– Mój ojciec był uczonym, filozofem – powtarzał. – Jego powołaniem była nauka. Otworzył drogę do badań nad śmiercią. A moja matka go zabiła!
Rose położyła chłodną dłoń na jego rozpalonym czole.
– Nic nie jest proste – wyszeptała swoim dźwięcznym głosem. – Właściwie powinieneś podziękować matce. Doprowadzając do samobójstwa ojca, wywołała w tobie chęć zdobywania wiedzy, pragnienie, które musiało znaleźć jakieś ujście. Dzięki niej skończyłeś studia z biologii, wyspecjalizowałeś się w hibernowaniu świstaków, stałeś się pionierem tanatonautyki i udało ci się odkryć Ostateczny Kontynent.
– I także prawdę – wymamrotał Raoul.
– Jeśli może cię to jakoś pocieszyć, pamiętaj, że tam, w górze, ona też stanie pewnego dnia przed sądem. Jej dusza także zostanie zważona. Aniołowie są w posiadaniu wszystkich szczegółów tej sprawy, w tym świadectwa twojego ojca. Sprawiedliwości stanie się zadość. Tylko ludzka pycha sprawia, że wyobrażamy sobie, iż możemy wymierzać sprawiedliwość tutaj, na ziemi. A sprawiedliwość jest tylko złudzeniem.
– Tak – poparłem ją. – Zaufaj aniołom i przeznaczeniu. Tam, w górze, wyznaczą jej taką karę, na jaką zasługuje.
– A może sprawią, że urodzi się na nowo jako ropucha? – zasugerowała Amandine, chcąc go trochę pocieszyć.
Wypił jednym haustem koniak, który mu podała, i od razu poprosił o następny.
– Są też na pewno szczęśliwe ropuchy – powiedział naburmuszony. – Chciałbym, żeby wcieliła się w postać karalucha, którego mógłbym zmiażdżyć butem.
Ja też poprosiłem o kieliszek alkoholu.
– Wiesz co, Raoul? Wydaje mi się, że powinieneś sobie zafundować porządną psychoanalizę – westchnąłem – bo nie byłeś na dobrą sprawę przygotowany na rewelacje Szatana.
– Nie zapominajmy też, że Szatan jest mimo wszystko aniołem Zła – zauważyła Amandine.
Chwyciłem Raoula mocno za ramię.
– Pamiętasz, jak walczyliśmy razem z wyznawcami Szatana? A teraz sam szukasz u niego wsparcia, żeby rozwiązać swoje drobne osobiste problemy! Jesteś operetkowym Faustem.
Nagle zacząłem mieć już dość, widząc, jak się zachłystuje swoją wściekłością, i miałem ochotę potrząsnąć z całych sił tym smutnym zapitym wrakiem.
– Posłuchaj uważnie! – krzyknąłem. – Będziemy cię jeszcze potrzebowali na tanatodromie, każdego dnia i w każdej chwili. Więc daj sobie spokój ze swoją matką. Nie będziemy więcej tracić czasu.
Raoul ponuro się zaśmiał.
– A kim niby jest ten wszechwiedzący pan, który będzie mnie tu pouczał? Słuchaj no, widziałeś się w lustrze, Michael? O tobie zresztą też się dowiedziałem niezłych rzeczy.
Wzruszyłem ramionami.
– Niemożliwe – odparłem. – Szatan wyjawił ci tajemnicę ojca, bo pragnąłeś tego z całego serca. Ale dlaczego miałby ci niby mówić o mnie?
– Mój przyjacielu, mój stary przyjacielu, mój najstarszy przyjacielu… Wibrowałem wystarczająco mocno, żeby przekazał mi dwie prawdy o tobie.
Wyczułem instynktownie, że prawdy te mogą mnie mocno zaboleć. Jedynie prawdziwi przyjaciele wiedzą, gdzie nas trafić, żeby naprawdę zabolało. Miałem ochotę krzyknąć: „No już, ty żmijo, wypluj z siebie wreszcie jad!", lecz strach okazał się silniejszy. Zatkałem sobie uszy na czas, gdy ujawniał te swoje rewelacje. Po wyrazie twarzy wszystkich trzech kobiet zrozumiałem, że sprawa jest poważna. Zwłaszcza ta druga informacja najmocniej dotknęła Rose.
Ledwie zdjąłem dłonie z uszu, Raoul wybełkotał do mnie:
– Co? Nie dosłyszałeś? Chcesz może, żebym ci powtórzył?
– Nie chcę o niczym wiedzieć! – wrzasnąłem.
