Katarzyna Leżeńska - Z całego serca

Здесь есть возможность читать онлайн «Katarzyna Leżeńska - Z całego serca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Z całego serca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Z całego serca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

To był maj, Warszawa, niedziela. Małgośka zbierała siły, by przetrwać rodzinną uroczystość i przełknąć kolejne kłamstwa męża. Alicja, bogata wdowa z Saskiej Kępy, umawiała się na mecz tenisa. Paweł, wzięty kardiolog, wprowadzał się do wynajętego mieszkania, a jego brat, Marcin, miał regularnego kaca. Ola schodziła właśnie z nocnego dyżuru. Na Okęciu lądował Aleksander Kranach, który… Co łączy tych ludzi? Niewiele, poza tym, że wszyscy z całego serca marzą o odmianie dotychczasowego życia. Kilka niedzielnych zdarzeń rozpoczyna serię zupełnie nieoczekiwanych, a jakże utęsknionych zmian…

Z całego serca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Z całego serca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie chce nawet o tym myśleć. Nie potrzebuje żadnych kosmetycznych rewelacji, nie potrzebuje swoich francuskich wnuków! Zupełnie już odbiło temu dziecku. Wszystko przez to siedzenie w domu i karmienie się kolorowymi pismami. Zero delikatności.

Boże, co jej przychodzi do głowy. Przecież to jej jedyna rodzina, jedyne bliskie osoby. Jedyne? Bliskie?

Przed chwilą zaprosiła Pawła. Przed chwilą miała cudowny humor, przed chwilą postanowiła powiedzieć Pawłowi, że odkąd go poznała, wszystko odzyskuje blask!

Może zadzwoni do Małgosi? Nie, ona ma wystarczająco dużo własnych kłopotów. Weźmie prysznic.

Puszcza letnią wodę, spłukuje włosy, twarz, ramiona. Płacze. Po kilku minutach wychodzi, wkłada czarne płócienne spodnie i bluzkę na ramiączkach. Włosy upina starą spinką. Z Egiptu. Pamięta ten stragan w Kairze, jakby tam byli wczoraj, choć minęło pięć lat. Alek był wtedy niemal w pełni sił, a ona nie mogła się pogodzić z tym, że została babcią. O urodzeniu Dominika, starszego wnuka, dowiedziała się podczas rejsu po Nilu. Potem, zamiast wracać z wycieczką do Warszawy, lecieli do córki, żeby zobaczyć wnuka. Ale taki właśnie już był Alek. Fantastyczny gest, dyskrecja, umiejętność niezwracania uwagi na złe humory, spokój i szybkie decyzje.

Powoli nakłada krem pod oczy, powinien zatrzeć ślady płaczu. Ma ochotę na egzotyczne perfumy.

Dzwonek do drzwi. To pewnie Paweł. Alicja otwiera.

– Buona notte! – Paweł wchodzi prawie ze śpiewem na ustach, ale od progu wyczuwa zmianę nastroju. – Coś się stało?

Alicja kręci przecząco głową. Jeszcze nie może się odezwać.

– Pamiętaj, jeśli tylko dzieje ci się krzywda, zawsze obok masz mnie, swojego nowego wiernego sąsiada, a w dodatku lekarza! Wiesz, ile kobiet o tym marzy?

– Wejdź na taras. Taki piękny wieczór.

Alicja zarzuca jedwabny szal i siada w fotelu jak ze sztuki Czechowa. Brakuje tylko samowaru i wiśniowego sadu. Jest butelka wina i dwa kieliszki.

– To co robimy z tak pięknie rozpoczętym wieczorem? -uśmiecha się Paweł. – Może jakaś nadprogramowa wódeczka? Zostało ci coś z tych żeberek? – wyraźnie stara się ją rozweselić.

– Jesteś głodny? No tak, chodź do kuchni…

– Nie przyszedłem na odgrzewane żeberka…

– To po co przyszedłeś? – pyta Alicja agresywnie. Czemu aż tak?

– Bo mnie zaprosiłaś i obiecałaś, że mnie trochę poniańczysz. Za dużo sobie obiecuję? – Paweł zabawnie przekręca głowę.

– Od jutra niańczę wnuki, nie mogę się dzisiaj przepracować – wyznaje Alicja z ironicznym, swobodnym uśmiechem.

Paweł nie ma najmniejszych szans, by usłyszeć w jej głosie choćby ślad zawodu i goryczy. Może wtedy… nieważne, trudno mieć pretensje, że nie słyszy. Sztywnieje i po chwili, nie ruszając się z miejsca, zaczyna oddalać się z szybkością światła. Jest to widoczne jak na dłoni i pewnie w innych okolicznościach Alicja zdobyłaby się nawet na jakąś uwagę o nadzwyczajnej czytelności męskich reakcji.

– Wnuki? – upewnia się Paweł po najdłuższej tego dnia minucie milczenia.

– A co, nigdy ci nie mówiłam? Dwóch chłopców, pięć lat i trzy. Przyjeżdża moja córka bałaganiara i dwóch chłopaków. Dobrze, że będziesz tak blisko. Oni ciągle chorują i stale wzywamy lekarza – mówi Alicja cicho, nadal ironicznym tonem.

Nie musi nawet widzieć miny Pawła, by zdać sobie sprawę, że przesadziła, ale nie może się powstrzymać. Dlaczego niby miałby zostać z jakimiś złudzeniami, skoro jej rozwiały się jak dym? Przecież miała uczyć się szybkiego wyjaśniania sytuacji.

