Marc Levy - A Gdyby To Była Prawda…

Здесь есть возможность читать онлайн «Marc Levy - A Gdyby To Była Prawda…» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

A Gdyby To Była Prawda…: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «A Gdyby To Była Prawda…»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Co można zrobić z siedzącą w waszej szafie nieznajomą kobietą? Poprosić, żeby sobie poszła? Ale to nie takie proste, zwłaszcza dla przystojnego architekta, Arthura. Bo, po pierwsze, ta kobieta jest młoda i czarująca, po drugie, twierdzi, że jej ciało znajduje się zupełnie gdzie indziej – leży pogrążone w głębokiej śpiączce w szpitalu. Lauren uważa, że tylko Arthur może jej pomóc, jako jedyna osoba, która ją słyszy i widzi w cielesnej postaci. Chociaż zaintrygowany mężczyzna ma mnóstwo podejrzeń i wątpliwości, ostatecznie poddaje się urokowi ślicznego "ducha" i przyjmuje wyzwanie. Tymczasem lekarze, zniechęceni długą, daremną walką o życie pacjentki, planują eutanazję. Przerażony Arthur wykrada ze szpitala ciało ukochanej. Następuje seria nieoczekiwanych zdarzeń…

A Gdyby To Była Prawda… — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «A Gdyby To Była Prawda…», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jak dotąd chyba całkiem nieźle nam idzie.

– Tak! – odpowiedzieli chórem Lauren i Paul.

– Do mnie mówiłeś? – Paul wolał się upewnić.

– Do was dwojga.

Szli korytarzem, kiedy z jednej z sal wybiegł spanikowany praktykant. Pędził w stronę wind, ale kiedy znalazł się obok Arthura, zatrzymał się nagle, spojrzał na jego kitel i złapał za ramię. „Jest pan lekarzem?” – zaskoczył Arthura pytaniem.

– Nie, no tak, tak, ale co się stało?

– Proszę za mną, mam problem w pięćset osiem. Boże Przenajświętszy, pojawił się pan w samą porę! Student medycyny wrócił pędem do pokoju, z którego przed chwilą wybiegł.

– I co teraz? – Arthur był bliski paniki. – Mnie o to pytasz? – spytał Paul. Widać było, że i on jest przerażony. – Nie ciebie! Lauren!

– Idziemy, nie ma wyjścia, pomogę ci – odpowiedziała. – Idziemy, nie ma wyjścia – powtórzył Arthur na głos. – Jak to, idziemy?! Nie jesteś lekarzem! Skończ z tym wariactwem, zanim kogoś uśmiercisz! – Ona nam pomoże.

– No tak, ona nam pomoże. – Paul wzniósł ręce do nieba. – Tylko dlaczego ja? Dlaczego właśnie ja?! Weszli całą trójką do pokoju 508. Stażysta stał w głowach łóżka, obok czekającej na jego polecenia pielęgniarki, i patrzył na Arthura z wyrazem przerażenia w oczach.

– Dostał arytmii serca, ma bardzo zaawansowaną cukrzycę, nie umiem sobie z tym poradzić, jestem dopiero na trzecim roku!

– No to trafił nam się lekki przypadek – mruknął Paul. Lauren szepnęła Arthurowi do ucha: – Urwij papierową taśmę wychodzącą z monitora badającego pracę serca i udawaj, że ją przeglądasz. Tylko trzymaj tak, żebym mogła ją obejrzeć. – Proszę zapalić wszystkie światła! – polecił Arthur rozkazującym tonem.

Podszedł do łóżka i jednym ruchem urwał taśmę z zapisem elektrokardiogramu.

Rozwinął ją powoli i odwrócił się, mrucząc: „Dobrze widzisz?”

– To arytmia komorowa. To nie praktykant, to kompletne zero! Arthur powtórzył słowo po słowie:

– To arytmia komorowa, a pan jest zerem! Paul wybałuszył oczy, dłonią przetarł zroszone czoło. – Widzę, że to arytmia komorowa, panie doktorze, tylko nie wiem, co mam z tym zrobić!

– Nic pan nie widzi, jest pan zerem! Co mam z tym zrobić! – Zerknął w stronę Lauren. – Spytaj, co mu już podał. – Co pan mu już podał? – Nic!

Odpowiedziała pielęgniarka. Z jej wyniosłego tonu można było bez trudu domyślić się jej opinii o praktykancie. – Panie doktorze, sytuacja zrobiła się naprawdę tragiczna! – Jest pan zerem! – powtórzył Arthur. – No, to co robimy? – Cholera jasna, to nie czas na korepetycje, stary, przepraszam, chciałem powiedzieć: doktorze! Facet zaczął już sinieć! Paul przytupywał ze zdenerwowania: – Saint – Quentin, jak nic wylądujemy w Saint – Quentin – wyszeptał.

– Proszę się uspokoić, kolego – powiedział Arthur. Zwrócił się do pielęgniarki: – Proszę mu wybaczyć, jest nowy, ale tylko on był pod ręką.

– Nefryna, trzeba mu wstrzyknąć nefrynę! – zawołała Lauren. – Dwa miligramy. Trzeba nakłuć osierdzie i tu się sprawa komplikuje, mój kochany.

– Trzeba wstrzyknąć dwa miligramy nefryny! – zdecydował Arthur.

– Najwyższy czas! Już ją przygotowałam, doktorze, czekałam tylko, aż ktoś weźmie sprawę w swoje ręce! – oznajmiła pielęgniarka.

