– Nagle wczoraj… grom z jasnego nieba! – ciągnął pan Archer. – Otworzyła się przede mną życiowa szansa.
– Jaka to szansa?
– Byłem akurat w biurze agenta, Solly'ego Jacobsa.
Niemal na kolanach błagałem o pracę. Nawet jeśli miałbym zarobić tylko kilka szylingów, oddaliłbym od siebie widmo śmierci głodowej. – Wziął głęboki oddech. – Tak, śmierci głodowej.
Może być pani wstrząśnięta, ale taka jest prawda.
– Co się wydarzyło?
– Właśnie mi powiedział, że nic dla mnie nie ma i jest już chory od widoku mojej gęby – odparł D'Arcy Archer- kiedy posłaniec w liberii przyniósł mu jakiś list. Solly Jacobs otworzył kopertę i zaczął czytać. Ja czekałem. Wreszcie agent skończył i odezwał się do posłańca: „Możesz powiedzieć swojemu panu, że nie mam nikogo, kto by chciał jechać przez cały kraj na prowincję, jeśli ma pełno roboty w Londynie”.
Ilonka z uwagą słuchała słów pana Archera. Zainteresowanie dziewczyny jakby go ośmieliło.
– Byłem zdesperowany – rzekł – więc odważyłem się powiedzieć: „Ja pojadę na prowincję!”
,Ach, więc pan pojedzie! – roześmiał się Solly Jacobs. – Pojedzie pan na prowincję? Hrabia życzy sobie zabawić przyjaciół. Chce wystawienia świeżego i miłego dla oka”.
„Czego dokładnie życzy sobie hrabia?” – spytałem szybko, na wypadek gdyby posłaniec chciał już odejść.
Solly Jacobs rzucił mi pismo przez biurko.
„Proszę, niech się pan sam przekona”.
Ująłem list drżącą ręką. – ciągnął D'Arcy Archer. – Miałem wrażenie, dziwne przeczucie, że to pismo może odmienić mój los. Czyżby szczęście miało się do mnie wreszcie uśmiechnąć?
– Co było w liście?
– Hrabia Lavenham życzył sobie dwojga najlepszych artystów do zabawiania gości zaproszonych na przyjęcie, które wydaje w swoim pałacu w Hertfordshire jutrzejszego wieczoru. Jest przygotowany na zapłacenie każdej rozsądnej sumy, pod warunkiem że otrzyma usługę najwyższej jakości.
D'Arcy Archer zamilkł, jak gdyby chciał sprawdzić, jakie wrażenie wywiera na Ilonce jego historia.
Ponieważ dziewczyna słuchała zaciekawiona, podjął opowieść.
– Zapewne zna pani ze słyszenia hrabiego Lavenhama? To miłośnik sportu wyścigowego, dobrze znany na każdym torze. Bogaty jest niczym Krezus, a piękne kobiety lgną do niego jak pszczoły do miodu.
– Nie, chyba nigdy oni mnie słyszałam – rzekła Ilonka z namysłem – w każdym razie tak mi się wydaje.
– A więc musi mi pani uwierzyć na słowo, że człowiek ten jest w towarzystwie jednym z najświetniejszych.
– Proszę, niech pan opowie, co się zdarzyło dalej.
D'Arcy Archer zdawał się teraz mniej przygnębiony, nawet jak gdyby nieco ożywiony.
– Powiedziałem agentowi:, Jeżeli hrabia żąda usługi najwyższej klasy, powinien ją otrzymać.
Może się pan zdać na mnie!”
„O czym też pan gada?” – zapytał Solly Jacobs.
„Mówię panu, że mogę zapewnić usługę najwyższej jakości” – odparłem.
„I jak niby ma pan zamiar to zrobić?”
„Cóż… Jak sądzę, będzie pan zapewne skłonny uznać, że jedna z dam występujących w Olympic Revels powinna się spodobać hrabiemu i jego przyjaciołom?”
, Jeśli ma pan zamiar próbować namówić na tę wyprawę madame Vestris – powiedział Solly Jacobs – lepiej niech pan o tym zapomni. Nie ruszy się z Londynu dla żadnego mężczyzny, nawet dla hrabiego Lavenhama!”
„Nie myślałem o samej Vestris – odparłem – lecz o jej dublerce”.
D'Arcy Archer przerwał opowiadanie i uśmiechnął się mimo woli.
– Szkoda, że nie widziała pani jego miny! „Jest pan pewien, że może ją przekonać do tego występu?” – zapytał.
„Prawie całkowicie – odparłem. – Akurat teraz gra tylko niewielką rólkę w Revels oraz w razie potrzeby dubluje madame Vestris. W dodatku tak się składa, że jest moją krewną.”
