Dean Koonz - Tunel Strachu

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koonz - Tunel Strachu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Ужасы и Мистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tunel Strachu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tunel Strachu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najnowsza powieść Deana Koontza "Wesołe miasteczko" przenosi nas do małej mieściny położonej gdzieś w Ameryce, do której przeyjechało objazdowe wesołe miasteczko. Jego największą atrakcją, cieszącą się najwiekszym powodzeniem wśród dzieci, jest zamek strachu, obiekt pełen przerażających duchów, szkieletów i dzwoniących łańcuchów.
Kochające się rodzeństwo, piękna Amy i Joey, w domu terroryzowani przez matkę, jej obrzędy religijne i dziwactwa, dostrzegają w wesołym miasteczku drogę ucieczki od dotychczasowego życia. Ulegają złudnemu urokowi, jaki roztacza wokół siebie zamek strachu. Są nieświadomi, iż właśnie w nim są pogrzebane potworne sekrety ich matki. Nie wiedzą też, że jej uczynki z przeszłości zostały na zawsze zapamiętane w tym nierzeczywistym świecie. Kiedyś ktoś z ich rodziny będzie musiał za nie zapłacić…

Tunel Strachu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tunel Strachu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dość skrętów na dzisiaj, poprzysięgła sobie Amy. Nie będą palić. Ani dzisiaj, ani NIGDY. Nie potrzebuję narkotyków, aby być szczęśliwa. Po cholerę j e biorę?

Następnym miejscem, jakie odwiedzili, był Upiorny Zwierzyniec, a potworne kreatury, jakie tam ujrzeli, wstrząsnęły Amy. Była tam koza o dwóch głowach, trójgłowy i trójoki byk, odrażający wieprz ze ślepiami po obu stronach pyska i dwoma kolejnymi oczyma nieco wyżej na łbie; spomiędzy jego spękanych mięsistych warg wyciekała zielonkawa ślina, a z boku wystawały dwie dodatkowe nogi.

Wreszcie dotarli do zagrody, gdzie stała z pozoru normalna owieczka. Amy wyciągnęła rękę, aby ją pogłaskać, i dopiero kiedy zwierzę odwróciło się w jej stronę, ujrzała, że miało dodatkowy nos i wyłupiaste, niewidzące trzecie oko z boku głowy. Natychmiast cofnęła rękę.

Koszmarne zwierzęta były jak popita piwem whisky dla naćpanych nastolatków; kiedy wyszła z Upiornego Zwierzyńca, Amy poczuła się na jeszcze większym haju, jeszcze bardziej oderwana od rzeczywistości niż kiedy weszła do środka.

Odbyli przejażdżkę Szaloną Rakietą. Amy usiadła przed Buzzem na siodełku przypominającym nieco motocyklowe, wewnątrz płaskiej, dwuosobowej, przypominającej pocisk gondoli. Licząc na odrobinę prywatności, Buzz położył ręce na jej nie opiętych biustonoszem piersiach. Siła odśrodkowa pchnęła ją na niego. Poczuła żar i wielkość jego erekcji, gdy pośladkami wbiła mu się mocno w krocze.

– Chcę cię – powiedział przysuwając usta do jej ucha, aby mogła go usłyszeć poprzez ryk wirującej maszyny i dzikie zawodzenie wiatru.

Było jej dobrze ze świadomością, że ktoś jej pragnie, że jest pożądana. Amy pomyślała, że może to wcale nie tak źle być taką dziewczyną jak Liz. W każdym razie zawsze miałaby przy sobie kogoś, kto by jej potrzebował, z takich czy innych względów.

W namiocie Klauna Bozo zarówno Buzz, jak i Richie zdołali trafić w dziesiątkę i skąpać roześmianego klauna w ogromnej wannie wody. Buzzowi szło z początku nie najlepiej – zapłacił za trzy piłki, potem za trzy następne i jeszcze trzy, aż w końcu ostatnia dosięgła celu, zanurzając Bozo w wannie. Richie podszedł do tego zadania inaczej – rozważył je z iście matematyczną precyzją i dokładnością. Posłał dwie niecelne piłki i wyciągnąwszy odpowiednie wnioski, przy trzeciej próbie trafił w dziesiątkę.

Później, kiedy ich gondola zatrzymała się na chwilę na szczycie Diabelskiego Młyna, a daleko w dole, pod nimi skrzyły się jak rozsypane diamenciki światła lunaparku, Buzz pocałował Amy, bardzo mocno, sondując językiem wnętrze ust. Wodził dłońmi po całym jej ciele.

Wiedziała, że ta noc będzie bardzo ważna dla całego ich związku. Tej nocy albo będzie musiała z nim zerwać, albo da mu to, czego pragnął. Nie mogła już dłużej go powstrzymywać. Musiała zadecydować, kim i czym chce być.

Ale była teraz na tak wspaniałym haju, że nie chciała – NIE MOGŁA myśleć o równie złożonych problemach. Pragnęła jedynie odpłynąć, radować się światłami, dźwiękami i nieustannym działaniem.

Po zejściu z Diabelskiego Młyna urządzili sobie przejażdżkę na samochodzikach i bezlitośnie najeżdżali na siebie nawzajem. Z zawieszonej pod spodem siatki pod napięciem, której dotykały umieszczone poziomo drążki przy samochodzikach, tryskały snopy iskier. Powietrze było przesiąknięte wonią ozonu.

