— Nie mogło ich zostać wielu, Rafe — odparła równie cicho. — Mogą mieć do dyspozycji tylko zapasy skafandrów… a może pomogą nam naprawić nasz system. To, prawdę mówiąc, nasza jedyna nadzieja w połączeniu z tym, że któryś z pozostałych okrętów Ludowej Republiki orientuje się, gdzie jesteśmy, i zacznie szukać towarzysza. Oni mogą nie mieć nawet tej nadziei i po prostu czekają na śmierć. Musimy dać im szansę: tak po prostu nakazuje zwykła ludzka uczciwość.
Cardones pokiwał głową i bez słowa wrócił do swoich obowiązków, a Honor dała znak podoficerowi, z którym rozmawiała, gdy Tremaine się z nią połączył.
— A więc tak, Haverey — podjęła przerwany wątek, ledwie wezwany podszedł. — Gdy skończycie zatykać wyciek w siedemset siedemnaście, chcę, żebyście przywrócili tam normalne ciśnienie. Komandor Ryder musi rozładować izbę chorych, a to najlepsze miejsce do umieszczenia nadmiaru rannych. Gdy tylko atmosfera wróci do normy, poinformuj bosmanmat Lewis, że może zorganizować transport rannych. A gdy się uporacie z siedemset siedemnaście, sprawdźcie…
Kontynuowała wydawanie poleceń pewnym tonem, jak przystało kapitanowi, i zastanawiała się równocześnie, jak długo jeszcze zdoła go utrzymać.
* * *
Stephen Holtz wszedł za porucznikiem Królewskiej Marynarki do mesy. Twarz miał ściągniętą, a w oczach szok — jeszcze nie doszedł do siebie po masakrze okrętu i załogi, a straty, które poniósł, były większe tak obiektywnie, jak i subiektywnie. Jego załoga liczyła dwa tysiące dwieście osób. Przeżyło z nich czterdzieści sześć — wszystkich zdołała zabrać jedna pinasa.
Pilotujący ją porucznik Tremaine zaprosił go do zajęcia miejsca drugiego pilota, skąd miał doskonały widok zarówno na wrak własnego okrętu, jak i na zbliżający się wrak krążownika pomocniczego. Widok ten sprawił Holtzowi ponurą satysfakcję — zniszczył przeciwnika równie dokładnie, jak ten zniszczył Achmeda. Wiedział, że było to głupie, lecz nic na to nie mógł poradzić. Ci ludzie byli wrogami, ale równocześnie uratowali jego i rozbitków z jego załogi od nieuchronnej i to dość szybkiej śmierci na zupełnie pozbawionym powietrza i energii wraku ich własnego okrętu. Poza tym zniszczyli jego krążownik tylko dlatego, że wykonywali swój obowiązek — podobnie zresztą jak on i jego załoga. I to doprowadziło ich wszystkich praktycznie do śmierci…
Ponure rozmyślania przerwał mu widok wysokiej kobiety w skafandrze z dystynkcjami kapitana, o ciemnych oczach migdałowego kształtu, w których widać było ten sam żal i świadomość straty. Skinął jej głową, uznając, że oficjalne oddanie honorów byłoby nie na miejscu.
— Stephen Holtz, dowódca krążownika liniowego Ludowej Marynarki Achmed — przedstawił się ochrypłem głosem.
— Honor Harrington, kapitan krążownika pomocniczego HMS Wayfarer, a raczej tego, co z niego zostało — odparła.
Holtz prawie wytrzeszczył oczy: a więc to była Honor Harrington! Przynajmniej raz musiał przyznać, że analizy wywiadu nie kłamały — była rzeczywiście tak dobra i tak niebezpieczna, jak głosiły. Pomyślał z pewną dozą autoironii, że udało mu się coś, czego dotąd nie dokonał żaden oficer Ludowej Marynarki — sprawił, że Harrington nie zdoła zniszczyć już żadnego okrętu należącego do tejże marynarki…
— Przykro mi, że stracił pan tak wielu ludzi — dodała. — Jak pan widzi, ja też…
Holtz przytaknął ruchem głowy — nie było sensu nienawidzić się wzajemnie czy dalej traktować wrogo. Teraz wszyscy byli rozbitkami.
