Jacek Piekara - Czarne Płaszcze Tańczą

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Piekara - Czarne Płaszcze Tańczą» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czarne Płaszcze Tańczą: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarne Płaszcze Tańczą»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najbardziej wstrząsająca i bluźniercza wizja w historii polskiej fantastyki! Oto świat, w którym Chrystus zszedł z Krzyża i objął władzę nad ludzkością. Świat tortur, stosów i prześladowań. Czuwa nad tym, by Twoja wiara była czysta. Strzeże Twych myśli przed zgorszeniem. Śledzi Twe uczynki, abyś nie zgrzeszył. A jeśli przyjdzie taka potrzeba, ofiaruje Ci bolesną rozkosz stosu. To on – Inkwizytor Jego Ekscelencji Biskupa. Miecz w ręku Pana i sługa Aniołów. "Sługa Boży" to przeredagowane i uzupełnione wznowienie tomu opowiadań o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie, zawierające między innymi nigdy nie publikowany tekst "Czarne płaszcze tańczą". W "Słudze Bożym" czarnoksiężnicy odprawiają bluźniercze rytuały, demony zstępują na świat, czarownice knują mroczne intrygi. A temu wszystkiemu musi przeciwstawić się człowiek, którego serce jest tak gorące jak ogień stosów, na które posyła swe ofiary.

Czarne Płaszcze Tańczą — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarne Płaszcze Tańczą», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy usłyszałem te słowa, chciałem spytać, czy nie odsłonić mu w takim razie okiennic albo nie zapalić świeczek, lecz na szczęście nie zdążyłem tego powiedzieć. Heinrich Pommel padł na kolana i huknął łbem tak mocno w podłogowe deski, że zastanawiałem się, czy nie przebije dziury do piwnicy.

– Mój panie – zawołał – czym zasłużyłem sobie na ten zaszczyt?!

– Ty sobie nie zasłużyłeś – odparł człowiek w szarej kapocie.

Potem wstał i zbliżył się do waszego uniżonego sługi, który obserwował wszystko co najmniej zbaraniałym spojrzeniem. Położył mi dłoń na ramieniu, a ja ugiąłem się pod jej ciężarem. Teraz ten, którego wziąłem za żebraka, nie wydawał się już ani tak niski, ani tak cherlawy jak poprzednio. Nawet nędzna kapota zamieniła się w śnieżnobiały płaszcz. Jego włosy zdawały się migotać czystym złotem.

– Mordimerze – powiedział – mój drogi Mordimerze… Naprawdę nie wiesz, kim jestem?

Nieopatrznie spojrzałem w jego oczy i zatonąłem w labiryntach szaleństwa, które w nich pulsowały. Nie byłbym już w stanie oderwać wzroku własnymi siłami, lecz uderzył mnie w policzek. Wyrwałem się z matni i zatoczyłem pod ścianę.

– Nie chcę cię przerażać, mój chłopcze – rzekł, a w jego głosie wyczułem nutę smutku.

– Kim jesteś? – zapytałem, dziwiąc się, jak spokojny mam głos. Byłem zdumiony, gdyż pomimo że teraz czułem emanującą z niego niezwykłą moc, nie rozpoznawałem żadnych oznak zwykle towarzyszących zjawieniu się potężnych demonów. – Pamiętaj, że śmiało mogę wspomnieć słowa Pana: Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą; nie trwóż się, bom Ja twoim Bogiem. Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą.

Gdybym mógł, wyszarpnąłbym miecz z pochwy, ile nie miałem nic poza sztyletem ukrytym w cholewie buta. Wyciągnąłem go więc, zdając sobie sprawę, jak śmiesznie wygląda ten gest. Lecz nie o oręż przecież chodziło, a o siłę wiary, która poprowadzi ostrze.

– Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knota o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo - zawołałem.

– Pięknie powiedziane, Mordimerze – przyznał z uznaniem. – Tym piękniej, iż wierzysz, że jestem demonem.

– Masz czas równy trzem uderzeniom serca, by się opowiedzieć. Potem cię zabiję – zapowiedziałem spokojnie i stanowczo.

Tak spokojnie i tak stanowczo, by ukryć własne przerażenie. Przerażenie myszki grożącej lwu.

– Moje serce nigdy nie biło i nie byłbyś w stanie mnie unicestwić, nawet gdybym na to pozwolił…

– To Anioł! – wrzasnął Pommel, nie podnosząc głowy znad podłogi. – To Anioł! Ulituj się nade mną, miłosierny panie!

– Z tobą nie mam nic do gadania – burknął stojący obok mnie człowiek i nagle zauważyłem, jak usta Pommla znikają. Po chwili nie można było na jego twarzy dostrzec nic pomiędzy czubkiem nosa a podbródkiem poza gładką skórą.

– Naprawdę jesteś Aniołem? – zapytałem, cofając się o krok i kątem oka przyglądając Pommlowi który rozpaczliwie macał palcami w poszukiwaniu własnych ust, a oczy miał wybałuszone z przerażenia.

– Nie jestem zwykłym Aniołem, Mordimerze – odparł. – Jestem twoim Aniołem Stróżem. Jestem kagankiem, którym rozjaśnisz ciemność, jestem kroplą wody, która spadnie na twe spragnione usta, jestem podmu

chem wiatru wśród żaru pustyni, jestem zapowiedzią nadziei tam, gdzie zapomniano słowo „nadzieja". – Nagle jego postać urosła aż pod powałę. Zamknąłem oczy, gdyż blask poraził moje źrenice. – I jestem Sługą Bożym, Młotem na Czarownice oraz Mieczem. Przeprowadzę cię wśród Łowców Dusz i ofiaruję życie pośród Czarnej Śmierci. Czy chcesz mnie objąć, Mordimerze?