Ale zanim zdążyłem włożyć palce do kanalików słuchowych, już się wydarł:
– Twoi rodzice byli bezpłodni! Ty i Conrad jesteście adoptowanymi dziećmi! To była prawda numer jeden.
Czułem się, jakby przejechała mnie ciężarówka. Kwestia ta dręczyła mnie już od dawna. A teraz zrobiła ze mnie miazgę. Wokół mnie wszystko się osuwało. Moja przeszłość nie była więc moją przeszłością. Moja rodzina nigdy nie była moją rodziną. Mój ojciec nie był wcale moim ojcem. Moja matka nie była moją matką ani mój brat – moim bratem. A prababcia Aglaé…
Raoul przyglądał mi się zadowolony z siebie. Teraz nadszedł czas, żebym ja trochę pocierpiał! Z sadystycznym uśmieszkiem na twarzy już się przymierzał do wysłania drugiego pocisku.
– A teraz prawda numer dwa!
Kiedy przejedzie was ciężarówka, jest niefajnie. I nie ma mowy, żeby drugi tir przejechał po waszych jeszcze ciepłych krwawiących bebechach. Mocno, bardzo mocno wcisnąłem palce do uszu. Nie chcę wiedzieć. Za nic nie chcę wiedzieć. Litości, dajcie mi się chociaż oswoić z pierwszą usłyszaną prawdą. Ale wszystko na nic. Raoul musiał już wypowiedzieć po raz kolejny tę drugą prawdę. W oczach Amandine, Stefanii, a zwłaszcza Rose można było wyczytać głęboką rozterkę. Wściekły oderwałem ręce od głowy, żeby zadać bolesny cios w podbródek tego, który był niegdyś moim najlepszym przyjacielem.
Kiedy rozmasowywał sobie delikatnie żuchwę, na jego twarzy pojawiła się jednocześnie złość i zachwyt.
– Dzięki ci – powiedział. – Lubię solidne ciosy… Zwłaszcza od najlepszych przyjaciół.
Musiałem odpowiedzieć cokolwiek, żeby ostatecznie go pogrążyć. Nie miałem jednak czasu, by wymyślić coś zgrabnego. Wyraźnie akcentując słowa, wygłosiłem zdanie, które nie znaczyło właściwie nic, ale zrobiłem to tak, jak się wypowiada mądrą sentencję:
– Kto to mówi, sam taki jest!
„Ujrzą świat, który jest dla nich teraz niewidzialny, i ujrzą czas, który teraz jest przed nimi ukryty. Co więcej, czas nie spowoduje, że się zestarzeją, gdyż pozostaną na wysokościach tego świata na podobieństwo aniołów i gwiazd, przeobrażą się w taką postać, w jaką będą chcieli, w postać piękna, łaski, światła i blasku sławy. Przed nimi bowiem rozciągać się będzie Raj. Ich oczom ukaże się niezwykłe piękno żywych u stóp tronu, ujrzą też armię aniołów, którym teraz słowem moim zakazałem ukazywać się i nakazałem im moim przykazaniem pozostawać na miejscu dopóty, dopóki nie nadejdzie czas, gdy się wam objawią".
Baruch, LI, 8-11
Fragment rozprawy śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka
221 – KARTOTEKA POLICYJNA
Informacja skierowana do właściwych służb
Poufne informacje zostały przekazane śmiertelnikom przez niezbyt skrupulatne anioły. Ryzyko poważnych konsekwencji. Konieczna interwencja w celu zakończenia tej niebezpiecznej historii.
Odpowiedź właściwych służb
Zawsze wpadacie w popłoch z powodu nieistotnych kwestii. Całkowicie panujemy nad sytuacją. Wszystko przebiegało zawsze bardzo dobrze. Nie ma żadnych powodów, żeby tym razem miało być inaczej.
222 – PODRĘCZNIK DO HISTORII
Trzeba być bardzo silnym, żeby stawić czoło prawdzie. Ilu z nas potrafi usłyszeć prawdę i zachować zimną krew? Kiedy już zrozumiano, jakie są nieoczekiwane złe skutki tanatonautyki, Ministerstwo Edukacji Narodowej bardzo szybko wprowadziło do programu zajęcia SSCP (Spokojne Stawianie Czoła Prawdzie). Nauczanie to objęło początkowo tylko szkołę średnią, ale wkrótce rozszerzono program na szkołę podstawową. Od niedawna również przedmiot ten można zdawać na maturze.
Podręcznik szkolny, kurs podstawowy, 2. rok
Читать дальше