Joanne Harris - W Tańcu

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanne Harris - W Tańcu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W Tańcu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Tańcu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Spójrz na świat oczami Joanne Harris, a życie stanie się ciekawsze. Może do buta przyklei ci się szczęśliwy los na loterię? Może znany od lat sąsiad zaskoczy cię swoim hobby? Harris przedstawiając znajomą, codzienną rzeczywistość, pokazuje równocześnie jej drugą stronę: magiczną, groteskową, paradoksalną, zachwycająco piękną i potwornie przerażającą.

W Tańcu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Tańcu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ciastka znikły. Pan Fisher zmarszczył brwi. Czyżby zostawił je w szufladzie? Nie, pamiętał, że wziął jedno, a resztę schował do teczki. Sprawdził raz jeszcze, dla pewności stając pod latarnią. Ciastka przepadły jak kamień w wodę. Pomarańczowe światło pomogło mu rozwiązać zagadkę. Dziura w rogu teczki powiększyła się o całą długość szwu, czego nie zauważył, przejęty rozmyślaniami o książce. Pan Fisher poczuł przypływ irytacji. Nie znosił niczego gubić. Jego rozdrażnienie było tak wielkie, że minęło kilka sekund, zanim przypomniał sobie o zeszycie Tibbeta.

Zeszytu nie było. Pan Fisher poczuł, jak pot występuje mu na czoło. Książka! Sprawdził ponownie, przetrząsając rozdygotanymi rękami rozdartą teczkę. Dziennik w sztywnej oprawie i plastikowy segregator tkwiły na miejscu, za duże, by wypaść. Tak samo piórnik. Ale opowieść, Opowieść Ostatnia, znikła bez śladu. Ogarnęła go fala paniki. Musiał ją zgubić po drodze. Tylko gdzie? Znajdował się milę od szkoły, zeszyt wypadł gdzieś na trasie. Pan Fisher postanowił wrócić tą samą drogą i go znaleźć.

Jak pomyślał, tak zrobił. Posuwał się bardzo wolno: wiatr wiał mu w twarz, zapierając dech, śnieg zacinał boleśnie. Co gorsza, pan Fisher stwierdził, że opowieść rozmywa mu się w pamięci. Pamiętał wprawdzie niektóre elementy – wędrówka, mężczyzna, chłopiec – lecz najbardziej utkwiły mu w głowie błędy ortograficzne oraz fakt, że uczeń odrobił lekcje w autobusie.

Chodnik pobielał, zamieć utrudniała widoczność. Pan Fisher wędrował po własnych śladach, które wkrótce zasypał śnieg. Niczego jednak nie znalazł. Na przystanku też było pusto. Podszedł nawet pod bramę szkoły, ale zeszyt przepadł.

Kiedy o ósmej wieczorem znalazła go policja, gołymi rękami rył w zaspie pokrywającej krawężnik i z dzikim wzrokiem mamrotał coś pod nosem. Policjanci natrafili na niego w samą porę, gdyż – jak powiedział oficerowi dyżurnemu sierżant Merle – stary dureń był bliski śmierci. Zawieźli go na oddział urazowy. Okazało się, że szukał zeszytu jakiegoś ucznia. Co za poświęcenie. Tym nauczycielom naprawdę za mało płacą. Kopał jak szalony. Pomyślałby kto, że szukał złota.

Rocznik ‘81

Napisałam to opowiadanie do antologii; dochód z jej sprzedaży przeznaczono na akcję „Magiczny Milion”, zainicjowaną, by wesprzeć rodziców samotnie wychowujących dzieci. Miało być historią o czarach, lecz dotyczy raczej sytuacji, kiedy po magii nie zostało już śladu…

Było nas dwanaścioro. Wszyscy stoimy na zdjęciu, od prawej: Hannah Malkin, Claire Corrigan, Anne Wyrd, Jane Beldame, Gloria Krone, Isabella Fraye. W dolnym rzędzie: ja, niemożliwie młoda, dalej Morwenna Hagge, Judith Weisz, Carole Broome i Dizzy McKelpie w okularach jak denka od butelek, z rudymi włosami rozsypanymi na kołnierzu mundurka. Po lewej stronie widać Paula (Chalky) Wighta, naszego rodzynka i niekwestionowanego prymusa. W branży czarodziejskiej początkowo chłopaków jest jak na lekarstwo, a potem dostają najcieplejsze posadki. Zastanawiałam się, czy ta reguła sprawdziła się w przypadku Paula Wighta. Ciekawe, czy się ożenił.

Od razu czułam się niepewnie. Obiecałyśmy to sobie dwadzieścia lat temu, co dla osiemnastolatek było niemal wiecznością. Potem słyszałam plotki i czytałam artykuły w gazetach, lecz nie utrzymywałyśmy kontaktu, prócz sporadycznych kartek na Boże Narodzenie czy Lampas [Saksońskie Święto Chleba (obchodzone 31 lipca), podczas którego zjada się pierwsze wypieki z zebranego w tym roku ziarna. (Przyp. tłum.).]. Doszły mnie słuchy, że Carole zamieszkała w walijskiej komunie, Hannah poślubiła uzdrowiciela ciała astralnego, zamieszkałego w Milton Keynes, a Isabella pracowała w City jako konsultantka. Wszystko to brzmiało dość konwencjonalnie. Jednakże pogłoski nie pozwalały ustalić kwestii zasadniczych: która przytyła, która straciła moc (albo, co gorsza, parała się Kaosem), która przeszła transformację plastyczną, a następnie wyparła się tego w żywe oczy.

