Władysław Syrokomla - Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I
Здесь есть возможность читать онлайн «Władysław Syrokomla - Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Путешествия и география, literature_18, Мифы. Легенды. Эпос, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I — читать онлайн ознакомительный отрывок
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Jesteśmy nad rzeką Waką, która nam drogę przecina. Nad nią stoją dwa słupy, oznaczające granicę powiatów wileńskiego i trockiego. Za nami lasy porosłe na garbatych pagórkach; przed nami zielone błonie, chłodna i kręta rzeka Waka, opodal wioski i dworki – przy jednym z nich świeżo murujący się kościół. Daléj na zachód horyzont się zamyka stromą górą; a na gościńcu tuż przy moście, stoją dosyć porządny młyn i karczma. Tutaj był główny wypoczynek jezuickiéj procesji. Wiekopomny jezuita Sarbiewski, uczestnicząc w jednej z nich około roku 1630, opisał ją w czterech odach, któreśmy na język polski przełożyli. W przypuszczeniu, że litewski czytelnik nie czytał ani pomienionych pism Sarbiewskiego, ani naszych przekładów, skreślmy prozą według Sarbiewskiego obrazek popasu pielgrzymów w Wace 35 35 według Sarbiewskiego obrazek – ob[acz]: [Władysław Syrokomla], Przekłady poetów polsko-łacińskich , t. V, s. 110. [przypis autorski]
.
Płynie jak hufiec gromada pobożna, śpiewając pieśń do Najświętszej Panny. Nad różnobarwnemi głowami pielgrzymów wieją różnobarwne jedwabne chorągwie, szeleszcząc z pogodnym wiatrem. Słońce coraz bardziej dopieka. Naród znużony, przybywszy nad wybrzeża chłodnéj Waki, wstrzymuje swój uroczysty pochód. Nastaje chwila posiłku. Lud rozsypuje się po pagórkach, zasiadając na trawie, spożyć, co się wzięło na drogę: szlachta zaścieła lniane obrusy; ten z podróżnej sakwy chléb i sól dobywa; inszy posila się wymyślniejszym jadłém; jeden bukową czarką czerpie wodę z Waki, aby się orzeźwić na skwarze; u innych błyszczą staroświeckie srebrne puchary albo wino w krysztale połyska; a skromny jezuita posila się jakimś bahamem z ziela cychoreum 36 36 cychoreum (łac.) – cykoria. [przypis edytorski]
, może po prostu kawą. Ale już z pochyłych niebios toczy się chwila wieczorna: czas w dalszą drogę! znak dany, – signifery podnoszą chorągwie, w jedwabne frędzle znowu wiatr zaszeleścił, a orzeźwiony chór pielgrzymów tém dobitniéj rozpoczyna pieśnię 37 37 pieśnia – dziś: pieśń. [przypis edytorski]
: „Bądź pozdrowiona, Maryjo!”.
Nad rzeką Waką kilka jest posiadłości tegoż nazwiska, jako to: Waka Tatarska, Skarbowa i hr. Tyszkiewicza. Przynależytościami téj ostatniéj, tylko pozycją nieco górzystą, jedziemy do wsi Piotuchowo. W karczmie przy drodze, gdzie gospodarzy uczciwy Karaim trocki, spotykamy się po raz pierwszy z tém izraelskiém plemieniem. Prawo, usuwając Żydów od wyszynku gorących napojów i trzymania karczem po wioskach, nie odebrało tego przywileju Karaimom, jako nieposzlakowanym o żadne w téj mierze nadużycia.
Przypominamy sobie, jakeśmy się przed czterema laty, mieszkając o mil 30 od Wilna, namozolili, pracując nad przekładem Sarbiewskiego, znalazłszy w nim pomiędzy Waką a Trokami jakąś posiadłość nazwaną Vicus Galii, któréj nazwy polskiéj wieszcz objaśnić nie raczył. Przetrząsaliśmy niewierną pamięć i niedokładne karty jeograficzne 38 38 jeograficzny (daw.) – geograficzny. [przypis edytorski]
, azali 39 39 azali (daw.) – jednakże; tu: czy, czy aby. [przypis edytorski]
się w tém miejscu nie przypomni lub nie znajdzie jakiéj Kogutówki czy Koguciszek? A iż gallus w języku łacińskim znaczy zarówno koguta i Francuza, gotowi byliśmy do czasów Henryka Walezjusza odnieść założenie téj wioski, – gdy jeden z wileńskich literatów, rodem troczanin, objaśnił nas: że się wioska nazywa Piotuchowo, że za jego młodości należała do marszałka Dąbrowskiego, a dziś należy do hr. Tyszkiewicza; że pamięta jeszcze przy karczmie nad studnią na wysokim drągu umieszczonego blaszanego koguta. Rzecz jasna, że ów blaszany kogut miał swoich protoplastów od czasów Sarbiewskiego aż dotąd przez lat jakich 200 czy 300, że jeden z tych protoplastów nadał nazwisko karczmie i wiosce. Ale zawsze pozostaje pytanie: na co go tutaj umieszczono? czy ma przypominać nazwisko jakiéj rodziny, czy jéj herb, albo może jest jaką mitologiczną starych Litwinów pamiątką? – trudno dzisiaj odgadnąć. Zostawmy te badania głębszym od nas starożytnikom; rzućmy blaszanego koguta na pastwę ich ciekawym domysłom.
