Bernard Werber - Gwiezdny motyl

Здесь есть возможность читать онлайн «Bernard Werber - Gwiezdny motyl» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gwiezdny motyl: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny motyl»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ludzkość dąży uparcie i nieodwołalnie ku samozagładzie, robiąc wszystko, by zniszczyć Ziemię, dlatego Yves Kramer, inżynier specjalizujący się w podróżach kosmicznych, postanawia uciec na inną planetę, by tam zacząć wszystko od nowa.

Gwiezdny motyl — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny motyl», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ten punkt znajduje się w umowie. Witamy wśród nas, Elisabeth. Pragniemy, żeby ten projekt dał pani to, co daje nam: Ostatnią Nadzieję.

Była mistrzyni żeglarstwa podejrzewała młodą asystentkę o kpinę, wyczytała jednak w jej oczach szacunek.

Elisabeth Malory stworzyła komórkę badań nad nawigacją słoneczną. Przy pomocy innych żeglarzy, wśród których znalazło się kilku jej najlepszych współzawodników z przeszłości, w końcu polubiła to zajęcie. Miała wrażenie, że rozwiązuje te same problemy co pionierzy żeglarstwa: jak manewrować, jak napinać płótno, żeby optymalnie przejmowało czynnik siły, bez względu na to, czy jest ustawione bokiem, tyłem czy na skos, jak przechwytywać podmuchy wywołane promieniami gwiazd.

Była mistrzyni i gorliwa asystentka w końcu się zaprzyjaźniły. Satine unikała rozmów o swoim szefie, który stanowił temat tabu.

Elisabeth była jej za to wdzięczna.

Poruszały tak zróżnicowane kwestie, jak zdrowie żeglarki, przewidywalność mężczyzn, moda czy atmosfera panująca w ośrodku „ON”.

Elisabeth liczyła wypijane szklaneczki alkoholu, lekarstwa, kilogramy i papierosy, usiłując zmniejszyć ich liczbę z każdym dniem.

Zdopingowany jej obecnością Yves Kramer wszedł w fazę twórczego podekscytowania. Tak jakby myślał, że jedynym sposobem, aby jego ofiara mu wybaczyła, jest odniesienie zwycięstwa w projekcie wspólnie z nią. Być może dla niej.

Rzecz jasna zachował należyty dystans, starając się wręcz nie wchodzić w jej pole widzenia. Niekiedy wpatrywał się w nią z bardzo daleka i już sam jej widok sprawiał mu ulgę.

„Ona jest z nami”.

Yves Kramer koniecznie chciał odnieść sukces. Zależało mu na tym jednak mniej niż Gabrielowi Mac Namarrze, który przy każdej kolejnej prośbie o pieniądze ochoczo proponował nadwyżkę, aby przedsięwzięcie posuwało się naprzód coraz szybciej i szybciej.

Pewnego dnia miliarder zgromadził całą ekipę „Ostatniej Nadziei” w wielkiej sali zebrań, uzyskawszy zaś informacje na temat postępów prac, rzucił:

– Ślimaczycie się, ślimaczycie. Moim zdaniem nie zdołacie tutaj nic więcej zrobić, macie za mało miejsca. A poza tym jesteście rozleniwieni przez miejski tryb życia. Wobec tego kazałem zbudować prywatny ośrodek na przedmieściu. Zapraszam do niego od jutra. Sami zobaczycie, jest bardzo… wyobcowany.

15. DRUGI KOCIOŁ: ATANOR

Jak okiem sięgnąć – nic.

Było to nie tylko „przedmieście”, ale daleka prowincja. Dwieście kilometrów od stolicy na pustynnym obszarze. Można tam było dotrzeć zakurzoną ubitą drogą, która przecinała wzniesienie, zanim odsłoniła nagą i suchą, lekko wklęsłą równinę. Ledwie człowiek znalazł się na dnie tej naturalnej niecki, czuł się oddalony od wszystkiego, najbliższe domostwo leżało bowiem w odległości kilkudziesięciu kilometrów.

Yves Kramer i Gabriel Mac Namarra jechali wielką złotą limuzyną. W pewnej chwili miliarder dał kierowcy znak, żeby minął wszystkie budynki, aby mógł wyjaśnić inżynierowi, co przygotował. Następnie wyjął mały schemat.

Ośrodek „Ostatnia Nadzieja” miał kształt litery „T”.

W prawym ramieniu litery „T” mieściła się część o nazwie „Badania i Zarząd”, biura i hangary, ogromne gmaszysko opatrzone szyldem BUDOWA.

Na końcu lewego ramienia znajdowała się strefa „Mieszkania i Rozrywki”, która okazała się prawdziwą małą wioską z osobnymi willami, rynkiem, restauracją, boiskami sportowymi i salami gimnastycznymi.

I wreszcie u stóp litery „T” był położony olbrzymi teren opatrzony tablicą z napisem KOSMODROM. Była to zarówno wyrzutnia rakiet, jak i budynek kontroli lotów. Stojące z boku liczne hangary i budynki służyły zapewne do przechowywania elementów konstrukcji i cystern z paliwem.

