Juliette Benzoni - Katarzyna Tom 3

Здесь есть возможность читать онлайн «Juliette Benzoni - Katarzyna Tom 3» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Katarzyna Tom 3: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Katarzyna Tom 3»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejne lata przynoszą Katarzynie chwile szczęścia u boku ukochanego Arnolda de Montsalvy`ego, ale cena za spokój jest wysoka - rozłąka, ciągła niepewność, uwięzienie, szaleńcze pościgi i ucieczki. Zdumiewając się odwagą Katarzyny, ogromem jej cierpień i siłą miłości, przemierzamy wraz z nią średniowieczną Francję pełną i szlachetnych, i nędznych ludzi wszystkich stanów - mieszczan, chłopów, rycerzy, dostojnych dam, pielgrzymów, czarownic, trędowatych, mnichów i różnej maści złoczyńców. Kolejne niezwykłe przygody Katarzyny w następnych tomach.

Katarzyna Tom 3 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Katarzyna Tom 3», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Juliette Benzoni Katarzyna Tom 3

Część pierwsza

Sinobrody

Rozdział pierwszy

La Hir

Katarzyna otworzyła oczy. Pod jej uchylone powieki wtargnął promień słońca. Pospiesznie je przymknęła i pomrukując z zadowolenia, otuliła się ciaśniej derką. Było jej ciepło i dobrze, miała jeszcze trochę czasu na drzemkę. Zanim jednak znowu zapadła w sen, instynktownie wyciągnęła rękę, by dotknąć Arnolda, który powinien spać obok niej. Gdy jej ręka natrafiła na pustkę, otworzyła oczy i usiadła.

Barka nadal była zakotwiczona tam, gdzie Arnold ją ukrył, gdy jaśniejszy pas nieba na wschodzie zapowiedział jutrzenkę. Łódź tkwiła pomiędzy trzcinami, w wąskiej zatoczce, nad którą olchy i wierzby utworzyły zieloną kolebkę, przywiązana liną do szarawego pnia starego, przygarbionego drzewa. Była to znakomita kryjówka, niewidoczna ani od strony rzeki, ani od wsi. Poprzez smukłe bladozielone trzciny Katarzyna mogła dostrzec pobłyskującą w słońcu wodę. Arnold jednak zniknął z pokładu...

Katarzyny nie poruszyło to zbytnio. Po trudach nocy i krótkim odpoczynku, jaki potem nastąpił, Montsalvy odczuwać musiał potrzebę rozprostowania kości. Pomału umysł młodej kobiety otrząsał się z mgieł nocnego snu i odtworzył precyzyjnie ostatnie wydarzenia. Gdy patrzyło się na słońce, na niebo, trudno było uwierzyć, że jest wojna i giną ludzie. A jednak to było wczoraj. . 31 maja 1431 roku na stosie ułożonym na placu Vieux-Marche w Rouen spalono Joannę d'Arc, która przypłaciła życiem swoje przywiązanie do króla i ojczyzny. Jeszcze wczoraj z wysokości Wielkiego Mostu kaci Rouen zrzucili Arnolda i Katarzynę zaszytych razem w skórzanym worku. Śmierć zaglądała im w oczy, ale dzielny Jan Son, mistrz wolnomularzy, uratował im życie i dał tę barkę, by mogli dopłynąć do Louviers i odnaleźć oddziały francuskie.

Katarzyna znajdowała się na pokładzie łodzi, nieopodal wioski zajętej przez Anglików, co było godnym zwieńczeniem niesłychanie burzliwej egzystencji. Na próżno szukała w najgłębszych zakamarkach pamięci jakiegoś spokojnego okresu życia, od kiedy w wieku lat trzynastu w czasie buntu Caboche'a musiała uciekać ze zbuntowanego Paryża do Dijon, do wujka Mateusza. Ale w królestwie pozostającym w stanie wojny nawet poddani zamożnego księcia Burgundii nie mieli spokoju. Później nastąpiło jej pożałowania godne małżeństwo z wielkim skarbnikiem Filipa Dobrego, małżeństwo narzucone przez księcia, który w ten sposób miał zamiar zrobić z niej swoją kochankę. Gdy Katarzyna myślała o swym małżonku, Garinie de Brazeyu, którego straszliwe kalectwo wykorzystał Filip, często odczuwała żal. Była dlań cierpieniem, nieustającą torturą i skoro ostatecznie szaleństwo doprowadziło Garina do zbrodni, za którą skazano go na śmierć, któż mógłby go za to potępić? Jedynym winowajcą w tej smutnej historii był los. A także bezgraniczna, nieprzezwyciężona miłość, która od pierwszego wejrzenia związała ją z Arnoldem de Montsalvym, kapitanem Karola VII i wrogiem księcia Burgundii. Tak wiele ich dzieliło: wojna, honor, urodzenie i nawet więzy krwi... Ale teraz kręte ścieżki się wyprostowały, droga ku szczęściu rozpościerała się przed nimi szeroko...

Gdy wstała, zauważyła swoją suknię i koszulę przerzucone przez burtę łodzi. Uprzytomniła sobie wówczas, że odziana była jedynie w derkę, i się roześmiała. Przypomniała sobie ich nocne przybycie i zarumieniła się na to wspomnienie. Nigdy by nie przypuszczała, że po przeżyciach minionego dnia, po wyczerpującym całonocnym wiosłowaniu Arnold mógłby pragnąć czegoś prócz wypoczynku. A jednak tak właśnie było.