– Nie – odparłem, wiedząc, że za chwilę jego gniew spadnie na moją głowę.

Wiedziałem, iż mam przed sobą demona, bo człowiek tak marnej konduity jak ja nie zasłużył sobie na Anioła Stróża. Próbował mnie zwieść, wbić w pychę, omamić…

– A więc nie mylono się co do ciebie – zagrzmiał spiżowym głosem. – Jesteś właśnie tym, kogo szukałem. Pójdź, moje dziecko. Teraz obejmę cię z prawdziwą miłością. Nie spłoniesz już w moim żarze…

Nie czekał nawet na pozwolenie. Jego ogromne, lśniące bielą skrzydła otuliły mnie niczym pierzyna z gorącego śniegu. Mili moi, Mordimer Madderdin nie jest głupcem i wie, że śnieg nie może być gorący, gdyż zamienia się w wodę pod wpływem ciepła ludzkich dłoni. Cóż z tego jednak, skoro skrzydła Anioła wydawały się utworzone właśnie z rozpalonych śnieżnych płatków. Nie parzyły mnie, lecz wypełniały żarem moje serce, umysł oraz duszę.

Było to uczucie przerażające i przejmujące, a jednocześnie niosące pełną bólu słodycz. Zamknąłem oczy

i chyba długo trwałem w zadziwiającym transie, za-

nim otworzyłem je z powrotem. Obok mnie nikogo nie było. Ani człowieczka w szarej kapocie, ani Anioła ze

skrzydłami utkanymi z rozpalonego puchu. Tylko na podłodze zostało białe pióro, ale i ono po chwili zasyczało, a potem zniknęło, pozostawiając jedynie wypalony ślad w drewnie.

Obróciłem się w stronę Pommla, by sprawdzić, co się z nim dzieje. Odzyskał już usta, siedział w rogu komnaty ze zdrętwiałą z przerażenia twarzą i palcami wodził po wargach. Spojrzał w moją stronę.

– Wyjedź stąd jak najszybciej, Mordimerze – powiedział, a w jego głosie wyczuwałem i strach, i złość. Może również nutę zazdrości? – Zabierz wszystkie pieniądze i wyjedź. Dam ci list polecający do biskupa, tylko zostaw nas w spokoju.

– Zrobię, jak sobie życzysz, Heinrichu. – Skinąłem głową. – Życzę ci szczęścia i dziękuję za wszystko.

Spojrzał nieco przytomniejszym wzrokiem. Westchnął i podniósł się z podłogi. Ciężko opadł na krzesło. Palcami lewej dłoni znowu powiódł po ustach, jakby sprawdzając, czy ma je na właściwym miejscu.

– Ja też życzę ci szczęścia, Mordimerze. Naprawdę. Mimo wszystko. – Wyczułem szczerość w jego głosie. -Lecz nie zaznasz go ani ty, ani ci, którzy będą mieli pecha, by znaleźć się na twej drodze…

– Czemuż to? – żachnąłem się.

Nie odpowiedział, tylko przeniósł wzrok na wypalony w drewnie ślad po anielskim piórze. Później spojrzał na mnie.

Biada nędznym istotom, gdy wchodzą pomiędzy ostrza potężnych szermierzy - zacytował fragment sztuki.

– Ritter – rzuciłem machinalnie.

Tak, Heinz Ritter – odparł. – Czyż to nie genialny artysta?

Podszedłem do stołu i zgarnąłem tłusty mieszek z honorarium otrzymanym od Klingbeila.

– Wspaniały – zgodziłem się. – I moje życie również będzie wspaniałe. Kiedyś…

Spojrzał na mnie, teraz w tym wzroku dojrzałem współczucie.

– Niestety nie – rzekł. – Choćbyś pragnął tego najbardziej na świecie. Będziesz jak pożoga, Mordimerze. Spalisz wszystko, do czego się zbliżysz.

Pokiwałem głową, nie po to, by przyznać mu rację, lecz tylko by wiedział, że zrozumiałem jego słowa.

– Do widzenia, Heinrichu. – Otworzyłem drzwi.

– Żegnaj – odpowiedział.

Czarne Płaszcze Tańczą - фото 2
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czarne Płaszcze Tańczą»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarne Płaszcze Tańczą» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jacek Dąbała - Prawo Śmierci
Jacek Dąbała
Jacek Piekara - Arrivald z Wybrzeża
Jacek Piekara
Jacek Komuda - Imię Bestii
Jacek Komuda
libcat.ru: книга без обложки
Sharon Sala
Jacek Piekara - Łowcy Dusz
Jacek Piekara
Margit Sandemo - Czarne Róże
Margit Sandemo
Jacek Dukaj - Inne pieśni
Jacek Dukaj
Jacek Dukaj - Czarne Oceany
Jacek Dukaj
Jacek Piekara - Miecz Aniołów
Jacek Piekara
Jacek Piekara - Sługa Boży
Jacek Piekara
Отзывы о книге «Czarne Płaszcze Tańczą»

Обсуждение, отзывы о книге «Czarne Płaszcze Tańczą» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x