Katarzyna Leżeńska - Z całego serca

Здесь есть возможность читать онлайн «Katarzyna Leżeńska - Z całego serca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Z całego serca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Z całego serca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

To był maj, Warszawa, niedziela. Małgośka zbierała siły, by przetrwać rodzinną uroczystość i przełknąć kolejne kłamstwa męża. Alicja, bogata wdowa z Saskiej Kępy, umawiała się na mecz tenisa. Paweł, wzięty kardiolog, wprowadzał się do wynajętego mieszkania, a jego brat, Marcin, miał regularnego kaca. Ola schodziła właśnie z nocnego dyżuru. Na Okęciu lądował Aleksander Kranach, który… Co łączy tych ludzi? Niewiele, poza tym, że wszyscy z całego serca marzą o odmianie dotychczasowego życia. Kilka niedzielnych zdarzeń rozpoczyna serię zupełnie nieoczekiwanych, a jakże utęsknionych zmian…

Z całego serca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Z całego serca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Próbuję – uśmiecha się gorzko Małgorzata. – Z wydatną pomocą tabletek uspokajających.

– Jakich? – pyta profesor czujnie.

Małgorzata wysupłuje małe pudełko z wypchanej, jak zwykle, nie wiadomo czym torebki. Podaje je profesorowi, który zdejmuje okulary i zaczyna studiować skład.

– Waleriana, melisa, chmiel, serdecznik. W porządku – oddaje opakowanie Małgorzacie. – Z pewnością pomoże pani bardziej niż papieros. Proszę tylko pamiętać, że to jednak lekarstwo. Nawet od waleriany można się uzależnić.

– Lepiej od waleriany niż od nikotyny – wtrąca Paweł. Małgorzata wstaje i żegna się z profesorem. Paweł odprowadza ją do drzwi oddziału.

– Wszystko jasne? – pyta, podając rękę na pożegnanie. – Żyjesz normalnie, działasz normalnie, reagujesz tak jak zwykle. Jutro wracasz tu, mniej więcej o tej porze, oddajesz mi aparat, a w poniedziałek wskakujesz na test wysiłkowy.

– Tak jest – odpowiada Małgorzata. – Wszystko pod kontrolą.

– Żebyś wiedziała, że wszystko. Tam się wszystko zapisuje.

– Złe myśli też?

– Nie, ale złe emocje, owszem. Nie miałabyś ochoty na drugie śniadanie? Moglibyśmy zejść do bufetu.

– Właściwie, czemu nie – odpowiada Małgorzata, widząc, że Paweł ma jeszcze ochotę pogadać, choć chyba jednak nie na temat jej małżeńskich problemów.

Mimo protestów Paweł ordynuje po dwie parówki z musztardą i po szklance soku pomidorowego. Jedzą w milczeniu. – Całkiem miło było wczoraj – bąka Paweł w końcu.

– Świetnie, jeśli chodzi o mnie. Pomijając, rzecz jasna, finał – śmieje się Małgorzata. -Trochę hałaśliwy, choć nieplanowany. Ale na przykład twój brat… – Paweł macha ręką z westchnieniem. – Pani doktor nieźle go zdołowała.

– Mniejsza z tym. – W innej sytuacji Paweł być może wyjaśniłby Małgorzacie, jak bardzo się myli, ale teraz woli nie wpuszczać się w poboczne, z jego punktu widzenia, wątki. -Uwierz mi, że sprawiedliwości stało się zadość.

– To co innego.

– Od jak dawna znasz Alicję?

Sztucznie swobodny ton pytania zdradza tak duże napięcie, że Małgorzata odpowiada po prostu.

– Od piętnastego maja.

– Masz to zapisane w kalendarzyku czy co?

– Po pierwsze, nie mam kalendarzyka. Po drugie, tego dnia pierwszy raz w życiu zemdlałam. Na komunii córki, a właściwie pod kościelnym murem, i Alicja…

Małgorzata zaczyna opowiadać historię torebek, ale Paweł słucha nieuważnie, bo już przypomniał sobie, że tego dnia przeprowadzał się na Berezyńską.

– A co właściwie o niej wiesz? – wypala Paweł z desperacją właściwą ludziom na ogół nieśmiałym i dyskretnym. Widać nawet tacy czasami czują, że tylko pytanie wprost uwolni ich od niepewności.

Małgorzata przygląda mu się z namysłem.

– A co ty chciałbyś o niej wiedzieć?

– O jej życiu i w ogóle…

– …i w ogóle, czyli o jej facetach?

Sytuacja jest idiotyczna i Paweł czuje się jak idiota, ale nie ma pojęcia, jak z tego wybrnąć, więc tylko kiwa głową.

– Wiem, że miała dwóch mężów. Pierwszy zginął w katastrofie lotniczej, a drugi umarł po długiej chorobie – recytuje Małgorzata. – Reszta jest milczeniem Alicji, Paweł. Jakie to ma dzisiaj znaczenie, z kim spała i kogo kochała?

– Nie wiem – odpowiada Paweł zgodnie z prawdą.

Na razie może tylko przerwać tę rozmowę, może tylko przestać się nad tym zastanawiać. Może z czasem naprawdę przypomni sobie, na czym właściwie polega zaufanie.

