Margit Sandemo - Strachy

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Strachy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Strachy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strachy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Sol z Ludzi Lodu ma wreszcie szansę przeżyć prawdziwą miłość. Podczas wielkiej ekspedycji do Ciemności spotyka swego księcia z bajki: rycerza w zbroi z mieczem u pasa. Ale poza granicami Królestwa Światła nic nie jest takie, na jakie wygląda, a w dodatku Sol zaczyna się interesować ktoś inny, o wiele potężniejszy…

Strachy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strachy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Natychmiast zapadła ciemność, powoli zaczęło się też robić coraz zimniej.

– Wracaj! – zawołali chórem Nardagus i kobieta. – Wracaj tu, przeklęty niewolniku!

Człowiek-ogień był kimś więcej niż tylko zwykłym niewolnikiem, lecz tak czy inaczej postanowił zignorować rozkaz. Dawno już zniknął, ukrył się w niewielkiej jamie, w której natychmiast zapanowało piekielne gorąco.

Nardagus nie przestawał się ciskać.

– Wilki! Najwidoczniej udało im się wydostać z naszej krainy, a teraz ośmieliły się tu wrócić, i to razem z naszymi wrogami. I to jakimi wrogami! Nigdy jeszcze nie zetknęliśmy się z takim oporem!

Opuszczając mroczne, wychłodzone pomieszczenie, kobieta, wciąż biała na twarzy ze złości, powiedziała:

– Moje następne posunięcie, skoro nie udało nam się zrozumieć języka, jakim mówiła ta dziewczyna, byłoby dla niej śmiertelne. Zamierzałam wezwać tego, który nieodwołalnie zmienia nieproszonych gości w niewolników. Ale ta niewidzialna banda nam przerwała.

– Było ich kilkoro! – wykrzykiwał rozwścieczony Nardagus. – Wyczuwałem co najmniej kilka osób!

– Ja także.

Weszli do wielkiej sali, którą oświetlały porządne pochodnie. Nie zatroszczyli się o poparzonych niewolników, ci musieli więc radzić sobie sami, wycofać do swych pomieszczeń w dół po tylnych schodach, za drzwi, które widzieli Sol i Oko Nocy i z którymi Indianin zawarł nieprzyjemnie bliską znajomość. Więźniarkę zaprowadzono z powrotem do więzienia.

– Czy wysłać na nich niezwyciężonego?

– Nie my o tym decydujemy.

Nardagus nie krył zaniepokojenia. Czekało go zadanie nie do pozazdroszczenia: przekazanie władcom nieprzyjemnych wiadomości. Dziewczynka, którą zdołali pojmać, wymknęła się im z rąk. I to w jaki sposób? Zabrana z wnętrza najpotężniejszej z gór przez siły, które zdawały się tylko z nich drwić.

– Pójdziesz ze mną? – spytał kobietę.

– O, nie, dziękuję – odparła błyskawicznie.

Nardagus zacisnął zęby i opuścił ją, by stawić czoło swemu losowi.

Potężni panowie chętnie by go unicestwili, gdyż dopuścił się doprawdy karygodnych zaniedbań. Nie mogli jednak tego zrobić, gdyby bowiem Nardagus zniknął, sami musieliby wziąć na siebie wszelkie nieprzyjemne zadania. A do tego wcale im się nie spieszyło.

Nardagus z głową wciśniętą w ramiona stał pod pręgierzem spojrzeń lodowatych oczu.

Już go złajali, wolno, cicho i zabójczo, tak jak to tylko możliwe. Pogarda w ich ochrypłych, z wysiłkiem pracujących głosach była doprawdy miażdżąca. Nardagus jednak wiedział to, co i oni: jest niezastąpiony. Pełni funkcję ich najbliższego pomocnika. Tego określenia wprawdzie sam nie używał, w duchu nazywał się prezydentem albo premierem. Potężnych władców uważał za rodzinę królewską, będącą zbieraniną figur galeonowych, nie odgrywających żadnej istotnej roli.

Nie miał w tym racji. To oni dzierżyli władzę, lecz do tego Nardagus nigdy by się nie przyznał.

Omawiano nowy plan.

– Dopóki każda grupa przebywa w swoim wymiarze, są osłabieni – stwierdził ostrożnie.

I znów musiał kulić się pod lodowatymi spojrzeniami.

– Nie są już w osobnych wymiarach. Pokonali mur i na powrót są razem.

– Ależ to przecież niemożliwe!

– Nie pytaj nas, jak do tego doszło. Po prostu to zrobili.

– Musimy się dowiedzieć, kim są te niebezpieczne siły.

– Czy nie to właśnie przed chwilą ci się nie powiodło?

Nardagus zacisnął szczęki.

– Wobec tego wysyłamy niezwyciężonego.