– A potem nakłujemy osierdzie. – W głosie Arthura brzmiało ni to polecenie, ni to pytanie. – Umie pan wykonać nakłucie osierdzia? – zwrócił się do studenta.

Zanim ten zdążył odpowiedzieć, odezwała się Lauren:

– Pozwól to zrobić pielęgniarce, będzie szalała z radości. Żaden medyk nie chce im na to pozwolić.

– Nigdy tego nie robiłem – odparł student.

– Siostro, wobec tego daję pani wolną rękę.

– Nie, doktorze, proszę zaczynać. W innej sytuacji zrobiłabym to z wielką radością, ale teraz nie mamy czasu. Zaraz wszystko przygotuję i dziękuję za pańskie zaufanie, potrafię to docenić.

Odeszła w drugi koniec pokoju, by przygotować rurkę i igłę.

– Co mam teraz robić? – spytał Arthur zduszonym głosem. W oczach miał panikę.

– Wiejemy stąd – zawyrokował Paul. – Nie będziesz przebijał ani osierdzia, ani płuc, w ogóle niczego nie będziesz przebijał.

Zwijamy się stąd, i to galopem!

Lauren mówiła w pośpiechu:

– Ustawisz się przed nim i położysz dwa palce pod mostkiem.

Chyba wiesz, gdzie jest mostek! Będę cię prowadzić, jeśli trafisz nie w to miejsce. Igła ma być pod kątem piętnastu stopni, wprowadzisz ją stopniowo, ale zdecydowanym ruchem. Jeśli dobrze trafisz, pojawi się białawy płyn, a jeśli źle, pokaże się krew. Zwykle każdy debiutant ma szczęście, módl się, żeby z tobą też tak było. Bo jak się nie uda, tkwimy po uszy w gównie, i my, i ten leżący w łóżku facet.

– Nie mogę tego zrobić – wyszeptał.

– Nie masz wyjścia, ten facet też nie. Umrze, jeśli tego nie zrobisz.

– Nazwałaś mnie moim kochanym czy może mi się przyśniło?

Lauren uśmiechnęła się. „Zaczynaj, weź głęboki oddech, zanim wsuniesz igłę”. Podeszła pielęgniarka. Wszystko było przygotowane. „Chwyć za plastikową końcówkę! Trzymam za ciebie kciuki!” Zrobił, jak mu poleciła. Ustawił igłę pod wskazanym kątem. Pielęgniarka uważnie śledziła jego ruchy.

„Doskonale – szeptała Lauren. – Za bardzo pochyliłeś, teraz dobrze, wbij igłę jednym ruchem”. Igła miękko wchodziła w klatkę piersiową chorego. „Wystarczy, teraz odkręć ten mały kranik z boku rurki”. Arthur wykonał polecenie. Przez rurkę zaczął wyciekać białawy płyn. „Brawo, zrobiłeś to jak prawdziwy mistrz! – ucieszyła się. – Właśnie uratowałeś mu życie”.

Podczas całego zabiegu Paul dwa razy był bliski omdlenia.

Teraz stał nieruchomo i mruczał: „Nigdy w to nie uwierzę!”

Serce cukrzyka, nareszcie uwolnione od uciskającego płynu, powoli odnajdywało swój normalny rytm. Pielęgniarka wylewnie podziękowała Arthurowi. „Teraz już sama się nim zajmę, doktorze” – powiedziała. Pożegnali się i wyszli na korytarz. Ale Paul nie mógł się powstrzymać. Zawrócił, wsunął głowę przez otwarte drzwi i patrząc na zdumionego stażystę, rzucił tylko jedno słowo: „Zero!”

Dogonił idącego przed nim Arthura.

– Ale narobiłeś mi strachu!

– To ona mi pomogła, wszystko mi podpowiadała – szepnął Arthur.

Paul pokręcił głową. „Zaraz się obudzę, a kiedy do ciebie zadzwonię i opowiem ci mój sen, ten koszmar, który właśnie przeżywam, będziesz zrywał boki ze śmiechu. I już słyszę twoje kpiny”.

– Chodź, stary, nie mamy czasu do stracenia – przerwał mu Arthur.

Weszli wszyscy troje do pokoju 505. Arthur odszukał kontakt. Zamigotały jarzeniówki. Podszedł do łóżka. – Pomóż mi – zwrócił się do Paula. – To ona?

– Nie, facet z tamtej sali. Jasne, że ona! Rozłóż nosze i postaw je wzdłuż łóżka.

– Jakbyś całe życie nie robił nic innego! – Dobra, wsuń ręce pod jej kolana, tylko uważaj na kroplówkę. Podnosimy ją na trzy. Trzy!

Ciało Lauren znalazło się na noszach. Arthur otulił je kołdrą, zdjął ze stojaka plastikową butelkę z kroplówką i umocował nad głową leżącej.

– Koniec pierwszego etapu. Teraz szybko na dół, ale nie za prędko, żeby nie zwracać uwagi. – Tak jest, doktorze! – odpowiedział Paul, zdenerwowany.

– Fantastycznie sobie obydwaj radzicie – szepnęła Lauren. Podeszli do windy. Z głębi korytarza dobiegło ich wołanie pielęgniarki. Arthur odwrócił się powoli.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «A Gdyby To Była Prawda…»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «A Gdyby To Była Prawda…» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «A Gdyby To Była Prawda…»

Обсуждение, отзывы о книге «A Gdyby To Była Prawda…» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x