Marc Levy - A Gdyby To Była Prawda…

Здесь есть возможность читать онлайн «Marc Levy - A Gdyby To Była Prawda…» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

A Gdyby To Była Prawda…: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «A Gdyby To Była Prawda…»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Co można zrobić z siedzącą w waszej szafie nieznajomą kobietą? Poprosić, żeby sobie poszła? Ale to nie takie proste, zwłaszcza dla przystojnego architekta, Arthura. Bo, po pierwsze, ta kobieta jest młoda i czarująca, po drugie, twierdzi, że jej ciało znajduje się zupełnie gdzie indziej – leży pogrążone w głębokiej śpiączce w szpitalu. Lauren uważa, że tylko Arthur może jej pomóc, jako jedyna osoba, która ją słyszy i widzi w cielesnej postaci. Chociaż zaintrygowany mężczyzna ma mnóstwo podejrzeń i wątpliwości, ostatecznie poddaje się urokowi ślicznego "ducha" i przyjmuje wyzwanie. Tymczasem lekarze, zniechęceni długą, daremną walką o życie pacjentki, planują eutanazję. Przerażony Arthur wykrada ze szpitala ciało ukochanej. Następuje seria nieoczekiwanych zdarzeń…

A Gdyby To Była Prawda… — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «A Gdyby To Była Prawda…», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

„Nie ma nic świętszego od życia, skoro więc tli się ono w ciele, poza wszelkim zrozumieniem i wbrew logice, to oznacza, że jest przecież nadzieja, nie można się poddawać”. Przywołał na pomoc nawet Boga: „Jedynie On może stanowić o życiu i śmierci”. Pani Kline zatrzymała się gwałtownie i popatrzyła mu prosto w oczy.

– Pan nie spotkał mnie tutaj przypadkiem. Kim pan jest i czego pan chce?

– Ależ ja tylko spacerowałem, proszę pani. A skoro uważa pani, że nasze spotkanie nie jest dziełem przypadku, sama musi pani odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego? Nie wytresowałem psa Lauren po to, żeby do mnie podbiegł. A jednak to zrobił, choć go nie wołałem.

– Czego pan ode mnie chce? I za kogo się pan uważa, żeby w tak autorytatywny sposób wygłaszać opinie o życiu i o śmierci? Nic pan nie wie, nie rozumie, co to znaczy przebywać tam dzień w dzień, patrzeć, jak leży nieruchoma, i czekać, żeby drgnęła choć jedna rzęsa. Widzieć, że oddycha, ale z obojętną, zamkniętą dla świata twarzą.

W przypływie wzburzenia opowiedziała mu o spędzonych przy szpitalnym łóżku dniach i nocach, podczas których mówiła do córki w szalonej nadziei, że ta ją usłyszy. Życie przestało dla niej istnieć, odkąd Lauren odeszła. Mówiła, jak czekała, sparaliżowana strachem, na telefoniczną wiadomość ze szpitala, że to już koniec. Przecież dała jej życie. Przez lata dzieciństwa budziła ją co rano, ubierała i odprowadzała do szkoły. Wieczorami opatulała kołdrą i opowiadała bajki. Zawsze miała czas, by dzielić z nią każdą radość i każdy smutek. „Kiedy zaczęła dorastać, nauczyłam się znosić jej wybuchy złości bez powodu, dzieliłam z nią pierwsze miłosne zauroczenia, pracowałam po nocach na jej studia, razem przygotowywałyśmy się do egzaminów. Kiedy trzeba było, umiałam się usunąć. Brakowało mi jej nawet wtedy, kiedy żyła jak wszyscy, pełnią życia. A teraz… tego nie może pan wiedzieć. Od jej narodzin budziłam się i zasypiałam, myśląc tylko o niej…” Pani Kline przerwała, wzruszenie i tłumione łzy nie pozwalały jej mówić. Arthur wziął ją pod rękę i zaczął przepraszać.

– Już nie mogę dłużej tego wytrzymać – odezwała się zduszonym głosem. – Proszę mi wybaczyć. Niech pan już idzie, nie powinnam była w ogóle z panem rozmawiać. Arthur ponownie przeprosił, pogłaskał Kali i odszedł wolnym krokiem. Wsiadł do samochodu i spojrzał w lusterko; zobaczył w nim matkę Lauren. Patrzyła, jak odjeżdża. Kiedy wszedł do mieszkania, Lauren stała na niskim stoliku, starając się zachować równowagę.

– Co ty wyczyniasz? – Trenuję. – Właśnie widzę. – Jak ci poszło?

Opowiedział szczegółowo o przebiegu spotkania. Był wyraźnie przygnębiony, że nie udało mu się przekonać starszej pani. – Od początku nie miałeś żadnej szansy, ona nigdy nie zmienia zdania. Jest uparta jak osioł. – Nie bądź taka surowa, ona przeżywa męczarnie. – Byłbyś idealnym zięciem. – Czy w tym stwierdzeniu tkwi jakiś podtekst? – Żaden. Po prostu reprezentujesz typ zięcia uwielbianego przez teściowe.

– Jeśli to miał być dowcip, to średnio ci wyszedł. Poza tym zmieniasz temat.

– Masz rację, ale jedno ci powiem. Ty byłbyś wdowcem, zanimbyś się ożenił.

– Chcesz mi coś ważnego powiedzieć? W dodatku tym cierpkim tonem?

