Człowiek: 35 000 wibracji na sekundę.
Dusza: 49 000 wibracji na sekundę.
W chwili śmierci ciało astralne oddziela się od ciała fizycznego, gdyż nie jest w stanie znieść zbyt niskich wibracji swojej cielesnej otoczki.
Nauczanie Bar-do Thos-grol
Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka
Stefania usiadła na tronie startowym w pozycji lotosu. Wiedziała, że tego dnia radioteleskop będzie włączony i po raz pierwszy będziemy próbowali zarejestrować odlot jej duszy.
Zastanawiałem się, w jaki sposób zdołamy zobaczyć coś, co przemieszcza się z prędkością myśli.
Amandine wyregulowała aparaturę do monitoringu funkcji fizjologicznych. Raoul włączył system odbioru fal radiowych. Rose i ja rozłożyliśmy na wielkim stole mapę konstelacji gwiazd, które otaczają Ziemię.
I pomyśleć, że jedna z nich jest być może Rajem…
Czy był to czyn heretycki? Ujawnienie materialnej lokalizacji zaświatów z pewnością mogło wywołać wściekłość wyznawców różnych religii. Kiedy tylko dotykaliśmy najistotniejszych dla nich wartości, reagowali oburzeniem!
Stefania spuściła powieki, to był jej sposób na zamknięcie luku przed zanurzeniem.
Jej nozdrza poruszały się teraz wolniej.
Kiedy poczuła, że jest wystarczająco skoncentrowana, by tchnąć w siebie niezbędny do startu spokój, wzięła do ręki gruszkę włącznika boosterów, a jej usta wypowiedziały powoli:
– Sześć… pięć… cztery… trzy… dwa… jeden. Start!
Odbiornik radiowy ustawiony na częstotliwość 86,4 kiloherca wydał z siebie coś na podobieństwo skargi. Taki był dźwięk „startującej duszy"!
W sali panowała atmosfera nerwowości tak ciężka, że Rose mocno ścisnęła mnie za ramię. Mogliśmy wreszcie podążać śladami śmierci. Raoul nie chciał zaprosić dziennikarzy, jednak upewnił się, że kamera wideo funkcjonuje prawidłowo. Przynajmniej będziemy mieli nagranie pierwszego monitorowanego odlotu.
Oczekiwanie. Stefania pędziła z prędkością myśli, ale fale radiowe nie podróżowały tak szybko. Im bardziej się oddalała, z tym większym opóźnieniem docierały do nas fale. Po ośmiu minutach uzyskaliśmy dokładny zapis, który umożliwiał dobrą lokalizację w przestrzeni.
Teraz przyszła kolej na mnie. Podszedłem do monitora kontrolnego przy radioteleskopie. Tam wychwytywany był sygnał emitowany przez duszę Stefanii. Pokręciłem kilkoma gałkami, żeby określić odległość, kierunek, prędkość przemieszczania się. Obok Rose prowadziła własne obserwacje.
– Jest. Ja też mam sygnał.
Dwiema plastikowymi linijkami, krzyżując je ze sobą i przystawiając do strefy, w której wychwyciła emisję, oznaczyła położenie w stosunku do osi polarnej.
– Stefania pędzi ku Wielkiej Niedźwiedzicy. Właśnie minęła Saturna. Mknie tak szybko, że musi się teraz przebijać przez meteoryty.
Podróżowała rzeczywiście z prędkością myśli. Sto razy szybciej niż prędkość światła!
– Gdzie teraz jest?
Wbijając wzrok w monitor, Raoul stwierdził:
– Można powiedzieć, że opuszcza Układ Słoneczny.
Rose była jeszcze dokładniejsza:
– Minęła Uran. A teraz…
– Co się dzieje?
– Pędzi tak strasznie szybko!
– Gdzie jest?
– Opuściła właśnie Układ Słoneczny. Teraz sygnał dochodzi do nas z bardzo dużym opóźnieniem.
– Jest poza Galaktyką?
– Nie. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że zmierza w sam środek Drogi Mlecznej.
W środek Drogi Mlecznej? A cóż tam w ogóle jest?
Rose objaśniła nam, rysując coś w kształcie spirali.
– Galaktyka składa się z dwóch ramion w kształcie spirali, każda o średnicy stu tysięcy lat świetlnych. Wszystko tam jest: planety, gazy, satelity, meteory. Galaktyka liczy sto miliardów gwiazd. Być może jej dusza chce dotrzeć do jednej z nich…
– Czego może tam szukać?
