Terry Pratchett - Zbrojni

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Zbrojni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2002, ISBN: 2002, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zbrojni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zbrojni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zostań prawdziwym mężczyzną w Straży! Straż Miejska potrzebuje ludzi! Ale ci, których naprawdę dostaje, to m.in. kapral Marchewa (formalnie krasnolud), młodszy funkcjonariusz Cuddy (naprawdę krasnolud), młodszy funkcjonariusz Detrytus (troll), młodsza funkcjonariusz Angua (kobieta... na ogół) i kapral Nobbs (wykluczony z rasy ludzkiej za faule). Przyda im się każda pomoc. Bo zło unosi się w powietrzu, mord czai za progiem, a coś bardzo paskudnego na ulicach. Dobrze by było, gdyby wszystko udało się załatwić do południa, ponieważ wtedy właśnie kapitan Vimes oficjalnie przechodzi w stan spoczynku, oddaje odznakę i się żeni. A że wszystko to dzieje się w Ankh-Morpork, wiele rzeczy może się wydarzyć w samo południe.

Zbrojni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zbrojni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Niestety, prawda — zgodził się Vimes.

Coś zgrzytnęło pod wielkim sandałem Marchewy.

— Znowu szkło! — zdziwił się. — Ależ daleko zaleciało.

— Wybuchające smoki! Ta dziewczyna ma wyobraźnię!

— Hau, hau — odezwał się jakiś głos za ich plecami.

— Ten przeklęty pies biegnie za nami — stwierdził Vimes.

— Szczeka na coś na murze — zauważył Marchewa. Gaspode zmierzył ich lodowatym wzrokiem.

— Hau, hau, do demona, pisk, pisk — powiedział. — Jesteście ślepi czy co?

To prawda — zwykli ludzie nie słyszeli, jak Gaspode mówi, ponieważ psy nie mówią. To powszechnie znany fakt. Jest powszechnie znany na poziomie organicznym, jak liczne powszechnie znane fakty, które blokują obserwacje zmysłów. No bo gdyby ludzie chcieli zauważać wszystko, co się dzieje dookoła, nikt by niczego nie robił [7] To kolejna cecha zwiększająca szansę przetrwania. . Poza tym prawie wszystkie psy rzeczywiście nie mówią. Te, które potrafią, to jedynie błąd statystyczny i jako taki można je zaniedbać.

Jednak Gaspode odkrył, że na ogół potrafi być słyszalny na poziomie podświadomości. Zaledwie wczoraj ktoś odruchowo kopnął go do rynsztoka i przeszedł kilka kroków, nim nagle pomyślał: Ależ ze mnie drań, prawda?

— Tam coś jest na górze — powiedział Marchewa. — Proszę spojrzeć! Coś niebieskiego wisi na tym gargulcu.

— Hau, hau, hau! Zauważyliście wreszcie!

Vimes stanął na ramionach Marchewy i przesunął dłoń po murze, ale niebieski pasek wciąż był poza zasięgiem.

Gargulec przesunął kamienne oko i spojrzał na niego.

— Można prosić? — zapytał Vimes. — Wisi ci na uchu…

Ze zgrzytem kamienia o kamień gargulec sięgnął łapą i zdjął niepożądany obiekt.

— Dziękuję.

— Nie a o czy óić.

Vimes zsunął się na ziemię.

— Lubi pan gargulce, prawda, kapitanie? — spytał Marchewa, kiedy odeszli kawałek.

— Owszem. To wprawdzie tylko odmiana trolli, ale nie mieszają się w cudze sprawy, rzadko kiedy schodzą poniżej pierwszego piętra i nie popełniają przestępstw, które inni mogą odkryć. Lubię takich.

Obejrzał niebieski pasek.

Była to obroża, a przynajmniej coś, co z obroży zostało po przypaleniu z obu końców. Imię „Chubby” wciąż było czytelne pod sadzą.

— To dranie! — zaklął Vimes. — Rzeczywiście wybuchnęli smoka.

* * *

W tym miejscu należy przedstawić najbardziej niebezpiecznego człowieka na świecie.

Nigdy, ale to nigdy nie wyrządził krzywdy żywemu stworzeniu. Owszem, rozciął kilka, ale dopiero kiedy byty martwe [8] Ponieważ byt wczesną formą uczonego wolnomyśliciela i nie wierzył, by ludzie zostali stworzeni przez jakąś boską istotę. Rozcinanie ludzi, gdy jeszcze żyją, było zwykle zajęciem kapłanów; oni myślą, że ludzkość została stworzona przez jakąś boską istotę i chcą bliżej się przyjrzeć Jej dziełu. , i zachwycał się tym, jak wspaniale są poskładane — jak na dzieło niewykwalifikowanej siły roboczej. Od kilku lat nie wychodził z dużego, przestronnego pomieszczenia, co mu nie przeszkadzało, ponieważ większość czasu spędzał wewnątrz własnego umysłu. Niektórych ludzi bardzo trudno jest uwięzić.

Uważał jednak, że godzina fizycznych ćwiczeń dziennie jest niezbędna dla zdrowego apetytu i prawidłowej pracy jelit. W tej chwili siedział na urządzeniu własnego wynalazku.

