• Пожаловаться

Ференц Молнар: Chłopcy z Placu Broni

Здесь есть возможность читать онлайн «Ференц Молнар: Chłopcy z Placu Broni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Детская проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

libcat.ru: книга без обложки

Chłopcy z Placu Broni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chłopcy z Placu Broni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ференц Молнар: другие книги автора


Кто написал Chłopcy z Placu Broni? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Chłopcy z Placu Broni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chłopcy z Placu Broni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zabrzmiał za to zupełnie inny sygnał, obcej trąbki. I nic dziwnego, bo przeznaczony był dla oddziałów Boki. A oznaczał, że armia Pastora do ostatniego żołnierza została wzięta do niewoli, zamknięta w budce. Teraz miał nastąpić atak od strony Placu. Na ten sygnał bataliony walczące dotąd przy ulicy Marii podzieliły się na dwa oddziały, które pojawiły się na skrzydłach linii fortec od ulicy Pawła. Chłopcy mieli nieco poszarpane ubrania, ale błyszczały im oczy i byli w triumfalnym nastroju, jaki daje zwycięstwo.

Feri Acz wiedział już z całą pewnością, że armia Pastora została rozbita. Przez kilka sekund patrzył wilkiem na dwa przybyłe oddziały, po czym gwałtownie zwrócił się do młodszego Pastora pytając z rozdrażnieniem:

— Ale jeżeli nawet ich pokonano, to gdzie oni się podzieli? Jeśli zostali wyparci na ulicę, to dlaczego nie przychodzą do nas?

Wyjrzeli na ulicę Pawła, a Sebenicz pobiegł aż do ulicy Marii. Zobaczył tam jednak tylko furę z cegłami oraz kilku przechodniów.

— Nie ma ich! — zameldował zrozpaczony Sebenicz.

— No to co się z nimi stało?

Dopiero w tym momencie Feri Acz przypomniał sobie o budce.

— Zamknęli ich! — krzyknął, nie mogąc opanować gniewu. - Pokonali ich i zamknęli w budzie.

Tym razem jego przypuszczenie zostało w pełni potwierdzone przez dobiegający z budki Słowaka głuchy łomot. Zamknięci tam chłopcy tłukli pięściami o deski. Budka zdecydowanie opowiedziała się po stronie chłopców z Placu Broni. Drzwi i ściany wytrzymywały napór chcących uwolnić się chłopców. Ich pięści odbijały się od twardych desek. Więźniowie podnieśli w środku potworny harmider, żeby zwrócić na siebie uwagę armii Feriego Acza. Biedny Wendauer, któremu zabrano trąbkę, złożył dłonie w tubkę i w ten sposób usiłował trąbić co sił w płucach.

Feri Acz zwrócił się do swego wojska.

- Żołnierze! — krzyknął. - Pastor przegrał bitwę. Teraz na nas kolej, musimy uratować honor czerwonych koszul! Naprzód!

I tak jak stali, rozciągniętym szeregiem, wpadli na Plac i biegiem ruszyli do ataku. W tym momencie Boka z Kolnayem znów znajdowali się na dachu budki. Z dołu dobiegało łomotanie, wrzaski, krzyki, istny piekielny koncert. Boka przekrzyczał jednak ten hałas:

— Dmij w trąbkę! Do ataku! Fortece, ognia!

Pędzący w stronę szańca czerwoni nagle zaczęli się cofać. Aż z czterech fortec posypały się w ich kierunku piaskowe bomby. Na chwilę wszystko przykryły tumany piasku, napastnicy przestali cokolwiek widzieć.

— Rezerwa naprzód! — krzyknął Boka.

Stanowiące rezerwę dwa bataliony, które miały już za sobą bój przy ulicy Marii, wpadły w tę piaskową burzę, prosto na wroga. Natomiast w rowie za szańcem ciągle jeszcze siedziała w ukryciu piechota, czekając na swoją kolej. Z fortec gęsto sypały się bomby piaskowe, raz za razem trafiając wroga. Niejedna pękała też na plecach własnych żołnierzy, lecz oni nie zrażeni tym wcale krzyczeli:

— Naprzód! Hurra!

Nad wszystkimi unosił się olbrzymi tuman piachu. W poszczególnych fortecach zaczęło brakować bomb i chłopcy garściami rzucali suchy piasek. Wreszcie na samym środku placu, jakieś dwadzieścia metrów od szańca, obie armie zwarły się ze sobą i tylko czasem, tu i ówdzie wyłaniała się z obłoków kurzu jakaś czerwona koszula lub czerwono — zielona czapka.

Ale oddziały, które pokonały przed chwilą Pastora, były zmęczone poprzednim bojem, podczas gdy armia Feriego Acza dopiero co przystąpiła do walki, była w pełni sił. Nic dziwnego więc, że bataliony chłopców z Placu Broni nie mogły powstrzymać natarcia czerwonych i linia frontu zbliżała się do szańca. Im jednak bardziej przesuwała się ku fortecom, tym pewniej i celniej bomby raziły wroga. Barabasz wybrał sobie za cel Feriego Acza i zasypywał go bombami.

