Pora, by przejść do rzeczy, zanim gość znowu zacznie się rozmarzać. Oznajmiam:
– Jestem chora. Czy może mnie pan wyleczyć?
Na jego twarz powraca wyraz powagi. Lekarz bierze górę nad admiratorem.
– Nie jestem internistą, lecz ginekologiem-położnikiem, ale zrobię wszystko, by pani pomóc. Na czym polega pani problem?
Ponieważ nadal nie mogę doczekać się kieliszka, sama nalewam sobie nieco whisky i wypijam łyk, zanim udaje mi się wypowiedzieć znienawidzone słowo.
– Migrena.
– Migrena?
Lewis wpatruje się we mnie dłuższą chwilę, po czym szeroki uśmiech rozświetla jego twarz, do tej pory nienaturalnie spiętą. To tak, jakby jego umysł doznał olśnienia, a moja trudna do pojęcia obecność w jego domu wreszcie stała się oczywista. Rozmawiamy całą noc.
Od małego, podobnie jak i ja, Raymond Lewis jest ofiarą straszliwych, doprowadzających go do szału migren. Kierując się intuicją albo może natchniony przez osobistego anioła stróża, dostaje się na medycynę, wybierając jako specjalizację ginekologię.
Jako lekarz położnik jest zafascynowany bliźniętami. Jego zdaniem bardzo często dochodzi do zapłodnienia dwóch jajeczek jednocześnie. Rzadko jednak obydwa płody się rozwijają. Zazwyczaj po upływie trzech miesięcy ciało kobiety pozbywa się jednego z nich.
Raymond jest niewyczerpanym źródłem informacji na ten temat. Pewnego dnia wyciągnął z brzucha matki dwoje dzieci, jedno żywe, drugie martwe. Od tej pory zaczął się interesować innym, mniej znanym fenomenem – zespołem TTTS. Określenie to wydaje mi się znajome, ale nie przerywam Lewisowi jego wywodu.
– Zazwyczaj każde z bliźniąt jest połączone pępowiną z rodzicielką, nie istnieje bezpośrednia łączność pomiędzy samymi dziećmi. Od czasu do czasu pojawia się jednak niewielka żyłka je łącząca. Wtedy obydwa płody wymieniają się płynami odżywczymi. Dzięki temu połączeniu tworzy się między nimi bliskość o wiele silniejsza niż między zwykłymi bliźniętami. Jednak około szóstego lub siódmego miesiąca ciąży bliskość ta pociąga za sobą śmierć jednego z dzieci. W tym bowiem okresie jedno z nich zaczyna niszczyć drugie, wysysając z niego wszystkie substancje odżywcze.
Zamieniam się w słuch. Z każdym zdaniem Raymonda coraz mocniej czuję, że istotnie kiedyś czegoś takiego doświadczyłam.
– Jedno z dzieci uzależnia od siebie drugie, możemy wręcz mówić o biorcy i dawcy. Dziecko, które przychodzi na świat żywe, nabywa wszystkie cechy zmarłego płodu i rodzi się w lepszej formie niż większość dzieci. Powinna pani zapytać swoją matkę, czy lekarze nie znaleźli podczas porodu drugiego, martwego płodu.
Czegoś jednak nie rozumiem.
– Ale jaki to może mieć związek z migrenami?
– Już samo słowo dostarcza odpowiedzi. MIGRENA, od greckiego hemikrania, czyli „ból połowy czaszki". Pani cierpienie spowodowane jest wspomnieniem bliźniaczego brata lub siostry – będącego niegdyś pani drugą połową.
CYKL SIEDMIOLETNI. (DRUGI KWADRAT 4 x 7): Pierwszy kwadrat kończy się budową własnego kokonu i wejściem człowieka w drugą serię cyklów siedmioletnich.
Od 28 do 35 lat: Ugruntowanie się ogniska domowego. Po ślubie, mieszkaniu i samochodzie przychodzi czas na dzieci. Jeśli jednak pierwsze cztery cykle nie miały solidnych podstaw, gospodarstwo się rozpada. Jeżeli związek z matką nie został należycie przeżyty, ta będzie dręczyła swoją synową. Jeśli stosunki z ojcem nie układały się najlepiej, ten będzie wtrącał się w sprawy małżeństwa swoich dzieci. Jeśli bunt przeciwko układom społecznym nie został samoistnie rozwiązany, spowoduje konflikty w pracy. 35 lat to często wiek, w którym niedojrzały kokon się rozpada. Rozwód, zwolnienie, depresja i choroby psychosomatyczne. Pierwszy kokon zostaje wówczas porzucony i…
Od 35 do 42 lat: Rozpoczynamy wszystko od zera. Po ustąpieniu kryzysu człowiek zaczyna budowę następnego kokonu, wzbogacony o błędy i doświadczenia z poprzedniego etapu. Konieczne jest ponowne rozpatrzenie stosunku do matki i kobiecości oraz do ojca i męskości. To okres, w którym rozwiedziony mężczyzna odkrywa zalety kochanek, a rozwiedzione kobiety doceniają atrakcyjność kochanków. Obie strony usiłują określić, czego spodziewają się nie tylko po małżeństwie, lecz także po płci przeciwnej.
