Dziewczynka obrzuciła mnie podejrzliwym spojrzeniem, po czym odwróciła się i ruszyła przed siebie. Szła normalnym krokiem i zdawało się, że rana na nodze nie dokucza jej zbytnio.
Wróciłyśmy tą samą drogą przez most i poszłyśmy brzegiem. Matka i córka szły przede mną, nie odzywając się ani słowem. Gdy dotarłyśmy do domu, zapadł zupełny zmrok.
Sachiko zaprowadziła Mariko do łazienki. Zapaliłam piecyk stojący na środku głównego pokoju, by zrobić trochę herbaty. Oprócz piecyka jedynym źródłem światła była stara, zapalona przez Sachiko lampa i duże części pokoju okrywał mrok. W jednym z kątów poruszała się niespokojnie grupka małych, czarnych kociąt. Słychać było chrobotanie ich pazurków haczących o tatami.
Gdy matka z córką wróciły, obie były przebrane w kimona. Udały się do jednego z przyległych pokoi i jeszcze przez chwilę musiałam na nie czekać. Zza przepierzenia dochodził głos Sachiko.
Wreszcie Sachiko wyszła sama. – Nadal jest bardzo gorąco – zauważyła. Przeszła przez pokój i rozsunęła drzwi, odsłaniając wyjście na werandę.
– Jak ona się czuje? – spytałam.
– Wszystko w porządku. To skaleczenie to nic takiego. – Sachiko usiadła niedaleko drzwi.
– Czy zgłosimy tę sprawę na policję?
– Na policję? A co tutaj zgłaszać? Mariko mówi, że wspinała się na drzewo i spadła. Wtedy właśnie się skaleczyła.
– I nie była z nikim dziś wieczór?
– Nie, a z kim miałaby być?
– A ta kobieta? – spytałam.
– Jaka kobieta?
– Ta, o której Mariko nie przestaje mówić. Czy nadal sądzisz, że ona to sobie wymyśliła?
Sachiko westchnęła.
– Myślę, że ona jej sobie nie wymyśliła – odrzekła. – Mariko widziała ją raz. Tylko raz, kiedy była dużo młodsza.
– Ale czy myślisz, że ona, ta kobieta, mogła tu być dziś wieczór?
Sachiko roześmiała się.
– Nie, Etsuko, to absolutnie niemożliwe. Zresztą ta kobieta nie żyje. Uwierz mi, Etsuko, ta cała historia z kobietą to tylko taka gra, którą Mariko odgrywa, gdy chce sprawić kłopot. Zdążyłam się przyzwyczaić do czegoś takiego.
– Dlaczego jednak miałaby opowiadać podobne historie?
– Dlaczego? – Sachiko wzruszyła ramionami. – Dzieci lubią robić takie rzeczy. Będziesz musiała się do tego przyzwyczaić, gdy zostaniesz matką.
– I jesteś pewna, że dziś wieczór była sama?
– Zupełnie pewna. Dostatecznie dobrze znam moją córkę.
Zamilkłyśmy na chwilę. Wokół nas słychać było bzyczenie moskitów. Sachiko ziewnęła, zasłaniając usta dłonią.
– Tak więc widzisz, Etsuko – powiedziała. – Niebawem wyjeżdżam z Japonii. Nie robi to na tobie większego wrażenia.
– Oczywiście, że robi. I ogromnie się cieszę, jeśli to jest właśnie to, czego pragnęłaś. Ale czy nie wiążą się z tym… różne trudności?
– Trudności?
– Mam na myśli przeprowadzkę do innego kraju, z innym językiem i innymi obyczajami.
– Pojmuję twoje obawy, Etsuko. Nie sądzę jednak, bym miała powody do niepokoju. Widzisz, słyszałam tak wiele o Ameryce, że ten kraj nie jest już dla mnie całkowicie obcy. A jeśli chodzi o język, to do pewnego stopnia już go opanowałam. Frank-san i ja często rozmawiamy po angielsku. Gdy pobędę trochę w Ameryce, będę mówić jak Amerykanka. Dlatego nie widzę powodu do niepokoju. Wiem, że dam sobie radę.
Skłoniłam się na te słowa w milczeniu. Dwa kociaki zaczęły zbliżać się do miejsca, gdzie siedziała Sachiko. Przyglądała się im przez chwilę, po czym zaśmiała się.
– Oczywiście są takie chwile, kiedy zastanawiam się, jak to się wszystko skończy. Ale naprawdę – uśmiechnęła się – wiem, że sobie poradzę.
– Właściwie miałam na myśli Mariko. Co będzie z nią?
– Mariko? Wszystko będzie w porządku. Wiesz, jakie są dzieci. One tak łatwo przystosowują się do nowych miejsc.
