Bernard Werber - Gwiezdny motyl
Здесь есть возможность читать онлайн «Bernard Werber - Gwiezdny motyl» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gwiezdny motyl
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gwiezdny motyl: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny motyl»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gwiezdny motyl — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny motyl», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Satine Vanderbild udała jednak, że nie pojęła aluzji.
– Nie interesują nas pani umiejętności fizyczne, tylko wiedza na temat żeglarstwa. Ten kosmiczny żaglowiec będzie działał jak okręt, tyle że będzie napędzany nie przez wiatr, ale przez światło.
Asystentka nie chciała wrócić do nowego szefa z niczym. Rozumiała, że Elisabeth nie ma już na nic ochoty i że jej zdolność do zachwytu zmalała. Że fascynuje ją jedynie własna degrengolada. Satine stwierdziła, że potrzeba jej wstrząsu. Postawiła więc wszystko na jedną kartę i oświadczyła, że projektem kieruje Yves Kramer.
Rezultat był piorunujący.
Twarz żeglarki wykrzywił grymas.
– Jak on śmie? – oburzyła się.
– To był wypadek. On tego nie zrobił specjalnie. Gniew panią zaślepia. Usiłował przeprosić i chce wszystko naprawić. Ten projekt, „Ostatnia Nadzieja”, to coś więcej niż zwykły lot w kosmos. Ma na celu ocalenie ludzkości.
– Proszę się stąd natychmiast wynieść!
Satine Vanderbild wstała i wyrwawszy z rąk Elisabeth pilota od telewizora, podkręciła dźwięk do tego stopnia, że stał się ogłuszający.
Prezenter mówił właśnie o samobójczym zamachu popełnionym w szkole przez jakiegoś fanatycznego kamikadze. Na ekranie było widać zakrwawione ciała dziesiątków dzieci, transportowane na noszach lub w czarnych workach.
– Czy pani złość na Yves’a jest ważniejsza niż złość z powodu tego?
– Co panią napadło? Proszę ściszyć! Aż bolą uszy!
Elisabeth Malory usiłowała odzyskać pilota, lecz jej gość cofnął się na sporą odległość. Teraz z kolei dziennikarz mówił o radości, jaka zapanowała w stolicach wielu sąsiednich państw świętujących szlachetne poświęcenie kamikadze. Było widać tłumy uzbrojone w karabiny maszynowe, strzelające w niebo I unoszące w górę zdjęcia człowieka, który wysadził się w szkole. Skandowano wesoło jego imię. Komentator podkreślił, że podczas „dopingujących manifestacji” w sąsiednich stolicach wśród manifestantów było dwudziestu trzech zabitych, którzy zostali trafieni przez wystrzelone z radości pociski albo zdeptani przez świętujący tłum.
– Proszę ściszyć! Pani nie ma prawa! Zaraz zadzwonię na policję!
Prezenter, którego pokryta makijażem twarz wypełniała olbrzymi ekran na ścianie, oznajmił właśnie z uśmiechem:
– … wezwał wiernych do totalnej wojny. Zaklinał matki, aby zachęcały swoje dzieci do wysadzania się w powietrze za pomocą bomb dla świętej sprawy. Na ulicę już wyszła procesja matek, żeby skandować hasła religijne i obiecywać, że urodzą dużo dzieci, które zostaną przyszłymi bohaterskimi męczennikami…
Elisabeth uwolniła się z trudem z fotela i opadła na wózek, po czym ruszyła na złodziejkę pilota. Zdołała się do niej zbliżyć, ilekroć jednak próbowała ją chwycić, tamta się cofała.
– Czego pani chce?!
– Proszę nam pomóc w projekcie „Ostatnia Nadzieja”.
– Przecież możecie zrealizować ten projekt beze mnie! – wrzasnęła Elisabeth Malory. – Są setki sterników jachtowych! Zwróćcie się do nich! Oni mają nogi!
Satine Vanderbild zgodziła się wreszcie ściszyć telewizor.
– Nie chodzi o panią, tylko o niego. Yves Kramer stworzył ten projekt i dźwiga go na swoich barkach. Wszystko zależy od niego, od jego kreatywności, od jego geniuszu. On musi siedzieć w jego głowie. Nigdy zaś się tam na dobre nie zagnieździ, dopóki będzie się czuł winny pani wypadku.
– Nigdy mu nie wybaczę! On zniszczył moje życie!
Satine z powrotem podkręciła dźwięk do oporu.
– Niech pani przestanie! Zaraz zadzwonię na policję!
Rozwścieczona Elisabeth ruszyła w kierunku telefonu.
