferdynandzie, Twe süssen Himmelslieder , Aż oko łzą mi zańdzie:
Die Erde hat mich wieder!
76 SPLEEN
Smutek w sercu moim mieszka I tak gryzie mnie jak weszka. Gryzie duszę moją biedną,
O co? To już wszystko jedno. Przyczyn jest ogromnie wiele Na duszy jak i na ciele.
Coraz rzadziej mi się zdarzy, Bym uśmiechnął się na twarzy, Ciągle myślę aż do skutku
O moim dotkliwym smutku. O, jak mnie to czasem nudzi Patrzeć na cierpienia ludzi.
Czasem się nieszczęście stało, Że dzieciątko robi biało. Ja się na to krzywię troszki
I daję skuteczne proszki, Po których mówię, że ono Będzie robiło zielono. Jeszcze
bardziej bez nadziei Pędzę życie przy kolei. Z tą koleją bywa różnie: Czasem komuś
członki urżnie, To znów dadzą znać o zmierzchu, Że ktoś flaki ma na wierzchu, Wielka
bywa rozmaitość Rzeczy, które budzą litość. Ja się znowu troszkę krzywię, Jadę na
lokomotywie, To znów, naśladując giemzę, Skaczę sobie w lot na bremzę, Myślę często
tylko przy tem, Żeby już być emerytem. Innych zmartwień też jest sporo: Lewą nogę
rok mam chorą, Choć czyniłem to i owo, Żeby ona była zdrową. Ale najcięższa choroba
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Słówka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Słówka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Słówka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.