Manuela Gretkowska - Polka

Здесь есть возможность читать онлайн «Manuela Gretkowska - Polka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Polka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Polka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prowokacyjny dziennik szczęśliwej miłości, najbardziej intymna z książek pisarki. Za sprawą jej talentu, łączącego siłę wyrazu z wyrafinowaniem, osobiste wyznania nabierają wartości uniwersalnych. Polka zawiera, co w prozie Manueli Gretkowskiej najlepsze: celne obserwacje paradoksów współczesności, błyskotliwe eseje, zmysłowe relacje z podróży oraz pełne ironii i poezji opisy codzienności.

Polka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Polka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Zaszkodzisz dziecku.

Chcę mu po męsku coś odpowiedzieć i piszczę niemiłosiernie zachrypnięta. Przez dziesięć minut zapomniałam o ciąży, o tym, że jestem babą. Byłam szczęśliwym kibicem. Wygnana z męskiego raju, biegnę do kibla. Mam przerób oczyszczalni ścieków. Nocą ze dwa litry i to „na sucho”, z niczego – nie piję już od dziewiątej wieczorem.

– Pietuszka, skąd tyle wody?

– Z mózgu – wyzłośliwia się.

Oddajemy w Ikei nie pasującą kapę. W samochodzie rozmowa o badaniach prenatalnych. Kłócimy się.

– W ogóle mi nie przychodzi do głowy, że z dzieckiem coś może być nie tak! – Piotr nie rozumie mojego strachu.

– Mam trzydzieści sześć lat, moi znajomi mieli po dwadzieścia parę i dziecko urodziło się z Downem.

– Nie wolno ci nawet tak myśleć. – Jedno na czterysta.

– Histeria.

– W takim razie po co są te badania?

– Nie mówię, żebyś ich nie robiła. Mówię, żebyś nie myślała w ten sposób: urodzę chore dziecko.

Przestaję się odzywać. Jestem sama, zupełnie sama z moim dzieckiem, z moim strachem. Przed domem Pietuszka bierze mnie za rękę i przeprasza.

– Nie chciałem, żebyś się martwiła.

Dziwne tłumaczenie, ale wszystko od pewnego czasu jest dziwne.

30 IX

Wyczytałam: Ciemnienie sutek służy za sygnalizację dziecku, gdzie ma znaleźć pokarm. Natura mogłaby też zainstalować na biuście lampeczki albo fosforyzujące sutki na nocną zmianę karmienia.

Minęły trzy miesiące „groźby poronienia”. Od tego tygodnia Maleństwo już ma rezerwację na pokładzie. Do końca podróży sześć miesięcy.

Piersi trochę urosły i stop. Nie bolą, może nie będę mieć mleka? W ogóle, kiedy coś boli, to jestem pewna, że działa: rozciąga się obolały brzuch. Bardzo bym chciała zobaczyć Maleństwo na USG, przekonać się, czy żyje, rośnie. Gdyby coś mu się stało, nie poczułabym. Trzydzieści procent ciąż ginie w pierwszych miesiącach.

Małe, za małe na prawdziwe kopanie, w rewanżu daje bolesnego kopa w cały organizm. Stąd macierzyński masochizm: czekanie na mdłości, nocne bieganie do kibla i pobolewania brzucha – jedyne objawy Jego obecności. Są jeszcze sny o Nim, krążące po moim ciele, przed oczyma:

Do stołu, gdzie siedzą sami mężczyźni, przychodzi z pola chłopak w niebieskich farmerkach. Zdejmuje kapelusz, ma długie blond loki i olbrzymie niebieskie oczy. Tom Cruise to przy nim żigolak. Równie piękny może być tylko anioł, dusza? Siada za stołem i mówi do najstarszego z mężczyzn, podobnego trochę do mojego ojca:

– My nie będziemy tacy głupi i nie wyjedziemy z Holandii.

Budzę się, przestraszona urodą chłopaka. Za proste, że będzie syn, a uczta – rytualnym stołem przodków.

Co mi się śniło, tak realnie, że przebudziło, zaczepiając o jawę? Z Holandii na Pomorze przyjechała w XVI wieku rodzina mojego ojca (stół przodków?). Nawiedzeni protestanci z sekty menonitów. W ojczyźnie prześladowano ich za radykalizm: wspólnotę dóbr i życie na wzór pierwszych chrześcijan. Uprawiali pola (chłopak w farmerkach?), osuszali Żuławy. Podejrzewam, że prapraprapra – Groota wyrwała z raju menonitów ziemska, ziemiańska miłość. Ożenił się z Polką, uszlachcony indygenatem królewskim został polskim, katolickim Gretkowskim.

Menonici przetrwali w Polsce do czterdziestego piątego, kiedy władza ludowa wysiedliła ich z holenderskich wiosek za… „niemieckie pochodzenie”. Zachowali staroniderlandzki język i zwyczaje podobne do zwyczajów amiszów. Żyją nadal w swoich staroświeckich enklawach w Ameryce Południowej. Menonickie wioski przypominają tam ruchome obrazy Breughla, zawieszone absurdalnie na amerykańskich płaskowyżach.

W Polsce zostały po nich puste skanseny koło Elbląga i Chełmna. Moja pomorska rodzina jada na pamiątkę pionierskich czasów „zupę przodków”, czyli holender – zupę z owoców dzikiego bzu. Menonici, Holandia, anioł, co z tym wspólnego ma moje dziecko?