Dokładnie w chwili gdy miała go chwycić, tamta wyciągnęła przewód z gniazdka.
Była mistrzyni żeglarstwa rzuciła się w pogoń, kiedy zaś uznała, że jest dostatecznie blisko, zerwała się z wózka. Satine jednak się cofnęła i Elisabeth upadła na wykładzinę, gdzie zaczęła pełzać niczym zwierzę pozbawione kręgosłupa.
I znów posypały się informacje wraz z lawiną wstrząsających obrazów. Na ekranie pokazano właśnie pożar lasu. Hektary płonących drzewostanów sosnowych napełniły pokój pomarańczowym blaskiem i odgłosem palącej się z trzaskiem kory. Jakiś strażak oświadczył, że znaleziono ślady podpalenia i że podejrzewają deweloperów nieruchomości, którzy chcieli zdobyć w ten sposób nowe tereny pod budowę willi. Kamera pokazywała ogromną czarną chmurę przesłaniającą niebo nad płonącym lasem, napełniając powietrze antracytowym płynem.
Od ustawionego na maksymalną głośność dźwięku drżały ściany. Sąsiedzi z góry zaczęli stukać miotłą, usiłując uzyskać ciszę.
Wyczerpana pełzaniem Elisabeth zgodziła się wreszcie na gest pojednania. Satine ściszyła telewizor.
– Czego właściwie pani ode mnie chce? Czy Kramerowi jeszcze mało, że połamał mi nogi, musi jeszcze nasyłać kogoś, żeby prześladował mnie w moim własnym domu?
– Projekt nazywa się „Ostatnia Nadzieja” – powtórzyła w odpowiedzi Satine.
– Nigdy się do was nie przyłączę.
– Statek nazywa się Gwiezdny Motyl.
Satine rozłożyła plan, na którym widniały dwa wielkie trójkątne żagle zbiegające się ku czemuś, co przypominało długą rakietę.
Elisabeth chwyciła plan i wściekłym gestem podarta go na drobne kawałeczki.
– Wie pani, kim pani jest? – zapytała asystentka tonem pełnym rezygnacji. – Egoistką. Myśli pani wyłącznie o sobie. Już jako samotna żeglarka była pani egoistką. Kiedy pani podrywała sławnych facetów, robiła to pani wyłącznie dla własnej przyjemności. W żadnym pani czynie nigdy nie było miłości ani szlachetności.
– Nie pozwolę pani mnie osądzać. Pani pracodawca został skazany wyrokiem sądu. To on jest przestępcą. Tymczasem pani ma czelność prześladować jego ofiarę. Za to także słono pani zapłaci. Kiedy tylko pani stąd wyjdzie, zadzwonię do adwokata, a wtedy pani o mnie usłyszy. Pani też musi zapłacić za to wtargnięcie.
Satine znów podkręciła dźwięk.
– … proces o pedofilię. Podejrzany uprowadzał dzieci i zamykał je w piwnicy, żeby sprzedawać bogatym rozpustnikom, którzy wykorzystywali je do zaspokajania najniższych popędów… - Niech pani przestanie! Niech pani przestanie!
– … po aresztowaniu mężczyzny jego żona, która zostawała niekiedy sama w domu z zamkniętymi w piwnicy dziećmi, wyznała, że słyszała ich krzyki, ale nie chciała się w to mieszać. Wolała pozwolić, żeby pomarły z głodu w celach… - Proszę przestać, już dłużej nie mogę.
Satine ściszyła telewizor.
– Nienawidzę pani. Zapłaci mi pani za to.
– Nawet w pani gniewie nie dostrzegam nic oprócz przesadnie rozbudzonego ego. Czy choć raz nie mogłaby pani pomyśleć o innych? Ocalenie ludzkości to piękny projekt, nie?
– Sram na ludzkość! Niech wszyscy zdechną!
Podniosła szklankę i znalazła dość siły, żeby rzucić nią w blondynkę. Tamta jednak się uchyliła, toteż szklanka roztrzaskała się o ścianę.
– Projekt jest finansowany przez Gabriela Mac Namarrę, ale on, chociaż to miliarder, nie jest egoistą. On myśli o innych.
Natomiast pani, mimo że niepełnosprawna, nie widzi dalej niż czubek własnego nosa.
Żeglarka znieruchomiała i zaczęła miotać przekleństwa.
– Dlaczego przyszła pani tutaj, żeby mnie prześladować? W mózgu Satine Vanderbild zagnieździła się tylko jedna myśl: „Teraz! Wóz albo przewóz”.
– Żeby panią uratować – powiedziała cicho.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gwiezdny motyl»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny motyl» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny motyl» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.