„Trudno dać wiarę pańskim słowom” – orzekł Solly Jacobs.
„A jednak to prawda! Dziewczyna nazywa się Lucille Ganymede. Nie wypadła sroce spod ogona!
Nie będzie chciała się ugodzić za marne parę groszy! Tylko ja mogę w ogóle próbować ją przekonać do tego wyjazdu”.
Odgadłem z wyrazu twarzy Jacobsa, że nie dowierzał mi do końca, lecz z drugiej strony nie potrafił odrzucić żądań hrabiego. Odesłał posłańca każąc mu przyjść po odpowiedź za dwie godziny, a następnie zwrócił się do mnie: „Ma pan równe dwie godziny na załatwienie całej sprawy”.
„Ustalę wszystko – rzekłem – lecz teraz chcę wiedzieć, ile jest pan w stanie wyciągnąć od hrabiego”.
„To moja sprawa! – uciął Jacobs.- Ale będzie się to opłacało i panu, i dziewczynie. Pan dostaje pięćdziesiąt funtów i zapłaci dziewczynie, ile będzie chciała za występ, a ja zatrzymam resztę”.
D'Arcy Archer westchnął.
– Na pewno ta „reszta” jest nieprawdopodobnie wielką sumą, lecz nie mogłem się targować.
Wiedziałem, że Lucille nie będzie tania, ale przypadkiem wiedziałem także, iż w tym momencie nie wiedzie jej się najlepiej, ponieważ straciła protektora i będzie skłonna wysłuchać mojej propozycji.
– Przecież… jeśli występowała w londyńskim Royal Olympic Theatre, jak mogła wyjechać? – zapytała Ilonka.
– Zaraz to pani wytłumaczę- rzekł D'Arcy Archer. – Ostatni sezon w Royal Olympic właśnie się zakończył. Rozpoczyna się on zawsze w styczniu, a kończy w kwietniu. Potem madame Vestris, podobnie jak reszta obsady, odpoczywa przed otwarciem nowego sezonu.
– Ach, rozumiem! W ten sposób panna Ganymede była zupełnie wolna!
– Właśnie! I bardzo chętna, by skorzystać z nadarzającej się okazji poznania hrabiego Lavenhama.
Nie ma w Londynie aktorki, która by nie próbowała ściągnąć na siebie jego spojrzenia z teatralnej loży. – D'Arcy Archer zachichotał. – Większość płaszczy się przed nim i poniża, błagając o zaproszenie na kolację. Hrabia Lavenham jednak znany jest z grymaśnego usposobienia. Powiedziała mi o nim jedna z aktorek: „Prędzej dostanę gwiazdkę z nieba niż zaproszenie na przyjęcie do tego napuszonego wielkiego pana”.
– Czy to rzeczywiście człowiek tak bardzo się wyróżniający wśród innych dżentelmenów? – zapytała Ilonka.
– O tak, z całą pewnością. Wystarczy na niego spojrzeć. Osobliwie wyniosły, a przy tym arystokrata w każdym calu, o czym lepiej nie zapominać.
– D'Arcy Archer przerwał na chwilę. – Czegokolwiek się tknie, zamienia w złoto – podjął po chwili. – Szczęście sprzyja mu nieustannie. Jego konie zawsze są pierwsze na mecie. Gracze bledną, gdy podchodzi do zielonego stolika. Wszystkie piękne kobiety wpadają prosto w jego ręce niczym dojrzałe brzoskwinie!
Ilonka zaśmiała się rozbawiona.
– Dobrze się pani śmiać – rzekł aktor, a w jego głosie na powrót zjawiło się przygnębienie – lecz teraz rozumie pani, dlaczego bez panny Ganymede nie mam już powodu jechać do Herfordshire. – Z jego głosu przebijała gorycz. – Muszę wrócić do Londynu i oznajmić agentowi, że zawiodłem.
A on nie omieszka zażądać zwrotu pięćdziesięciu funtów.
– Przecież w tym nieszczęśliwym wypadku nie było pańskiej winy – oburzyła się Ilonka przepełniona współczuciem.
– Próżno takie sprawy tłumaczyć agentowi!
Będzie chciał odzyskać pieniądze co do grosza i ja sam będę musiał mu je wszystkie spłacić. – D'Arcy Archer gwałtownie odrzucił do tyłu głowę i zakrył dłońmi oczy. – Po co ja jeszcze chodzę po tym świecie? – zapytał z goryczą. – Stary jestem, nie ma dla mnie żadnej nadziei. Im szybciej znajdę się w grobie, tym lepiej.
Читать дальше