Flesz szczeka, słysząc kroki Pawła na schodach. Marcin siedzi w salonie i ogląda telewizję. Obok niego porozrzucane teczki, wpół rozpakowana torba z Sopotu, jakieś brudne skarpetki i mnóstwo fruwających po podłodze kudłów kaukaza.

– Dlaczego ty pracujesz w niedzielę? – Marcin już od progu wita Pawła wymówkami. – Jestem głodny jak ten pies.

– Nie wkurzaj mnie. – Paweł wchodzi do pokoju. Nie zdejmuje nawet butów, widząc kompletnie zadeptaną podłogę i te straszne kudły. – Przecież to wygląda jak jakaś melina!

Zirytowany rzuca teczkę na krzesło. Rano myślał, że zostawia dom w lepszym stanie. Wchodzi do kuchni. Niestety, tyle było ostatnio dodatkowych zajęć, że nikt nie miał okazji umyć naczyń. Nikt to znaczy Paweł.

– Służka, wyłaź spod łóżka! – woła pan doktor sam do siebie. To ulubiony tekst mamy. Chyba właśnie czuje się tak jak wiele kobiet po powrocie z pracy do domu. Na kanapie cierpiący i niezadowolony mąż – to Marcin. Rozkapryszone dziecko, mające pretensje, że nikt się z nim nie bawi – to Flesz. No i sfrustrowana żona nad górą statków – to on. Taką sobie wybrał wolność.

Musi to przeorać, bo inaczej zabije Marcina.

– Może obierzesz ziemniaki? – pyta brata z kuchni. – Do tego możesz użyć tylko rąk.

– Jak już muszę – mruczy pod nosem artysta fotografik. Kiedy ostatni raz obierał ziemniaki? Chyba w liceum… – Nie możemy zamówić pizzy?

Paweł, milcząc, podaje mu wiadro, torbę z ziemniakami i nóż, sam wraca do kuchni, po drodze zbierając porozstawiane w całym pokoju szklanki. Zamyka otwarte na oścież drzwiczki mini-kredensu. Zakłada rękawiczki i zmywa. Szklankę po szklance.

– Co będzie do tych ziemniaków? – krzyczy Marcin z salonu.

– Zsiadłe mleko.

– Wypiłem.

Cierpliwości! Paweł próbuje skupić się na zmywaniu. Podobno działa uspokajająco. Przy jakiejś dziesiątej szklance, wyjętej i użytej podczas jego pięciogodzinnej nieobecności, nie wytrzymuje i wchodzi do salonu, wycierając mokre ręce.

– Może ty masz cukrzycę, że tak pijesz bez umiaru, co? Byłeś sam, a zużyłeś dziesięć szklanek.

Marcin natychmiast odkłada nóż. Rozmowa i obieranie ziemniaków jednocześnie to za dużo dla jego niezbyt podzielnej uwagi.

– Będziesz się kłócił, tak? To był twój pomysł, żebym tu został. Nie wpraszałem się na tę twoją imprezę.

– Mama wyjechała na działkę. Miałem może ją odwołać, żeby zaopiekowała się chorym synkiem. Mało ma kłopotów z tobą?

– A z tobą to niby ma nieustające pasmo sukcesów? Czterdzieści pięć lat sukcesów, co? Może jej dołóż jeszcze bogatą wdówkę z Kępy. Będzie klaskała z radości. – Paweł wali Marcina ścierką. – Ale ty jesteś żałosny, doktorku. – Marcin uchyla się przed kolejnym ciosem.

– Kto tu jest żałosny… Narąbałeś się jak norka. Dobrze, że nie musiałem cię daleko taszczyć, no tak, zapomniałem, miałeś powody do cierpienia, narzeczona cię przerobiła! – zaczepia ponownie Paweł.

– Mnie? Chyba ci się persony pomieniały. – Marcin przygląda się bratu z miną urażonej niewinności.

– No, nie udawaj, przecież widziałem, że miałeś ochotę przyłożyć temu Kranachowi.

– Sam przyznasz, że za długo to ten twój ideał kobiety nie cierpiał… – ironizuje Marcin.

– Mój ideał? – dziwi się Paweł ostentacyjnie. – Chyba, niestety, twój, Marcinku… Tak można było w każdym razie wywnioskować z twojej wczorajszej kwaśnej miny. No cóż, współczuję ci… Znowu przegrałeś…

Marcin z wrażenia podnosi się z kanapy. Po chwili na nią dramatycznie opada.

– Mój czy twój, nieważne, pokazała nareszcie publicznie, kim jest naprawdę. Podłapała pierwszego napotkanego gościa i się z nim przegięła…

– Marcin, albo jesteś jeszcze pijany, albo nie jesteś synem mojej matki! Stuknij się, opoju, i zacznij myśleć, a nie ziać nienawiścią!

– No bo chociaż ten mój, pożal się Boże, następca mógł być jakiś…

– Kulawy, bezzębny i bezdomny? – pokpiwa Paweł. – Tu cię boli? Rodzimy James Dean zdeklasowany przez towar z importu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Z całego serca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Z całego serca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
Katarzyna Leżeńska - Kamień W Sercu
Katarzyna Leżeńska
libcat.ru: книга без обложки
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Ja wam pokażę!
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Podanie O Miłość
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Serce na temblaku
Katarzyna Grochola
Redik Kuluev - Ego. What is ego
Redik Kuluev
Отзывы о книге «Z całego serca»

Обсуждение, отзывы о книге «Z całego serca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x