Katarzyna Leżeńska - Z całego serca

Здесь есть возможность читать онлайн «Katarzyna Leżeńska - Z całego serca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Z całego serca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Z całego serca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

To był maj, Warszawa, niedziela. Małgośka zbierała siły, by przetrwać rodzinną uroczystość i przełknąć kolejne kłamstwa męża. Alicja, bogata wdowa z Saskiej Kępy, umawiała się na mecz tenisa. Paweł, wzięty kardiolog, wprowadzał się do wynajętego mieszkania, a jego brat, Marcin, miał regularnego kaca. Ola schodziła właśnie z nocnego dyżuru. Na Okęciu lądował Aleksander Kranach, który… Co łączy tych ludzi? Niewiele, poza tym, że wszyscy z całego serca marzą o odmianie dotychczasowego życia. Kilka niedzielnych zdarzeń rozpoczyna serię zupełnie nieoczekiwanych, a jakże utęsknionych zmian…

Z całego serca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Z całego serca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jezu, to ty? – woła Basia, nie kryjąc zaskoczenia.

– Nie, to ja… ale to faktycznie jakiś cud – poszkodowany zaczyna się śmiać.

Basia próbuje podnieść się z wdziękiem z nadprogramowego szpagatu. Upadła na prawą nogę, rozrywając rozcięcie w mini sukience prawie do talii. Nie ma już nic do ukrycia, bo pod sukienką są tylko mikroskopijne stringi. Marcin z radości aż stuka gipsem. Paweł, do tej pory obserwujący całą scenę w osłupieniu, ociera pot z czoła, chyba też z wrażenia, i podbiega, by pomóc dziewczynie wstać. Basia jest już purpurowa jak zawsze w obecności któregoś z braci Radczyńskich. Tym razem ma ich obu naraz i widzi, że zrobiła wrażenie na obu, ale wygląda na to, że cudownie odnaleziony ulubiony klient jest jednak bardziej w jej typie.

– Tego mi jeszcze brakowało. Basiu, proszę, nie bądź kolejną ofiarą mojego brata. – Dusząc się ze śmiechu, Paweł wyjmuje sok i colę z lodówki. – A skąd się znacie?

– Z kwiaciarni! – odpowiadają chórem.

– To jest właśnie Basia, gwiazda kwiaciarstwa polskiego! Ta dziewczyna, z którą miałem umówić się na kawę, ale operacja w Płońsku mi przeszkodziła!

Ostatnie zdanie Marcin wypowiada nadzwyczaj głośno i znacząco. Na szczęście w porę przypomniał sobie kit, który jej wciskał sprzed szpitala z głębi ziemi mazowieckiej.

Basia ze zrozumieniem kiwa głową.

– Tak szybko cię wypuścili? – pyta troskliwie. – To naprawdę super, że mogłam pomóc z tym psem. W życiu bym nie przypuszczała, że to pana pies – zwraca się do Pawła. – To znaczy, że to twój pies! – uśmiecha się do Marcina.

– Ale numer, a ja jak do ciebie dzwoniłem z Płońska, to nie miałem pojęcia, że to właśnie ty uratowałaś mi psa, no i w ogóle nie wiedziałem, że mój Flesz był w niebezpieczeństwie -w tym samym dziecinnym stylu konwersuje z nią Marcin.

Czy to próba przedrzeźniania kwiaciarki, czy łatwość nawiązywania kontaktu na właściwym poziomie, ale Basia z Marcinem doskonale się w tych „ochach", „achach" i „superach" rozumieją. Jak się czuje w tym wszystkim Paweł, który jak mamusia albo, co gorsza, gosposia, podaje dzieciom do stołu, wie tylko on sam.

– Powinniście raczej umówić się na lody albo na karuzelę -żartuje, przynosząc ciasto i colę. – Przydałaby się guma i chipsy, ale sorry, nie przewidziałem.

– O co ci znowu chodzi? – pyta Marcin z tak szczerym zdumieniem, że starszy brat gryzie się w język i zajmuje się tym, do czego go tutaj powołano. Basia obserwuje Pawła, który ustawia wiktuały na stole, a z jej spojrzenia wynika jasno, że jest zachwycona i sytuacją, i przyjęciem, i wszystkim.

– To ja was tutaj zostawię, mam umówioną wizytę… Na moje szczęście! – dodaje półgłosem Paweł.

Wychodzi z domu, ale zajęta sobą młoda para na kanapie nawet tego nie zauważa. Basia w skupieniu czyta i ogląda głupoty wymalowane flamastrami na gipsie Marcina. Kontemplacja tego fascynującego obiektu literacko-plastycznego zajmie im jeszcze dobry kwadrans. A potem? Wierzmy, że Marcin poradzi sobie. Ostatecznie ma zagipsowaną stopę, a nie fantazję.

– Chyba powinnam zadzwonić do matki – mówi Ola, nerwowo mnąc serwetkę. – Cały czas się niepokoję. Dopiero wróciła z obserwacji i w ogóle.

– Jeśli „i w ogóle", to dzwoń. – Aleksander przygląda się Oli z szelmowskim uśmiechem. – Zaczekam na ciebie z deserem.