Na społeczeństwo również należy spojrzeć świeżym okiem. Wybieramy zawód, nie mając już na względzie jedynie zdobycia odpowiedniego zabezpieczenia na życie – oceniamy też, jaką nam sprawia przyjemność oraz ile czasu wolnego nam pozostawi. Po rozpadzie pierwszego kokonu człowieka wciąż pociąga wizja jak najszybszego zbudowania drugiego. Nowe małżeństwo, nowy zawód, nowa postawa. Jeśli skutecznie pozbędziemy się niepotrzebnego balastu, bez trudu stworzymy lepszy kokon. Jeśli jednak nie pojmiemy błędów przeszłości i wykorzystamy do budowy dokładnie tę samą formę – spotkają nas dokładnie te same zawody. Nazywamy to błędnym kołem. Kolejne cykle będą jedynie powielać te same błędy.
Od 42 do 49 lat: Podbój społeczeństwa. Po utworzeniu drugiego, zdrowszego kokonu, człowiek może zacząć cieszyć się swoim związkiem, rodziną i pracą oraz zająć się rozwijaniem własnej osobowości. Zwycięstwo to prowadzi do nowych zachowań.
Możemy stać się, na przykład, bardziej żądni oznak sukcesu materialnego: chcemy więcej pieniędzy, większego komfortu, więcej dzieci, więcej kochanek lub kochanków, więcej władzy. Wciąż chcemy powiększać i wzbogacać nasz nowy, zdrowy kokon.
Możemy też wyruszyć na podbój nowego terytorium, jakim jest umysł, i całkowicie oddać się kształtowaniu swojej osobowości. Logicznie rzecz biorąc, okres ten powinien zakończyć się kryzysem osobowościowym, pytaniami egzystencjalnymi. Dlaczego jestem? Dlaczego żyję? Co – poza zdobyciem pieniędzy – powinienem uczynić, żeby nadać sens mojemu istnieniu?
Od 49 do 56 lat: Rewolucja duchowa. Jeśli człowiekowi udało się stworzyć swój kokon i może się realizować w rodzinie i pracy, naturalną koleją rzeczy jest poszukiwanie mądrości. Wtedy też rozpoczyna się najwspanialsza przygoda, jaką jest rewolucja duchowa.
Poszukiwanie duchowe, jeśli przeprowadzone jest szczerze, bez posługiwania się rozważaniami w grupie i gotowymi ideami, nigdy nie może się znudzić. Zajmie nam resztę życia.
KONIEC DRUGIEGO KWADRATU 4x7 LAT.
NB. 1: Ewolucja przypomina kształtem spiralę. Co 7 lat wznosimy się oczko wyżej i przechodzimy przez te same etapy: rozpatrujemy nasz stosunek do matki, do ojca, do społeczeństwa i do konstrukcji własnej rodziny.
NB. 2: Czasami ludzie celowo dążą do porażki w rodzinie lub pracy, by zostać zmuszonymi do powtórzenia cyklu. Opóźniają tym samym chwilę, w której będą musieli przejść w fazę duchową, obawiają się bowiem spotkania z własnym ja.
Edmund Wells,
Encyklopedia wiedzy względnej i absolutnej , tom IV
Marilyn Monroe bardzo zależało na tym, by lecieć na czele naszego rombu w czasie drogi powrotnej. Daje nam znak. W oddali dostrzega podejrzane kształty.
Dobry Boże, przecież to wędrujące dusze! Na horyzoncie dostrzegamy coraz więcej świetlistych punkcików. Cała armia wędrujących dusz! Zgromadziły się tu ich dziesiątki.
– Oj, oj, oj! – niepokoi się Freddy. – Ten komitet powitalny nie wróży nic dobrego.
– Zawracamy? – pyta Marilyn Monroe.
Na czele wrogiej armii widać wiele postaci historycznych. Jest tam Szymon z Montfort, postrach katarów, po jego lewej Torquemada, okrutny inkwizytor, oraz Al Capone i jego gangsterzy w kapeluszach. Niezłe towarzystwo.
Читать дальше