Przy każdym hałaśliwym zderzeniu Amy czuła dreszcz rozkoszy, przeszywający ją od stóp do głów.

Znajdująca się tuż obok pawilonu z samochodzikami karuzela zmieniła się w rozmytą plamę jasnych świateł. Po drugiej stronie Młot na przemian to unosił się, to znów opadał. Muzyka organowa mieszała się z rykiem tłumów, nieustającymi monologami naganiaczy i łoskotem uderzających jeden o drugi samochodzików.

Amy pomyślała, że kocha wesołe miasteczko. Dogoniła samochodzik Richiego i uderzyła weń z boku, a gdy impet zderzenia obrócił ją o sto osiemdziesiąt stopni, doszła do wniosku, że lunapark, wraz ze swymi światłami i atmosferą podniecenia, w pewnym sensie przypomina Las Vegas. Zaczęła zastanawiać się, czy wyjazd z Liz do Nevady nie byłby równie ekscytujący.

Po samochodzikach przyszła kolej na Gabinet Osobliwości, a dezorientacja Amy jeszcze bardziej przybrała na sile po tym, co tam ujrzała. Trójoki mężczyzna o skórze aligatora. Najgrubsza kobieta świata, siedząca na kanapie, która w porównaniu z nią wydawała się maleńka; jej ciało było istną górą mięsa, rysy twarzy niknęły wśród zwałów ciastowatego tłuszczu. Czterooki mężczyzna, któremu druga para rąk wyrastała z brzucha. Mężczyzna o dwóch nosach i ustach pozbawionych warg.

Liz, Buzz i Richie uznali Gabinet Osobliwości za najlepszą atrakcję całego wesołego miasteczka. Pokazywali sobie wszystko palcami i śmieli się z eksponatów, jakby ludzie na podwyższeniach nie widzieli ich ani nie słyszeli. Amy wcale nie było do śmiechu, chociaż nadal odczuwała efekty działania trawki. Przypomniała sobie przekleństwo Jerry'ego Gallowaya i przekonanie mamy, że dziecko urodzi się z wadami – to, co zobaczyła w Gabinecie Osobliwości, budziło w niej zamiast śmiechu dojmującą zgrozę. Amy czuła zażenowanie, zarówno wobec siebie, jak i wobec patetycznych dziwolągów pozujących jako żywe eksponaty. Chciała im w jakiś sposób dopomóc, ale naturalnie nie mogła, toteż przysłuchiwała się docinkom swoich kolegów i uśmiechała się pod nosem, usiłując nakłonić ich do szybszego zwiedzania.

To dość nieprawdopodobne, ale najbardziej przerażającym eksponatem w Gabinecie Osobliwości było dziecko zamknięte w ogromnym słoju. Inne dziwolągi były żywe i pełne siły, tak że mogły potencjalnie stanowić zagrożenie dla zwiedzających, ale martwa, bezbronna istota w słoju, która nikogo nie mogła skrzywdzić, wywarła na nich najbardziej wstrząsające wrażenie. Wielkie zielone oczy patrzyły niewidząco w przestrzeń ze swego szklanego więzienia; wydęte, zdeformowane nozdrza zdawały się wietrzyć zapachy Amy, Buzza, Liz i Richiego; czarne wargi były rozchylone i widać było blady, cętkowany język. Mogło się wydawać, że potworek na nich warczy, że gdy tylko sobie pójdą, jego usta natychmiast się zamkną.

– Straszne – powiedziała Liz. – Jezu!

– To nie jest prawdziwe – mruknął Richie. – To nigdy nie żyło. Jest ZBYT dziwaczne. Żaden człowiek nie mógłby urodzić takiego czegoś.

– Może tego nie urodził człowiek – podsunęła Liz.

– Ale tak tu jest napisane – zauważył Buzz. – Urodził się w 1955 roku z normalnych rodziców.

Unieśli wzrok i spojrzeli na afisz na ścianie za słojem, a Liz zawołała:

– Hej, Amy, twoja mama ma na imię Ellen. Może to był twój brat! Wybuchnęli śmiechem – wszyscy oprócz Amy. Wpatrywała się w afisz, w sześć liter układających się w imię potworka i poczuła kolejny dreszcz niepokojącego przeczucia. Miała wrażenie, jakby jej obecność w lunaparku nie była dziełem przypadku, lecz przeznaczenia. Ogarnęło ją niesamowite i niezbyt przyjemne uczucie, że przeżyła siedemnaście lat, aby właśnie dziś, tego wieczoru znaleźć się w tym szczególnym miejscu. Ktoś nią cały czas manipulował; gdyby sięgnęła rękoma nad głowę, poczułaby sznurki łączące ją z dłonią lalkarza.

Czy jest możliwe, że ta istota w słoju rzeczywiście była dzieckiem jej matki? Czy DLATEGO mama nalegała, aby Amy niezwłocznie poddała się aborcji?

Nie. To szalone, absurdalne, pomyślała rozpaczliwie Amy.

Nie spodobała jej się świadomość, że życie nieodparcie ją wiodło ku temu miejscu na ziemi, by znalazła się tu w tej akurat minucie spośród trylionów minut składających się na bieg historii. To przekonanie pozbawiło ją siły.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tunel Strachu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tunel Strachu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tunel Strachu»

Обсуждение, отзывы о книге «Tunel Strachu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x