Zaledwie zakotwiczył barkę, przysunął się do Katarzyny i otaczając ją ramieniem, pociągnął w głąb łodzi.

- Odkąd wrzucono nas do tej podłej dziury, marzę o chwili takiej jak ta - wyszeptał na poły poważnie, na poły kpiąco - a nawet jeszcze wcześniej!

- Czyja to wina? Nie powiedziałabym nie, gdybyś na strychu Sona raczył mnie naprawdę potraktować jak swoją żonę. Zresztą. .

Arnold swymi pocałunkami nie pozwolił jej dokończyć zdania.

Potem starali się tylko odnaleźć pełnię miłosnego szczęścia zaznanego już dawniej. Tym razem nie było nienawiści, nie było nieufności. Nic, poza ogromną miłością, która nareszcie odważyła się przemówić...

Gdy Katarzyna usypiała w ramionach Arnolda, czuła, że ogarnia ją głębokie i rozkoszne znużenie. Nigdy nawet nie marzyła o tak cudownych przeżyciach, a rzeczywistość przeszła jej najśmielsze oczekiwania.

Słońce łagodnie przygrzewało przez gałęzie olch, zatem Katarzyna nie mogła oprzeć się pokusie zanurzenia się w wodzie, zanim zaczęła się ubierać. Woda była chłodna, więc zrazu przeszył ją dreszcz, ale już wkrótce z przyjemnością pluskała się w lśniących falach. Przestraszony zaskroniec wodny poszukał schronienia w trzcinach.

Nagle Katarzynę uderzyła głęboka cisza panująca dokoła. Nie było słychać niczego, oprócz lekkiego szmeru wody. Zdawało się, że pobliska wieś zamarła. Ni śpiewu ptaka, ni szczekania psa, ni bicia dzwonów.

Lekko zaniepokojona, pospiesznie wyszła z wody. Włożyła koszulę i suknię, związała sznurówki niecierpliwą ręką. Następnie zawołała: - Arnoldzie!... Arnoldzie, gdzie jesteś?

Nie było odpowiedzi. Katarzyna znieruchomiała, nasłuchiwała z natężeniem, wyczekując szelestu kroków za ścianą drzew... Ale nikt nie nadchodził, tylko przestraszył ją jakiś ptak, który raptem zerwał się do lotu. Nieprzyjemny lodowaty dreszcz przebiegł jej po plecach, gdy machinalnym ruchem zaczęła zwijać wilgotne włosy, by upiąć je w koronę wokół głowy. Gdzie podział się Arnold?

Katarzyna rozsunęła gałęzie krzaków i wyszła na pole lub raczej na coś, co nim kiedyś było, bowiem ugnieciona, zdeptana i zmarniała trawa nosiła ślady niedawnego przejazdu machin oblężniczych. A jednak zobaczyła dym spokojnie unoszący się z komina domku położonego pod lasem... W oddali widać było dzwonnicę i masywne przęsła Pont-del'Arche, który mijali ubiegłej nocy. Wyjąwszy te punkty, na których zatrzymywał się wzrok, wokół rozciągał się pejzaż ponury i, mimo panującej wiosny, dziwnie pusty i wyludniony... Nigdzie ani śladu człowieka.

Pracująca szybko wyobraźnia Katarzyny podsunęła jej myśl, że Arnold mógł wybrać się do tego oddalonego gospodarstwa, by coś zdobyć - choć właściwie dzięki Janowi Sonowi mieli jeszcze wszystko, czego im było trzeba - albo zorientować się, czy na wsi jest bezpiecznie. Postanowiła też się tam udać, jako że nie widziała nikogo, kto by się zbliżał.

Wróciła na łódź i roztropnie zabrała stamtąd woreczek ze złotem, który Jan Son im wręczył, tłumacząc się, dlaczego nie przyniósł klejnotów Katarzyny.

- Pomyślałem, że bezpieczniej będzie was tym nie obarczać. Brat Stefan Chariot przyniesie je wam przy najbliższej okazji do królowej Jolanty.

Było to mądre posunięcie, zatem Katarzyna podziękowała dzielnemu murarzowi za jego przenikliwość. Wiedziała, że jej klejnoty tak długo pozostaną bezpieczne, jak długo przechowywane będą w domostwie Sonów.

Przed wyruszeniem w drogę Katarzyna poczuła głód. Wzięła kawałek chleba i trochę sera, ukryła złoto w fałdach sukni i poszła. Domek nie był daleko. Jeśli Arnold wróci w czasie jej nieobecności, z pewnością trochę zaczeka. Idąc, spożywała z apetytem skromny prowiant i myślała o tym, że niewielkie ma szansę, by spotkać Arnolda na tej małej fermie.

Może jednak, widząc dym unoszący się z komina, zapragnął przynieść swej towarzyszce nieco ciepłej zupy? Musiałby zaczekać przy piecu, aż strawa się ugotuje. .

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Katarzyna Tom 3»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Katarzyna Tom 3» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Juliette Benzoni - A templomosok kincse
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Az átok
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Le Couteau De Ravaillac
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Le réfugié
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Princesses des Vandales
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Haute-Savane
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - Jean de la nuit
Juliette Benzoni
Juliette Benzoni - El Prisionero Enmascarado
Juliette Benzoni
Отзывы о книге «Katarzyna Tom 3»

Обсуждение, отзывы о книге «Katarzyna Tom 3» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x