– Jak wygląda ta Griselda? – dopytywał się Rok.
Thomas skrzywił się.
– Wprost trudno mi o niej myśleć. Ma około czterdziestu, czterdziestu pięciu lat i z wyglądu przypomina pobożną, bezbarwną gospodynię domową. (Griselda, gdyby to usłyszała, nie posiadałaby się ze złości). Kiedyś zapewne miała rude włosy o odcieniu marchewki, teraz posiwiała, wygląda bardzo zwyczajnie, ale ma straszne oczy. Małe i przenikliwie patrzące.
– Kiedy ja ją widziałam, była prastara – zaprotestowała Indra z sofy.
Thomas przeniósł na nią spojrzenie pięknych oczu.
– Taka jest tylko w koszmarach, przypuszczam, że wtedy ukazuje się jej prawdziwe oblicze.
Marco pokiwał głową.
– Ja też tak myślę. To znaczy, że ona w jakiś sposób powraca po śmierci. Potrafi też ścigać człowieka w królestwie zmarłych, umie doprowadzić mężczyzn do szaleństwa, jak słyszeliśmy z tej smutnej historii opowiedzianej przez Thomasa, a później zesłać na nich zapomnienie. Poza tym utrzymuje stosunki z inkubem, chociaż jeśli o to chodzi, Thomasie, to chyba się pomyliłeś. One nie zachowują się w taki sposób. Myślę, że to jakiś inny rodzaj diabła. No cóż, mamy do czynienia z nadzwyczaj potężną i niebezpieczną czarownicą.
– A więc nie ma nadziei – westchnął Thomas zrezygnowany.
Marco uśmiechnął się tajemniczo.
– Nie mów tak, popełniła wielkie głupstwo, przybywając tutaj.
Uśmiechnęli się wszyscy oprócz Thomasa, który nie wiedział, o czym mowa.
– Griseldzie ziemia prędko zacznie palić się pod nogami, jeśli jeszcze choć raz spróbuje zaatakować Indrę – oświadczył Rok wesoło.
Wreszcie odezwał się Talornin:
– Czy ona długo przebywa w Królestwie Światła?
– Wydaje mi się, że nie – odparł Thomas. – Nie wiem, kiedy tu przybyła, bo zacząłem wyczuwać jej obecność stopniowo, z początku bardzo delikatnie, później coraz silniej.
– Ostatnio nie pojawił się nikt, kto by choć trochę ją przypominał – stwierdził Rok. – W ubiegłym roku przybyło dwóch mężczyzn, a przed kilkoma miesiącami nastolatka. W zeszłym miesiącu, oprócz Oriany i Pauli, zjawiła się pewna rodzina.
Zapadła cisza. Spojrzenia wszystkich skierowały się na Orianę.
– Nie – oświadczyła Indra zdecydowanie. – To na pewno nie Oriana.
– My też wcale tak nie myślimy – odparł Rok. – Ale może Paula?
Paula? Rzeczywiście, odpowiadała opisowi.
– Nie – stwierdziła Oriana. – W istocie pasuje wiekiem i chełpiła się, że jest czarownicą, ale to najbardziej beznadziejna czarownica, o jakiej kiedykolwiek słyszałam. Nic się jej nigdy nie udało, niczego nie wiedziała, umiała jedynie takie rzeczy, o których każdy może przeczytać.
– Mnie także trudno sobie wyobrazić Paulę jako śmiertelnie niebezpieczną wiedźmę. Jej działania wydają się całkiem przypadkowe, jak wtedy, gdy naraziła życie Oriany, pożyczając sobie od niej imię.
– Zbadaj wszystko, co dotyczy Pauli – nakazał Talornin Rokowi.
Lemur pokiwał głową.
– Musisz też, rzecz jasna, przejrzeć wszystkie rejestry – ciągnął Talornin. – Griselda oczywiście nie posłużyła się swym własnym imieniem. Tak, należy się zatroszczyć również o stały nadzór nad Paulą, na okrągło, przez całą dobę.
Oriana zrezygnowana pokręciła głową. Pozostali również się z nią zgadzali. Paula sprawiała wrażenie osoby absolutnie nieszkodliwej.
Wniesiono smaczną i pięknie podaną przekąskę. Wszyscy zaczęli się posilać, Indra miała kłopoty z przeżuwaniem, musiała więc poprzestać na płynnych pokarmach. Po jedzeniu nastrój zdecydowanie się poprawił. Ram jednak w tym czasie nie wypowiedział ani słowa, a Indrę przez to ze zdenerwowania aż rozbolał brzuch.
– Thomas nie powinien mieszkać w takiej izolacji, mnie się to nie podoba – stwierdziła, żeby odwrócić myśli.