Oczywiście Dizzy stanowiła wyjątek. Któż nie znał losów Desiree McKelpie? Była człowiekiem instytucją – oglądałyśmy jej twarz na okładkach brukowców, na billboardach i ekranach telewizorów. Warzyła miłosne nalewki na potrzeby członków rodziny królewskiej oraz hollywoodzkiej śmietanki. Wiedziałyśmy o jej romansach i rozwodach; wzdychałyśmy na widok wytwornych kreacji, snułyśmy domysły nad obwodem talii, która z roku na rok stawała się coraz węższa.

Spojrzałam na siebie krytycznym okiem. W przeciwieństwie do Annę, Dizzy czy Glorii nawet w szkolnych czasach nie należałam do chudzielców. Na próżno rezygnowałam z puddingów, pomimo starań smukła sylwetka zawsze jawiła się jako coś nieosiągalnego. Po dwudziestu latach nic a nic w tej kwestii się nie zmieniło. Ciekawe, kto wpadł na kretyński pomysł, żeby urządzić zjazd w spaghetterii.

Przyszłam za wcześnie. Na zaproszeniu widniała godzina dwunasta trzydzieści, a było dopiero dziesięć po. Chwilę postałam przy drzwiach, nadrabiając miną, ale co rusz ktoś mnie potrącał, więc postanowiłam zająć miejsce przy wielkim stole z tabliczką REZERWACJA. Dwie dziewczyny zachichotały, kiedy przeciskałam się obok nich. Oblałam się rumieńcem. Nie moja wina, że przejście było takie wąskie.

Na wszelki wypadek trzymając mocno torebkę, trąciłam biodrem wazon z kwiatami i mało brakowało, a by się przewrócił. Dziewczęta znowu parsknęły śmiechem. Ogarnęły mnie złe przeczucia.

Odszukałam swoje miejsce (nazwisko na bileciku napisano z błędem). Na stole stały cztery butelki wina i cztery wody mineralnej. Nalałam sobie kieliszek czerwonego wina i wypiłam duszkiem, po czym przesunęłam butelkę na drugi koniec stołu w nadziei, że nikt nie zauważy. Po namyśle doszłam jednak do wniosku, że nie ujdzie to uwagi tej małej żmii Glorii Krone, która nie powstrzyma się od kąśliwych uwag. Z powrotem przysunęłam butelkę do siebie.

Dwadzieścia lat. Niewyobrażalny szmat czasu. Ponownie spojrzałam na zdjęcie. Oto ja, w skromnym czarnym mundurku, z prawą ręką dumnie zaciśniętą na miotle. Oczywiście miotła pełni w dzisiejszych czasach głównie symboliczną rolę. Żadna dorosła wiedźma nie trwoniłaby swojego chi na to, by wprawić ją w ruch. Nie w dobie klasy biznes. Nawiasem mówiąc, nigdy nie leciałam klasą biznes. Według Alexa to strata pieniędzy. Wyliczył sobie nawet, że za jeden bilet w klasie biznes można kupić trzy miejsca w klasie ekonomicznej, do tego pół butelki szampana, dwie kanapki pret-a-manger oraz zestaw przyborów toaletowych, i jeszcze zaoszczędzić trochę grosza. Co nie znaczy, że kiedykolwiek wcieli! ów pomysł w życie. Również i to uważa za stratę pieniędzy. Na dobrą sprawę ostatni raz lecieliśmy samolotem na wycieczkę do Algarve w 1994 roku; marudził przez cały lot, że zajmuję zbyt dużo miejsca. Może jednak miotła nie byłaby taka zła.

Nalałam sobie drugi kieliszek. Nie chodzi o to, że jestem niezadowolona z życia. Cóż znaczy magia wobec poczucia bezpieczeństwa? Gospodyni domowa, lat trzydzieści osiem, żona konsultanta zarządu, dom w Croydon, dwóch synów w wieku piętnastu i dwunastu lat – do tego atrybut magii (na pamiątkę dawnych czasów). Wystarczy, aby zapewnić człowiekowi pełnię szczęścia. Tak czy inaczej, nie jest źle. Cóż, bywało lepiej.

Zawartość butelki zmniejszyła się do jednej trzeciej. Oczywiście pozornie; robią tak wąskie szyjki, że człowiek naleje mały kieliszek, a można odnieść wrażenie, że opróżnił butelkę do połowy. Teraz na pewno wszystkie zauważą: Gloria Krone łypnie niebieskim okiem i szepnie coś do Isabelli Fraye, swojej dawnej przyjaciółki, po czym obie wlepią we mnie chytre, złośliwe spojrzenia kotów syjamskich. „Kochanie, myślisz, że zagląda do kieliszka? To już przechodzi wszelkie wyobrażenie!”.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W Tańcu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Tańcu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanne Harris - Blackberry Wine
Joanne Harris
Joanne Harris - Runas
Joanne Harris
Joanne Harris - Zapatos de caramelo
Joanne Harris
Joanne Harris - Chocolat
Joanne Harris
Joanne Harris - Jeżynowe Wino
Joanne Harris
Joanne Harris - Czekolada
Joanne Harris
Joanne Harris - Runemarks
Joanne Harris
Joanne Harris - Holy Fools
Joanne Harris
Joanne Harris - Sleep, Pale Sister
Joanne Harris
Joanne Sefton - Joanne Sefton Book 2
Joanne Sefton
Отзывы о книге «W Tańcu»

Обсуждение, отзывы о книге «W Tańcu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x