Co, u licha, przecież ona nawet na pianinie nie gra? – zdumiała się Gosia.
Trzasnęły zatrzaski i babcia czarodziejskim ruchem wydobyła ze środka pepeszę. Gosia poczuła, że musi coś powiedzieć.
– Eeee... Dzień dobry! – wykrztusiła.
– Jednym dobry, drugim ładny, trzecim ostatni. Posrebrzone kule. Hasta la vista , wnuczko. – Starowinka z sarkastycznym uśmiechem uniosła spluwę i odbezpieczyła z trzaskiem.
– Babciu, skąd znasz hiszpański!? – Dziewczyna wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.
– Z czasów służby w falandze u generała Franco – wyjaśnił wąsaty i uśmiechnął się do pięknych wspomnień młodości. – Siekliśmy wtedy komuchów jak kapustę. – Spojrzał krzywo na Radka. – Pani major kropnie ją sama, czy może...
– Pani major?! – Gosia rozdziawiła buzię. – Babciu, dlaczego nic nie mówiłaś...
– A komu miałam opowiadać? – odwarknęła staruszka. – W domu sama czerwona swołocz... No właśnie. To dobra okazja. Pokaż, po czyjej jesteś stronie. – Stanowczym gestem
wręczyła pistolet maszynowy wnukowi.
– Ale ja... – Radek nerwowo przełknął ślinę. – Ja nie umiem...
A potem tytanicznym wysiłkiem woli przełamał się. Zacisnął wargi, zamknął oczy i szarpnął za spust. Dziewczyna chciała wyjaśnić, że to pomyłka, że już nie trzeba jej likwidować, ale coś uderzyło ją w mostek i świat fiknął fikołka... Zapadła ciemność, jakby ktoś zgasił światło.
Przebudzenie nie należało do szczególnie przyjemnych. Było jej ciasno, twardo i niewygodnie. Gosia uchyliła powieki. Noktopia wróciła, dziewczyna znów doskonale widziała w ciemności. Ciasna skrzynia o charakterystycznym kształcie...
– Diabli nadali, znowu jestem w trumnie?! – jęknęła.
Coś najwyraźniej przeszkadzało jej w mówieniu. Pomacała językiem zęby. Kły ledwo mieściły się w ustach. Poczuła straszliwy głód krwi.
– No tak, zabili mnie i znowu jestem parszywym aseksualnym wampirem – parsknęła. –
Wszystkiego parę godzin byłam ciepła. Nawet nie zdążyłam cnoty stracić!
Bez przekonania pchnęła wieko, ale ono od razu zsunęło się w bok. W ogóle nie było przykręcone. Usiadła i rozejrzała się. Zagrzybione ceglane ściany, przepróchniałe trumny czcigodnych przodków straszyły zielenią zaśniedziałych okuć. Zardzewiałe drzwiczki zamykały drogę na zewnątrz.
– O, znajome miejsce – zakpiła gorzko.
Wyglądało na to, że znowu trafiła do krypty pradziadka. Teraz dopiero spostrzegła na podłodze obok plastikową siatkę i jakąś kartkę. Oderwała ją.
Cześć.
Jak już się obudzisz, wpadnij do nas na Pragę, jest parę spraw do obgadania. W torbie masz piłkę do drzwiczek, bilety na tramwaj i ciuchy na zmianę, żebyś nie musiała paradować w trumiennej kiecce po mieście. Kule ci wydłubaliśmy, na szczęście centusie zaoszczędzić chcieli i zamiast srebrnych dali tylko posrebrzone – nie martw się. Pozdrawiam, Marek.
Zajrzała sobie w dekolt. Nawet w tak marnym świetle spostrzegła liczne czarne otwory znaczące skórę.
– Radek, ty ścierwo! Z cycków mi durszlak zrobiłeś!
Nie wiedziała, czy śmiać się, czy płakać, ale w porę przypomniała sobie, że wampiry nie mają drożnych kanalików łzowych, więc wybrała to pierwsze. Nieliczni zapóźnieni przechodnie, słysząc opętańczy chichot niosący się pomiędzy grobami, odruchowo przyspieszyli kroku.
COPYRIGHT © BY Andrzej Pilipiuk
WYDANIE I
ISBN 978-83-7574-916-8
Wszelkie prawa zastrzeżone
All rights reserved
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
PROJEKT I ADIUSTACJA AUTORSKA WYDANIA Eryk Górski
PROJEKT OKŁADKI Paweł Zaręba
ILUSTRACJE ORAZ GRAFIKA NA OKŁADCE Andrzej Łaski
REDAKCJA Rafał Dębski
KOREKTA Magdalena Byrska
SKŁAD „Grafficon” Konrad Kućmiński
ZAMÓWIENIA HURTOWE
Firma Księgarska Olesiejuk sp. z o.o. s.k.a.
05-850 Ożarów Mazowiecki, ul. Poznańska 91
tel./faks: 22 721 30 00
www.olesiejuk.pl, e-mail: hurt@olesiejuk.pl