— Możemy znajdować się w nieco lepszej sytuacji, niż sądziłam — poinformowała go rzeczowo. — Wygląda na to, że może uda się nam uruchomić awaryjny system podtrzymywania życia. Okazuje się, że ocalał jeden kompleks uzdatniający powietrze. Mamy też sprawny reaktor; jeśli uda się przeciągnąć nową linię przesyłową albo naprawić starą będziemy mieli dość powietrza dla około czterystu osób… co aż nadto wystarczy. Niestety pozostało mi zaledwie sześciu czy siedmiu techników o tej specjalności i żadnego oficera maszynowego: wszyscy zginęli. Toteż naprawa trochę potrwa.
— Mój asystent maszynowy jest do pani dyspozycji — odrzekł Holtz. — Niestety to chyba cała wykwalifikowana pomoc, jaką mogę zaoferować…
— Dziękuję, na pewno się przyda. Znosi nas burtą w stronę silesiańską i oceniam, że minie około dziewięciu dni, nim zniesie nas na Falę Sachsen, która nas zniszczy. Zakładając optymistycznie, że nie pojawi się wcześniej Brzytwa Selkera. Uważam, że jedyną realną szansą jest użycie pinas jako czujki wypatrującej któregoś z waszych okrętów. Mam nadzieję, że przylecą was szukać, wtedy możemy ich dalej pokierować przez radio. Jeśli zdążę, poddam się panu wraz ze wszystkimi ludźmi. Do tej pory jednakże znajdujemy się w tym, co pozostało z okrętu Jej Królewskiej Mości, którym dowodzę.
— To znaczy, że póki co mamy się uważać za pani jeńców? — spytał ze śladem uśmiechu.
Oboje zdawali sobie sprawę, że szansę na ratunek praktycznie nie istnieją, ale nadal grali swe role.
— Wolę, byście uważali się za naszych gości — odparła z lekkim uśmiechem.
Holtz pokiwał głową nieco rozweselony.
— Niech będzie — zgodził się i wyciągnął ku niej dłoń. Uścisnęła ją energicznie, a sześcionogi stwór siedzący na jej ramieniu i ubrany w wykonany na miarę skafander próżniowy kiwnął łbem, przyglądając się mu poważnie. Ku swemu zaskoczeniu Holtz także skinął mu głową i dodał, wskazując na swoich ludzi:
— W takim razie sądzę, że najlepiej będzie, jak komandor Wicklow pomoże pani technikom, kapitan Harrington.
* * *
— Kompleks uzdatniania powietrza działa, ma’am — zameldowała zmęczona Ginger Lewis trzy godziny później. — Komandor Wicklow okazał się bardzo pomocny i jak mi się zdaje, znalazł sposób, by zapobiec dalszej utracie ciepła.
— Doskonale, Ginger. A co z moją kabiną?
— Nie możemy jej uszczelnić, ma’am: ściany są po prostu zbyt mocno uszkodzone. Ale bosman sądzi, że znalazła sposób wydostania modułu ratunkowego w całości.
— A jak zamierza to zrobić? — spytała.
Okazało się, że moduł nie ucierpiał, ale nisza w ścianie, w której go zamontowano, została poważnie zdeformowana i zablokowała go, a ponieważ w kabinie nie było powietrza, Samantha poza nim nie przeżyłaby paru sekund.
— Powinno się udać, ma’am. — Sally MacBride włączyła się w rozmowę. — Za ścianą jest kanał techniczny drożny na tym odcinku. Mogę wyciąć cały kawał ściany i wyjąć, go razem z modułem. Będzie ciasno, ale powinno się udać.
— Dzięki, Sally — westchnęła Honor. — Naprawdę serdeczne dzięki. Możesz się tym szybko zająć?
— Naturalnie, ma’am — w głosie MacBride pojawił się ślad humoru. — W końcu Samantha jest jedynym jeszcze nie uwolnionym członkiem załogi. Mam tu Candlessa, we dwójkę załatwimy ten problem.
— Dzięki — powtórzyła Honor. — I podziękuj, proszę, w moim imieniu Jamiemu.
— Oczywiście, ma’am.
Honor uniosła głowę, widząc wyrastającego obok Cardonesa.
— Sądzę, że załatwiliśmy najbardziej palące problemy, skipper, i mamy w tej chwili sytuację pod kontrolą.
— Doskonale. W takim razie czas nakarmić ludzi — wskazała na stoły zastawione przez grupę ochotników talerzami z kanapkami znalezionymi w podręcznym magazynie kuchennym. — Dość kłopotów będziemy mieli ze zmęczeniem; pomyłki wynikające z głodu są dodatkiem, który jest nam zupełnie niepotrzebny.
Читать дальше