– Jak myślisz, jaka będzie jego reakcja?
– Shigeo? Nie wiem. Jak już mówiłem, ostatnio niewiele się widujemy.
– Podobno wstąpił do partii komunistycznej, czyż tak?
– Nie jestem pewien. Niewątpliwie jednak miał takie skłonności. Dawał temu wyraz przy naszym ostatnim spotkaniu.
– Wielka szkoda. Dzisiaj tyle rzeczy w Japonii może sprowadzić młodych ludzi na złe drogi.
– Tak, niewątpliwie.
– Tak wielu młodych ludzi ulega różnym modom i teoriom. Może jednak ugnie się i przeprosi. Nic lepszego nad przypomnienie komuś w odpowiedniej chwili o jego osobistych zobowiązaniach. Wiesz co, podejrzewam, że Shigeo nawet nie pomyślał, co robi. Myślę, że napisał ten artykuł, w jednej ręce trzymając pióro, a w drugiej swoje komunistyczne książki. Niewykluczone, że koniec końców się ugnie.
– Zupełnie możliwe. Po prostu ostatnio jestem ogromnie zapracowany.
– Oczywiście, oczywiście. Twoja praca musi być na pierwszym miejscu. Nie martw się tym, proszę. Czy to mój ruch?
Kontynuowali grę, odzywając się od czasu do czasu, Raz usłyszałam słowa Ogaty-sana:
– Posuwasz się tak, jak się spodziewałem. Będziesz się musiał solidnie nagłowić, żeby wydostać się z tego kąta.
Partia rozgrywana była już od pewnego czasu, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Jiro podniósł wzrok i spojrzał na mnie krótko. Odłożyłam szycie i wstałam.
Gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam dwóch mężczyzn, którzy uśmiechali się i kłaniali. Pora była już późna i w pierwszej chwili sądziłam, iż pomylili mieszkania. Potem jednak poznałam kolegów Jira z pracy i zaprosiłam ich do środka. Stali w wejściu, chichocząc do siebie. Jeden z nich był małym, korpulentnym człowieczkiem, którego twarz pokrywał rumieniec. Jego towarzysz był szczuplejszy, z bladą cerą Europejczyka. Jego twarz zdradzała, że pił, gdyż na obu policzkach widoczne były różowe plamy. Obydwaj mieli niechlujnie rozluźnione krawaty, a marynarki trzymali przerzucone przez ramię.
Jiro wydawał się zadowolony z ich odwiedzin i poprosił, by usiedli. Mimo to – chichocząc – nadal stali w drzwiach.
– Ach, Ogata – odezwał się do Jira ten z bladą twarzą. – Może naszliśmy cię w nieodpowiednim momencie?
– Absolutnie nie. A tak w ogóle, to co robicie w tych stronach?
– Odwiedziliśmy brata Murasakiego. Właściwie nie byliśmy jeszcze w domu.
– Przyszliśmy ci poprzeszkadzać, ponieważ boimy się wracać do domu – wtrącił ten korpulentny. – Nie uprzedziliśmy żon, że będziemy trochę później.
– Co za hołota z was, jeden wart drugiego – powiedział Jiro. – Może zdejmiecie buty i wejdziecie do środka?
– Przyszliśmy w nieodpowiedniej chwili – powtórzył ten z bladą twarzą. – Przecież masz gościa. – Tu uśmiechnął się i ukłonił w kierunku Ogaty-sana.
– To jest mój ojciec, lecz jakże mogę was przedstawić, skoro nie chcecie wejść?
W końcu goście zdjęli buty i usiedli. Jiro przedstawił ich ojcu, a oni znów zaczęli kłaniać się i chichotać.
– Panowie jesteście z firmy Jira? – spytał Ogata-san.
– Tak – odparł ten korpulentny. – I jest to dla nas wielki zaszczyt, mimo że praca z nim nie należy do najłatwiejszych. W biurze mówimy na pańskiego syna „Faraon”, ponieważ zmusza nas do niewolniczej pracy, a sam nic nie robi.
– Cóż za bzdury – odezwał się mój mąż.
– To prawda. Rozkazuje nam jak zwykłym wyrobnikom, a potem siada na krześle i czyta gazetę.
Ogata-san nie wiedział przez chwilę, co o tym sądzić, lecz widząc, że goście się śmieją, przyłączył się do ogólnej wesołości.
– A cóż to jest? – Ten z bladą twarzą wskazał na szachownicę. – Widzisz, a jednak w czymś przeszkodziliśmy.
– Po prostu graliśmy w szachy dla zabicia czasu – odparł Jiro.
