Marina i Siergiej Diaczenko - Dolina Sumienia

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Dolina Sumienia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dolina Sumienia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dolina Sumienia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dolina Sumienia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dolina Sumienia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I znowu spojrzała mu w oczy. Z powagą.

Wład dopiero teraz zobaczył głębię jamy, w której się znalazł. Znowu rozejrzał się wokoło. Otumaniony mózg nie miał ochoty słuchać, tak jak nie miało ochoty się poddać zdrętwiałe, nabrzmiałe ciało.

– Nie rozumiem. Mówisz poważnie? Grozisz mi? Wierzysz w to, że będę tak po prostu siedzieć w tej... piwnicy?

– Ja też siedziałam u Barona – powiedziała cicho Angela. – Tylko, że u Barona byłam poniżana, gwałcona i bita. A dla ciebie chcę stworzyć jak najlepsze warunki... jeśli nawet zapragniesz słonia – przyciągnę słonia z ogrodu zoologicznego, bylebyś tylko siedział i spokojnie pracował. Posiłki będę przygotowywała takie, jak w restauracji. Kucharza wynajmę, jeśli będzie trzeba. Książki, wideo, kino... Chociaż, po co ci kino, przecież zamierzałeś pracować. Twój komputer... A może chcesz nowy komputer? Co? Z całym osprzętem... Tylko bez modemu. Po co ci modem? Zamierzałeś pracować...

Wład ciężko się podniósł. Angela podskoczyła do drzwi. Drzwi w tym momencie uchyliły się i w przejściu pojawił się znudzony Bułka.

– Tylko bądź grzeczny – szybko powiedziała Angela. – Ten chłopak będzie cię pilnował, jak rodzona matka, ale wyjść stąd ci nie pozwoli. Na górze ma jeszcze dwóch kumpli do pomocy... Wład! Bądźże mądrzejszy!

Wład spotkał się spojrzeniem z Bułką. Ten zadziornie mrugnął w odpowiedzi.

I-raz-i-dwa-i-trzy. Ze zgrzytem obracają się trybiki w głowie, doprowadzone do szaleństwa, przysypane środkiem nasennym, trybiki.

– Angela – bardzo cicho powiedział Wład. – Zamierzasz dokonać nieodwracalnego czynu. Rozumiem... jesteś obrażona, nie jest ci łatwo tak po prostu zrezygnować z tych wszystkich wielkich planów. Ale pomyśl. Jeśli naprawdę jesteś zdecydowana zrobić to, co zamierzasz... Przypomnij sobie, proszę, jak umierałaś na progu mojego domu.

– Wiedziałam, że o tym wspomnisz – z udręczeniem odezwała się Angela. – Wiedziałam... Jeden jedyny raz uratowałeś mnie i teraz będziesz mi to na każdym kroku wypominał. A mamy przecież długie życie przed sobą, razem... chyba pamiętasz?

– Nie jestem taki pewien – powoli powiedział Wład. – Nie jestem pewien, czy będziemy żyć długo. Wystarczy, że jeden z nas naprawdę zda sobie sprawę, że jego życie stanowi niebezpieczeństwo dla otaczających go ludzi...

– Daj spokój – szybko powiedziała Angela. – Daj spokój z tymi dziecięcymi groźbami. Jak nie dacie ciastka, to się powieszę. Wład, byłam o tobie lepszego zdania... Ty nawet sam w to nie wierzysz. Nie jesteś histerykiem. Nigdy się nie zabijesz, jesteś silny... Kochasz życie. Nie, na pewno nie jesteś samobójcą. A poza tym, nikt ci nie pozwoli. Będziesz spokojnie pracować. Bardzo spokojnie. Przecież właśnie tego pragnąłeś. Odosobnienia. Przecież właśnie tego...

Powtarzała niewyraźnie „przecież właśnie”, jak zaklęcie. Nie wiadomo, kogo próbowała zahipnotyzować – Włada czy siebie.

– I długo tak zamierzasz mnie chronić? – delikatnie zainteresował się Wład.

– Niedługo – obiecała Angela. – Tak długo, jak będzie to konieczne. Potem, kiedy będzie już za późno, żeby coś zmieniać... Wtedy ty sam zaczniesz mi pomagać. Dlatego, że od ciebie będzie zależało nie tylko moje życie, ale i życie jeszcze jednej osoby...

– I jeszcze jednej – powiedział Wład. – I dziecka.

– Postaram się tego uniknąć – powtórzyła Angela, lękliwe odwracając wzrok.

Wład poczuł, że mózg ma już zbyt przeciążony. Że musi odpocząć. Bo inaczej może nastąpić krótkie spięcie.