– Nam również – odparł Marco. – Zatroszczymy się dla niego o jakąś dyskretną ochronę.
– Dlaczego by nie Sol? – podsunął Jori.
– Powiedziałem: dyskretną – przypomniał Marco. – Wydaje mi się, że Thomas nie życzyłby sobie zalotów kolejnej czarownicy.
– Miałem na myśli to, że Sol potrafi stać się niewidzialna, kiedy tylko chce. W dodatku jest bardzo pociągająca – kontynuował Jori z błyskiem w oku. – Ale macie rację, może ja mógłbym podjąć się tego zadania?
– Oszalałeś? – oburzyła się Berengaria. – Tu potrzeba kogoś, kto potrafiłby stawić czoło Griseldzie. W dodatku zajmujesz się innym zadaniem, olbrzymimi jeleniami.
– Ten projekt zmuszeni jesteśmy odłożyć na później – poinformował Rok. – Teraz najważniejsza jest Griselda. Okazuje się zbyt niebezpieczna na to, byśmy mogli jej pozwolić na swobodne działanie.
– Tak – kiwnął głową Marco. – Nie wrócę do Nowej Atlantydy, zanim nie zostanie odnaleziona i unieszkodliwiona.
Wszyscy odetchnęli z ulgą.
Talornin przemówił. On nigdy się nie odzywał ani nie wtrącał, zawsze przemawiał:
– Poruszyłeś niezwykle istotną kwestię, Marco. Odnaleziona. W jaki sposób można znaleźć tę straszną czarownicę?
– Przynęta? – podsunął Jori.
– Dobry pomysł, ale kto zgodzi się nią być? Ona poluje na Thomasa i Indrę, a ich nie powinniśmy narażać na takie niebezpieczeństwo. Musimy wymyślić dla niej jakąś inną rywalkę, może właśnie Sol?
– Nie, ją zostawimy sobie na ostateczną rozgrywkę – zaprotestował Jori. – Jeśli ktokolwiek może dać sobie z nią radę, to tylko Sol. Nie mogę się już doczekać ich spotkania. Ale wśród Ludzi Lodu jest więcej czarownic.
Thomas czuł się bardzo nieswojo, przysłuchując się dyskusji o czarownicach, czarnoksiężnikach i wyborze odpowiedniej rywalki dla Griseldy w staraniach o jego względy. Wszystko w jego życiu odmieniło się tak nagle, kompletna izolacja przerodziła się w troskę, którą okazywało mu tylu ludzi. Marco nalegał teraz, aby Thomas na jakiś czas zwolnił się z pracy i zamieszkał w jego pałacu. Potem zaś zadzwonił ojciec Indry z wiadomością, że razem z jej siostrą Mirandą i osobą o imieniu Gondagil pragną natychmiast złożyć tu wizytę. Miranda wybrała się do innego miasta, dlatego do tej pory nic nie wiedziała o napaści na Indrę. Teraz zaś, by pomóc siostrze, gotowa była poruszyć niebo i ziemię. W jednej chwili zgodziła się odegrać rolę przynęty, lecz Marco zdecydowanie odrzucił tę propozycję, nie zamierzał wystawiać Gabriela na kolejne ciosy.
Życzliwa, miła Oriana była Thomasowi prawdziwą podporą, jak gdyby wyczuwała, czego mu potrzeba, i zawsze dyskretnie mu pomagała. Widać było natomiast, że Lemur Ram jest jakiś nieswój, czyżby był zły na Thomasa? Siedział w kącie niczym chmura gradowa i zdawało się, że z całej siły usiłuje się powstrzymać, żeby komuś nie skoczyć do gardła. Indra zaś wyglądała na straszliwie zasmuconą.
Marco dał wreszcie znać, że powinni powitać rodzinę Indry. Spotkanie dobiegło więc końca.
Thomas zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie śledzić toczącej się rozmowy. Chociaż większość z obecnych zachowywała się wobec niego bardzo życzliwie, mówili jednak naprawdę o niezwykłych sprawach, o ludziach, czarownicach i duchach, których nie znał.
Wraz z innymi wyszedł na słońce.
Zadrżał. Jego dom na uboczu, wielka samotność, zarówno ta w duszy, jak i ta bardziej rzeczywista, namacalna, praca, zagrożenie… Odczuł palącą potrzebę, by wrócić do tego przesyconego harmonią pałacu i nie wychodzić z niego, dopóki Griselda nie zostanie unieszkodliwiona. Jeśli w ogóle można unieszkodliwić istotę, która potrafi atakować również po śmierci.
Читать дальше