– Na razie jeszcze nie. Istnieje wiele możliwości, by zwabić załogę tego drugiego nieznanego pojazdu.

Nardagus rozumiał ich niechęć do niezwyciężonego. Niechętnie go wypuszczali, nawet gdy chodziło o nich samych, a może właśnie dlatego się wahano.

– Ale znajdują się wciąż w dolinie straconych złudzeń, prawda? – chytrze spytał któryś z władców.

– Tak. Zostawiliśmy ich tam, sądziliśmy bowiem, że nigdy nie zdołają się połączyć.

– Czy wypuścimy to, co kryje się w tej dolinie?

Nardagus zadrżał.

– Tam jest wszak coś więcej niż same tylko omamy, wywołane ich własnymi nadziejami – rzekł wolno. – Ale czy dzięki temu można ich łatwiej pojmać?

– A na cóż nam tacy więźniowie? Niech zginą w tej dolinie! Należy ich rozdzielić, tak by poruszali się w małych grupkach, wówczas mieszkańcy doliny zajmą się resztą. Wierzcie mi, nikt żywy się stamtąd nie wydostanie.

Nardagus wciąż nie był zadowolony.

– Wszystko to pięknie się zapowiada, lecz w jaki sposób wyciągnąć ich z tych piekielnych machin?

– Wolno myślisz, Nardagusie. Słyszeliśmy wszak, że pragną dojść do przeklętego jasnego źródła. Nie pojmuję, dlaczego ono musi znajdować się właśnie tutaj, w naszych górach.

– To tylko zaleta – wtrącił się drugi z władców. – Mamy nad nim kontrolę, możemy pilnować, by nikt się do niego nie przedostał.

– No, owszem to prawda. Ale tak czy owak: jeśli zamierzają przedostać się do źródła, muszą teraz wyjść w dolinę. Ich niezgrabne wozy nie pojadą dalej.

– Nigdy nie odnajdą drogi do źródła – prychnął Nardagus.

– Nie? Nie zapominaj, że są z nimi te przeklęte wilki, Gere i Freke. Nie, najlepszym pomysłem jest wypuszczenie na nich prawdziwych mieszkańców doliny. Tym razem obejdzie się bez ułudy. Ich oczom ukaże się prawdziwa dolina.

Jedna z przerażających postaci, chyba ta najstraszniejsza z nich wszystkich, wstała wolno i podeszła do ściany, która zmieniała się zgodnie z życzeniami patrzącej na nią osoby. Całą ścianę wypełnił widok nieustannie zmieniającego się krajobrazu.

Wreszcie pojawiła się czarna dolina, a wraz z nią oba Juggernauty.

– A więc są tam – szepnął budzący grozę władca. – Spotkali się, ale my to odmienimy.

Wszyscy inni obecni na tej sali wycofali się, nie chcieli patrzeć, jak potężny pan podnosi ręce i wydaje rozkaz pozostającym w ukryciu upiorom z doliny, jednocześnie zachęcając do działania wrogów, którzy tak tchórzliwie kryli się we wnętrzu przeklętych machin. Podpowiadał im, by natychmiast wyruszyli na poszukiwanie jasnego źródła.

W wysoko położonej sali potężnych władców wszyscy w milczeniu obserwowali to, co zaczyna się dziać w dolinie. Wyglądało to tak, jakby cała ziemia zaczęła się nagle poruszać.

Również istoty do cna przesycone złem zadrżały z odrazą, gdy zobaczyły to, co ukazało się na wielkim ekranie.

Czy zachęta potężnych władców dotarła do uczestników ekspedycji czy też nie, nie miało większego znaczenia, sami z siebie bowiem dyskutowali o drodze do źródła.

Najpierw jednak nie było końca radości, że oto znów są razem. Zasiedli wokół wielkiego stołu w J1, przyniesiono tu również na noszach Tsi, a Siska nie odstępowała go nawet na krok. Tich wybrał sobie miejsce, z którego miał widok na J2 tak, by żaden podejrzany typ nie zakradł się do pojazdu w czasie, gdy oni zajęci będą rozmową.

Sassa opowiedziała swoją historię. Pochwalono ją szczerze za to, że zachowała się tak wspaniale i nie zdradziła imion przyjaciół, Faron zaś koniecznie chciał się dowiedzieć, kim była pojmana wieśniaczka

– My ją znamy – odparł Freke.

Razem z Gerem leżeli na stojących obok siebie łóżkach i pilnie wszystko obserwowali. Armas i Oko Nocy nie mieli nic przeciwko temu, a nawet radzi byli, że wilki grzeją im pościel. Teraz pytające spojrzenia zebranych zwróciły się na Frekego.

– Nazywa się ją Córką.

– Córką? – zdziwił się Jori. – To dopiero dziwne imię!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strachy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strachy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Strachy»

Обсуждение, отзывы о книге «Strachy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x