– Nie, nic nie chcę ci powiedzieć. No dobrze, teraz pójdę popatrzeć na ocean, póki jeszcze mogę. Zniknęła nagle, pozostawiając osłupiałego Arthura samego w mieszkaniu. „Co jej się, do licha, stało?” – spytał sam siebie półgłosem. Usiadł przy biurku, włączył komputer i zaczął pisać raport. Decyzję podjął jeszcze w samochodzie, kiedy wracał z Mariny. Nie było innego rozwiązania, teraz należało szybko działać. W najbliższy poniedziałek lekarze chcą „uśpić” Lauren.

Spisał listę rzeczy niezbędnych do realizacji planu. Wydrukował spis i podniósł słuchawkę, żeby zadzwonić do Paula.

– Muszę się natychmiast z tobą zobaczyć.

– O, widzę, że wróciłeś z zaświatów na ziemię!

– To pilne, Paul. Potrzebuję twojej pomocy.

– Gdzie chcesz się spotkać?

– Wszystko mi jedno.

– To przyjedź do mnie.

Pół godziny później Paul otworzył Arthurowi drzwi mieszkania.

Usiedli na kanapach w salonie.

– Co się stało?

– Musisz wyświadczyć mi przysługę, bez zadawania jakichkolwiek pytań. Chcę, żebyś mi pomógł wynieść ciało ze szpitala.

– Czy to jakaś czarna seria? Najpierw był duch, a teraz mamy zająć się trupem? Jeśli zaraz nie przestaniesz, to wkrótce dostaniesz moje zwłoki, proszę bardzo, będą do twojej dyspozycji!

– Tu nie chodzi o trupa.

– To o co? O chorego w znakomitej formie?

– Paul, nigdy nie byłem bardziej poważny. I mam mało czasu.

– I nie mogę zadawać ci pytań?

– Nie potrafiłbyś zrozumieć odpowiedzi.

– Masz mnie za głupka?

– Nie. Tylko nikt nie uwierzy w to, co teraz przeżywam.

– Może jednak dasz mi szansę.

– Chcę, żebyś pomógł mi wynieść ciało pewnej kobiety, która jest w śpiączce. Lekarze mają przeprowadzić eutanazję w poniedziałek. A ja nie mogę do tego dopuścić.

– Zakochałeś się w kobiecie, która jest w śpiączce? Czy to ta historia z duchem?

Arthur mruknął tylko: „Aha”. Paul zamyślił się głęboko, z głową odchyloną na oparciu kanapy.

– Za takie coś psychoanalityk weźmie od ciebie jak nic po dwa tysiące dolców za seans. Zastanowiłeś się chociaż? Jesteś naprawdę zdecydowany?

– Na pewno to zrobię. Z tobą czy bez ciebie.

– Wiesz co, masz talent do prostych spraw!

– Nie musisz tego robić. Chyba wiesz.

– Wiem, nie muszę. Nie dajesz znaku życia przez dwa tygodnie, potem nagle się zjawiasz, sam wyglądasz jak fantom i jak gdyby nigdy nic prosisz mnie, żebym zaryzykował dziesięć lat pudła za porwanie ciała ze szpitala. Pozostaje mi chyba tylko prosić niebiosa, żebym stał się dalajlamą. To moja jedyna szansa.

Czego potrzebujesz?

Arthur wprowadził go w swój plan i powiedział, jak Paul może mu pomóc. Najważniejsze było dostarczenie ambulansu z garażu ojczyma.

– Ach, więc jeszcze mam w to wrobić męża mojej matki! Jestem szczęśliwy, że kiedyś miałem okazję cię poznać, stary. Bo gdybym cię nie znał, jakże moje życie byłoby nudne!

– Wiem, że proszę o wiele.

– Nie, wcale tego nie wiesz! Na kiedy potrzebujesz tego wszystkiego?

Ambulans potrzebny był nazajutrz wieczorem. Zamierzał rozpocząć akcję około dwudziestej trzeciej, więc Paul powinien po niego przyjechać pół godziny wcześniej. Rano Arthur do niego zadzwoni, żeby omówić ostatnie szczegóły. Mocno uścisnął przyjaciela i gorąco mu podziękował. Paul był wyraźnie przejęty, odprowadził przyjaciela aż do samochodu. – Jeszcze raz dzięki za wszystko – odezwał się Arthur, wychylając głowę przez okno.

– Po to ma się przyjaciół. Wiesz, pod koniec miesiąca będę, być może, musiał skorzystać z twojej pomocy. Muszę zrobić manicure pewnemu grizli w górach. Będę cię informował na bieżąco. A teraz zjeżdżaj, masz chyba jeszcze mnóstwo roboty. Kiedy samochód zniknął za skrzyżowaniem, Paul wzniósł ręce do nieba i, zwracając się do Boga, wrzasnął: „Dlaczego właśnie ja?!” Przez chwilę przyglądał się milczącym gwiazdom, a ponieważ żadna odpowiedź nie nadchodziła, wzruszył ramionami i wymamrotał: „Jasne, że wiem! Bo niby dlaczego właśnie nie ja?!”

Arthur spędził resztę wieczoru, biegając po aptekach i ambulatoriach, stopniowo zapełniając bagażnik w samochodzie. Gdy już znalazł się w domu, zastał Lauren śpiącą na łóżku w sypialni, zwiniętą jak kociak. Usiadł ostrożnie na brzegu i delikatnie przesunął dłonią nad jej włosami, nie dotykając. Potem wyszeptał: „Nareszcie możesz spać. I naprawdę jesteś śliczna”.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «A Gdyby To Była Prawda…»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «A Gdyby To Była Prawda…» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «A Gdyby To Była Prawda…»

Обсуждение, отзывы о книге «A Gdyby To Była Prawda…» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x