Fiodor Dostojewski - Skrzywdzeni i poniżeni

Здесь есть возможность читать онлайн «Fiodor Dostojewski - Skrzywdzeni i poniżeni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Русская классическая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Skrzywdzeni i poniżeni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Skrzywdzeni i poniżeni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Skrzywdzeni i poniżeni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Skrzywdzeni i poniżeni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Autor, poeta. Jakoś to dziwne... Kiedyż to poeci wychodzili na ludzi, dosięgali wyższych rang? Wszystko gryzipiórki, ludzie niepewni.

Zauważyłem, iż podobne wątpliwości i w ogóle wszystkie te drażliwe zagadnienia nawiedzały go przeważnie o zmroku (tak mi są pamiętne wszystkie szczegóły z tego złotego okresu). O zmroku nasz staruszek stawał się jakoś szczególnie nerwowy, wrażliwy i podejrzliwy. Ja i Natasza wiedzieliśmy już o tym i zawczasu śmieliśmy się z tego. Pamiętani, iż dodawałem mu otuchy anegdotami o generalskiej karierze Sumarokowa, [4]o tym jak Dierżawinowi przysłano tabakierkę, pełną czerwońców, jak to sama cesarzowa odwiedzała Łomonosowa; opowiedziałem mu o Puszkinie, Gogolu.

— Wiem o tym, braciszku, wszystko wiem — mówił staruszek, który prawdopodobnie słyszał po raz pierwszy w życiu te historie.

— Hm, słuchaj, pomimo wszystko cieszę się, że ta twoja pisanina to nie wiersze. Wiersze, bracie, to bzdury: nie sprzeczaj się, wierz mi, staremu — życzę ci jak najlepiej — czyste bzdury, daremne marnowanie czasu. Niech gimnazjaliści wiersze piszą; wiersze prowadzą waszą brać, młodzież, do domu wariatów... Dajmy na to, że Puszkin jest wielki, kto zaprzeczy. A pomimo to — wierszyki i nic więcej; coś efemerycznego... Ja zresztą czytałem go niewiele... Proza — to co innego. Tutaj autor może nawet pouczyć — coś tam o miłości ojczyzny wspomnieć, czy tak w ogóle, o cnocie... tak. Nie umiem się wyrażać, ale ty mnie rozumiesz: mówię z życzliwego serca. No przeczytaj, przeczytaj — zakończył tonem nieco protekcjonalnym, gdy wreszcie przyniosłem książkę i po herbacie wszyscy usiedliśmy przy okrągłym stole. — Przeczytaj no, coś tam naskrobał, jakoś wiele o tobie hałasu. Zobaczymy, zobaczymy...

Otworzyłem książkę i przygotowałem się do czytania. Tego wieczora moja powieść dopiero co ukazała się w druku i otrzymawszy wreszcie egzemplarz, przybiegłem do Ichmieniewów czytać swój utwór.

Jakże mnie to martwiło i gniewało, że nie mogłem im przeczytać go wcześniej z rękopisu, który był w rękach wydawcy. Natasza nawet płakała z gniewu, kłóciła się ze mną, robiła mi wyrzuty, że obcy przeczytają .wcześniej moją powieść niż ona... Ale oto w końcu siedzimy przy stole. Stary przybrał nadzwyczaj poważny i krytyczny wyraz twarzy. Chciał jak najsurowiej sądzić, "samemu się przekonać". Staruszka również wyglądała niezwykle uroczyście. Niewiele brakowało, by włożyła do tej lektury nowy czepek. Już dawno zauważyła, że patrzę z bezgraniczną miłością na jej najdroższą Nataszę, że dech mi zapiera i ciemnieje mi w oczach, kiedy z nią rozmawiam, i że Natasza również jakoś jaśniejszym niż dawniej wzrokiem spogląda na mnie. Tak. Nadszedł wreszcie ten czas, nadszedł w chwili powodzeń, złotych nadziei i najpełniejszego szczęścia — wszystko razem, wszystko od razu nadeszło! Zauważyła też staruszka, że i jej stary jakoś już zanadto zaczął mnie chwalić, jakimś szczególnym wzrokiem patrzy na mnie i na córkę... i nagle przestraszyła się: mimo wszystko nie byłem hrabią ani udzielnym księciem, ani nawet radcą kolegialnym z ukończoną Szkolą Prawniczą, młodym, udekorowanym orderami i pięknym. Anna Andriejewna nie lubiła stawiać granic pragnieniom. "Chwalą człowieka — myślała o mnie — a za co, nie wiadomo. Autor, poeta. A cóż to takiego autor?"

