Romeo-y-Cohiba
No pięknie. Naprawdę pięknie. Wobec tego też ci coś powiem. Przez ten twój wczorajszy obrzydliwy numer czuję się jak skopany. Mam wrażenie, że ktoś wlał we mnie jakieś plugastwo, które teraz chlupie w głowie, aż się żyć odechciewa.
IsoldA
O tak, z tym wlewaniem plugastwa trafiłeś w dziesiątkę, mnie by nawet przez klawiaturę nie przeszły takie słowa. Ale mówię, trafiłeś, bo właśnie tak się czuję. Nigdy bym się nie spodziewała, że przez tak mały otwór…
Romeo-y-Cohiba
Wystarczy. Nie chcę, żeby ostatnim, co ode mnie usłyszysz, to znaczy zobaczysz, były wulgarne przekleństwa. Lepiej już przestań. Zauważyłaś, że wczoraj wieczorem długo mnie nie było? Wiesz, dlaczego? Najpierw nie mogłem znaleźć drogi, ktoś pozmieniał wszystkie moje oznaczenia na rozstajach. Zgubiłem się i trafiłem w takie miejsce, gdzie nigdy wcześniej nie byłem. Ślepa alejka, i na końcu stylowa, czerwona budka telefoniczna z herbem Wielkiej Brytanii. Kiedyś takie stały w Londynie. Wszedłem i znalazłem tabliczkę z adresem: Hampton Court Maze, Blind Alley #4, East. A pod spodem ktoś napisał ołówkiem numer telefonu i imię Izolda. Dzwoniłem chyba ze sto razy. Cały czas było zajęte i w końcu domyśliłem się, że nic z tego nie będzie. Ale za każdym razem, kiedy wykręcałem numer, wierzyłem przez kilka sekund, że za chwilę wreszcie usłyszę twój głos. Moja Lozolda. Moja Legalita. I ta nadzieja, zapierająca dech w piersiach, zatrzymująca na moment bicie serca, jak na rozbiegu narciarskim tuż przed skokiem we mgłę, wszystko to, co czułem, kiedy tarcza telefonu obracała się z powrotem na zero, a potem wykręcałem ostatnią cyfrę twojego fałszywego telefonu, cała ta wywrócona i rozlana nieskończoność – to właśnie było szczęście. Ósemka, jak ledwie muskające się usta, i niewyraźne rzędy krzaków za zakurzonym oknem…
IsoldA
Jakie to wzruszające, zaraz się rozpłaczę. Ciekawe tylko, jak po takich wzruszeniach mogłeś mi zrobić to… takie… nie wiem nawet, jak to nazwać. Pewnie nawet pedofil by się porzygał.
Romeo-y-Cohiba
Ale co ja takiego zrobiłem? Przecież sama wszystko wymyśliłaś i zaplanowałaś, i jedyne, co mam sobie do zarzucenia, to to, że nawet nie próbowałem protestować. Chociaż chciałem, od razu, jeszcze zanim zaczęło mnie naprawdę boleć.
IsoldA
Jak możesz tak podle łgać? A właściwie czego innego miałabym się po tobie spodziewać…
Monstradamus
Przepraszam, że się wtrącę, wiem, że tego nie znosicie. Ale może uda mi się skłonić was do spokojniejszej rozmowy. Na mapie, którą Izolda widziała w parku, było napisane: plan labiryntu wersalskiego, prawda? A budka, z której dzwonił Romeo, znajduje się, jeżeli wierzyć tabliczce, na którymś z przedmieść Londynu. Rozumiecie już, do czego zmierzam?
Nutscracker
Nie brałbym tych napisów zbyt serio. Izolda ma za drzwiami taki sam Wersal, jak Romeo Londyn. Ugli pewnie by powiedziała, że wszyscy siedzimy, gdzie diabeł mówi dobranoc. I tym razem miałaby świętą rację.
Monstradamus
Pewnie tak. Ale każdy wymiar rządzi się jakimiś regułami. Nawet jeżeli siedzimy, gdzie diabeł mówi dobranoc, jednym mówi w Wersalu, a innym w Londynie.
IsoldA
Co wy bredzicie.
Romeo-y-Cohiba
Dajcie już sobie spokój.
Monstradamus
Ale właściwie dlaczego byliście tacy pewni, że znajdujecie się gdzieś tuż obok siebie?
Romeo-y-Cohiba
Wszystko naokoło mamy takie samo.