– Niestety, nie umiem leczyć dzieci, ale znam kilku niezłych pediatrów. – Paweł wstaje, podając jej zapraszająco rękę. – Skoro tak, chodź, pójdziemy uczcić twój ostatni dzień wolności. Może do roll-baru nad Wisłę?

– Gdzie? – Alicja wstaje, ale wstrzymuje się z ręką.

– Po drugiej stronie Wisły, wystarczy przejść się mostem Poniatowskiego i zaraz zaczyna się piwne zagłębie. Latem bywam tam często po pracy… Alu, rozchmurz się. Marcin romansuje z Basią, są tacy młodzi i głupi, wszystko przed nimi, my też możemy poromansować przy piwie…

– Idź sam, dzięki… – Stoją tak naprzeciwko siebie dobrą chwilę. Alicja przygląda się znajomym, zmieniającym kolor oczom, w końcu podaje rękę. – Dobranoc, wybacz…

Paweł pochyla się ceremonialnie i całuje Alicję w rękę. Wychodzi, nie oglądając się. Alicja z westchnieniem wraca na fotel i pustym wzrokiem wpatruje się w swój ogród.

Wszystko na swoim miejscu. Miły mężczyzna o smutnych oczach oddala się z każdym krokiem. W fotelu pozostała babcia, dubeltowa babcia, która jutro rozpoczyna swój dwumiesięczny raj z wnukami. Jeszcze chwilę tu posiedzi. Może wtedy uda jej się przekonać samą siebie, że to ona tak zdecydowała. I że to słuszna decyzja.

Alicjo, dlaczego nie zadzwoniłaś do Małgorzaty? Przecież właśnie po to ma się przyjaciółki. To prawda, że Małgorzata zmaga się z własnymi problemami, ale z pewnością wiedziałaby, co ci powiedzieć. To fakt, będziesz pełnoetatową babcią, ale tylko przez dwa letnie miesiące. Dzisiaj to może wydawać się wiecznością, ale minie jak z bicza strzelił. A poraniony w poprzednim związku, nadwrażliwy mężczyzna – naprawdę, Alicjo – zaczeka. Musi tylko przetrawić tę w sumie oczywistą prawdę, że nie urodziłaś się wczoraj i że za tobą znaczna część życia bez niego. No i uwierzyć w twoje wnuki. A jego zdumienie? Alicjo, przecież to tylko komplement dla ciebie.

Małgorzata wróciła wściekła na siebie, że znowu Bóg wie po co oszczędzała i zamiast zamówić taksówkę, kotłowała się autobusem, w którym trzeba by zacząć rodzić, by ktokolwiek ustąpił miejsca.

Z wdzięcznością wita święty spokój i zapach gulaszu panujący w całym domu. Maja darowała jej nawet tymczasowo swoje rowerowe popisy i zgodziła się wyjść z samą babcią. Dlatego Małgorzata może teraz położyć się na chwilę, by starannie rozważyć niebłahą kwestię: „zapalić czy nie zapalić po obiedzie". Sam fakt rozważania takiej kwestii wydaje jej się zresztą znaczący i chyba poprawia jej to nieco humor.

Ciszę majowego popołudnia przerywa gwałtowny dźwięk domofonu. Małgorzata podnosi się leniwie.

– Tak?

– Dzwoń natychmiast po Artura! – słychać przerażony głos teściowej. – Maja przewróciła się… ręka jej tak wisi, o Boże!

Małgorzata wypuszcza z ręki słuchawkę domofonu i tak jak stoi – wybiega z mieszkania. Nie czekając na windę, biegnie po schodach, czując w gardle własne serce.

Na ławce przed klatką schodową siedzi biała jak opłatek Maja. Lewa ręka zwisa jej od łokcia bezwładnie.

– Mamusiu, nic się nie martw – woła na widok Małgorzaty. – Ja tylko złamałam rękę.

– Co ty tu robisz, miałaś dzwonić! – woła teściowa doprowadzająca właśnie lekko obtłuczony rower. – Boże, to naprawdę nie moja wina. Tak prosiłam, żeby nie jeździła bez trzymanki… To nie moja wina!

– Boli? – pyta Małgorzata, nie zwracając na nią uwagi.

– Właściwie nie, trochę drży – odpowiada Maja spokojnie. Trochę za spokojnie. Jest wyraźnie oszołomiona.

– Poruszaj palcami.

– Nie mogę.

– Możesz wstać?

– Tak, tylko trochę mi dziwnie.

Małgorzata jednym ruchem chwyta szczuplutką, na szczęście, córkę na ręce.

– Mamo, lecę z nią do przychodni. Niech mama spróbuje przez ten czas porozumieć się z Arturem.

Matka Artura bez dyskusji znika w drzwiach klatki schodowej, które przytrzymuje jej dozorca zaalarmowany przez dzieci z podwórka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Z całego serca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Z całego serca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
Katarzyna Leżeńska - Kamień W Sercu
Katarzyna Leżeńska
libcat.ru: книга без обложки
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Ja wam pokażę!
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Podanie O Miłość
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Serce na temblaku
Katarzyna Grochola
Redik Kuluev - Ego. What is ego
Redik Kuluev
Отзывы о книге «Z całego serca»

Обсуждение, отзывы о книге «Z całego serca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x