– Raju, Piekła… Układ Słoneczny usytuowany jest na jednym z zewnętrznych ramion spirali Galaktyki.
Wszyscy wsłuchiwaliśmy się w informacje płynące z urządzeń pomiarowych. Najmniejszy nawet trzask oznaczał ślad niezwykłej wędrówki naszej przyjaciółki.
– Gdzie ona jest teraz? – zaniepokoił się Raoul.
– Wciąż leci w kierunku centrum Galaktyki.
– To znaczy?
Rose znowu wzięła linijki i nakreśliła kilka linii.
– Kieruje się w stronę konstelacji Strzelca. A dokładniej na zachód tego gwiazdozbioru.
Czyżby Raj znajdował się w gwiazdozbiorze Strzelca?
Pomogłem Rose wykonać obliczenia.
– Gdzieś tutaj. Wyminęła tę gwiazdę. I leci dalej w tym samym tempie.
– Jest daleko?
– Owszem, dosyć daleko. Co najmniej pięćdziesiąt miliardów kilometrów stąd. W porównaniu z duszą Stefanii wszystkie nasze rakiety i kosmiczne promy naprawdę wloką się jak ślimaki.
– Gdzie teraz się znajduje?
– Kieruje się w stronę…
– W stronę czego?
Rose popatrzyła na ekran, na którym od kilku minut ukazywała się cała masa liczb.
– Znikła. Sygnał znikł.
– Jak to? – zaniepokoił się Raoul.
– Brak emisji.
Rose bardzo niespokojna upuściła linijki, które z głuchym i denerwującym w tej ciszy trzaskiem spadły na podłogę. Amandine, pielęgniarka, która potrafiła zachować spokój nawet w najbardziej dramatycznych chwilach, profesjonalnie sprawdziła stan fizjologiczny Stefanii.
– Żyje – szepnęła.
– Jak to możliwe, że sygnał raptem zanikł? Wydawało mi się, że w kosmosie tak długie fale przemieszczają się bardzo szybko i bez żadnych ograniczeń – powiedziałem.
– To niezrozumiałe – przyznała Rose.
Ciało Stefanii nie poruszało się i wciąż nie wiedzieliśmy, gdzie teraz znajduje się jej dusza.
– Co robimy? Próbujemy ją wybudzić?
Rose sprawdziła wszystkie urządzenia.
– Zaczekajcie… Musi być przecież jakieś wytłumaczenie tego, że sygnał zanikł.
Rose znowu wzięła do ręki linijki i usiadła przy komputerze, ponieważ obliczenia były teraz naprawdę skomplikowane. Uśmiechnęła się.
– Wydaje się, że…
Coraz bardziej rozpromieniona podeszła jeszcze bliżej do ekranu.
– Tak, wszystko się zgadza. Doskonale.
– Co odkryłaś? – zapytałem ją.
Nigdy wcześniej nie widziałem Rose tak bardzo podekscytowanej.
– Stefania nie przestała wysyłać fal.
– A więc gwiazda?
– Niezupełnie.
– Planeta?
– Też nie.
– Supernowa, gromada gwiazd?
– Nic z tych rzeczy.
Pokazała palcem mapę Ostatecznego Kontynentu. Popatrzyliśmy na ten wielobarwny zwężający się lejek. Równocześnie zrozumieliśmy, co nam pokazuje:
– Czarna dziura!
Rose przytaknęła ruchem głowy.
To wyjaśniało wszystko. Teraz łatwo było pojąć, dlaczego sygnał radiowy znikł. Czarne dziury są jak gigantyczne odkurzacze, które zasysają wszystko, co znajdzie się w ich zasięgu: materię, światło, fale… A nawet dusze, o czym dowiedzieliśmy się właśnie teraz!
– Czarna dziura…
Raoul również miał ochotę zadawać tysiące pytań. Ale zadał tylko jedno:
– Istnieją już dziesiątki zidentyfikowanych czarnych dziur. Dlaczego w chwili śmierci dusze miałyby się kierować w stronę tej, a nie innej?
– Ta czarna dziura nie jest byle jaką czarną dziurą. Leży bowiem dokładnie w samym centrum Galaktyki – wyjaśniła Rose.
158 – PODRĘCZNIK DO HISTORII
Читать дальше