Ultimus restat labor, altiores ire per lucos! (Ostatnia pozostaje praca, przebyć wysokie lasy!) woła w Piotuchowie Sarbiewski. Ostatnia ta praca dosyć jest trudną dla podróżnika. Równo z owemi wysokiemi 40 40 z owemi wysokiemi – formy N.lm zaimka i przymiotnika odnoszących się do rzeczowników niemęskoosobowych (tu: lasy). [przypis edytorski]
lasy 41 41 lasy – daw. forma N.lm; dziś: lasami. [przypis edytorski]
, które się wiorst parę ciągną, poczynają się sypkie warstwy piasku; a konie znużone trzymilową drogą, naprawdę potrzebują wypoczynku i żłobu. Piękny ów las, złożony z sosen, brzóz i dębów, poczyna się przerzedzać, ustępuje miejsca dwóm czy trzem karczmom i wioszczynom, kończy się wreszcie, a po prawéj naszéj ręce w oddali ukazują się Troki. Tém dotkliwiéj czujemy zwolnienie jazdy, że już kres jéj widać, a do owego kresu nie mniéj jak wiorst osiem. Po lewéj naszéj ręce leży niewidziana z drogi wieś Stare Troki, niegdyś pierwotna Trok osada; radzi byśmy do niéj zboczyć, ale całą naszą uwagę pochłania widok, co się po prawéj naszéj ręce rozwinął. Na nieogarnionéj okiem zielonéj błoni sinieje nieogarnione okiem jezioro. Spoza niego wychyla się miasto rozleglejsze niż jest wielkie i ludne, świecąc białemi mury 42 42 mury – daw. forma N.lm; dziś: murami. [przypis edytorski]
i wieżycami kościołów farnego i bernardyńskiego, czarnemi dachy 43 43 dachy – daw. forma N.lm; dziś: dachami. [przypis edytorski]
kościoła dominikanów i czerwonemi ruinami swych zamków, które się na sinéj wód powierzchni cudnie malują. Powoli, nader powoli ten widok do nas się przybliża. Miasto większeje 44 44 większeje – dziś popr.: powiększa się. [przypis edytorski]
; jezioro zbliża się aż do drogi, i szerokiém błekitném pasmem płynie aż na krańce horyzontu. Niecierpliwi co prędzéj stanąć u dalekiéj mety, ani zwracamy uwagi na kilka karczem i chatek, które nie bez wdzięku przy lesie albo przy drodze osiadły. Na koniec po godzinie nieskończonéj zda się wędrówki, widzimy miasto nieopodal, możemy się rozpatrzéć w szczegółach architektonicznéj budowy pobernardyńskiego kościoła u samego naszego wjazdu i liczyć cieniste kasztany, które go otaczają. Od wielkiéj karczmy droga się skręca na prawo i wybrzeżem jeziora, mimo mogił Tatarów, którzy tu niegdyś mieszkali, wjeżdżamy do miasta. Pierwszém uczuciem, jakiegośmy doznali tutaj, otoczeni panoramą jedynego w swoim rodzaju widoku, patrząc przez pryzmat chłodnawego i mżącego się ponad wodami powietrza, co jak malownicze jezioro otacza stare malownicze miasto – była myśl rozpaczliwa i bluźniercza: czemu też Troki nie leżą kędy 45 45 kędy (daw.) – gdzie; tu: gdzieś. [przypis edytorski]
w Anglii, Szkocji, Szwajcarii? Tłumy ludu przychodziłyby co dzień podziwiać tutaj zapoznane 46 46 zapoznany (daw.) – zapomniany a. niepoznany; pozostający poza poznaniem (poza kręgiem rzeczy poznawanych). [przypis edytorski]
ich piękności; tysiące ich opisów figurowałoby w podróżach i romansach; tysiące ołówków już by oddało z różnych stron ich fizjonomię; miliony estampów 47 47 estamp – miedzioryt. [przypis edytorski]
już by rozniosło po Europie ich sławę; a ta sława na koniec i do Litwy by doszła 48 48 czemu też Troki nie leżą kędy w Anglii (…) – widok zamku trockiego był u nas wydawany w kilku lichych litografiach i drzeworytach. Ze znakomitszych artystów zwiedzali to miasto: W. Smokowski, W. Dmuchowski, W. Gerson (z którego akwareli dajemy tutaj kopię), a już w napisaniu tego artykułu, uczeń S. Petersburskiéj Akademii Sztuk Pięknych, p. Sokrat Werebiew bawił tu całe lato 1855 i w ślicznym obrazie utrwalił ruiny zamku na wyspie. Godzien widzenia jest widok Trok w obrazie olejnym jakiejś damy, który posiada dr. Tytius w Wilnie. [przypis autorski]
.
Интервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom I» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.