Zaraz po urodzeniu uwędzimy mu duszę w katolickim kadzidle i damy na imię Pola albo po van Goghu – Teo. Masz do wyboru polonijne lub holenderskie imię, Maleństwo. Zdecyduj się i przyśnij jak człowiek, a nie bezpłciowy anioł.

Piotr wymarzył sobie dziewczynkę. Od kiedy się znamy, uważa, że będziemy mieli córeczkę. Narysował ją kilka lat temu ze skrzydełkami i podpisał: „Franciszka, pociecha rodziców”.

Kanapa ujarzmiona. To mieszczańskie bydlę zostało obwiązane warstwami prześcieradeł, zakryte derką i osiodłane poduszkami. Miewam urojki: kanapa – wielka samica martwej natury nie może mieć małych. Z zazdrości wierzga w kącie i popierduje trucizną.

Przed pracą Piotra idziemy na spacer. Powtarzam za nim:

– Hej!, Hej! – do mijanych sąsiadek.

Jednakowe: krótkie siwe włosy, dresy, spodnie. Odróżniam je tylko po psach, całe szczęście, różnych ras. Szwedki swoim wyglądem przypominają mi o moim kalectwie – problemie z zapamiętywaniem twarzy. Najpierw podejrzewałam u siebie skazę genetyczną. Taka wada zdarza się w kazirodczych rodzinach. Z rodziną w porządku, przypadłość wzięła się prawdopodobnie z inkubatora, gdzie jako wcześniak przeleżałam dwa pierwsze tygodnie życia. Zamknięta w akwarium, nie miałam okazji trenować tego kawałka mózgu, odpowiedzialnego za rejestr twarzy. Dwa zmarnowane tygodnie.

1 X

Ścienny kalendarz, kartki złuszczających się dni. Pierwszego października – imieniny Teresy. Mojej mamy chyba są trzeciego… ale łapię za telefon i życzę jej wszystkiego naj. Nie trafiłam – Teresy jest jednak trzeciego. Nie tak z moją głową albo z tym kalendarzem.

Od dzisiaj do dziesiątego wymyślamy z Pietuszką treatmenty Miasteczka. Jedenastego października siadam do dialogów i trzydziestego wysyłamy odcinki dla Produkcji. Mogę od razu wyrwać z kalendarza cały październik i wrzucić do kosza.

Odśpiewuję Kiedy ranne wstają zorze… i coś „haczy” mi rękę, kiedy się żegnam;

– W imię Ojca i Syna – z lewa na prawo – i Ducha Świętego – powtarzam, od lewej w prawo, z trudem przeciągając tą lewą, grzeszną, na prawą stronę, nawracając ją na dobry kierunek.

Po robocie (zarys dwóch odcinków) spacer do dębowej alei. Dlaczego dęby były święte? Uderzał w nie najczęściej piorun? W te nasze na szczęście nie, ale od dołu przyciągają latem poziomki i borowiki. Teraz zimno wygryzło w liściach dziury, prześwitują gałęzie. Dziwacznie poskręcane dębowe gałęzie z węzłami sęków. Rosną, omijając niewidzialne przeszkody. Obrastają powietrze, pełne sprzeczających się duchów, tutejszych trolli. Zmagają się z nimi w walce. Wyprostowane, gdy poddają się ich mocarnej sile. Zwycięsko pokrzywione, kiedy więżą ją w sobie, oplatając konarami.

O ósmej zmierzch. Jesienna ciemność, z chmur, z gęstej czerni polarnej nocy. Na północ stąd jest już tylko zimniej, karłowaciej i biegun.

„Zima” – poetyckie nazywanie powtarzającego się co roku zlodowacenia.

Pietuszka jedzie na dyżur, zostaję sama z mdłościami. Nie wiem, jak siedzieć, żeby było wygodnie. Nie mam siły czytać, zasnąć też nie. Chyba zaczynam być zła na swój brzuch. Nie powinnam, ale mam dość. „Cud życia” – owszem, ale będzie cudem, jeżeli przeżyję do porodu.

Dzwoni Pietuszka. Skarżę mu się na siebie, na Maleństwo.

– Co dzisiaj produkujemy? Ucho? Oko? – próbuje mnie zabawić.

– Może osobowość, i dlatego mdli.

2 X

Chciałabym codziennie podglądać na USG swoje – moje dziecko. Skąd pewność, że ono tam jest? Od mdłości i rośnięcia brzucha? Żaden dowód. Wgapiam się w Jego pierwsze zdjęcie… Maleństwo jest najbliżej, jak można być, a ja patrzę na fotografię kogoś niemal z zaświatów. Wkleić do albumu? Rodzinne albumy… te zadowolone miny, napuchnięte obłudą uśmiechy. Przeszłość nie jest przezroczysta. Ona jest napasiona tym, co było, nami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Polka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Polka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Frédéric Dard - San-Antonio polka
Frédéric Dard
Manuela Gretkowska - My Zdies’ Emigranty
Manuela Gretkowska
Manuela Gretkowska - Europejka
Manuela Gretkowska
Manuela Gretkowska - Silikon
Manuela Gretkowska
Manuela Gretkowska - Namiętnik
Manuela Gretkowska
Manuela Kistenpfennig - Hemmungslos durchgevögelt
Manuela Kistenpfennig
Manuela Tietsch - Im Bann des Bernsteins
Manuela Tietsch
Ralph Stüwe - Petticoat-Polka
Ralph Stüwe
Frank Zander - Disco Polka
Frank Zander
Willibald Winkler - Alberliner Polka
Willibald Winkler
Отзывы о книге «Polka»

Обсуждение, отзывы о книге «Polka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x