— Nie bój się! - krzyczał. - To tylko piasek! Najedz się do syta!

Stojący na szczycie twierdzy Barabasz wyglądał niczym mały, piekielnie zwinny diablik, kiedy chichocząc i pokrzykując, jak szalony miotał rękoma bomby i co chwila schylał się po nowe. Odwody Feriego Acza na darmo przyniosły ze sobą woreczki z piaskiem. Okazały się bezużyteczne, gdyż wszyscy chłopcy byli potrzebni w pierwszej linii. Nic dziwnego więc, że odrzucili worki na bok.

W tym ogólnym tumulcie cały czas zagrzewały walczących do boju dźwięki dwóch trąbek: Kolnaya z dachu budy oraz młodszego Pastora z samego środka pola walki. Przeciwnicy byli już zaledwie dziesięć kroków od szańca.

— No, Kolnay — krzyknął Boka — nadeszła pora, żebyś pokazał, co potrafisz! Nie przejmuj się bombami, pędź do szańca i daj im sygnał! Niech rozpoczną ogień, a gdy im zabraknie piasku, niech ruszają do ataku!

— Hola ho! — krzyknął Kolnay i zeskoczył z dachu chaty. Teraz już nie czołgał się, tylko z podniesioną głową pędził prosto w stronę szańca. Boka krzyknął za nim, ale jego głos utonął w piekielnym, rozlegającym się pod jego stopami dudnieniu oraz wrzawie bitwy. Patrzył więc tylko za swym adiutantem z nadzieją, że ten zdąży przekazać rozkaz do szańca, zanim czerwoni dostrzegą ukryte w rowie oddziały.

Nagle z tłumu walczących odłączyła się sylwetka muskularnego chłopca i zagrodziła drogę Kolnayowi. Chłopiec chwycił Kolnaya za ramię i zaczął się z nim mocować. Przepadło! Kolnay nie mógł wykonać rozkazu.

— Sam idę! - krzyknął z rozpaczą Boka, zeskoczył z dachu i puścił się pędem w stronę szańca.

— Stój! — ryknął w jego stronę Feri Acz.

Wypadało przyjąć walkę z wodzem nieprzyjaciela, ale tym samym Boka postawiłby wszystko na jedną kartę. Gnał więc dalej w stronę szańca.

A Feri Acz za nim.

— Jesteś tchórzem! — krzyknął. - Uciekasz przede mną! Ale ja cię dogonię!

I dogonił go akurat w tym momencie, gdy Boka wskoczył do rowu. Boka zdążył tylko krzyknąć:

— Ognia!

I w tym samym momencie na pierś gnającego Acza spadło dziesięć bomb. Piasek obsypał jego czerwoną koszulę, czapkę, twarz.

— Jesteście diabłami! — wrzasnął. - Strzelacie już nawet spod ziemi?

Wtedy już na całej linii frontu trwał artyleryjski ostrzał. Bomby sypały się zarówno z góry, z fortec, jak i z dołu, z okopu. Rozpętał się istny piaskowy tajfun, a do wrzawy włączyły się teraz nowe głosy. Odezwali się bowiem chłopcy, którzy do tej pory w milczeniu siedzieli za szańcem. Boka wyczuł, że oto zbliża się chwila decydującego ataku; trzeba rzucić do walki wszystkie siły. Sam stanął na skraju szeregu, o jakieś dwa kroki od mocującego się właśnie z wrogiem Kolnaya. Wskoczył na nasyp, złapał czerwono — zieloną chorągiew, uniósł ją wysoko w górę i krzyknął:

— Wszyscy do ataku! Hurra!!!

I w tej chwili jak spod ziemi wyrósł nowy oddział. Chłopcy atakowali szturmowym krokiem, bacznie zwracając uwagę, aby nie wdawać się w indywidualne pojedynki. Szli zwartym szeregiem, prosto na chłopców w czerwonych koszulach, starając się jak najdalej odrzucić ich od szańca.

Barabasz krzyknął z fortecy:

— Zabrakło piasku!

— Wszyscy z fortec! Za mną! - rzucił w pędzie Boka. Na ten rozkaz na blankach fortec pojawiły się ręce i nogi: to artylerzyści zeskakiwali na ziemię. Utworzył się drugi zwarty szereg, który równym krokiem podążał za pierwszą falą natarcia.

Rozgorzała rozpaczliwa walka. Czerwone koszule, czując swoją zgubę, przestawały szanować reguły walki. Reguły dobre były dopóty, dopóki wierzyli, że i uczciwie walcząc potrafią pokonać przeciwnika. Ale teraz odrzucili wszelkie skrupuły.

Sytuacja stała się niebezpieczna. Czerwone koszule, mimo że było ich dwa razy mniej niż chłopców z Placu Broni, lepiej wytrzymywali trudy walki.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Chłopcy z Placu Broni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chłopcy z Placu Broni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Chłopcy z Placu Broni»

Обсуждение, отзывы о книге «Chłopcy z Placu Broni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.