Składało się z siodełka nad parą pedałów, które poprzez łańcuch napędzały duże drewniane koło, obecnie uniesione nad podłogą na metalowym stojaku. Drugie, swobodne drewniane koło umieszczone było przed siodełkiem i można było je skręcać czymś w rodzaju poprzecznego rumpla. To dodatkowe koło i rumpel dołączył, żeby po zakończeniu ćwiczeń móc całe urządzenie podprowadzić do ściany, a poza tym dzięki temu zyskiwało miłą dla oka symetrię.

Nazwał je „maszyna-z-kołem-obracanym-pedałami-i-drugim-kołem”.

* * *

Lord Vetinari pracował.

Zwykle zamykał się w Podłużnym Gabinecie albo siedział na swym prostym drewnianym krześle u stóp stopni w pałacu; na szczycie stopni stał bogato zdobiony tron pokryty grubą warstwą kurzu. Był to tron Ankh-Morpork, rzeczywiście zrobiony ze złota. Vetinari nawet nie pomyślał, żeby na nim zasiąść.

Dziś jednak była ładna pogoda, więc postanowił wyjść do ogrodu. Odwiedzający Ankh-Morpork często byli zdziwieni, odkrywając, że obok pałacu patrycjusza leżą bardzo interesujące ogrody.

Patrycjusz osobiście nie przepadał za ogrodami. Ale niektórzy z jego poprzedników je lubili, a Vetinari nigdy niczego nie zmieniał ani nie niszczył, jeśli nie było po temu logicznych powodów. Utrzymywał więc małe zoo, stajnię wyścigową, uznawał nawet, że sanie ogrody są niezwykle ciekawym zabytkiem, ponieważ w oczywisty sposób tak właśnie było.

Zostały zaprojektowane przez Bezdennie Głupiego Johnsona.

Wielu znakomitych ogrodników i artystów pejzaży przeszło do historii, a potomność pamięta o nich dzięki wspaniałym parkom i ogrodom, stworzonym z niemal boską potęgą i zdolnością przewidywania, niewahającą się przed kopaniem jezior, przesuwaniem wzgórz i sadzeniem lasów po to, by przyszłe pokolenia mogły podziwiać subtelne piękno dzikiej Natury przekształconej ręką Człowieka. Byli wśród nich Uzdolniony Brown, Przewidujący Smith, Intuicja De Vere Slade-Gore…

A w Ankh-Morpork był Bezdennie Głupi Johnson.

Bezdennie Głupi „Może teraz wygląda to trochę nieporządnie, ale proszę przyjść za pięćset lat” Johnson. Bezdennie Głupi „Przecież te plany nie były odwrócone, kiedy je rysowałem” Johnson. Bezdennie Głupi Johnson, który z dwóch tysięcy ton ziemi zbudował sztuczny pagórek przed frontem Quirm Manor, bo „chybabym zwariował, jakbym tak musiał się cały dzień gapić na kupę drzew i góry, a wy nie?”.

Ogrody pałacowe w Ankh-Morpork uznawano za szczytowe osiągnięcie — jeśli tak można określić — jego kariery. Na przykład był w nich malowniczy staw rybny, długi na trzysta łokci, ale — wskutek jednej z tych błahych pomyłek w notacji, będących tak charakterystyczną cechą projektów Bezdennie Głupiego — szeroki na cal. Mieszkał w nim jeden pstrąg i było mu całkiem wygodnie, pod warunkiem że nie próbował zawrócić. Przy stawie zbudowano kiedyś ozdobną fontannę, która — uruchomiona po raz pierwszy — przez pięć minut tylko warczała groźnie, po czym wystrzeliła kamiennego cherubina na tysiąc stóp w górę.

W ogrodzie był też rów graniczny — właściwie rowek, tyle że dość głęboki. Rowek graniczny służył oznaczeniu posiadłości i powstrzymaniu bydła czy nieproszonych biedaków od włóczenia się po trawnikach, w taki sposób jednak, by — w przeciwieństwie do muru granicznego — nie zasłaniać pięknych widoków. Tutaj — zgodnie ze wskazaniami błędnego ołówka Bezdennie Głupiego — został wykopany na głębokość pięćdziesięciu stóp i pochłonął już trzech ogrodników.

Za to labirynt był tak mały, że ludzie gubili się, szukając go po okolicy.

Jednak patrycjusz dosyć lubił ogrody — na swój spokojny sposób. Miał pewne poglądy na temat umysłowości większej części rodzaju ludzkiego i ogrody sprawiały, że uznawał je za w pełni uzasadnione.

Stosy papierów leżały równo na trawie dookoła krzesła. Co jakiś czas urzędnicy uzupełniali je lub wynosili. Byli to różni urzędnicy. Do pałacu spływały wszelkie rodzaje i typy informacji, ale tylko w jednym miejscu zbiegały się razem, całkiem jak pajęcze nici, które łączą się w środku pajęczyny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zbrojni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zbrojni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zbrojni»

Обсуждение, отзывы о книге «Zbrojni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x