Ola rzuca mu przepraszający uśmiech i wychodzi z zatłoczonej restauracji krakowskiego hotelu. W lobby hotelu nie jest wcale ciszej, bo przez otwartą bramę wejściową wpada gwar nocnego życia Floriańskiej. Ola skręca na schody i po chwili zamyka z ulgą drzwi pokoju. Hałas z Floriańskiej dociera nawet tutaj, choć specjalnie wzięli pokój od strony patio. Ola zamyka z trudem stare okno i wyciąga się na wielkim łożu o pięknie wygiętym metalowym zagłówku.

Wiecznie zatroskana córeczka! Myślałby kto! Łatwiej powiedzieć „muszę do mamy" niż „jestem zdenerwowana" albo „nie wiem, co robić".Tym razem przez chwilę chciała pobyć sama. Czy naprawdę nie mogła po prostu powiedzieć tego Aleksandrowi?

Trudno, uśmiecha się Ola sama do siebie. Tylko w amerykańskich romansach kobieta rozwiązuje od ręki wszystkie swoje życiowe problemy po jednej, góra dwóch nocach z ukochanym. No właśnie, jeszcze nie spędziliśmy ze sobą całej nocy. Dlatego nie powiedziałam wprost.

Skąd właściwie ten nagły niepokój? Przecież to nie jest jej pierwszy raz. To nawet nie jest jej pierwszy raz z Aleksandrem. Trudno było jej wyzbyć się skrępowania tam, w mieszkaniu jego matki, ale na szczęście bez skrępowania mu o tym powiedziała. Dlatego przyjechali na krótki weekend do Krakowa. Zeby pobyć ze sobą dłużej. Cały dzień łazili po mieście, zdeptali wzdłuż i wszerz Kazimierz i okolice Rynku. Nóg nie czuje… nic nie czuje… zasypia.

Budzi ją znajomy zapach wody toaletowej. Aleksander leży tuż przy niej i z ledwie widocznym w mroku uśmiechem przygląda się zaskoczonej, rozespanej Oli.

– Przespałaś deser.

– Pewny jesteś? – odpowiada Ola, przysuwając się bliżej. -Przecież nie wiesz, co bym zamówiła.

– Zaczynam się domyślać – szepcze Aleksander. – Życzy sobie pani górę czy dół?

– Życzę sobie wszystko – mruczy Ola i jednym ruchem zdejmuje sukienkę. Jest bez stanika. Zdjęła go na prośbę Aleksandra. Niech się gapią i zazdroszczą, powiedział.

Aleksander rozbiera się bez słowa. Później delikatnym ruchem zdejmuje to, co jeszcze na niej pozostało. Patrzy. Długo. Czeka, aż minie jej skrępowanie, aż wszystkie myśli o tym, co ma za małe, a co za duże, przesuną się jak chmury i jak chmury odpłyną.

– Jesteś śliczna – przesuwa ręką wzdłuż jej nóg. – Jak wyrzeźbiona…

Ola przytula się do niego całym ciałem. Nic nie drażni, nic nie uwiera, znajomy zapach, znajomy, niespieszny dotyk. Ciemna głowa Aleksandra sunąca wzdłuż jej piersi, brzucha. Długie przystanki i powroty. Pierś – jedna… druga sztywniejąca brodawka i za chwilę… znowu powolna podróż w dół, już… inny dotyk, który strząsa z niej pierwszym dreszczem resztki snu. Oddech, coraz szybszy i ten dotyk i…

– Chodź do mnie – szepcze Ola i otwiera się z radością, że już…

– Jestem.

Chciałaby tyle powiedzieć, ale słyszy tylko swój jęk i już nic nie musi mówić, bo przecież on wie i dlatego przesuwa ją niżej, by nie uwierał jej brzeg metalowego łóżka. Ruch przyśpiesza i puls też, i już nie słychać szumu ulicy, tylko ich zmieszane oddechy i metaliczne pobrzękiwanie łóżka.

– Słychać nas na pół piętra – szepcze Aleksander. Ola nieruchomieje.

Jednym, niemal tanecznym ruchem Aleksander przekręca ich oboje i pobrzękiwanie cichnie, a Ola prostuje się pod dotykiem rąk, które obejmują pierś jedną… i drugą. Obiema rękami wspiera się na jego ramionach i płynie z nim i nad nim w rytmie znów przyśpieszającego oddechu…

– Ojej!

– Zabolało? Przepraszam. – Aleksander unosi jej biodra, opuszcza powoli. – Tak lepiej?

Ola kiwa głową, niepewna, czy naprawdę zabolało, czy może nigdy tak, nigdy aż tam, bo znów to czuje, ten ból i coś jeszcze, co rośnie z oddechem i każe przyspieszyć, i przylgnąć do niego, i już tylko czuć, bo już się wyrywa, nie z gardła, nie z piersi, gdzieś z głębi, ten krzyk, co miesza się z jego westchnieniem, i teraz przytulić się mocno, i… już.

Nie, nie już. Ola już wie, że kochanie się z Aleksandrem nie kończy się na tym. Bo jeszcze można trwać w przytuleniu, w miękkim, czułym całowaniu i szeptaniu ich tylko uszom przeznaczonym. Można tak trwać. Długo.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Z całego serca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Z całego serca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
Katarzyna Leżeńska - Kamień W Sercu
Katarzyna Leżeńska
libcat.ru: книга без обложки
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Ja wam pokażę!
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Podanie O Miłość
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Serce na temblaku
Katarzyna Grochola
Redik Kuluev - Ego. What is ego
Redik Kuluev
Отзывы о книге «Z całego serca»

Обсуждение, отзывы о книге «Z całego serca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x