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Przeczytałem im moją powieść na jednym posiedzeniu. Zaczęliśmy zaraz po herbacie, a przesiedzieliśmy do drugiej w nocy. Staruszek początkowo się zasępił. Spodziewał się czegoś niedościgle wzniosłego, czego on by nawet nie zrozumiał, ale koniecznie czegoś wzniosłego; zamiast tego naraz taka codzienność, wszystko takie znane — ot, kubek w kubek jak to, co się zazwyczaj naokoło dzieje. I gdyby chociaż bohater był człowiekiem wielkim lub niezwykłym albo gdyby tak coś historycznego w rodzaju Rosławlewa czy też Jerzego Miłosławskiego [5]— a tu odmalowany jakiś maleńki, zahukany, a nawet trochę głupkowaty urzędniczyna, któremu nawet guziki na wicmundurze poodpadały, i wszystko to takimi zwykłymi słowami opisane, ot po prostu, jak my z sobą mówimy... Dziwne. Staruszka spoglądała pytająco na Mikołaja Siergieicza, i nawet się troszkę nadąsała, jak gdyby czymś obrażona. "Doprawdy, czy to warto takie bzdury drukować i słuchać ich — ba, jeszcze pieniądze za to dają" — wypisane było na jej twarzy. Natasza cała zamieniła się w uwagę, słuchała chciwie, nie spuszczała ze mnie oczu, wpatrywała się w moje usta, chcąc zapamiętać, jak wymawiam każdy wyraz, i wraz ze mną poruszała swoimi ślicznymi usteczkami. I cóż! Zanim doczytałem do połowy, wszystkim moim słuchaczom płynęły z oczu łzy. Anna Andriejewna płakała szczerze, z całej duszy współczując memu bohaterowi i arcynaiwnie starając się jakoś dopomóc mu w jego nieszczęściach, czego się domyślałem z jej okrzyków. Staruszek porzucił już wszystkie marzenia o wzniosłości. "Od razu widać, że daleko ci do tamtych, ot to po prostu opowiadanie; ale za to za serce chwyta — mówił — za to wszystko, co się dzieje dokoła, staje się zrozumiałe i na zawsze pamiętne, za to rozumie się, że każdy najbardziej zahukany, marny człowiek jest również człowiekiem i nosi miano brata." Natasza słuchała, płakała i pod stołem ukradkiem mocno ściskała mi rękę. Czytanie się skończyło. Natasza wstała; policzki jej pałały, łezki świeciły w oczach; nagle chwyciła moją rękę, pocałowała ją i wybiegła z pokoju. Oiciec i matka spojrzeli po sobie.

— Hm! Jaka entuzjastka — powiedział staruszek, uderzony postępkiem córki — to nic, zresztą, to dobrze, to dobrze, szlachetny poryw. To dobra dziewczyna... — mruczał patrząc z ukosa na żonę, jak gdyby chcąc usprawiedliwić Nataszę, a równocześnie nie wiadomo dlaczego usprawiedliwić i mnie.

Lecz Anna Andriejewna, mimo że podczas czytania sama była nieco podniecona i wzruszona, patrzyła teraz tak, jakby chciała powiedzieć: "Naturalnie, Aleksander Macedoński był wielkim człowiekiem, ale po cóż krzesła łamać?" ud. [6]

Natasza wkrótce wróciła, wesoła i uszczęśliwiona, i przechodząc obok, ukradkiem mnie uszczypnęła. Staruszek zaczął znów "poważnie" oceniać moją powieść, ale z radości nie utrzymał się w tej roli i wpadł w zapał:

— No, Wania, dobrze, dobrze. Ucieszyłeś mnie. Tak ucieszyłeś, jak się nawet nie spodziewałem. Ani to wzniosłe, ani wielkie, ale widać... Ot, mam tam Odsiecz Moskwy, [7]w Moskwie to napisali — no i tak, bracie, od pierwszego wiersza widać, że się tak wyrażę, orlim lotem człek szybuje... Ale wiesz co, Wania, u ciebie jakoś to prościej, zrozumiałej. Otóż właśnie dlatego mi się podoba, że zrozumiałej! Jakoś bardziej swojsko: jak gdyby mnie samemu się to wszystko zdarzyło. I cóż mi po wzniosłościach? Nie zrozumiałbym ich. Styl bym poprawił; chwalę przecież, ale mów, co chcesz, jednak za mało w tym wzniosłego... No tak, teraz za późno: już wydrukowane. Może by w drugim wydaniu? A co, bracie, przecież i drugie wydanie pewnie będzie? Wtedy znowu pieniądze... Hm!

— Czy pan naprawdę dostał tyle pieniędzy, Iwanie Piotrowiczu? — spytała Anna Andriejewna. — Patrzę na pana i wciąż jakoś wierzyć mi się nie chce. Ach, mój Boże, za co to teraz pieniądze zaczęli dawać!

— Wiesz co, Wania — ciągnął dalej stary, coraz bardziej się entuzjazmując — chociaż to nie urząd, ale mimo wszystko kariera. Przeczytają to i wysoko postawione osoby. O, mówiłeś, że Gogol dostaje co roku zapomogę i za granicę go wysłali. A co, gdyby i ciebie tak? Hm? Czy może to jeszcze za wcześnie? Trzeba jeszcze coś niecoś napisać? A więc pisz, braciszku, pisz czym prędzej. Nie spoczywaj na laurach. Nie ma na co się oglądać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Skrzywdzeni i poniżeni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Skrzywdzeni i poniżeni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Fiodor Dostojewski
Fjodor Dostojewski - Dostojewski - Die Dämonen
Fjodor Dostojewski
Fjodor M Dostojewski - Ein Werdender - Erster Band
Fjodor M Dostojewski
Fjodor M Dostojewski - Ein Werdender - Zweiter Band
Fjodor M Dostojewski
Fjodor M Dostojewski - Ein Werdender
Fjodor M Dostojewski
Fjodor M Dostojewski - Ein Werdender - Dritter Band
Fjodor M Dostojewski
Отзывы о книге «Skrzywdzeni i poniżeni»

Обсуждение, отзывы о книге «Skrzywdzeni i poniżeni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x