– Proszę więc grać dalej. Nie pozwól, by przeszkadzała ci taka hołota jak my.
– Nie wygłupiajcie się. Myślicie, że potrafię się skupić w towarzystwie takich idiotów? – Jiro odepchnął szachownicę; jedna lub dwie figury spadły, a Jiro odstawił je na chybił trafił. – Więc byliście w odwiedzinach u brata Murasakiego? Etsuko, zrób panom trochę herbaty. – Mój mąż powiedział te słowa, choć znajdowałam się już w połowie drogi do kuchni. Wtedy jednak ten korpulentny zaczął szaleńczo machać ręką.
– Proszę pani, proszę pani. Bardzo proszę. Proszę. Za chwilę wychodzimy. Niech pani usiądzie.
– To żaden kłopot – uśmiechnęłam się.
– Nie, proszę pani, błagam – jego głos przerodził się w głośny krzyk. – Jesteśmy hołotą, jak powiedział pani mąż. Niech pani nie robi sobie kłopotu, proszę usiąść.
Już miałam go posłuchać, gdy ujrzałam, że Jiro patrzy na mnie z gniewem.
– Przynajmniej napijcie się, panowie, trochę herbaty – odezwałam się. – To dla nas żaden kłopot.
– Skoro już usiedliście, to możecie trochę zostać – powiedział mój mąż do swoich gości. – W każdym razie chciałbym się czegoś dowiedzieć o bracie Murasakiego, Czy naprawdę jest tak szalony, jak mówią?
– No cóż, temperament ma niewąski – odparł ze śmiechem ten korpulentny. – Nie można powiedzieć, byśmy się rozczarowali. A czy ktoś opowiadał ci o jego żonie?
Ukłoniłam się i wyszłam niezauważalnie do kuchni, Przygotowałam herbatę, a na talerzu położyłam ciastka które upiekłam nieco wcześniej. Słyszałam dochodzące z salonu śmiechy, a wśród nich głos mojego męża. Jeden z gości tytułował go głośno „Faraonem”. Gdy wróciłam do salonu, Jiro i jego goście byli w wyśmienitym nastroju. Ten korpulentny opowiadał anegdotę o spotkaniu jakiegoś ministra z generałem MacArthurem. Położyłam obok nich ciastka, nalałam herbatę i usiadłam obok Ogaty-sana. Przyjaciele Jira opowiedzieli jeszcze kilka dowcipów o politykach, a potem ten z bladą twarzą udawał obrażonego, ponieważ jego towarzysz wyraził się lekceważąco o jakiejś podziwianej przezeń osobistości. Robił poważną minę, a pozostali droczyli się z nim.
– Wiesz co, Hanada – powiedział mój mąż. – Słyszałem ciekawą historię w biurze dwa dni temu. Opowiadano mi, że podczas ostatnich wyborów groziłeś swojej żonie, że obijesz ją kijem golfowym, ponieważ nie chciała głosować tak, jak kazałeś.
– Kto ci naopowiadał takich bzdur?
– Słyszałem to z pewnego źródła.
– To prawda – przyznał ten korpulentny. – A twoja żona chciała dzwonić na policję, by zgłosić przypadek politycznego zastraszania.
– Co za bzdury. Zresztą nie mam już kijów golfowych. Sprzedałem je w ubiegłym roku.
– Jednak nadal masz ten największy – powiedział korpulentny mężczyzna. – Widziałem go w twoim mieszkaniu w zeszłym tygodniu. Może go użyłeś.
– Ale nie zaprzeczysz, prawda, Hanada? – spytał Jiro.
– Z tym kijem golfowym to bzdura.
– Ale prawdą jest, że nie mogłeś jej zmusić do posłuszeństwa.
Ten z bladą twarzą wzruszył ramionami.
– No cóż, w końcu głosowanie to jej prywatna sprawa.
– W takim razie, dlaczego jej groziłeś? – spytał jego przyjaciel.
– Po prostu starałem się przemówić jej do rozsądku. Moja żona głosuje na Yoshidę tylko dlatego, że jest podobny do jej wuja. To typowe dla kobiet. Nie mają pojęcia o polityce. Wydaje się im, że mogą wybierać przywódców politycznych tak samo jak wybiera się sukienki.
– Więc przyłożyłeś jej tym największym – stwierdził
– Czy rzeczywiście tak było? – spytał Ogata-san, który od czasu, gdy wniosłam herbatę, nie odezwał się ani słowem. Cała trójka przestała się śmiać, a ten z bladą twarzą spojrzał ze zdziwieniem na Ogatę-sana.
Читать дальше