– Jednak mimo wszystko będzie to dla niej ogromna zmiana. Czy ona jest gotowa na coś takiego?
Sachiko westchnęła ze zniecierpliwieniem.
– Czy sądzisz, Etsuko, że nie wzięłam tego wszystkiego pod rozwagę? Czy przypuszczasz, że zdecydowałabym się na opuszczenie kraju, nie rozważywszy najpierw dokładnie dobra mojego dziecka?
– Naturalnie – odparłam. – Rozważyłabyś to niezwykle dokładnie.
– Dobro mojej córki leży mi najbardziej na sercu, Etsuko. Nie podjęłabym żadnej decyzji, która w jakikolwiek sposób mogłaby zagrozić jej przyszłości. Głęboko rozważyłam całą kwestię i przedyskutowałam ją z Frankiem. Zapewniam cię, że z Mariko wszystko będzie dobrze. Żadnych problemów.
– A co będzie z jej edukacją? Sachiko znów się zaśmiała.
– Etsuko, nie wybieram się do dżungli. W Ameryce istnieją takie instytucje jak szkoły. A nie zapominaj, że moja córka to bystre dziecko. Jej ojciec był człowiekiem utalentowanym, a i po mojej stronie nie brakowało krewnych, którzy zaszli daleko. Nie możesz myśleć, że to jakieś wiejskie dziecko, tylko dlatego, że widziałaś ją w… takich warunkach.
– Oczywiście, że nie. Ani przez chwilę…
– To bystra dziewczynka. Nie miałaś okazji poznać jej od lepszej strony. Nic dziwnego, że w takich warunkach jak te dziecko zachowuje się dziwacznie. Jednak gdybyś widziała ją w czasach, gdy mieszkałyśmy w domu mojego wuja, dostrzegłabyś jej zalety. Gdy jakiś dorosły zwracał się do niej, odpowiadała jasno i inteligentnie; żadnego chichotania i wstydzenia się, tak typowego dla większości dzieci. A już na pewno nie było mowy o tych jej małych sztuczkach. Chodziła do szkoły, przyjaźniła się z najlepszymi dziećmi. Poza tym mieliśmy dla niej prywatnego nauczyciela, który ogromnie ją chwalił. Tempo, w jakim wszystko nadrabiała, było doprawdy zdumiewające.
– Nadrabiała?
– No cóż. – Sachiko wzruszyła ramionami. – Tak się nieszczęśliwie składało, że w edukacji Mariko od czasu do czasu zdarzały się przerwy. Składały się na to różne przyczyny, w tym nasze częste przeprowadzki. Wiele przeżyłyśmy, Etsuko. Gdyby nie wojna, gdyby mój mąż nadal żył, Mariko miałaby zapewnione wychowanie odpowiednie dla rodziny o takim, jak nasz statusie.
– Tak. Niewątpliwie – odparłam.
Niewykluczone, że Sachiko wyczuła coś w moim tonie, gdyż spojrzała na mnie uważnie, a gdy zaczęła mówić, w jej głosie brzmiało napięcie.
– Nie musiałam opuszczać Tokio, Etsuko. Uczyniłam to ze względu na Mariko. Przyjechałam tu, by mieszkać w domu mego wuja, gdyż uznałam, że tak będzie najlepiej dla mojej córki. Nie musiałam tego robić, wcale nie musiałam wyjeżdżać z Tokio.
Skłoniłam się. Sachiko patrzyła na mnie przez chwilę, potem odwróciła się i wbiła wzrok w rozciągającą się za drzwiami ciemność.
– Jednak opuściłaś swego wuja – powiedziałam. – A teraz chcesz opuścić Japonię.
Sachiko obrzuciła mnie gniewnym spojrzeniem.
– Dlaczego mówisz do mnie w taki sposób, Etsuko? Dlaczego nie możesz mi dobrze życzyć? Czyżbyś mi zazdrościła?
– Ja naprawdę dobrze ci życzę. I zapewniam cię, że…
– Mariko będzie dobrze w Ameryce, dlaczego nie chcesz w to uwierzyć? Znacznie lepiej niż tutaj. Będzie mieć większe szansę; kobietom w Ameryce jest dużo lepiej.
– Pragnę cię zapewnić, iż cieszę się razem z tobą. Jeżeli zaś chodzi o mnie, to cieszę się z tego, co mam, i chyba nie mogłabym być szczęśliwsza. W pracy Jira wszystko układa się jak trzeba, a teraz oczekujemy dziecka, właśnie wtedy, kiedy bardzo tego pragnęliśmy…
– Może zostać kobietą interesu, a nawet aktorką. To jest właśnie Ameryka, Etsuko, jest tam mnóstwo możliwości. Frank mówi, że ja też mogę zostać kobietą interesu. Takie rzeczy są tam możliwe.
Читать дальше