Ugięły się pod nim kolana. Usiadł na kanapie. Angela, widząc, że ciężka rozmowa dobiegła już końca, radośnie zaszczebiotała coś o śniadaniu, o naleśnikach. Władowi wydało się, że czuje ich zapach. Zapach gorącego oleju słonecznikowego, zapach bulgoczącego tłuszczu, wywołujący mdłości.

– Ale jesteś głupia – powiedział beznadziejnie. – Kompletna idiotka... Jeszcze pożałujesz tego, zobaczysz.

* * *

Sala miała czterdzieści dwa kroki długości i dziewiętnaście szerokości. W rogu sali, przy drzwiach, stale siedział któryś z opiekunów – Bułka, Kisiel albo Stary. Stary miał gdzieś około czterdziestu lat, Kisiel i Bułka byli prawdopodobnie w tym samym wieku, przy czym Kisiel wyglądał młodziej, dlatego, że nie miał na głowie żadnego owłosienia – ani w okolicach twarzy, ani na czubku głowy. Wszyscy trzej zwracali się do Włada wyjątkowo uprzejmie – a raczej tak uprzejmie, jak tylko potrafili.

Okna znajdowały się na wysokości drugiego piętra. Zardzewiała krata na nich, nie budziła lęku – służyła do tego, żeby uchronić szkło przed piłką, a nie do tego, żeby uniemożliwić ucieczkę. Ale dostać się do okna po śliskiej, malowanej ścianie, mogła chyba tylko mucha z przyssawkami na odnóżach.

Zresztą, Wład nie zamierzał wychodzić przez okno. Jego plan był prostszy.

Angela nie pojawiała się całe dwa dni. Wład doskonale wiedział, gdzie teraz jest i co robi. Leżąc na kanapie, zaczął prowadzić rozmowy ze strażnikami. Osiem godzin – z przerwami – rozmawiał z Kisielem. Poznał imiona jego rodziców, kolegów i koleżanek z klasy, przezwiska nauczycieli, trenerów, skłonności do picia, chronologię krótkiej sportowej kariery. Kilka razy wysłuchał epizodów z najbardziej zaciętych walk na pięści z obcymi „kozłami” (za każdym razem obrastających w nowe szczegóły), w zamian opowiedział jakieś historie ze swojego życia, krótko mówiąc, po prostu zaprzyjaźnił się z chłopakiem, za co chłopak bardzo szybko zapłacił – Stary, kiedy zastał Kisiela na pogawędce, długo wyrzucał mu nieuwagę z powodu niedomkniętych drzwi – obiecał surowe kary.

Bułka, kiedy przyszedł zmienić Kisiela, starał się za dużo nie mówić. A i sam Wład zmęczył się już rozmową. Nie podnosząc się z kanapy, rozpatrywał wszystkie „za” i „przeciw” i nerwowo odganiał od siebie myśli o tym, co będzie, jeśli Angela jednak zdąży...

A przecież fundament już stoi. Spotkania, rozstania, uściski dłoni, koktajle, do niczego nie zobowiązujące przypadkowe dotknięcia – Wład aż się przestraszył, przypominając sobie, ile ich było. No tak, liczą się teraz dni, a nie tygodnie...

Na trzeci dzień nieobecności Angeli zrobiło mu się smutno. Odezwał się ból głowy. Zaczęło łamać go w kościach. I kiedy Angela w końcu pojawiła się w drzwiach, Wład podniósł się z kanapy, żeby zrobić kilka kroków w jej kierunku:

– Długo...

Oczy jej zgasły. Także była w euforii. Wład opanował się chwilę wcześniej. Ucałował szczupłą rękę Angeli. Ucałował – i momentalnie wykręcił ją Angeli za plecy. Cofnął się, zasłaniając się Angela przed zaskoczonym Kisielem:

– Stać. Jeden krok – i poderżnę jej gardło.

Do gardła Angela miała przyłożony malutki nożyk, którym Bułka jeszcze niedawno kroił cytrynę.

Angela zaczęła krzyczeć. Szarpnęła się. Wład wykręcił jej jeszcze bardziej rękę, krzyk przeszedł w jęk:

– A... puszczaj, głupku...

Wład wsunął rękę w jej kieszeń. Wyciągnął telefon. Żeby wybrać numer Bogorada, potrzebował tylko dwóch sekund.

Sygnał. Znowu sygnał. Jeszcze raz sygnał.

Angela wbiła zęby w jego rękę, trzymającą słuchawkę. Wład złapał ustami powietrze, ale telefonu nie wypuścił. Kisiel opanował się w końcu i rzucił na Włada, zupełnie nie bojąc się o życie zakładniczki.

Słuchawka spadła na podłogę. Wład, odrzucony pod ścianę, mocno uderzył się w kark i stracił przytomność.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dolina Sumienia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dolina Sumienia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dolina Sumienia»

Обсуждение, отзывы о книге «Dolina Sumienia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x