Nutscracker
Czyli konkretnie co? Krzaki? Krzaki wszędzie są takie same.
Monstradamus
Szczególnie słowo krzaki na dwu różnych ekranach.
Romeo-y-Cohiba
Nawet ziemię pod nogami mamy w tym samym kolorze. Beżową.
Monstradamus
Beżową, czyli jaką?
Romeo-y-Cohiba
Jak jaką? Beżową.
Monstradamus
Mógłbyś opisać ją innymi słowami?
Romeo-y-Cohiba
Ciemnobrązową.
IsoldA
Jak to ciemnobrązową? Przecież beż to jasny szarożółty!
Nutscracker
Tja. Wszystko jasne. Romeo poszedł na randkę z Izoldą, a naciął się na Julię. Izolda poszła na randkę z Romeem, a wpadła na Tristana. Jak tak sobie pomyślę, że Julia i Tristan to jedna i ta sama osoba… Chociaż jaka tam osoba. Bydlę… Albo bydlę w hełmie?
Romeo-y-Cohiba
Słuchaj no, xxx językoznawco, zamknij się wreszcie, OK?
Nutscracker
Faktycznie, mało przyjemna metafora, prawda? Sukuby i inkuby znamy nie od dziś, ale w tym naszym wymiarze wyraźnie wykluło się coś jeszcze paskudniejszego, jakiś Juliotristan, który tak się wycwanił, że potrafi się podszyć już nie pod jednego, ale pod dwoje kochanków naraz.
UGLI 666
Nie tylko w tym wymiarze. Dlaczego cudzołóstwo to taki ohydny grzech? Dlatego że, jak uczy nas Kościół, z cudzołożnikiem zaślepionym żądzą parzy się sam piekielnie chichocący diabeł.
Organizm(-:
Romeo, słyszałeś chichot za ścianą?
Nutscracker
Jakie to pouczające. Hełmiak nie wie nawet, kogo xxx. Albo kto jego xxx. Jakieś rysunki na ścianie, jakieś piksele w okularach hełmu, ale prawdziwy adresat całej namiętności pozostaje całkiem anonimowy.
Organizm(-:
Jednego dalej nie rozumiem. Jakim cudem Minotaur podszył się pod obydwoje naraz? Co, sam się przeleciał?
Nutscracker
Nie. Z Romeem jest Izolda, a z Izoldą Romeo. Ale twoja hipoteza wygląda jeszcze ciekawiej. Muszę nad nią pomyśleć. Drodzy państwo, wybaczcie, będę wścibski: co właściwie zdarzyło się w pawilonie? Moja wyobraźnia pała dziewiczym rumieńcem i odmawia współpracy. Żadna z sytuacji, które przychodzą mi do głowy, nie jest warta takich emocji, jakich byliśmy świadkami. Pewien Amerykaniec wsadził se w dupę palec albo ostatnie tango w Paryżu. Banalizuję sprawę, oczywiście. Romeo, jakieś szczegóły?
Romeo-y-Cohiba
Proszę uprzejmie, szczegóły. Jeżeli jeszcze raz wetkniesz nos w nasze życie, znajdę cię i tak xxx, że strzępki twojego mózgu dopracują tę xxx hipotezę na ścianie. Rozumiemy się?
Nutscracker
Ciekawe, ciekawe. A jak zamierzasz mnie znaleźć? To już nie takie proste jak z Izoldą, między nami nie ma żadnych czarnych dziur. Tym bardziej że tamta też była nie między wami, a…
Romeo-y-Cohiba
Uważaj, jak dobrze poszukam, wywlokę cię z każdej dziury.
Nutscracker
Naprawdę nie wiem, czemu tak się wściekasz? Co jest, ktoś za mocno przyciął ci cohibę? To przecież nie ja, bałwanie, tylko ten wasz Julistan.
Romeo-y-Cohiba
Teraz przegiąłeś, Dziadu. Idę po ciebie.
Nutscracker
A mi to wisi, jestem w hełmie grozy.
Ariadna
Dajcie już spokój.
Organizm(-:
Julistan. Dżulistan. To brzmi jak nazwa jakiegoś niewielkiego, ale koszmarnie zamordycznego państewka w samym środku osi zła.
Ariadna
A właśnie, też już widziałam to słowo.
Monstradamus
Gdzie?
Ariadna
Tam, gdzie zadawałam karłowi pytania. W archiwum.
Monstradamus
Читать дальше