Gabriel Mac Namarra polecił kierowcy zatrzymać się. Kiedy kurz opadł, wysiedli.

– Podoba się panu, Yves?

Za nimi w strefie parkingowej stawały właśnie autokary, które przywiozły pozostałych osiemdziesięciu ośmiu członków załogi „ON”.

– Gdzie my jesteśmy?

Gabriel wyjął cygaro, odgryzł zębami czubek i wypluł na ziemię.

– Oficjalnie jest to klub miłośników puszczania rakiet, stanowiący rozrywkę dla pracowników moich zakładów.

Inżynier spostrzegł anteny radioteleskopu, kopułę obserwatorium i radary.

– Tutaj przynajmniej będziecie mieli dużo miejsca i będziecie mogli pracować w spokoju – dodał po prostu miliarder.

Pozostali inżynierowie już rozstawili walizki niczym turyści na wakacjach. Ponieważ była ładna pogoda, powyciągali okulary przeciwsłoneczne.

Satine zaczęła odczytywać listę, przydzielając każdemu klucze do samodzielnej willi.

Yves Kramer odetchnął zapachem pustyni. Miał przeczucie, że będą się tu działy nadzwyczajne rzeczy.

16. FAZA GOTOWANIA NA WOLNYM OGNIU

Cztery. Trzy. Dwa. Jeden… Ognia!

Zapaliły się reaktory, wyrzucając strumienie żółtego i pomarańczowego gazu.

Odpalenie pierwszego prototypu Gwiezdnego Motyla miniaturowej wielkości nastąpiło pewnej letniej nocy.

Liczba personelu nieco wzrosła. Obecnie w ośrodku pracowała na stałe ponad setka osób.

Gwiezdny Motyl 1, mała rakieta wysokości jednego metra, wzbił się powoli w niebo.

Ludzie w białych fartuchach obserwowali z niepokojem ekrany kontrolne wewnętrzne i zewnętrzne, teleskopy i radary.

Dotarłszy na odpowiednią wysokość, rakieta zaczęła rozkładać słoneczny żagiel, jednakże w chwili gdy zdołał się on wysunąć do połowy, mylar się poskręcał i nic nie mogło go już powstrzymać przed zamienieniem się w bezładną plątaninę. Yves Kramer niespokojnie zagryzł wargę.

„Motylu, rozłóż skrzydła i leć ku światłu”.

Na próżno Elisabeth manipulowała przewodami podłączonymi do zdalnie sterowanych silników elektrycznych, żagiel przypominał bowiem poskręcaną mokrą szmatę.

Inżynierowie musieli uruchomić proces samozniszczenia. Gwiezdny Motyl I eksplodował, wywołując maleńki błysk na idealnie czystym niebie.

Rozczarowanie nie miało sobie równych.

Satine Vanderbild uznała, że działali zbyt szybko.

Gabriel Mac Namarra stwierdził, że za mało zainwestowali.

Elisabeth Malory pomyślała, że zabrakło jej umiejętności.

Po naradzie z pozostałymi inżynierami Yves Kramer doszedł do wniosku, że aby uniknąć podobnych incydentów, trzeba przeanalizować od nowa całą konstrukcję statku kosmicznego. Należy dołożyć więcej silników i przewodów kontrolnych, aby pociągnęły żagiel. To z kolei wymaga większej energii dla funkcjonowania silników. A co za tym idzie – większej liczby ekranów słonecznych albo zbiorników paliwa.

Żeby zaś wprawić w ruch większy statek, potrzeba jeszcze większego żagla.

Po tej dotkliwej porażce żeglarka zdecydowała się wysłać e-mail na adres Yves’a Kramera. Było w nim tylko jedno zdanie: „Nie traćmy nadziei”. Inżynier odczytał je na dwa sposoby: 1. Proszę nie tracić nadziei, że Gwiezdny Motyl zdoła polecieć w kosmos. 2. Proszę nie tracić nadziei, że kiedyś panu wybaczę.

Słowa te wystarczyły, żeby zapomniał o swojej klęsce. Całą noc spędził z okiem przy teleskopie, wpatrzony w gwiazdy.

Wtem na pierścieniu regulującym ostrość usiadła ćma.

– Dobranoc, tato – szepnął. – Dzisiaj mi się nie powiodło, ale nie składam broni.

Ćma pozostała na swoim miejscu, tak jak się tego spodziewał.

Kiedy więc Yves podsunął dłoń, ćma przysiadła na opuszce palca i zrobiła kilka kroków po nowym obszarze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gwiezdny motyl»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny motyl» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Bernard Werber - Las Hormigas
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Bernard Werber - L'Empire des anges
Bernard Werber
Bernard Werber - L’ultime secret
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Bernard Werber - Die Ameisen
Bernard Werber
Bernard Werber - Imperium aniołów
Bernard Werber
Bernard Werber - Imperium mrówek
Bernard Werber
Bernard Werber - Tanatunauci
Bernard Werber
libcat.ru: книга без обложки
Bernard Werber
Отзывы о книге «Gwiezdny motyl»

Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny motyl» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x